- 1 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (57 opinii)
- 2 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (90 opinii)
- 3 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
- 4 Restauracja po rewolucji Gessler na sprzedaż (155 opinii)
- 5 Ciągle o czymś zapominasz? Przyjrzyj się diecie (11 opinii)
- 6 "Zamawia espresso i siedzi 3 godziny" (219 opinii)
Jemy na mieście: Bistro Pomelo karmi niezwykle dobrze
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy Bistro Pomelo w Gdańsku. W poprzednim odcinku jedliśmy w Restauracji Manca w Sopocie, a za dwa tygodnie w środę ocenimy Magiel towarzyski w Gdyni - już tam byliśmy.
Po dawnym Mazel Tov przy ul. Ogarnej 121/122 nie ma śladu. Teraz w tym miejscu znajduje się Bistro Pomelo. Wystrój wnętrza też się zmienił, jedyne pozostałości po wcześniejszym lokalu to oryginalna, kamienno-marmurowa posadzka w kształcie szachownicy, która pamięta dawne czasy (powstała najprawdopodobniej w latach 50. ubiegłego wieku). Ma to swój urok.
Wnętrze jest dość przestronne, z dużymi oknami, małym barem w rogu, kanapami z poduchami przy ścianach i zieloną roślinnością. Tu i ówdzie na ścianach wiszą neonowe sylaby, które gdy się je połączy, tworzą nazwę bistro Pomelo. Dominuje drewno oraz czarny kolor, który mnie nieco przytłacza - ja widziałabym tu więcej pasteli.
Mój towarzysz zwrócił uwagę na dostępne dla gości gry planszowe, a także na nieprzeszkadzającą, fajną muzykę, która sączyła się z głośników. Klimat jest przyjemny.
Karta dań bistro Pomelo jest krótka i sezonowa. Każda potrawa jest przygotowywana od A do Zet na miejscu, często z lokalnych i świeżych produktów, ale nie brakuje też azjatyckich akcentów. Wszystkie marynaty i kiszony są oczywiście własnej roboty i dumnie prezentują się na parapetach lokalu.
W karcie znajdziemy statery, w których ujęto również zupy, małe przekąski, dania główne i desery oraz małe menu dla dzieci. Bistro Pomelo serwuje również śniadania (od 8 do 13), a do każdego z nich podawane jest pieczywo z lokalnej gdańskiej piekarni, gdzie chleb jest pieczony w starym, opalanym węglem piecu. Kawa o poranku kosztuje tylko 3 zł.
Na pierwszy ogień idą startery:
- bulion wołowy z pierożkami - wołowina, pak choi i wakame (23 zł);
- szprotki wędzone z chlebem, majonezem i ziołami (18 zł).
Po długich konsultacjach z obsługą i wielu pytaniach do pana kelnera decydujemy się na następujące dania główne:
- schab z boczkiem, ziemniakami i jabłkiem (32 zł);
- żebro wołowe ze śliwką, ziemniakiem i kapustą (42 zł).
Zamówienie zamykamy deserem i bierzemy:
- racuchy z gruszką, kaszą manną, makiem i rodzynkami (19 zł).
Bulion wołowy, gotowany na wołowych ogonach, jest klarowny i wyważony. Charakterystyczną dla tego typu zupy słodycz przełamują azjatyckie akcenty w postaci prażonego sezamu, chrupiącej kapusty pak choi i glonów wakame - ostatecznie sprawiają, że jest niepowtarzalna i wydobywają przy okazji smak umami. A pierożki to czysta kulinarna poezja: nadziane świetnie przyprawionym, gotowanym wołowy mięsem. Proszę by było ich więcej.
Nie tak mocno uwędzone szprotki, wcześniej dodatkowo macerowane w goździkach, były prostą i pyszną przekąską. Mięciutkie, z ledwo wyczuwalną goździkową nutką. Ich dość delikatny smak podkręcił ostry majonez, a wiosennej świeżości nadał koperek.
Schab był przyrządzony po mistrzowsku z jednym małym zastrzeżeniem: był odrobinę twardawy, ale jest to błąd wybaczalny, bo całość była rewelacyjna. Na uwagę zasługuje specjalnie przyrządzony tłuszczyk z mięsa, które jest zamawiane w całości z kością i oprawiane na miejscu. Tłuszcz jest wycinany, następnie macerowany przez jakiś czas w soli, a potem pieczony. Chudy schab wraz z tym tłuszczykiem to kwintesencja smaku mięsa. Dodatkowo pieczone jabłko nadało temu daniu delikatnej słodyczy i lekko kwaskowatego posmaku, zaś ziemniaki doskonale komponowały się z całością. Mój towarzysz oznajmił, że to najlepszy schab w jego życiu i ja mu wierzę.
Żebra wołowe są tak dobre, że... klękajcie narody. Mięso wyluzowane, czyli bez kości, jest cudownie kruche i soczyste w łagodnym sosie śliwkowym. Puree w stylu francuskiego aksamitnego aligot, tylko zamiast sera były skwarki. To puree było fenomenalne, mogłabym je jeść łyżkami. A do tego domowa, delikatnie ukiszona kapusta. Doprawdy wyborne danie.
Deser okazał się być również miłą smakową niespodzianką. Drożdżowe pulchne racuchy, oblane śmietankowym sosem z kaszki manny (moje najnowsze odkrycie) i posypane kruszonką z makiem przywołały wspomnienia z lat dziecięcych. No i ta słodycz gruszki... Jakież to prosty i pyszny deser!
Naprawdę, z czystym sumieniem mogę napisać, że bistro Pomelo karmi nieprzeciętnie. Dania, które serwują są tak smaczne, że na długo pozostają w pamięci. Nie są to potrawy wyszukane, ale proste i znane, z których wydobyto najlepsze smaki. Czuć tu kulinarny kunszt. Obsługa jest uśmiechnięta i przyjazna, a do stołu podaje sam właściciel. Oby więcej takich smakowitych miejsc na kulinarnej mapie Trójmiasta.
O autorze
Miejsca
-
Pomelo Bistro Gdańsk, Ogarna 121/122
Opinie (157) ponad 10 zablokowanych
-
2018-03-14 12:22
(3)
Żebra wołowe są tak dobre, że... klękajcie narody. Mięso wyluzowane, czyli bez kości,
zebra podaje sie z kością- 22 3
-
2018-03-14 13:21
Nie byłbym tak ortodoksyjny (2)
Można wyluzować :)
A żebra wołowe jadłem w Czechach i były bardzo smaczne - wędzone i podgrzane przed podaniem. Nie wiem jak wyglądał proces ich przyrządzenia, ale smak wędzony był dominujący, przy czym mięso było miękkie i łatwo odchodziło od kości. Fajne połączenie dwóch sposobów.- 3 0
-
2018-03-14 13:41
można też zmielić, tylko to już nie będą żebra
- 6 0
-
2018-03-14 20:44
czyli były jednak z kością
- 2 1
-
2018-03-14 12:25
(4)
co oznacza stwierdzenie "domowe wypieki" - pieczone w domu?
- 19 0
-
2018-03-14 20:31
Nie, w pracy.
- 2 0
-
2018-03-14 20:39
(2)
Dokładnie- sa pieczone w domu m.in. przez moja siostrę !
- 1 1
-
2018-03-14 23:59
A co na to sanepid?
- 2 0
-
2018-03-17 19:24
Zapewne smaczne!
- 0 0
-
2018-03-14 12:51
Śmieszni są Ci "restauratorzy" z tymi cenami. A wystarczyłoby mieć marże na poziomie 500 a nie 1000%. Jak widać chęć jak największego zysku gra pierwsze skrzypce.
- 19 2
-
2018-03-14 13:17
Szprotki, szprotki
Dwie szprotki na krzyż, lalalala
- 17 2
-
2018-03-14 13:48
Pustych talerzy ciag dalszy
- 14 3
-
2018-03-14 15:57
2 malutkie rybki-zero jedzienia z majonezem 18zł (1)
serio?
- 12 2
-
2018-03-14 20:06
A w sklepie worek szprotek można kupić za 5 zł ;)
- 5 1
-
2018-03-14 18:00
gosc
Nastepna knajpa bez smaku i z tkzw piastka na talerzu. Dramat. Czekamy na zamkniecie.
- 7 3
-
2018-03-14 18:32
Jestem głupi i ślepy
Dwie szprotki i ćwiartka cytryny za 18 zł??? Ile Pani dostaje za te artykuły sponsorowane?
- 14 2
-
2018-03-14 19:12
oooo laboga,jejku ! (1)
Do stołu podaje sam właściciel, WOW!!!!Boss restauracji bendzie mnie obsługiwał! SZOK! Fotsyi na fejsa i insta lecą już.Brajan i dżesika w szkole się pochwalom a ja z Grażynkom nie zasnem.
- 10 1
-
2018-03-17 19:25
Jesteś idiotą???
- 1 0
-
2018-03-14 20:05
Bistro? Z takimi cenami? Naprawdę??
Ceny jedzenia, kawy, ciast itd są w Gdańsku wygórowane. Kawa ciastko i 25 zeta mniej w portfelu. Wystarczy pojechać np do Krakowa lub Wrocławia i porównać ceny. Mam nadzieję, że z czasem to się unormuje.
- 10 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.