Szlakiem quesadilli odwiedziłem wszystkie trójmiejskie lokale z kuchnią meksykańską. Najlepszą znalazłem wcale nie w dużej restauracji z wieloletnią tradycją, a w niewielkim barze prowadzonym przez pasjonatów. Zapraszam do kolejnego odcinka cyklu "Gdzie w Trójmieście". Poprzednio testowałem sałatki, za dwa tygodnie opiszę sajgonki.
Szukając meksykańskich smaków w Trójmieście (a raczej kuchni Tex-Mex, bo właśnie taka jest serwowana u nas), nie sposób nie zacząć od Pueblo. To lokal z wieloletnią tradycją, bardzo w Gdyni lubiany. Ja wybrałem się do młodszego, gdańskiego oddziału. Quesadilla w Pueblo podawana jest jako przekąska, a nie danie główne. Warto wziąć to pod uwagę, zanim zaczniemy narzekać, że placek jest cienki, a nadzienia jest niewiele. Na początek próbuję klasycznej z cheddarem i salsą fresca (16 zł). Bardzo neutralna w smaku propozycja, raczej dla tych, którzy nie wymagają wiele atrakcji na języku podczas jedzenia (może to wina słabego w smaku sera?). Z kolei placek z chorizo, mozarellą, jalapeno, kukurydzą, parmezanem, rukolą i suszonymi pomidorami jest przedziwnym miksem smaków południowoamerykańskich i śródziemnomorskich (20 zł). Przeładowana pomysłami pozycja. Chyba najlepiej zamówić bezpieczną wersją z wędzonym kurczakiem i czerwoną fasolą (18 zł). Smacznie, ale bez rewelacji. Ceny niestety są zawyżone - jak pokazuje konkurencja więcej i lepiej można podać taniej. Uwaga, każda quesadilla podawana jest tutaj z kwaśną śmietaną, więc jeśli potrzebujemy pikantniejszych smaków, warto sięgnąć po sosy, które na stół powinna przynieść kelnerka.
Również jako przekąska, ale w zdecydowanie bardziej przystępnej cenie (tylko 10 zł) quesadilla podawana jest w barze Suavemente na Zaspie. To stosunkowo nowe miejsce, które w swojej karcie łączy meksykańskie jedzenie uliczne z inspirowaną tymi smakami kuchnią autorską. Grillowany placek pszenny znajduje się oczywiście w karcie streetfoodowej. Można go zamówić w kilku wersjach. Jako zdeklarowany mięsożerca polecam wołowinę z piklowaną cebulą i guacamole. Dobrze zrównoważone smaki, które warto podkręcić domową, piklowaną jalapeno. Koniecznie poproście o nią obsługę, bo w tym towarzystwie smakuje najlepiej. Niestety porcja jest niewielka i ta przyjemność szybko się kończy. Ciekawostką jest wersja specjalna z chorizo, ziemniakami pico de gallo (12 zł). Quesadillowa wariacja na temat hiszpańskiej tortilli z ziemniaków. Uwaga, ostrość potraw w Suavemente jest niewielka, dlatego warto skorzystać z wielu sosów, które znajdziecie w pudełku na barze.
Autorskie smaki połączone z klasyką meksykańską to myśl przewodnia w gdyńskim barze Tako. Zanim wybierzecie się na tutejszą quesadillę, weźcie pod uwagę, że to porcja obiadowa, którą zdecydowanie napełnicie głodne brzuchy. Ja zamawiam placek z łososiem, próbuję też quesadilli z wędzonym kurczakiem (obie w cenie 19 zł). W tej pierwsze, zgodnie z opisem w karcie, spodziewam się gravlaxa, ale chyba się skończył, ponieważ otrzymuję wędzonego łososia. Ryba zapieczona jest w towarzystwie koziego sera, szpinaku, czerwonej cebuli oraz suszonych i świeżych pomidorów. Niezłe, ale z kuchnią meksykańską wspólnego wiele nie ma, nabiera charakteru po zestawieniu ostrą, zieloną salsą. Wędzony kurczak z fetą, rukolą i czerwoną cebulą wypada lepiej. Mięso ma bardzo dobry, dominujący smak. Koniecznie zamówcie do tej pozycji sos mango. Sosy to w ogóle bardzo mocna strona Tako - są gęste, mają naturalny smak i czuć w nich kawałki składników. Warto pobawić się z ich różnymi rodzajami (jest aż dziesięć).
Najsmaczniej zjadłem w Pinacie. To malutki bar z meksykańskim streefoodem w Oliwie, którego właściciele zaczynali przygodę z gastronomią w barobusie. Obecnie siły koncentrują na stacjonarnym lokaliku, ale pasja do dobrego jedzenia na szczęście im została. Ich menu jest klasyczne, wręcz bardzo proste, ale dopracowane i pełne smaku - tym wygrywają z innymi. Tutejsza quesadilla z wolno pieczoną wołowiną (wieprzowiną także) to raj dla mięsożercy. Mięso jest bardzo aromatyczne (wyczułem w nim czekoladowo-wędzone smaki), świetnie wypieczone i - co nie bez znaczenia - jest go naprawdę sporo. Placki są wielkie i pęcznieją od nadzienia. Prócz mięsa wypełnione są prostą bazą: czarną fasolą, pico de gallo, serem i papryczkami jalapenos (ilość tych ostatnich zależy od stopnia ostrości, jaki podamy przy składaniu zamówienia). I - wreszcie ktoś o tym pomyślał - nie brakuje w nich odświeżającej ciężkie i ostre smaki świeżej kolendry. W Pinacie jej nie żałują i bardzo mnie to cieszy. Cena również jest bezkonkurencyjna - od 15 zł do 18 zł za ogromną porcję świetnego meksykańskiego streetfoodu. Uwaga, zamawiamy samodzielnie przy barze. W porze obiadowej może być tłoczno.
A wy gdzie jedliście najlepszą quesadillę w Trójmieście? Czekam na wasze komentarze - piszcie, gdzie zjeść lepiej, inaczej, smaczniej czy taniej, a których miejsc unikać.