- 1 Ciągle o czymś zapominasz? Przyjrzyj się diecie (7 opinii)
- 2 Restauracja po rewolucji Gessler na sprzedaż (149 opinii)
- 3 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
- 4 Koktajle na dzień trzeźwości? Czemu nie! (32 opinie)
- 5 Restauracje idealne dla osób dojrzałych (112 opinii)
- 6 "Zamawia espresso i siedzi 3 godziny" (207 opinii)
Pocieszenie przez jedzenie. Co nam poprawia nastrój?
Schyłek roku to taki czas, w którym jem najwięcej rosołu, puree ziemniaczanego i kaszy manny. Parująca miseczka domowego dobra poprawia mi nastój i dodaje energii, to mój sposób na przetrwanie zimnych dni. W kolejnym odcinku cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" Ania Włodarczyk udowadnia, że jedzenie może pomóc w trakcie jesiennych dni. W poprzednim opowiedziała o drobnych kulinarnych przyjemnościach.
Jedni umilają sobie ten czas zaszywając się na kanapie z kubkiem herbaty i książką. Inni, którzy są chyba w większości, pochłaniają nowe sezony seriali, które o tej porze roku mnożą się i pączkują, by osłodzić widzom jesienne smutki. Jeszcze inni - i ja należę do tej grupy - pocieszają się jedzeniem. To pocieszenie może mieć dwa oblicza: zjadanie ulubionych potraw lub sam proces gotowania. To pierwsze od dawna ma swoją nazwę: tzw. comfort food to nic innego jak jedzenie poprawiające nastrój.
Każdy ma swoją ulubioną gamę smaków i zapachów, najczęściej to potrawy kojarzące się z ciepłem domowego ogniska, kuchnią mamy lub babci. Moi kulinarni pocieszyciele to bardzo proste rzeczy, które jadałam w dzieciństwie. Wieczorem lubię zjeść kaszę mannę z łyżeczką masła ślizgającego się po powierzchni i kryształkami cukru topiącymi się w zetknięciu z tłuszczem. Niezmiennie nastrój poprawia mi miska aksamitnego, pachnącego gałką muszkatołową puree ziemniaczanego, do szczęścia nie potrzeba mi żadnych innych dodatków. Musi być tylko idealnie utłuczone i tłuste, a więc jesienią nie żałuję mu masła i śmietanki. Miska rosołu, który pyrkał na małym ogniu przez co najmniej dwie godziny to potężna dawka energii i naturalny oręż w walce z chorobami. Zresztą nie tylko rosół, ale i inne zupy przychodzą z pomocą w zimne dni - rozgrzewają i pocieszają (ci, którzy nie radzą sobie w kuchni, zupne pocieszenie mają szansę znaleźć w gdańskiej Chochli, miejscu serwującym co dzień kilka rodzajów zup).
Inny poprawiacz nastroju to chleb, już sam jego zapach koi skołatane nerwy. A chrupiąca piętka z masłem albo maczana w dobrej oliwie to już najwyższy stopień szczęścia. W idealnym świecie bochenek wyskakuje z domowego piekarnika, ale w rzeczywistości mam kilka ulubionych miejsc, gdzie zaopatruję się w pieczywo.
Przeczytaj więcej felietonów Ani Włodarczyk
Każdy ma swoją ulubioną gamę smaków i zapachów, najczęściej to potrawy kojarzące się z ciepłem domowego ogniska, kuchnią mamy lub babci. Moi kulinarni pocieszyciele to bardzo proste rzeczy, które jadałam w dzieciństwieMoim ostatnim odkryciem jest gruzińska piekarnia w Gdańsku, zawsze wychodzę z niej z co najmniej dwoma bochenkami płaskiego, wrzecionowatego chlebka gruzińskiego. Większą część niedużego pomieszczenia piekarni zajmuje okrągły piec, w którym na bieżąco wypiekane są chlebki i chaczapuri. Odwiedziłam to miejsce już kilka razy i za każdym trafiałam na cieplutkie pieczywo, więc już w drodze do domu zjadałam go połowę... A w domu lekko podgrzewam bochenek i potem maczam go w wymieszanej z solą i pieprzem oliwie (tę kupuję w zaufanym sklepiku w Gdyni). Ten smak kojarzy mi się z wakacjami i naprawdę rozjaśnia grudzień bez śniegu! Wielbicielom bardziej tradycyjnych wypieków polecam Le Bonjour (w Gdyni lub Gdańsku), ich chlebek z orzechami laskowymi albo pajda maślanej brioszki przepędzi wszystkie smutki. Swoją drogą, trójmiejskie poszukiwania miejscówek z dobrym pieczywem to bardzo szeroki temat zasługujący na odrębny felieton.
Drugi rodzaj kuchennego pocieszenia to sam proces gotowania, ja określam to jako comfort cooking, w nawiązaniu do określenia comfort food. W odróżnieniu od potraw, których smak działa na nas kojąco, tutaj pozytywnie nastraja gotowanie, siekanie, mieszanie topiącej się czekolady, formowanie ciasteczek, wyrabianie ciasta drożdżowego... Chodzi o zbiór czynności, które pozwalają odetchnąć głowie i sprawiają, że podczas ich wykonywania wpada się w trans.
Doskonałym przykładem jest tu risotto - aby wyszło dobre, trzeba je długo, cierpliwie mieszać. Podczas tej czynności mózg się wyłącza, ulatują natrętne myśli, a my skupiamy się na chochli i tym, by risotto się nie przypaliło. Taka kuchenna medytacja, doskonała na schyłek roku, ale i na ciężki czas przednówku, kiedy znużenie zimą sięga zenitu, a na wiosenną zieloność trzeba jeszcze trochę poczekać...
Zobacz także: Gdzie w Trójmieście na risotto
O autorze
Anna Włodarczyk
miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.
Miejsca
Opinie (67) 8 zablokowanych
-
2016-12-16 13:53
Fast-food tak samo: on nie pyta, on rozumie. I co z tego, że jest niezdrowy? On daje radość i pocieszenie.
Ps. Autorko, masz kilka literówek w tekście.- 16 3
-
2016-12-16 14:22
Dobre jadło oraz napitek to podstawa, zarówno zimą jak i latem...
- 9 1
-
2016-12-16 14:39
(1)
Dobry stek wołowy każdemu poprawi humor
- 6 3
-
2016-12-17 17:19
Dobry i dość krwisty, no!
- 0 0
-
2016-12-16 15:31
śledzie smażone na maśle ze świeżym chlebem (3)
Plus surówka z kiszonej kapusty. To jest obiad szczęśliwego gdańszczanina. Polecam
- 8 4
-
2016-12-16 16:29
(2)
maśle klarowanym, bo chyba nie na zwykłym?
- 1 0
-
2016-12-16 17:05
zwykłym (1)
Klarowanym masakra nawciskają Wam głupot do głowy że to zdrowe. Dziadek z babką jadł masło je i żyje 90 lat
- 7 1
-
2016-12-17 17:20
Jeść można, ale nie smażyć. O tym, że na maśle nie wolno smażyć mówiono już w PRL, więc to nie współczesny wymysł. Trochę pojęcia naukowego o przemianie tłuszczów w wysokich temperaturach, matołki! :)
Poza tym jak można cokolwiek usmażyć na maśle, skoro ono najzwyczajniej po chwili się spala... Co innego rozpuścić masło na patelni pod koniec smażenia, aby dodać smaku potrawie na finiszu, a co innego próbować od początku ją w nim usmażyć...- 0 2
-
2016-12-16 15:32
Smak na pieczywo
Świeżutki chleb z chrupiącą skórką + masło = mniam! Czasem zastępuje mi nawet obiad. Swoją drogą myślałam, że to moje ciążowe zachcianki :) A może autorka też w stanie błogosławionym? ;)
- 9 2
-
2016-12-16 15:59
ja łoje 6 browarów dziennie codziennie i jest super
Żadnej chandry, chorob i innych depresji
- 11 5
-
2016-12-16 17:15
Zakupy mi poprawiają skutecznie humor. Niestety psuje potem wyciąg z konta .
- 6 1
-
2016-12-16 17:41
Gdy Ci smutno, gdy Ci źle, idź do kuchni nażryj się:)
jak wyżej
- 13 2
-
2016-12-16 17:54
Waniliowy serek homogenizowany, (2)
świeża buła albo gruba kromka chleba z masłem, jabłko Ligol, kanapka z szynką i kiszonym ogórkiem, zalewajka, sałatka jarzynowa, kakao, słodka herbata z cytryną, kawałek sernika... to tak pierwsze, które mi przyszły do głowy. Błogo, błogo.
- 10 6
-
2016-12-17 17:23
Tylko niewiele takich serków da się jeść (1)
W większości w składzie syrop glukozowo-fruktozowy zamiast cukru.
- 1 1
-
2017-01-30 14:43
Co dzisiaj tego nie ma?
- 0 1
-
2016-12-16 18:49
NIE MA TO JAK
Bigos , galareta i do tego seta
- 9 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.