• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Podróż po świecie australijskich win z Mateuszem Gesslerem

Alicja Olkowska
12 maja 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Mateusz Gessler i Wojtek Cyran zgrabnie, z dużą dozą humoru i anegdot poprowadzili spotkanie oraz przystępnie opowiedzieli o profesjonalnym degustowaniu wina. 
Mateusz Gessler i Wojtek Cyran zgrabnie, z dużą dozą humoru i anegdot poprowadzili spotkanie oraz przystępnie opowiedzieli o profesjonalnym degustowaniu wina.

W czwartek w Centrum Stocznia Gdańska degustowaliśmy polską wódkę, zaś w sobotę w Starym Maneżu na stole rządziło białe i czerwone australijskie wino. Specjalne spotkanie poprowadziło dwóch kulinarnych ekspertów: szef kuchni Mateusz Gessler oraz sommelier Wojtek Cyran.



Formuła spotkania była niemal bliźniaczo podobna do tego, które odbyło się w CSG, choć tutaj za wstęp każdy musiał zapłacić 40 zł. Ponownie dwóch prowadzących zaprosiło uczestników do rozmowy i kulinarnej podróży, tym razem po świecie australijskiego wina marki Jackob's Creek, przy okazji serwując niewielkie przekąski, w tym jedną z mięsem... kangura.

Mateusz Gessler i Wojtek Cyran zgrabnie, z dużą dozą humoru i anegdot poprowadzili spotkanie, ale co najważniejsze, przystępnie opowiedzieli o świadomym i profesjonalnym degustowaniu wina.

- Chciałbym wraz z Wojtkiem zaszczepić w was pasję do jedzenia i picia wina, bo jest to ważny element życia, który przypomina dobre małżeństwo, czyli musi być spójne. Dziś będziemy właśnie o tym rozmawiać - mówił do gości Mateusz Gessler.
Nie zabrakło zatem krótkiego wykładu o łączeniu poszczególnych win z jedzeniem, ale przede wszystkim goście dowiedzieli się, jak pić wino i oceniać jego walory, m.in. trzeba zakręcić kieliszkiem, aby uwolnić potencjał alkoholu.

Jedzenie: imprezy kulinarne w Trójmieście


  • Goście.
  • Pięknie udekorowana sala spodobała się gościom.
  • Wojtek Cyran i Mateusz Gessler.
  • Goście.
  • Najwięcej jednak emocji wzbudziło "danie główne", czyli mięso z udźca kangura z plackiem z batata.
Prowadzący przybliżyli również historię marki Jackob's Creek oraz opowiedzieli co nieco o australijskich winnicach. Wg nich wino z Australii ma o wiele dłuższą historię niż przyjęło się uważać, choć pochodzi z tzw. Nowego Świata (uprawia się je tam dopiero od około 200 lat, co w porównaniu z Francją czy Hiszpanią jest dość krótkim stażem). Kontynent australijski ominęła plaga filoksery, która w XIX wieku zrujnowała większość krzewów w Europie. W praktyce oznacza to, że w Australii nadal rosną i owocują winorośle, które mają ponad 100 lat, natomiast ich europejskie "stare" odpowiedniki już dawno wyginęły.

Panowie obalili również teorię, która głosi, że wino musi być zamknięte korkiem. Zakrętka również jest w porządku, zwłaszcza że przepuszcza powietrze oraz nie jest narażona na tzw. chorobę korkową, która sprawia, że wino nie nadaje się do picia.


Sommelier Wojtek Cyran skupił się w swojej opowieści na australijskich etykietach, zaś Mateusz Gessler więcej mówił o jedzeniu, także tym, które czekało na gości na stołach. Tego dnia podano uczestnikom cztery minidania w wersji wege i mięsnej. W tej drugiej znalazła się ryba seriola w formie sashimi z mango i kolendrą, której smak szczególnie zachwalał wspomniany szef kuchni, zaś fani kuchni roślinnej skosztowali carpaccio z buraka marynowanego w occie ryżowym z dodatkami.

Najwięcej jednak emocji wzbudziło "danie główne", czyli mięso z udźca kangura z plackiem z batata.

- Kangur w Polsce brzmi niecodziennie, ale w Australii jest jak nasza dziczyzna. W Australii mieszka około 25 mln ludzi, a przypada na nich 50 mln kangurów. Są tam częściej jedzone niż wołowina. Mięso kangura w smaku może być przepyszne, ale też zupełnie niezjadliwe, bo jest bardzo umięśnione. Wymaga czasu i dobrej obróbki. Udziec, który zaraz skosztujecie, był bardzo długo pieczony w niskiej temperaturze - mówił Mateusz Gessler.
Oprócz tego podano również ser pleśniowy roquefort oraz deser pavlova z bitą śmietaną i owocami. Każde danie zestawiono z innym winem: delikatnym chardonnay pinot noir, wytrawnym chardonnay, czerwonym i intensywnym w smaku double barrel shiraz oraz przyjemnie słodkim moscato.

Na uznanie zasługuje pięknie udekorowana sala oraz elegancko przystrojone długie stoły. Całość aż prosiła się o zdjęcia. Choć przystawki były niewielkie, więc nie mogły zaspokoić większego głodu, to spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze, a uczestnicy wyglądali na zadowolonych.

Na koniec goście, którzy głośnymi oklaskami podziękowali prowadzącym za spotkanie, mogli sobie zrobić z nimi wspólne zdjęcie, a ci, którym zasmakowały degustowane wina, kupić je w promocyjnej cenie w sklepiku.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (33) ponad 10 zablokowanych

  • Było bardzo miło (2)

    Dostałam bilet od koleżanki i w sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Przede wszystkim spodobała mi się sala, pięknie przystrojona. Do tego smaczne wina. Jedzenia trochę za mało ;) prowadzący bardzo sympatyczni, czuć było, ze takie spotkania sprawiają im frajdę. Całość oceniam na plus :)

    • 10 21

    • To ich zarobek.

      Trochę pogadać, nalać okapinę wina i poczęstować koreczkiem i do domu.

      • 6 1

    • skasowałaś za wpis, wracaj do hejtowania Gdańska olu

      • 2 4

  • Nastepny (1)

    Następny co będzie się żalił jak to znane nazwisko utrudnia karierę.

    • 21 5

    • fakt: ze znanym nazwiskiem już tak bezczelnie kraść nie można, bo wszyscy cie znają :)))

      • 0 0

  • Niby Gessler... (1)

    Ale Mateusz... Jakoś tak nie nadaje się to imię na rzucacza talerzami

    • 9 6

    • No i...

      • 1 1

  • (3)

    bardzo fajne spotkanie, prowadzący przemili, zabawni, wina pyszne , na pewno zacznę kupować te wina, przekąski pyszne których nie jada się na co dzień.

    • 8 13

    • (2)

      To kupuj - żegnam

      • 2 2

      • Kogoś chyba zazdrość zżera xD

        • 2 4

      • Bez nadęcia

        Impreza do kitu. W przeciwieństwie do win australijskich. Stosują tam więcej stali nierdzewnej niż drewnianych beczek. A zbiory przeprowadzają nie za dnia, a nocą. Efekt, od czasu do czasu warto spróbować .

        • 0 0

  • Choć przystawki były niewielkie.... (1)

    ... to spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze

    • 10 5

    • bo na takich spotkaniach się je jak człowiek a nie żre jak knur przed zarżnięciem

      • 1 0

  • jacobs creek.... + somolier;)

    Żadna poważna osoba nie zajmowałby się promocją takiego "wina"

    • 20 5

  • Ucieszni są tacy co wsadzają nos do kieliszka wąchają oglądają i smakują. (2)

    I udają jak to oni się znają.
    A wina z lidla by nie odróżnili od tego co pili.

    • 28 7

    • Tak twiedzi tylko taki leszcz jak ty , który w życiu nie wypił wina tylko właśnie napoje winopodobne .
      Nawet Carlo Rossi można odróżnić od Sangrii.
      Powiem więcej ty nie odróżniłbyś nawet g...na od pasztetu .
      I widać ,że masz chłopie dar skoro po zdjęciu poznajesz ,że ktoś się nie zna na winie.

      • 0 12

    • Najtaniej

      Ależ to było wino z Lidla.

      • 5 0

  • Nie było win z Izraela? (3)

    • 13 6

    • Natychmiast wylal bym do sedesu. (1)

      • 6 6

      • do budy czerwony nosie

        • 3 3

    • Kibbutz Zmora

      Winorośl izraelska uprawiana jest na ukradzionej Palestyńczykom ziemi. To niemoralne, pić takie wino. Eksportowe jest wyjątkowo kiepskie.

      • 5 0

  • Gdyby

    to byly wina nie tylko z nazwy to można by je było kupić w specjalistycznych sklepach winiarskich. Pan dostał po prostu za to pieniądze podobnie jak Pani M od Prymatu, no to je zareklamowal.
    Dla mnie liczą się opinie somelierow. Ciekawe czy zareklamowalby też Carlo Rossi albo Fresco Frizzante

    • 14 3

  • wino się lało. ale i tak najlepsze jest piwo

    • 7 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane