Honorowe miejsce w moim domu zajmuje przeszklona szafka wypchana po brzegi starociami. Trzymam tu moje najcenniejsze zdobycze - filiżanki, talerzyki, stare tacki, pucharki i wiele innych cudów. Tutaj też spoczęły moje stare książki kucharskie. W kolejnym odcinku cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" piszę o cennych przedmiotach wyłowionych na jarmarkach i w "rupieciarniach".
Sklepy ze starociami:
Mekką szanującego się szperacza-zbieracza jest sklep Emalia na ul. Wajdeloty

W Emalii jest dosłownie wszystko: stare książki, gazety, płyty, kasety, garnki, "skorupy", czyli wszelkiego rodzaju zastawa stołowa, biżuteria, sprzęt RTV i AGD sprzed dekady, zabawki, rowery, znajdzie się tu i pralka Frania, i torebki i ciuchy. Chociaż muszę przyznać, że Emalia to nie jest sklep ze starociami dla każdego. Trzeba mieć żyłkę szperacza i - co tu dużo mówić - nie brzydzić się zakurzonych, nadgryzionych zębem czasu przedmiotów. Ja lubię w tym miejscu jeszcze jedno - podglądać klientów, bo ci, którzy tu zaglądają, są specyficzni. Pan z rozwianymi siwymi włosami w żółtym prochowcu, przyjeżdżający tu na składaku, pani w moherowym berecie, grzebiąca w słoikach czy wymalowana elegantka w plastikowych klipsach, poszukująca torebki.
Mydło i powidło u Sławka. Historia sklepu na Wajdeloty
Honorowe miejsce w moim domu zajmuje przeszklona szafka wypchana po brzegi starociami. Trzymam tu moje najcenniejsze zdobycze - filiżanki, talerzyki, stare tacki, pucharki i wiele innych cudów. Tutaj też spoczęły moje stare książki kucharskie.

Te dwie miejscówki zna wiele osób, a trzecia, o której zaraz napiszę, to zdecydowanie miejsce z kategorii sekretnych. Również we Wrzeszczu, na ul. De Gaulle'a

To miejsce, które odwiedzamy często nie tylko po to, by coś kupić, ale również by oddać niepotrzebne ubrania lub zabawki. Jeśli macie ciuchy w dobrym stanie i nie wiecie, co z nimi zrobić, oddajcie je do takiego sklepu. Przedmioty, które nie zostaną sprzedane (mowa głównie o tekstyliach), trafiają do bezdomnych.
Niedawno zauważyłam, że również na Morenie, gdzie mieszkam, jest sklep charytatywny

Kolejne miejsce polowań na przedmioty z duszą to targi. Na każdym targowisku mieści się zaułek ze starociami. Duży wybór jest w Oliwie, ale widziałam takie retro kąciki również na rynku we Wrzeszczu, jak i na Przymorzu. Od znajomej sopocianki wiem, że można je znaleźć również na targu w Sopocie.
Prawdziwą ucztą dla retromaniaków jest Jarmark Dominikański. Można tu znaleźć cuda, ale niestety mają one swoją cenę. Starocie na jarmarku są po prostu drogie. Niektórzy sprzedawcy chętnie się targują, ale są i tacy, którzy obrażają się na propozycję niższej stawki. Ja zawsze staram się targować, a do tego przychodzę na jarmark pod koniec jego trwania. Przedmioty są co prawda nieco przebrane, ale handlarze są bardziej skłonni do "zejścia" z ceny. A radocha z wyłowienia perełki jest jeszcze większa, jeśli uda ci się ją kupić za 2/3 startowej ceny.
Gdańszczanka napisała książkę o przedwojennej kuchni
Moje ulubione zdobycze z jarmarku to posrebrzane sztućce z polskim herbem, pucharki deserowe z dwudziestolecia międzywojennego i stare fotografie z kobiecymi aktami.
Poszukiwanie staroci uzależnia, więc w pewnym momencie zaczęłam rzadziej odwiedzać moje ulubione miejsca. Wolna przestrzeń w mieszkaniu drastycznie się kurczyła, a ja nie chciałam skończyć jak szperaczka z toną nieużywanych przedmiotów w domu. Dlatego teraz chętnie zabieram znajomych w ulubione miejsca i pomagam im wyłowić perełki.