Prosto, szybko, a przede wszystkim - tanio. To przepis na obiad, który znajdziemy w każdym barze mlecznym. Dawniej takie jadłodajnie były bardzo popularne, wiele osób pamięta na pewno do dziś ich charakterystyczny zapach oraz wyszczerbione naczynia. Gdzie i jak działają dziś bary mleczne w Trójmieście oraz czy przypominają nadal lokale sprzed lat?
Bary mleczne w Trójmieście
raczej tak, chętnie tam jadam
18%
raczej nie, rzadko do nich zaglądam
19%
nigdy nie jem w barach mlecznych
9%
Ceny dań w takich miejscach potrafią być nawet trzykrotnie niższe niż ceny tych samych potraw w restauracjach. Bar mleczy, czyli polski rodzaj baru szybkiej obsługi, rozpowszechnił się w Polsce w drugiej połowie minionego stulecia.
Nazwa tego typu jadłodajni pochodzi od przewagi dań mlecznych, które tam dawniej serwowano. Jednak zjeść można było potrawy oparte nie tylko na
mleku i jego przetworach, ale także na
mące (pierogi) czy
jajkach (omlety). W każdym barze serwowano też dania, których bazą były wszystkie odmiany
kaszy, rzadziej mięso. Jeszcze w latach 50. XX wieku niektóre bary mleczne miały w swojej karcie piwo.
Zapachy i niebieskie obwódki
Pierwszy bar mleczny został otwarty w Warszawie
w 1896 roku. Założycielem był hodowca bydła mlecznego, rolnik Stanisław Dłużewski i dania były oparte na produktach z jego gospodarstwa. Lokal nazywał się
"Nadświdrzańska" i znajdował się przy ul. Nowy Świat. W ofercie baru było
pieczywo, między innymi wiejski chleb pytlowy oraz
sery czy
twaróg.
Zobacz także:
Wszyscy do stołu! Inauguracja nowego festiwalu kulinarnego
Wkrótce w mieście zaczęły się otwierać podobne placówki, a jeszcze przed I wojną światową idea barów mlecznych przyjęła się w całym kraju. W kolejnych latach popularność tych miejsc wzrosła, a w okresie PRL-u rozwinęły się jeszcze bardziej. W lokalu zwykle unosił się wyraźny zapach potraw. Dania serwowano na charakterystycznych talerzach i w kubkach
z grubej ceramiki, często z
niebieskimi obwódkami, niejednokrotnie wyszczerbione. Stoliki były prostymi blatami z laminatu bez obrusów, a krzesła zbudowane były ze stalowych prętów, również miały prostą konstrukcję.
Wkrótce stworzono oficjalne
państwowe rozporządzenia, które regulowały skład, wielkość i ceny potraw. Większość z nich należała do
Spółdzielni "Społem". W latach 70. w Warszawie działało ich około 40.
Sztućce na łańcuchach
Bary mleczne były często również wspierane przez miasta, które zapewniały
preferencyjne stawki czynszu za wynajmowane lokale. To umożliwiało znaczne zmniejszenie cen, ale także skorzystanie z oferty baru przez
mniej zamożnych klientów.
Takie jadłodajnie odegrały
ważną rolę w świadomości Polaków. Można porównać ją do tej, jaką dla Amerykanów miały klasyczne dinery czy bary szybkiej obsługi w formie automatu. Wiele z nas na pewno pamięta też scenę z komedii
Stanisława Barei - "Miś". W filmowym barze mlecznym "Apis" aluminiowe talerze były przytwierdzone śrubami do blatów, a sztućce przyczepiono do nich na grubych, żelaznych łańcuchach.
Czytaj też -
Okiem dietetyka: czy jedzenie ekologiczne jest zdrowe?
Mimo przekształceń gospodarczych część barów mlecznych działa do dziś. Obecnie posiłki sprzedawane w barach mlecznych są
dotowane z budżetu państwa, co reguluje rozporządzenie Ministra Finansów. Zgodnie z nim dotację może otrzymać wyłącznie przedsiębiorca, który stosuje stawkę narzutu nie większą niż 56 proc. wartości surowców zużytych do przyrządzania posiłków oraz umieści na lokalu oznaczenie "bar mleczny".
Bary mleczne w Trójmieście
Na terenie Trójmiasta nietrudno znaleźć bary mleczne, które nadal serwują proste i tradycyjne dania. Są to potrawy
nie tylko mleczne czy mączne, w kartach znajdziemy również dużo mięsa. W ofercie tych lokali są więc najróżniejsze
zupy, między innymi pomidorowa, jarzynowa, barszcz, ogórkowa, fasolowa, żurek, flaki, krupnik, kapuśniak, owocowa, mleczna, chłodnik, pieczarkowa, rosół, botwina, fasolka po bretońsku, dyniowa czy kalafiorowa. Wśród
dań mącznych znajdziemy naleśniki, pierogi w najróżniejszych postaciach, pyzy, kotlet jajeczny, ryż z jabłkami lub warzywami, makarony, cepeliny czy inaczej kartacze, kopytka, kluski, racuchy, placki ziemniaczane czy łazanki.
Serwowane są też mięsne
dania główne, takie jak pulpety, kotlety (schabowy i mielony), pierś z kurczaka, udziec, sznycle, de volaille, gulasze, klopsiki, gołąbki, polędwica, skrzydełka, pieczeń, zrazy, żeberka, wątróbka. Niektóre bary serwują też
ryby, zwykle pod postacią kotletów rybnych. Nie zabraknie
dodatków: ziemniaków, frytek, ryżu, makaronu i kasz oraz rozmaitych
surówek. Niektóre z nich serwują także proste
śniadania. Napoje to zwykle
kompoty,
kakao czy
mleko, a także kawa i herbata.
Bar Akademicki przy Al. Grunwaldzkiej w Gdańsku istnieje
od 50 lat. Nazwa sugeruje, że jadają tam przede wszystkim studenci, ale tak naprawdę spotkać tam można klientów w każdym wieku. Ma 70 miejsc w dwóch klimatyzowanych salach. Po godzinie 16 obowiązuje rabat
10 proc. dla wszystkich gości, natomiast studenci mogą cieszyć się taką zniżką o każdej porze. Dania mają solidne, duże porcje, a ceny kuszące.
W Gdańsku znajdziemy także takie lokale w Śródmieściu.
Bar Mleczny Stągiewna przy
ul. Stągiewnej cieszy się dużą popularnością, nieraz można zobaczyć długie kolejki do wejścia. Opinie, które można znaleźć w internecie, określają go jako
"bar mleczny premium" lub "mleczny tylko z nazwy", ponieważ klienci doceniają wystrój, obsługę i czystość w niczym nieprzypominające tych rodem z lat 70. czy 80. Bar mleczny Stągiewna ma także obszerny ogródek gastronomiczny na ulicy, pod parasolami.
Bar Mleczny Słoneczny przy
ul. Abrahama (wejście od ul. Władysława IV) w Gdyni wyróżnia się już z daleka. Docenić trzeba przede wszystkim pomysłowy, nawiązujący do tradycyjnego duży,
ładny szyld w nowoczesnym wydaniu oraz przyjemny wygląd zewnętrzny. Ma duże okna, przez co w środku jest jasno i przestronnie. Obsługa jest szybka, ceny przystępne, a wybór duży. Tam również w godzinach popołudniowych tworzy się spory ruch i nie zawsze łatwo o wolny stolik.
Recenzje kulinarne z Trójmiasta
Będąc w Gdyni, warto zajrzeć też do
Baru Mlecznego Domowego przy
ul. Morskiej. Pierwotnie, od 2008 roku, bar nazywał się "Promyczek", a od 2013 funkcjonuje już pod nową nazwą. To bar prowadzony przez
Fundację Pro Caritate Gedanensis, Caritas oraz Miasto Gdynia. Zatrudnione są tam
osoby niepełnosprawne i długotrwale bezrobotne. Obiady są przyrządzane "jak u mamy", a porcje duże i na pewno można najeść się do syta.
Nie można zapomnieć także o takich lokalach jak:
Bar "Neptun" przy ul. Długiej w Gdańsku, Bar Mleczny
"Syrena" naprzeciwko CH Manhattan we Wrzeszczu, Bar "Bartek" przy ul. Chrobrego czy Bar Mleczny
"Turystyczny" z centrum
Gdańska. Mieszkańcy Sopotu mogą odwiedzać Bar
"Bursztyn", a gdynianie Bar Mleczny
"Jaśko" lub
"Smakosz".
Jakie bary mleczne w Trójmieście warto również odwiedzić? Czekamy na wasze polecenia w komentarzach.