• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Doktor Ania: "Polacy wciąż wolą cenę niż jakość"

Aleksandra Wrona
21 września 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
"Niestety, wciąż są osoby, dla których temat odżywiania nie istnieje. Nie przyjmują do wiadomości tego, że to, co jedzą, buduje ich organizm i bezpośrednio wpływa na ich zdrowie" mówi Doktor Ania. "Niestety, wciąż są osoby, dla których temat odżywiania nie istnieje. Nie przyjmują do wiadomości tego, że to, co jedzą, buduje ich organizm i bezpośrednio wpływa na ich zdrowie" mówi Doktor Ania.

Anna Makowska, w internecie znana jako Doktor Ania, od kilku lat uczy Polaków czytania etykiet, wpaja podstawy zdrowego odżywiania i zaraża miłością do kiszonek. Aktywnie udziela się w social mediach, gdzie śledzi ją ponad 100 tys. osób, prowadzi program "Zdrowo dla odmiany", pisze bloga, redaguje artykuły i kursy dotyczące odżywiania. Jest też autorką dwóch książek, w których pisze o przemyślanych zakupach i o żywieniu dzieci.



Czy czytasz składy kupowanych produktów spożywczych?

Aleksandra Wrona: Pochodzisz z Warszawy, ale jako miejsce do życia wybrałaś Trójmiasto. Dlaczego zdecydowałaś tu zostać, skoro twoje zobowiązania zawodowe często wiążą się ze stolicą?

Doktor Ania: Mówi się, że w stolicy są wszyscy i jest wszystko, ale to nie do końca prawda. Na pewno byłoby mi łatwiej, gdybym tam mieszkała, przede wszystkim ze względów finansowych. Mimo tego nie zamierzam się przeprowadzać, mieszkam tu już od 12 lat i jestem zachwycona Trójmiastem. Każde z trzech miast ma dla mnie inny rodzaj energii - Gdańsk ma w sobie ducha historii, Sopot to miejsce, gdzie można się wyluzować i pobawić, za to Gdynia jest bardziej liberalna i otwarta na przedsiębiorców. Ta różnorodność bardzo mi odpowiada.

Zanim tu przyjechałaś studiowałaś w Warszawie farmację.

W stolicy skończyłam studia farmaceutyczne, ale doktorat z chemii medycznej zrobiłam już w Gdańsku. Na Politechnice Gdańskiej zrobiłam też studia podyplomowe z pedagogiki, które są dla mnie wyjątkowo ważne. Przed wszystkim, czuję się nauczycielem. "Gen przekazywania wiedzy" odziedziczyłam po mamie, babci i prababci. Moje pierwsze doświadczenia zawodowe związane są właśnie z nauczaniem - najpierw udzielałam korepetycji z chemii i matematyki, a w trakcie doktoratu miałam zajęcia ze studentami i prowadziłam zajęcia w szkołach weekendowych i policealnych.

Jak doszło do tego, że zaczęłaś edukować ludzi na temat zdrowego odżywiania?

Zdrowym odżywianiem po raz pierwszy zainteresowałam się z powodu problemów zdrowotnych. Nie miałam jednak w planach dzielenia się tym z innymi, aż do spotkania z koleżankami z liceum. Temat zszedł na jedzenie, a one przekonały mnie, że powinnam wyjść z moją wiedzą do ludzi. W ramach eksperymentu założyłam na Facebooku stronę "Doktor Ania" i krok po kroku zaczęłam ją rozwijać. W międzyczasie zrobiłam studia podyplomowe z dietetyki i planowania żywienia, a późnej kolejne z psychodietetyki. Nie zmieniło się to, że głównym motywem mojej pracy jest przekazywanie wiedzy. Cieszę się, że te różne drogi, którymi podążałam, spotkały się w jednym punkcie.

Czy od momentu założenia strony "Doktor Ania" zauważyłaś zmianę w podejściu społeczeństwa do kwestii odżywiania?

Stronę prowadzę zaledwie od czterech lat, więc kiedy zaczynałam pewna "praca u podstaw" była już wykonana. Teraz, zdrowe odżywianie wpisuje się w szerszą tendencję do życia bardziej świadomie. Cieszy mnie, że coraz młodsi ludzie zaczynają dbać o siebie i swoje nawyki, zaczynają kupować świadomie.

Cykl "Okiem dietetyka"


Niestety, wciąż są osoby, dla których temat odżywiania nie istnieje. Nie przyjmują do wiadomości tego, że to, co jedzą, buduje ich organizm i bezpośrednio wpływa na ich zdrowie i samopoczucie. To nie zmieni się tak szybko. Mimo tego, że o odżywianiu coraz więcej mówi się w mediach, że każdy ma dostęp do Internetu, to nadal jest grupa osób, która nie zdaje sobie do końca sprawy, że błędy żywieniowe mogą prowadzić nie tylko do zmian wyglądu ale też do poważnych chorób, kalectwa czy przedwczesnej śmierci. I to jest rzecz, którą bardzo chciałabym zmienić, choć mam świadomość, że to praca nie na kilka, lecz kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat.

Nie chcę też nikogo krytykować. Rozumiem, że czasem trudno jest zacząć, że być może trudno otworzyć się na coś nowego i innego niż dotychczas. Wolę dyskusje, w których mówi się: "Szanuję twoje zdanie, ale moje jest inne. Jeśli jesteś w moim domu, czy zajmujesz się moim dzieckiem, proszę respektuj moje zasady".

"Żywność dla dzieci" to najnowsza książka Ani Makowskiej. Możecie wygrać ją w naszym konkursie. "Żywność dla dzieci" to najnowsza książka Ani Makowskiej. Możecie wygrać ją w naszym konkursie.
Jakie są według ciebie największe grzechy żywieniowe Polaków?

Bardzo nie lubię używania słowa "grzech" w kontekście jedzenia, seksu zresztą też. Wiem, że to bardzo chwytliwy zwrot, ale kojarzy się z poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Łączenie negatywnych emocji z potrzebami fizjologicznymi jest w moim odczuciu szkodliwe. Wyznaję zasadę, że jako osoba jestem wystarczająco dobra, a moje niekoniecznie zdrowe przyzwyczajenia to po prostu "obszary, w których można coś poprawić".

Przyglądając się bliżej tym obszarom wydaje mi się, że wciąż jemy za mało warzyw. Niektórzy wierzą, że butelka soku z koncentratu załatwia sprawę, jednak to trochę za mało. Jestem orędowniczką małych zmian. Możemy dalej jeść swoje ulubione dania, może nieco je zmodyfikować, aby małym nakładem sił i kosztów były zdrowsze: spróbujmy dodać nawet niewielką porcję warzyw, np. posypać je natką pietruszki. Gwarantuję, że później odruchowo zaczniemy tę zieleninę wkładać do koszyka z zakupami i dodawać do dań.

Druga rzecz to mięso. Bardzo lubimy mięso, w wielu domach panuje przekonanie, że obiad bez mięsa to nie obiad. Nie mówię, żeby miłośnik mięsa zupełnie je odstawił, ale warto postarać się je ograniczyć, zwłaszcza mięso przetworzone. Co jeszcze? Jemy za mało ryb. Boimy się tłuszczu, bo wmówiono nam, że od tłuszczu się tyje, a to nieprawda, bo tyje się nie od poszczególnych składników, ale od ich nadmiaru.

Która z tych rzeczy jest najtrudniejsza do zmiany?

Z moich obserwacji wynika, że najtrudniejsza jest zmiana światopoglądu w kwestii pieniędzy. W Polsce wciąż cena czyni cuda. Pytałam producentów, dlaczego ten sam produkt w Polsce ma w składzie olej palmowy, a za zachodnią granicą masło. Właśnie dlatego, że Polacy nie czytają składów, wolą niższą jakość za niższą cenę. Rozumiem, że wynika to w dużej mierze ze względów społeczno-ekonomicznych, ale wbrew pozorom zdrowe, proste jedzenie nie jest dużo droższe niż żywność przetworzona, np. płatki owsiane to koszt ok. 2 zł, natomiast słodzone płatki śniadaniowe kosztują często trzy razy tyle. Zdrowe odżywianie wcale nie musi być czasochłonne i kosztowne.

W temacie zmian bardzo nie lubię takiego zero-jedynkowego doradzania typu "białko dobre, gluten zły". To problem naszych czasów, że oczekujemy szybkich i jednoznacznych werdyktów. Ludzie nienawidzą mojej ulubionej odpowiedzi "to zależy", a to niestety jedyna poprawna odpowiedź na większość pytań dotyczących żywienia.

Wspomniałaś o producentach. Na blogu prowadzisz plebiscyt, w którym co miesiąc wybierasz najlepszy i najgorszy produkt ze sklepowych półek. Czy miewasz nieprzyjemności z tego powodu?

Bardzo rzadko. Warto podkreślić, że nie hejtuję marek, bo wiem, że najczęściej mają w asortymencie lepsze i gorsze produkty. Nie zależy mi na liczbie odsłon mojego tekstu z chwytliwym tytułem, za którym nic nie stoi. Chcę dostarczać rzetelnej informacji, w lekkiej i krótkiej formie: analizuję skład, wybieram np. trzy najważniejsze fakty i je opisuję.

  • "Polacy nie czytają składów, wolą niższą jakość za niższą cenę. Rozumiem, że wynika to w dużej mierze ze względów społeczno-ekonomicznych, ale wbrew pozorom zdrowe odżywianie nie musi być drogie" mówi Doktor Ania.
  • "Polacy nie czytają składów, wolą niższą jakość za niższą cenę. Rozumiem, że wynika to w dużej mierze ze względów społeczno-ekonomicznych, ale wbrew pozorom zdrowe odżywianie nie musi być drogie" mówi Doktor Ania.
Na Facebooku obserwuje cię ponad 80 tys. osób, na Instagramie 100 tys. To bardzo dużo ludzi. Jak wpływa to na twoją pracę?

Nie widzę różnicy między 1 a 100 tys. obserwatorów. To dla mnie wirtualny temat... Co tak naprawdę znaczą te cyferki?

Cyferki niewiele, ale gdyby wszystkie te osoby przyszły w jedno miejsce...

Wiem, wiem... Byłam na Openerze i wiem jak wygląda małe miasteczko, tylko że ja od samego początku podchodziłam do tego, co robię bardzo odpowiedzialnie. Nie zakładałam tych profili dla pieniędzy, popularności czy podreperowania sobie ego. Mam profil prywatny na Instagramie po to, żeby uniknąć botów, odrzucam mniej więcej 1/3 próśb o obserwowanie m.in. od kont bez znajomych, kont zwierząt, anonimów itp. Zależy mi na tym, żeby tworzyć społeczność składającą się ze świadomych ludzi, którzy nie będą bali dzielić się swoimi doświadczeniami. Szanuję swój czas i czas innych, jeśli ktoś chce mi poświęcić te kilkanaście sekund, to staram się dać mu coś w zamian - wiedzę, refleksję lub rozrywkę. Instagram to najbardziej osobista z moich platform, Facebook to strona publiczna, głównie o żywieniu, a blog to platforma startowa, gdzie m.in. umieszczam nominacje w plebiscytach, teksty, kursy online i sprzedaję książki.

Wydarzenia kulinarne w Trójmieście


Twoja najnowsza książka dotyczy żywności dla dzieci. Co w niej znajdziemy i dla kogo jest przeznaczona?

Napisałam tę książkę, żeby uświadomić moim czytelnikom jak ważne jest żywienie dzieci. Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że ich kilkuletnie dziecko je codziennie nawet kilkadziesiąt gramów cukru. Na razie dziecko jest szczupłe i pełne energii, ale być może nie zawsze tak będzie. "Żywność dla dzieci" powstała też z myślą o babciach i dziadkach, którzy niejednokrotnie trzymają się kurczowo starych przyzwyczajeń i podważają autorytet rodziców. Ta książka ma zdjąć trochę ciężaru z rodzica, który może nie mieć siły przebicia, żeby iść na wojnę z rodziną. Babcia, której zależy na zdrowiu wnuczka sama przyswoi tę wiedzę, jeśli będzie miała dobre źródło.

Właśnie dlatego jest to książka dla początkujących. To prosta lektura, którą da się przeczytać w jeden wieczór i z łatwością przyswoić zawarte w niej informacje. Na ostatnich stronach umieściłam listy, które można uzupełnić razem z dziadkami i przyczepić np. na lodówce. Chcę, żeby ta książka była początkiem szerszych działań.

Jakich?

Zmiana myślenia o jedzeniu wymaga czegoś więcej niż gadania na Instagramie. To projekt, który musi dziać się jednocześnie na wielu płaszczyznach. Książka skierowana jest do rodziców i dziadków, do tego mam w planach zabrać się za przedszkola i żłobki. Takich zmian nie da się przeprowadzić bez wcześniejszego uświadomienia rodziców. Jestem na etapie przygotowywania materiałów dla żłóbków i przedszkoli oraz osób, które zajmują się wybieraniem cateringu lub samym cateringiem dla dzieci.

Planujesz rewolucję?

Bardzo bym chciała zwiększyć świadomość ludzi w temacie żywienia dzieci. Mam nadzieję, że się uda.

Opinie (133) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    Niestety w polsce z doktoratem to tylko blogi prowadzić i książki pisać, sama znam osoby którym doktorat dał poza uczelnią (8)

    tyle co kurs szydełkowania. Brawa dla tej pani za odwagę i umiejętności !

    • 92 25

    • A co ma dawać doktorat? (7)

      U mnie na uczelni w zdecydowanej większości doktorat robią osoby, które nie mają na siebie pomysłu i po prostu najłatwiej im kontynuować edukację. Często są to osoby, które parę razy powtarzały rok w czasie normalnych studiów. W jaki sposób takie osoby mają być atrakcyjne poprzez samo posiadanie doktoratu? Nie ma się co dziwić, że pracodawcy je omijają, bo często zamiast praktycznych umiejętności, mają wybujałe wymagania.

      • 28 11

      • (4)

        Żartujesz sobie? Co to za uczelnia? Na PG doktorat robią najlepsi z roku

        • 14 8

        • To już się dawno mój drogi zmieniło na PG.

          • 13 4

        • ...

          Mogliby robić, ale u mnie nikt z najlepszych z roku nie chciał zostać na uczelni (PG). W efekcie finalnym doktorat robią osoby, które były przeciętne.

          • 21 1

        • (1)

          W teorii doktorat robią najlepsi, w praktyce najlepsi zaczynają dobrze płatną pracę w czasie studiów i propozycję doktoratu zbywają uśmiechem. Poza tym osoby z doktoratem nadają się raczej do pracy badawczej (raczej je to ciekawiło, skoro się na to zdecydowały), co najczęściej nijak ma się do oczekiwań pracodawców (oczywiście są też takie firmy, po prostu u nas jest ich mniej, bo my w Polsce jesteśmy głównie wyrobnikami).

          • 7 0

          • a kto normalny zatrudni ci gościa z doktoratem?

            żeby go wygryzł /na papier/ za stanowiska?!!!

            • 1 0

      • Doktor też lekarz (1)

        • 1 2

        • Tak jak każdy nauczyciel profesorem.

          • 1 1

  • ;;Polacy wolą nizszä jakość za nizsza cenę;; słowo wolą jest tu moim zdaniem nieodpowiednie. (9)

    Hmm

    • 146 17

    • kluczowe stwierdzenie: jesteś tym co jesz (6)

      • 8 18

      • jeżeli za sprawę biorą sie tacy "specjaliści" jak ci zapraszani przez 3miasto to tak to wygląda... (5)

        lata komuny i 3 RP szczególnie "dbały" żeby odczłowieczyć nawet tak podstawowe zachowanie jak zdrowe odżywianie - ale "nowocześni specjaliści" którzy razu rąk nie ubrudzili w ciężkiej pracy wypowiadają się widząc tylko 1% problemu... nie widząc biedy z której dopiero teraz się wyrywamy, która tworzy patologie i całe to nieszczęście której promil promila to "złe odżywianie".

        • 18 12

        • też tak myślę (4)

          kotlety schabowe powinny być większe

          • 14 3

          • (3)

            Jeśli dziennie robisz np. 100 km na rowerze to mogą być ogromne

            • 5 0

            • (2)

              A ja się powtórzę. Na tym portalu był artykuł o tym. Wyrzucamy: 60% pieczywa, ponad 50% owoców, trochę mniej, ok. 46% wędlin i warzyw, 20% mleka i przetworów oraz 10% mięsa. To wszystko WASZE pieniądze, z waszego portfela. Więc nie mówcie, że jesteście biedni, po prostu sporą część wypłaty wyrzucacie do kosza w postaci zmarnowanego jedzenia. A globalnie stańcie w sklepie przed każdym z działów, wystawcie rękę tak, by procentowo podzielić eksponowaną żywność i pomyślcie, że jedna z tych części pójdzie do kosza. Podsumowując, jak kupiłeś, to zeżryj !

              • 8 4

              • a co zjadłbyś zieloną szynkę / po 2dniach w lodówce? (1)

                bo tak szkoda ci pieniedzy !!! ;))))))))))

                • 0 1

              • To po co tyle kupujesz? Bo była w promocji? Kup tyle ile zjesz w najbliższym czasie a nie w ciągu miesiąca.

                • 1 0

    • bzdura że Polacy kupić g- -no wolą .... i bzdura ze to g- -no jest taniej

      ja kupuje np. Niemiecki proszek 20kg tylko za odrobinę wyższą cenę - /ok 15zł wyższą ... niż ich polska wersja/
      Jakość jest bez porównania - cena taka sama !!!

      • 0 0

    • Kiedyś jakiś polityk mądrala powiedział w tv, że w Polsce jest tak dużo starych sprowadzanych samochodów, bo Polacy lubią jeździć używanymi samochodami. Podobna "złota" myśl :)

      • 3 0

  • Niestety (1)

    Coraz częściej niestety drogie nie znaczy dobrej jakosci

    • 118 5

    • swojego czasu czasopismo Przyjaciółka oddała kilkanaście kremów do akredytowanego laboratorium

      w tym francuskie i amerykańskie Super Kremy - i tylko najtańsze NiVEA nie zawierało szkodliwych substancji i składem nie mogło szkodzić

      • 0 0

  • Teraz to juz nie ma ani ceny ani jakości :) (1)

    Wszystko drogie i słabej jakości

    • 141 3

    • jo, to akurat prawda no..

      • 5 0

  • Bo dziś i niska jakość oznacza wysoką cenę. Takich mamy zdolnych importerów. (2)

    • 97 1

    • (1)

      Ważne żeby było ładne kolorowe opakowanie a to co w środku już miej istotne.

      • 8 0

      • ważne żeby było cuś po ANGiiilsku

        a najlepiej z kolorowymi EcO ... NoW i FREE

        • 0 0

  • (1)

    Drogo nie znaczy dobrze
    Ja na to mówię wyłudzenie ....
    Pożary kog stac na eko szynkę za 75 zl czy maslo za 15

    • 54 7

    • Pożary XD
      Staćtego kto nie jest biedakiem

      • 4 6

  • A nie przyszło do głowy, że Polacy są biedni? (11)

    • 37 10

    • Szalejmy z tą ekologią to dopiero bedzie drogo (3)

      Pierwszy przedsmak wysokich cen już w przyszłym roku po podwyżce cen prądu :)

      • 18 2

      • Pietruszka za 20zł (2)

        • 5 13

        • Dzisiaj kupowałam na Zielonym Rynku - jest po 8zł/kg. Na innym stoisku mieli też dużą pietruszkę z natką za 1zł/sztuka.

          • 16 0

        • Warzywka.

          Wystarczy zrobić skrzynkę,trochę ziemi, nasionek i poczekać.Masz z tego radość jak widzisz wyrastające zielone łodyżki,które przeobrażają się z czasem w dorodne rośliny.Masz z tego same korzyści,nie musisz chodzić po warzywniakach,więcej tlenu pewność że są naprawdę ekologiczne,tylko woda i czas potrzebne do pełni sukcesu.A te 20 zł. to jest propaganda rodem z TVŁenu.

          • 3 5

    • Opinia wyróżniona

      Ale zdrowa dieta nie musi się składać z drogich składników (6)

      Zamiast awokado i borówek możesz jeść jabłka, a w sezonie śliwki. Zamiast szparagów np. buraki. Wymiana zwykłego makaronu na pełnoziarnisty nie jest zabójcza dla portfela. Zastąpienie taniej szynki na kanapce pomidorem jest nie tylko zdrowsze, ale i tańsze.

      • 132 11

      • Jabłka i śliwki (5)

        Dietetycy mówią, że to za dużo cukru i indeks glikemiczny. Ja i tak je zajadam

        • 20 7

        • (1)

          Jablka nie sa zbyt rewelacyjne. Co najwyzej jablka pieczone sa latwo przyswajalne.

          • 4 19

          • Nie wiem co na to Pani Doktor, ale wg mnie powinniśmy jadać to, co wyrośnie w okolicy do 600 km, czyli od Karpat, więc na polskiej ziemi po Skandynawię - u nich cokolwiek rośnie oprócz porostów? Owoce przed południem, pewnie ze względu na fruktozę, a warzywa na wieczór z powodu błonnika. Ograniczyć mięso, choć jest szybkim dostarczycielem kalorii i aminokwasów oraz ze względu na długość trawienia, a raczej gnicia w żołądku, oddala czas uczucia głodu. Przede wszystkim starać się jeść żywność jak najmniej przetworzoną. Niestety, by zdrowiej się odżywiać, trzeba poświęcić na to trochę czasu, bo przemysł mimo, ze nas wspiera gotowymi produktami, to przemyca konserwanty, sól, cukier, utwardzone tłuszcze tylko po to, by nam smakowało, a nie zachowywało nas w dobrej kondycji. Zapraszam do polemiki, choć z nikim nie będę dyskutował, bo aż tak się na tym nie znam.

            • 6 5

        • Jak ktoś je kilogram na raz, to rzeczywiście dużo cukru, (2)

          ale jedno jabłko albo garść śliwek w ramach deseru to samo zdrowie. Jedz je dalej :)

          • 16 3

          • Ja zajadam kilogramami (1)

            Uwielbiam jabłka

            • 9 0

            • I bardzo dobrze. Można zrezygnować z cukru pod innymi postaciami i jest git. A z ciekawości sprawdźcie ile cukru jest w keczupie i musztardzie.

              • 3 1

  • (2)

    na jedzeniu trzeba oszczędzać bo tego nie widać.

    nie wydasz na kucharza wydasz na lekarza.

    • 30 11

    • badano już różnicę między np. bio, a zwykłymi produktami (1)

      jak ktoś jest ciekawy z pewnością dotrze do informacji i zrozumie o co chodzi

      • 7 1

      • w 90% przypadkach to to same pole - odgrodzone tylko ścieżką od tego pryskanego

        • 0 0

  • Nie no przecież każda młoda dziewczyna teraz je jakieś cud (2)

    FB i instagram są zawalone fotkami jakis fotogenicznych bezglutenowo-bezlaktozowych i kraftowych "obiadów" ze strony "blogerek" z 15-toma obserwującymi i wielkie gwiazdy z nich

    • 85 8

    • slynne celebrytki , aktorki dwiazdy (1)

      za kazde zdjecie i wpis na instagramie wystawiana firmom faktury od 2000zl do nawet 30000zl a glupi polacy podniecaja sie i mysla ze one takie fajne a one wała z nich robią . Myslicie po co te te blogi ? dla kasy a nie dlatego aby z wami sie radami dzielic hahha

      • 29 0

      • jak ta sławna Podróżniczka TVN

        co to za słoną kasę promowała ekologiczne plastiki - bo jak twierdziła Martyna - te Plastikowe Opakowania w produkcji mniej CO2 generują ... gdy szkło nie rozkłada się nigdy... to ten wspaniały plastik rozkłada się tylko 1000lat i znika ;)))))

        • 0 0

  • Pisać każdy może lepiej lub gorzej (5)

    Rzeczywistość jest trochę inna. Zdrowego jedzenia praktycznie już nie ma. Proszę poczytać składy produktów i zobaczyć tak naprawdę co się tam znajduje. Ja pamiętam jak smakuje prawdziwa kiełbasa , ser , nabiał to co się teraz sprzedaje nawet w 1/10 nie przypomina tego co było. Ale pomijając smak wszystko jest nafaszerowane chemią na różne sposoby , a to do smaku a to do koloru a to do trwałości. Te wszystkie dodatki to jest trucizna. jesteś tym co zjesz i właśnie teraz mamy wszelkiej maści nowe choroby a stare rozwijają się szybciej. To samo jest z tzw suplementami diety które co chwila zmieniają nazwy a mają sprawiać cuda. To wszystko robi pieniądz, zysk i wszyscy producenci żywności czy suplementów zrobią wszystko by swój produkt sprzedać bez względu na skutki. Przykładem podobnym są lekarstwa, co chwila wycofuje się całe partie bo ponoć okazują się szkodliwe czy jakikolwiek producent lekarstw ponosi jakieś konsekwencja za próbę otrucia - nie bo są za mocni. Robienie konkursów na produkt dobry czy zły przynosi tylko jeden skutek jedni zarobią więcej ale ci źli nic nie stracą.

    • 83 10

    • (1)

      zgadza się, wszędobylska (szkodliwa) chemia i szukanie jeleni na suplementy

      • 3 2

      • I duże opakowania, to nic, że pół wyrzucisz, ale kupiłeś "taniej". I wszędzie cukier i tłuszcz, bo to nośniki smaku. Jedna Trójmiejska "zdrowotna" "dietetyczna" restauracja słodzi wszystkie surówki, by "zniewolić" swoich klientów. To przykre, ale biznes nie ma skrupułów, jesteśmy konsumentami /nie tylko żywności/, którzy jedynie mają wzbogacać producentów nie dbających o nasze zdrowie i portfel. To samo tyczy się leków, a przede wszystkim paraleków. Nie pomoże, nie zaszkodzi, ale przyniesie zysk.

        • 3 0

    • Kupuj rzeczy nieprzetworzone i sam gotuj. (1)

      To jest łatwe i smaczniejsze niż gotowe produkty.

      • 9 4

      • sam szyj se buty i ubrania, sam wytwarzaj szyby i sam rób prąd ...

        • 0 1

    • Jak się kupuje tylko w Biedronce lub Lidlu, to faktycznie jest kiepski wybór, i produktów "jednoskładnikowych" jak na lekarstwo. Ale już w większym hipermarkecie (które niestety radzą sobie coraz gorzej), z łatwością znajdziesz dobry produkt, bez zbędnych składników.

      • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rodzinne Niedziele - Brunch Mera Brasserie

170 zł
degustacja

Niedzielny brunch z muzyką na żywo

190 zł
muzyka na żywo, degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Wkrótce otwarcie

Najczęściej czytane