- 1 Jemy na mieście: Whiskey on the Rocks (120 opinii)
- 2 Duża impreza kulinarna znowu w Trójmieście (36 opinii)
- 3 Cateringi na święta. Zamów już teraz (64 opinie)
- 4 Smutna prawda o influencerach (158 opinii)
- 5 Nowe lokale: pizza, bistro i polska kuchnia (94 opinie)
- 6 Ta kolacja trwała 5 godzin! (6 opinii)
Jemy na mieście: Ram Ram Ji to smaczne klasyki z Indii
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy bar z indyjskim ulicznym jedzeniem Ram Ram Ji w Gdyni. W poprzednim odcinku byliśmy na francuskiej uczcie w Cyrano et Roxane w Sopocie. Za dwa tygodnie w środę ocenimy Motto Bistro Cafe w Gdańsku - byliśmy już tam.
Ram Ram Ji to po hindusku "dzień dobry". To też nazwa szybkiego baru z indyjską kuchnią w Gdyni przy ul. Starowiejskiej 8 . Nie jest to miejsce na długie biesiadowanie z przyjaciółmi, gdyż uniemożliwia to powierzchnia lokalu. Znajdziemy tam raptem dwa długie stoły przy ścianie, kilka stołków oraz dużą strefę z kuchnią, gdzie na naszych oczach przygotowywane są wszystkie dania.
Wystrój też jest skromny. Nie ma tu złoceń, figurek, kadzidełek i wielu innych ozdób charakterystycznych dla indyjskich restauracji, ale i tak jest dość barwnie. Ściany są w jasnych soczystych kolorach czerwieni i pomarańczy, a na nich reprodukcje tradycyjnej sztuki hinduskiej. Z głośników rozbrzmiewa hinduska muzyka. Front baru z kolei zdobi zdjęcie przypraw w wielu kolorach a za barem w otwartej kuchni stoją uśmiechnięci i przesympatyczni Hindusi, którzy gotują na naszych oczach i chętniej rozmawiają po angielsku niż po polsku. Ma to swój urok.
Do Ram Ram Ji wpadłam na szybki lunch z koleżanką i jej mamą, która po raz pierwszy zetknęła się z kuchnią indyjską. Byłam zatem bardzo ciekawa jej opinii.
Karta dań przyjemnie mnie zaskoczyła, chociażby tym, że w menu nie ma kilkudziesięciu pozycji, ale klasyki kuchni indyjskiej. Mówiąc o klasykach mam na myśli mango lassi, naan, chicken tikka masala czy butter chicken oraz samosy i pakory. Dania są zapisane w języku angielskim, a pod spodem widnieje polski opis potrawy.
Zamówiłyśmy następujące dania:
- mango lassi - napój jogurtowy z mango (8,99 zł);
- moong sal cheela with paneer filling - naleśniki indyjskie z ciecierzycy faszerowane serem paneer z warzywami (12 zł);
- chicken tikka masala - piersi kurczaka marynowane z 20 przyprawami (20 zł);
- butter chicken paneer - marynowany ser paneer w 20 przyprawach wg oryginalnej receptury znanej od ponad 1000 lat (25 zł);
- kashmiri pulav - ryż basmati gotowany z orzechami nerkowca, migdałami, rodzynkami i orzechami włoskimi (20 zł).
Do każdego dania głównego podawany jest tradycyjny chlebek naan - placek pszenny wypiekany tuż przed podaniem w piecu tandoori.
Naleśniki z ciecierzycy, czyli moong sal cheela with paneer filling, podano na drewnianej tacy wyłożonej kolorową papierową podkładką - sposób podania i wygląd dania robiły dobre wrażenie. Smakowało też nieźle: chrupiące placki, aromatyczny farsz z sera paneer i warzyw, cudownie doprawiony, odpowiednio pikantny, ale odrobinę za słony. Na szczęście słony smak naleśników złagodził pyszny napój mango lassi, w którym czuć było dojrzałe świeże mango.
Cykl Nowe lokale w Trójmieście
Chicken tikka masala to kawałki piersi kurczaka marynowane w dużej ilości aromatycznych przypraw i zgrillowane w piecu tandoori, podane bez sosu z pieczoną papryką i cebulą. Sposób wysmażenia i soczystość mięsa bez zarzutu, ale niestety to danie również było zbyt słone i trudno było wyczuć aromat ciekawych przypraw. Szkoda.
Za to niemały chlebek w wersji standardowej, czyli wyłącznie z masłem był przepyszny, ciepły, chrupiący i nieco zatarł niesmak po kurczaku tikka masala.
Butter chicken paneer miał konsystencję gęstej potrawki. W smaku okazał się bardzo dobry. Idealne, jędrne kawałki sera zanurzone w znakomicie przyprawionym, intensywnym, śmietanowym sosie pomidorowym, co prawda jak dla mnie zbyt mało pikantnym, ale za to nieprzesolonym. Z chlebkiem naan był to duet doskonały.
Kashmiri pulav, czyli pilaw po kaszmirsku, okazał się być przepysznym, pachnącym ryżem basmati z bardzo delikatną nutą korzennych przypraw z odrobiną szafranu (stąd lekko pomarańczowe zabarwienie), pełnym orzechów nerkowca, płatków migdałów i rodzynek. To proste danie było tak kapitalne, że w naszym rankingu zdobyło pierwsze miejsce.
Podsumowanie Ram Ram Ji zacznę od plusów. Porcje są naprawdę solidne i można się nimi najeść. Ceny są bardzo przystępne. Wszystkie potrawy przygotowywane są na bieżąco ze świeżych produktów, bez użycia mrożonek, a przyprawy są sprowadzane bezpośrednio z Indii, co niewątpliwie jest zaletą. Wszystkie dania są bardzo estetycznie podane i naprawdę smaczne. Minusy? Kurczak i naleśniki były przesolone, o czym poinformowałam kucharzy i mam nadzieję, że to zmienią.
Jeśli macie ochotę na coś szybkiego i pełnego aromatów albo jesteście ciekawi kuchni indyjskiej, bo jeszcze jej nie znacie, zajrzyjcie do Ram Ram Ji. Myślę, że w kategorii barów street food mogę im śmiało wystawić ocenę dobrą.
O autorze
Miejsca
Opinie (105) ponad 10 zablokowanych
-
2019-01-16 14:57
(2)
ktoś sławny tam jadał?
- 2 3
-
2019-01-16 15:10
(1)
Tak
Taco Hemingway- 7 0
-
2019-01-16 18:19
I 2pac
- 5 0
-
2019-01-16 14:52
"co prawda jak dla mnie zbyt mało pikantnym" (1)
Szkoda tylko, że w karcie jest jak byk napisane, że stopień ostrości podaje się samemu.
- 18 1
-
2019-01-16 16:27
Może według tej najobszerniejszej pani autroki
kucharz sam powinien odgadnąć, jak pikantnie owa dama sobie życzy?
- 8 1
-
2019-01-16 15:52
marynarz
dni powszednie ryz bialy i woda
sobota ryz z brazowa przyprawa i woda
niedziela ryz na czerwono i woda- 5 1
-
2019-01-16 15:29
Nie było kadzidełek :(
Jeszcze tylko tego by brakowało. Żeby waliło kadzidełkami przy jedzeniu.
- 10 3
-
2019-01-16 07:06
podczas żałoby nie chodzę po knajpach. (4)
Nie mam apetytu.
- 13 66
-
2019-01-16 07:31
(3)
a my olewamy żałobę w innych miastach i jemy i dobrze sie bawimy.
- 19 18
-
2019-01-16 08:03
Ale gdynia to nie miasto a rybacka wioska. (2)
- 11 19
-
2019-01-16 13:11
Zmieńcie sobie nazwę na ulicę pokoleń kibiców biegających na plebanię do ks Jankowskiego
- 4 8
-
2019-01-16 10:17
Gdyby się zastanowić to bardzo dobrze. Wolałbym mieszkać w rybackiej wiosce, niż korpo-mieście pełnym zawistnych szczurów. Zdrowsze życie w takim miejscu!
- 17 3
-
2019-01-16 08:20
(6)
Ceny nie dla Polaków
- 7 37
-
2019-01-16 08:36
(5)
No tak, dwie dychy to taki majątek xD Tylko cwaniacy i złodzieje tam jedzą.
- 15 3
-
2019-01-16 09:13
(3)
Lepiej te 20zl dałbyś mamie u której mieszkasz.
- 5 10
-
2019-01-16 10:55
ty za to nie wypowiadaj sie (1)
jak koczujesz na zaglowej w bezcennym zapachu innych bezdomnych
- 0 3
-
2019-01-16 11:44
Nawet nie znałem tej miejscówki...
- 1 0
-
2019-01-16 09:29
Gimbaza ma dzisiaj wolne?
- 5 3
-
2019-01-16 09:30
Może mama daje mu za małe kieszonkowe?
- 3 1
-
2019-01-16 11:12
Dla mnie bomba
Uwielbiam hinduskie żarcie i ten lokal jest świetny. Polecam!
- 7 6
-
2019-01-16 09:40
hmmm...:-) (1)
Zabrakło mi określenia tego baru jako konceptu gastronomicznego stworzonego przez grupę przyjaciół, w którym korzysta się z sezonowych produktów od lokalnych dostawców;-)
- 33 2
-
2019-01-16 09:46
No jak to nie lokalni dostawcy, Biedronka, Lidl, Netto itd
- 5 1
-
2019-01-16 07:34
(2)
wygląda nieźle, trzeba będzie spróbować. uwielbiam kuchnię indyjską, szkoda że tak mało ich u nas.
- 35 3
-
2019-01-16 09:43
To możesz sobie darować. Lassi ze świeżego mango - oczywiście (koncentrat + maślanka). Reszta dań też "spolszczona", tj. właśnie rozwodniona, albo właśnie z maślanką. Do tego ta finezja podania na jednorazówkach (ok, to bar, ale nie ma co z tego robić zalety).
Ale może się coś zmieni, w końcu Hindusów coraz więcej.- 4 2
-
2019-01-16 09:18
Butter chicken niebo w gębie.
- 3 0
-
2019-01-16 08:02
zasadnicze pytanie
czy pieklo dwa razy? jak nie to nie ide
- 32 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.