Co drugą środę publikowaliśmy teksty w ramach cyklu "Jemy na mieście". W związku z sytuacją zmieniliśmy formułę i recenzujemy dania, które zamówiliśmy na wynos (do cyklu "Jemy na mieście" wrócimy wkrótce). Postanowiliśmy sprawdzić, co obecnie zamówimy w trójmiejskich restauracjach i za ile. Poniżej test czterech lokali: Falovca, Winnego Grona, Garów na Ogniu i Babette - pracowni zupy i chleba. Ocenialiśmy już pizze, burgery, obiady, zestawy sushi, makarony oraz pierogi z dowozem do domu.
Zamów świąteczne jedzenie do domu - dużo ofert
Różnie sobie radzą restauracje w dobie pandemii i zamknięcia: jedni dowożą, inni gotują tylko na wynos, ale są też restauratorzy, którzy swoje dania zamykają w słoikach. Uważam to za dobre rozwiązanie, bo taką potrawę zawsze można podgrzać albo zamówić na zapas i zjeść później lub zabrać ze sobą do pracy (nawet tej zdalnej).
Postanowiłam zatem sprawdzić, kto i co przygotował w taki sposób i czy przypadkiem nie uciekł po drodze smak.Także tym razem wybrałam cztery lokale i w każdym zamówiłam po dwa słoiki potraw, zarówno dań głównych, jak i przystawek czy smarowideł do chleba.
Z wegańskiego lokalu, który działa na Przymorzu przy
ul. Obrońców Wybrzeża 2, zamówienie składam bezpośrednio na jego stronie.
Za dowóz do Oliwy płacę 8 zł. Z całej gamy roślinnych dań w słoiku zamawiam: - curry orzechowe 0,45 l (15 zł);
- boczniaki a'la śledzik w śmietanie 0,30 l (20 zł).
Orzechowe curry z warzywami trafiło idealnie w moje kulinarne upodobania. Kocham curry, mleko kokosowe i masło orzechowe. Uważam to za idealne połączenie i nieważne, jakie warzywa dodamy do tego sosu, to będą dobrze smakowały. W gęstym, kremowym sosie zanurzone były
chrupkie warzywa: cukinia, marchew i papryka, co bardzo sobie cenię, gdyż nie lubię rozgotowanych warzyw w potrawce.
Bardzo przyjemne, słodkie i łagodne w smaku orzechowe curry.Jedzenie na wynos/telefon w Trójmieście
Jeszcze bardziej zasmakowały mi boczniaki a'la śledzik w śmietanie. To mistrzostwo świata. Grzyby mają strukturę jędrnego śledzika i świetnie imitują tę rybę, a cały ten posmak marynowanej ryby wydobywa między innymi ocet, a dopełnia sojowa śmietanka, jabłko, rzodkiew i koperek. Wegańskie śledziki z boczniaków smakowały wspaniale. Poczęstowałam towarzyszkę moich kulinarnych "podróży", która po skosztowaniu boczniaków na kromce chleba zakrzyknęła: "ale dobry, delikatny śledzik".
Wiem, że jest sporo przeciwników wegańskich potraw, które udają mięso, ale jeśli to jest smaczne, a dla wegan etyczne, to ja jestem za. To były najlepsze "wegańskie śledziki", jakie przyszło mi jeść. Na tyle mi zasmakowały, że zdecydowałam się podać takie na wigilię. I podejrzewam, że niektórzy nawet się nie zorientują, że to nie są zwykłe śledzie. W słoikach z Falovca znalazłam samo roślinne dobro.
Tak dla wegeburgerów, nie dla jogurtów sojowych
Winne Grono to restauracja, która serwuje ciekawą kuchnię z francuskim sznytem. Zastanawiałam się, czy można zamknąć te wykwintne dania w słoiku, czy nie stracą na smaku. Po stokroć wolałabym się
delektować nimi na miejscu, ale w chwili obecnej jest to niemożliwe.
Słoiki zamawiam telefonicznie i odbieram osobiście. Dowóz gratis w obrębie Gdańska przy zamówieniu od 250 zł. Z bogatej słoikowej karty wybrałam: - rosół drobiowy (bulion) 0,9 l (18 zł - dwie porcje);
- wołowinę po burgundzku 0,9 l (60 zł - dwie porcje).
Bulion był taki, jak trzeba, a więc klarowny, esencjonalny, delikatnie doprawiony, a mimo to bogaty w smaku z przyjemnie słodkawą nutą. Przepyszny. Przywodził na myśl prawdziwy, domowy niedzielny obiad u mamy albo babci, bez żadnego fałszu. Taki bulion można zjeść z makaronem, lanymi kluskami, a może też stanowić bazę do innej ulubionej zupy, np. pomidorowej lub ogórkowej.
Wołowina po burgundzku to kwintesencja francuskiego smaku i też zjadłam to danie w iście francuskim stylu, czyli z bagietką. Po pierwsze mięso zrobione idealnie: było tak miękkie i kruche, że
rozpływało się w ustach z dobrze wyczuwalnym posmakiem czerwonego wina, a do tego aromatyczny sos. Dodam, że
mięsa w słoiku jest dużo i spokojnie najedzą się nim dwie osoby.
Czy można zamknąć wykwintną kuchnię w słoiku? Winne Grono udowodniło, że można. Potrafi zamknąć w słoikach swoją kuchnię, która nic a nic nie straciła na jakości i smaku. Przy wołowinie poczułam się przez chwilę, jakbym była u nich na miejscu... taka mała namiastka.
-
III Miejsce
-
II Miejsce
-
I Miejsce
Gary na Ogniu to niewielki lokal w Gdyni, który
specjalizuje się w zupach. Codziennie świeże dania można zamówić na wynos w słoikach. Niestety nie dowożą, a więc zamówienie należy odebrać osobiście.
Zamówiłam: - fasolkę po bretońsku 0,5 l (12 zł);
- barszcz ukraiński 0,5 l (12 zł).
Fasolka po bretońsku to klasyka kuchni polskiej i nie ma nic wspólnego z Bretanią, już szybciej z Wielką Brytanią i ich popularną pieczoną fasolką w sosie pomidorowym. Zamówiłam fasolkę po bretońsku tylko dlatego, że od lat jej nie jadłam, gdyż miałam nie najlepsze wspomnienia sprzed lat. Ale tutaj
w słoiku znalazłam naprawdę smaczne danie. Sos był gęsty, wyrazisty i bardzo pomidorowy, z posmakiem wędzonego boczku i kiełbaski. Znalazłam w nim duże ziarna białej fasoli, która miała idealną miękkość.
Sycące, treściwe i wcale nie tak ciężkie danie, jak myślałam.
Barszcz ukraiński był w nieco innej formie niż ta, którą znam i lubię. Gęsty, z dużą ilością warzyw, fasoli, w tym fasolki szparagowej. Pewnym zaskoczeniem był dla mnie majeranek, który zdominował i nieco przykrył słodycz buraka. To nie mój smak, ale to nie znaczy, że zupa była nieudana - myślę, że znajdzie wielu fanów.
Babette to moje najnowsze odkrycie na kulinarnej mapie Trójmiasta. Pracowania działa zaledwie od czterech miesięcy, ale już skradła moje serce. Specjalizuje się przede wszystkich w zupach, ale w ich słoikowej ofercie są także różne smarowidła, desery, konfitury i codziennie świeżo wypiekany chleb.
Zamówienie składam na stronie pracowni. Dowozy realizowane są od środy do soboty po całym Trójmieście, koszt dowozu to 10 zł. Kaucja za słoiki wynosi 3 zł/szt. Przy zamówieniu powyżej 100 zł dowóz gratis. Jedzenie można także odebrać osobiście.
Zamówiłam: - zupę pomidorową 0,9 l (32 zł);
- chleb pszenny na żytnim zakwasie (9 zł);
- twaróg smażony z czarnuszką 200 ml (12 zł).
Zacznijmy od zupy.
Mówi się, że po smaku pomidorowej można poznać dobrego kucharza, a ta z Babette była doskonała. Tłuściutka jak trzeba, bo na rosole i ze śmietaną, jednak nie za ciężka. Dobrze wyczułam smak pomidora (nie z koncentratu). Zupa była dość gęsta z malutkimi cząstkami warzywnego miąższu. Zachowana została równowaga pomiędzy słodyczą a kwaśnością pomidora. Zjadłam bez dodatków, bo treściwa.
Nie będę szczędzić także zachwytów nad chlebem, który był po prostu pyszny z idealnie chrupiącą, dobrze wypieczoną skórką i miękki w środku. Do tego kremowy
smażony ser, intensywny w smaku, ostry, przypominający nieco ser pleśniowy, który dobrze komponował się z lekko gorzko-orzechowym smakiem czarnuszki.
Co tu dużo mówić - wspaniały duet i naprawdę trudno poprzestać na jednej kromce. Zdecydowanie Babette trafiła w moje kulinarne gusta. Czuć w tych daniach dobre składniki i że pracownia nie idzie na skróty, a gotuje od serca i po domowemu.
Podsumowanie: Jak widać, w słoikach można zamknąć wiele wspaniałych smaków - od prawdziwie domowych zup i potrawek, przez dania wegańskie, aż po kuchnię francuską. Zaletą jest także to, że możemy je odgrzać wtedy, kiedy chcemy, dołożyć ulubione dodatki i cieszyć się pełnym smakiem. Możemy też zrobić zapasy na później.
Polecam to rozwiązanie przede wszystkim leniwym kulinarnie, którzy nie lubią spędzać czasu w kuchni, a chcieliby dobrze zjeść. Słoiki wpisują się również w
trend eko - są wielorazowe i ekologiczne. I najważniejsze - dzięki takim zamówieniom wspieramy naszą lokalną gastronomię.