• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Doktor Ania: "Polacy wciąż wolą cenę niż jakość"

Aleksandra Wrona
21 września 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
"Niestety, wciąż są osoby, dla których temat odżywiania nie istnieje. Nie przyjmują do wiadomości tego, że to, co jedzą, buduje ich organizm i bezpośrednio wpływa na ich zdrowie" mówi Doktor Ania. "Niestety, wciąż są osoby, dla których temat odżywiania nie istnieje. Nie przyjmują do wiadomości tego, że to, co jedzą, buduje ich organizm i bezpośrednio wpływa na ich zdrowie" mówi Doktor Ania.

Anna Makowska, w internecie znana jako Doktor Ania, od kilku lat uczy Polaków czytania etykiet, wpaja podstawy zdrowego odżywiania i zaraża miłością do kiszonek. Aktywnie udziela się w social mediach, gdzie śledzi ją ponad 100 tys. osób, prowadzi program "Zdrowo dla odmiany", pisze bloga, redaguje artykuły i kursy dotyczące odżywiania. Jest też autorką dwóch książek, w których pisze o przemyślanych zakupach i o żywieniu dzieci.



Czy czytasz składy kupowanych produktów spożywczych?

Aleksandra Wrona: Pochodzisz z Warszawy, ale jako miejsce do życia wybrałaś Trójmiasto. Dlaczego zdecydowałaś tu zostać, skoro twoje zobowiązania zawodowe często wiążą się ze stolicą?

Doktor Ania: Mówi się, że w stolicy są wszyscy i jest wszystko, ale to nie do końca prawda. Na pewno byłoby mi łatwiej, gdybym tam mieszkała, przede wszystkim ze względów finansowych. Mimo tego nie zamierzam się przeprowadzać, mieszkam tu już od 12 lat i jestem zachwycona Trójmiastem. Każde z trzech miast ma dla mnie inny rodzaj energii - Gdańsk ma w sobie ducha historii, Sopot to miejsce, gdzie można się wyluzować i pobawić, za to Gdynia jest bardziej liberalna i otwarta na przedsiębiorców. Ta różnorodność bardzo mi odpowiada.

Zanim tu przyjechałaś studiowałaś w Warszawie farmację.

W stolicy skończyłam studia farmaceutyczne, ale doktorat z chemii medycznej zrobiłam już w Gdańsku. Na Politechnice Gdańskiej zrobiłam też studia podyplomowe z pedagogiki, które są dla mnie wyjątkowo ważne. Przed wszystkim, czuję się nauczycielem. "Gen przekazywania wiedzy" odziedziczyłam po mamie, babci i prababci. Moje pierwsze doświadczenia zawodowe związane są właśnie z nauczaniem - najpierw udzielałam korepetycji z chemii i matematyki, a w trakcie doktoratu miałam zajęcia ze studentami i prowadziłam zajęcia w szkołach weekendowych i policealnych.

Jak doszło do tego, że zaczęłaś edukować ludzi na temat zdrowego odżywiania?

Zdrowym odżywianiem po raz pierwszy zainteresowałam się z powodu problemów zdrowotnych. Nie miałam jednak w planach dzielenia się tym z innymi, aż do spotkania z koleżankami z liceum. Temat zszedł na jedzenie, a one przekonały mnie, że powinnam wyjść z moją wiedzą do ludzi. W ramach eksperymentu założyłam na Facebooku stronę "Doktor Ania" i krok po kroku zaczęłam ją rozwijać. W międzyczasie zrobiłam studia podyplomowe z dietetyki i planowania żywienia, a późnej kolejne z psychodietetyki. Nie zmieniło się to, że głównym motywem mojej pracy jest przekazywanie wiedzy. Cieszę się, że te różne drogi, którymi podążałam, spotkały się w jednym punkcie.

Czy od momentu założenia strony "Doktor Ania" zauważyłaś zmianę w podejściu społeczeństwa do kwestii odżywiania?

Stronę prowadzę zaledwie od czterech lat, więc kiedy zaczynałam pewna "praca u podstaw" była już wykonana. Teraz, zdrowe odżywianie wpisuje się w szerszą tendencję do życia bardziej świadomie. Cieszy mnie, że coraz młodsi ludzie zaczynają dbać o siebie i swoje nawyki, zaczynają kupować świadomie.

Cykl "Okiem dietetyka"


Niestety, wciąż są osoby, dla których temat odżywiania nie istnieje. Nie przyjmują do wiadomości tego, że to, co jedzą, buduje ich organizm i bezpośrednio wpływa na ich zdrowie i samopoczucie. To nie zmieni się tak szybko. Mimo tego, że o odżywianiu coraz więcej mówi się w mediach, że każdy ma dostęp do Internetu, to nadal jest grupa osób, która nie zdaje sobie do końca sprawy, że błędy żywieniowe mogą prowadzić nie tylko do zmian wyglądu ale też do poważnych chorób, kalectwa czy przedwczesnej śmierci. I to jest rzecz, którą bardzo chciałabym zmienić, choć mam świadomość, że to praca nie na kilka, lecz kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat.

Nie chcę też nikogo krytykować. Rozumiem, że czasem trudno jest zacząć, że być może trudno otworzyć się na coś nowego i innego niż dotychczas. Wolę dyskusje, w których mówi się: "Szanuję twoje zdanie, ale moje jest inne. Jeśli jesteś w moim domu, czy zajmujesz się moim dzieckiem, proszę respektuj moje zasady".

"Żywność dla dzieci" to najnowsza książka Ani Makowskiej. Możecie wygrać ją w naszym konkursie. "Żywność dla dzieci" to najnowsza książka Ani Makowskiej. Możecie wygrać ją w naszym konkursie.
Jakie są według ciebie największe grzechy żywieniowe Polaków?

Bardzo nie lubię używania słowa "grzech" w kontekście jedzenia, seksu zresztą też. Wiem, że to bardzo chwytliwy zwrot, ale kojarzy się z poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Łączenie negatywnych emocji z potrzebami fizjologicznymi jest w moim odczuciu szkodliwe. Wyznaję zasadę, że jako osoba jestem wystarczająco dobra, a moje niekoniecznie zdrowe przyzwyczajenia to po prostu "obszary, w których można coś poprawić".

Przyglądając się bliżej tym obszarom wydaje mi się, że wciąż jemy za mało warzyw. Niektórzy wierzą, że butelka soku z koncentratu załatwia sprawę, jednak to trochę za mało. Jestem orędowniczką małych zmian. Możemy dalej jeść swoje ulubione dania, może nieco je zmodyfikować, aby małym nakładem sił i kosztów były zdrowsze: spróbujmy dodać nawet niewielką porcję warzyw, np. posypać je natką pietruszki. Gwarantuję, że później odruchowo zaczniemy tę zieleninę wkładać do koszyka z zakupami i dodawać do dań.

Druga rzecz to mięso. Bardzo lubimy mięso, w wielu domach panuje przekonanie, że obiad bez mięsa to nie obiad. Nie mówię, żeby miłośnik mięsa zupełnie je odstawił, ale warto postarać się je ograniczyć, zwłaszcza mięso przetworzone. Co jeszcze? Jemy za mało ryb. Boimy się tłuszczu, bo wmówiono nam, że od tłuszczu się tyje, a to nieprawda, bo tyje się nie od poszczególnych składników, ale od ich nadmiaru.

Która z tych rzeczy jest najtrudniejsza do zmiany?

Z moich obserwacji wynika, że najtrudniejsza jest zmiana światopoglądu w kwestii pieniędzy. W Polsce wciąż cena czyni cuda. Pytałam producentów, dlaczego ten sam produkt w Polsce ma w składzie olej palmowy, a za zachodnią granicą masło. Właśnie dlatego, że Polacy nie czytają składów, wolą niższą jakość za niższą cenę. Rozumiem, że wynika to w dużej mierze ze względów społeczno-ekonomicznych, ale wbrew pozorom zdrowe, proste jedzenie nie jest dużo droższe niż żywność przetworzona, np. płatki owsiane to koszt ok. 2 zł, natomiast słodzone płatki śniadaniowe kosztują często trzy razy tyle. Zdrowe odżywianie wcale nie musi być czasochłonne i kosztowne.

W temacie zmian bardzo nie lubię takiego zero-jedynkowego doradzania typu "białko dobre, gluten zły". To problem naszych czasów, że oczekujemy szybkich i jednoznacznych werdyktów. Ludzie nienawidzą mojej ulubionej odpowiedzi "to zależy", a to niestety jedyna poprawna odpowiedź na większość pytań dotyczących żywienia.

Wspomniałaś o producentach. Na blogu prowadzisz plebiscyt, w którym co miesiąc wybierasz najlepszy i najgorszy produkt ze sklepowych półek. Czy miewasz nieprzyjemności z tego powodu?

Bardzo rzadko. Warto podkreślić, że nie hejtuję marek, bo wiem, że najczęściej mają w asortymencie lepsze i gorsze produkty. Nie zależy mi na liczbie odsłon mojego tekstu z chwytliwym tytułem, za którym nic nie stoi. Chcę dostarczać rzetelnej informacji, w lekkiej i krótkiej formie: analizuję skład, wybieram np. trzy najważniejsze fakty i je opisuję.

  • "Polacy nie czytają składów, wolą niższą jakość za niższą cenę. Rozumiem, że wynika to w dużej mierze ze względów społeczno-ekonomicznych, ale wbrew pozorom zdrowe odżywianie nie musi być drogie" mówi Doktor Ania.
  • "Polacy nie czytają składów, wolą niższą jakość za niższą cenę. Rozumiem, że wynika to w dużej mierze ze względów społeczno-ekonomicznych, ale wbrew pozorom zdrowe odżywianie nie musi być drogie" mówi Doktor Ania.
Na Facebooku obserwuje cię ponad 80 tys. osób, na Instagramie 100 tys. To bardzo dużo ludzi. Jak wpływa to na twoją pracę?

Nie widzę różnicy między 1 a 100 tys. obserwatorów. To dla mnie wirtualny temat... Co tak naprawdę znaczą te cyferki?

Cyferki niewiele, ale gdyby wszystkie te osoby przyszły w jedno miejsce...

Wiem, wiem... Byłam na Openerze i wiem jak wygląda małe miasteczko, tylko że ja od samego początku podchodziłam do tego, co robię bardzo odpowiedzialnie. Nie zakładałam tych profili dla pieniędzy, popularności czy podreperowania sobie ego. Mam profil prywatny na Instagramie po to, żeby uniknąć botów, odrzucam mniej więcej 1/3 próśb o obserwowanie m.in. od kont bez znajomych, kont zwierząt, anonimów itp. Zależy mi na tym, żeby tworzyć społeczność składającą się ze świadomych ludzi, którzy nie będą bali dzielić się swoimi doświadczeniami. Szanuję swój czas i czas innych, jeśli ktoś chce mi poświęcić te kilkanaście sekund, to staram się dać mu coś w zamian - wiedzę, refleksję lub rozrywkę. Instagram to najbardziej osobista z moich platform, Facebook to strona publiczna, głównie o żywieniu, a blog to platforma startowa, gdzie m.in. umieszczam nominacje w plebiscytach, teksty, kursy online i sprzedaję książki.

Wydarzenia kulinarne w Trójmieście


Twoja najnowsza książka dotyczy żywności dla dzieci. Co w niej znajdziemy i dla kogo jest przeznaczona?

Napisałam tę książkę, żeby uświadomić moim czytelnikom jak ważne jest żywienie dzieci. Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że ich kilkuletnie dziecko je codziennie nawet kilkadziesiąt gramów cukru. Na razie dziecko jest szczupłe i pełne energii, ale być może nie zawsze tak będzie. "Żywność dla dzieci" powstała też z myślą o babciach i dziadkach, którzy niejednokrotnie trzymają się kurczowo starych przyzwyczajeń i podważają autorytet rodziców. Ta książka ma zdjąć trochę ciężaru z rodzica, który może nie mieć siły przebicia, żeby iść na wojnę z rodziną. Babcia, której zależy na zdrowiu wnuczka sama przyswoi tę wiedzę, jeśli będzie miała dobre źródło.

Właśnie dlatego jest to książka dla początkujących. To prosta lektura, którą da się przeczytać w jeden wieczór i z łatwością przyswoić zawarte w niej informacje. Na ostatnich stronach umieściłam listy, które można uzupełnić razem z dziadkami i przyczepić np. na lodówce. Chcę, żeby ta książka była początkiem szerszych działań.

Jakich?

Zmiana myślenia o jedzeniu wymaga czegoś więcej niż gadania na Instagramie. To projekt, który musi dziać się jednocześnie na wielu płaszczyznach. Książka skierowana jest do rodziców i dziadków, do tego mam w planach zabrać się za przedszkola i żłobki. Takich zmian nie da się przeprowadzić bez wcześniejszego uświadomienia rodziców. Jestem na etapie przygotowywania materiałów dla żłóbków i przedszkoli oraz osób, które zajmują się wybieraniem cateringu lub samym cateringiem dla dzieci.

Planujesz rewolucję?

Bardzo bym chciała zwiększyć świadomość ludzi w temacie żywienia dzieci. Mam nadzieję, że się uda.

Opinie (133) ponad 20 zablokowanych

  • Bo jesteśmy biedni, więc nie mamy wyboru

    • 4 1

  • Opinia wyróżniona

    Zdrowe jedzenie jest tanie!!! (2)

    W ogóle przeczytały wywiad? Czy ktokolwiek zainteresował się tym co ta kobieta robi? Przecież ona nigdzie nie namawia do jedzenia drogich i wyszukanych eko produktów. Ona pokazuje alternatywy? Czy ktokolwiek widział jakie posiłki ona proponuje? Trochę ugotowanej kaszy, jajko, sezonowe warzywa, kapusta kiszona, ewentualnie jakaś pasta warzywna. Czy serio dla was te produkty są dużo droższe niż kiełbasa i gotowe danie z marketu?? Zainteresujcie się tym co proponuje doktor Ania a nie jęczycie że zdrowe jedzenie jest za drogie dla przeciętnego Polaka. Ja od kiedy przerzuciłam się na kasze, warzywa, kiszonki, nabiał bez żadnych dodatkow, wodę zamiast soków i słodkich napojów i pasty warzywne zamiast wędliny na kanapki to finansowo wychodzę na tym o wiele lepiej niz jedząc tani szit.

    • 97 11

    • Popieram. Jak tylko słowo "zdrowo", to każdy już jest myślami na dziale ze zdrową żywnością, gdzie produkty z przymiotnikiem "zdrowe" podnoszą jedynie ich wartość dwukrotnie, bez znaczenia, że zawierają gumę guar, modyfikowaną soję czy "ekologiczny utwardzony olej palmowy".

      • 12 0

    • U mnie tak samo

      Do tego mocno ograniczyłam słodycze. Brzuch i portfel odczuły ulgę.

      • 0 0

  • Jestem na TAK.

    A mi się Ania podoba, fajna ładna mądra dziewczyna. Dobre bo polskie!

    • 9 5

  • Dostanie Pani ode mnie..... (2)

    ....przez pół roku pensję urzędnika z urzędu miasta w Gdańsku. Zobaczymy co Pani wybierze.

    • 9 6

    • to zmien prace (1)

      rynek pracy jest pelen ogloszen... czego oczekujesz za siedzenie za biurkiem? pozapierniczaj troche na budowie to bedziesz wiedziala dlaczego budowlaniec dostaje wiecej od Ciebie...
      sama wybralas swoja prace, do kogo te zale...

      • 3 11

      • A babcia mówiła: ucz się wnuniu, bo skończysz w budżetówce. I mówiła, żeby jeść kaszę zamiast karkówki, tańsza, a brzuch po niej nie rośnie. Jeść zdrowo wcale nie oznacza drogo. Ot myślenie człeka z za biurka. Mnóstwo kasz, ryży, soczewice, soje, fasole, cała gama warzyw. Obiad to nie codziennie mięsko.

        • 3 5

  • Nie zawsze za ceną idzie jakość ale za jakością zawsze idzie cena.

    Zapamiętajcie to rodacy i postępujcie z głową.

    • 6 1

  • Nas nie stać na drogie. Te tanie niby już i tak robi się drogie.

    Każdy kupuje na co go stać. Jak będziemy zarabiali przyzwoicie to wtedy będziemy wybrzydzać. Można wszystko podważyć i uzasadnić jakieś tezę. Realia polskiego klienta są takie a nie inne. Co z tego ze jedna czy druga podważy jakieś nawyki żywieniowe osoby lub osób. Budżet miesięczny danej osoby lub rodziny będzie decydował o ostatecznym koszyku zakupów.

    • 3 1

  • A jakość za jaką cenę?

    • 2 2

  • Popierwsze mieso jest zdrowe a nawet bardzo zdrowe,szkodliwe sa za to ryby typu łosos norweski!! (1)

    Szkodliwe są te wszystkie wegańskie wymysły pędzone sztucznie zalane chwasto bujcą :)
    Kiedys miesa jadło się o wiele więcej i ludzie byli zdrowsi niż teraz ci wege. Ale kiedyś mieso było zupełnie inne i ludzie o wiele więcej się ruszali ,auta były na kartki!! A wege oszołomów wtedy wyśmiewano .

    • 5 8

    • Które mięso jest zdrowe? Mięsa nawet nie trawisz, tylko gnije ci w żołądku. Kiedyś mięso jedli tylko zamożni ludzie, a biedni co najwyżej raz w tygodniu. Czerwone mięso zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory. Co prawda dostarcza wszystkie potrzebne aminokwasy i weganie muszą się nieźle natrudzić, by je uzupełnić, ale poza tym mięso to nic dobrego. Jest przede wszystkim zjadane, ponieważ w szybkim tempie i na długo, bo długo jest trawione, dostarcza dużej ilości kalorii. Po drugie, od wieków mięsny obiad był synonimem bogactwa i dlatego my głupi Polacy uważamy, że powinno być podstawą głównego posiłku. Zastaw się, a postaw się.

      • 2 6

  • "My Polacy lubimy niskie ceny bo jesteśmy biedni".

    • 4 3

  • Nie piszcie, że was nie stać na zdrowe jedzenie

    tylko nie chce wam się spędzić trochę więcej czasu w kuchni na jego przygotowaniu. Wiadomo, że zrobienie lasagne od podstaw jest bardziej czasochłonne niż włożenie pudełeczka z niewiadomą zawartością do mikrofali i odczekanie 10min. Dbajmy o zdrowie bo zepsuć jest je łatwo ale naprawić często już się nie da

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Wkrótce otwarcie

Najczęściej czytane