• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: Lu-La to przytulne bistro

Beata Testsmaku
18 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy bistro Lu-La zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku. W ubiegłą środę pisaliśmy o gdyńskiej Sztuczce, za tydzień w środę opiszemy nasze wrażenia z Pomarańczowej Plaży w Sopocie (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



W Trójmieście powstaje coraz więcej lokali, w których podaje się proste potrawy oparte na świeżych, sezonowych i regionalnych produktach. Nas oczywiście bardzo to cieszy. Postanowiliśmy odwiedzić bistro, w którym obiecują właśnie takie dania.

Nieprzekombinowane, prawdziwe, przygotowywane na bieżąco, ze zdrowych i wartościowych produktów. Ów lokal znajduje się w Gdańsku Wrzeszczu, na osiedlu Garnizon. Swoją drogą to osiedle przyciąga restauratorów bardzo skutecznie. Cóż, nie ma się co dziwić, bo to bardzo atrakcyjna lokalizacja. Tym razem zawitaliśmy do bistro zwanego Lu-La.

Lokal jasny, czysty, przytulny. Wnętrze o nienachalnej i nieprzytłaczającej aranżacji. Dominuje brąz i biel. Na ścianach wiszą kolorowe zdjęcia potraw. Na kanapach ułożono różnobarwne poduchy. Na barze stoją ciasta i kosze wypełnione owocami. Na półce przy ścianie można znaleźć gazety, kolorowanki dla dzieci czy książki. Lampy, które oświetlają bistro, to obecny standard w nowych restauracjach, więc zdążyły mi się już trochę znudzić. W ogólnej ocenie Lu-La to bardzo przyjemne miejsce, w którym czuć swobodę i luz.



Menu jest zmienne, jak to często bywa w miejscach, w których wykorzystuje się sezonowe produkty. Karta krótka, nieprzeładowana wymyślnymi potrawami. Znajdziemy w Lu-Li kilka propozycji śniadań w cenach od 12 zł do 25 zł. Są oczywiście zupy, dwie przystawki, kilka dań głównych, risotto, makarony, bagietki. Nie zapomniano o zestawach dla dzieci. W ofercie znajdują się również gorące i zdrowe napary. Przykładowe połączenie w cenie 13 zł - jagoda, pomarańcza, cytryna, konfitura różana, rozmaryn, miód. Dostępne są też lemoniady (lawendowa, różana, ogórkowa, malinowa).

Zamówiliśmy:
Krem z dyni z mleczkiem kokosowym i grzankami z ciasta francuskiego (10 zł);
Krem ze skorzonery (10 zł);
Sałatkę z pieczoną wątróbką (19 zł);
Risotto z wędzonym łososiem (25 zł);
Stek z antrykotu z sosem z zielonego pieprzu, z pieczonymi ziemniakami i mieszanką sałat (38 zł);
Makaron z łososiem, oliwkami, suszonymi pomidorami (27 zł);
Torcik z croissantów z kremem maślanym cafe latte (12 zł);
Grzaniec "Białe love" (14 zł);
Lemoniadę różaną (11 zł).

Zacznę od tego, że obsługiwał nas przemiły kelner, który służył nam pomocą w doborze dań. Opowiadał o składnikach, o sposobie przygotowania zamówionych przez nas potraw. Jego zaangażowanie zasługuje na pochwałę. Uważam, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.

Na początek na nasz stół trafił krem z dyni z grzankami z ciasta francuskiego. Zupa bardzo smaczna. Odpowiednio gęsta, delikatna, słodka, z wyraźną nutą dyni, której (na szczęście) niczym nie starano się zakłócić. Nie mamy zastrzeżeń. Świetnym dodatkiem okazały się być grzanki z ciasta francuskiego. Chrupiące, maślane, pachnące i subtelne w odróżnieniu do tych przyrządzanych z białego pieczywa.



Kolejna zupa to krem z mało popularnej skorzonery. Mam nadzieję, że podzieli losy topinamburu i stanie się modnym warzywem, wykorzystywanym na różne sposoby. Dlaczego? Bo jest to niezwykle atrakcyjny produkt, o bardzo ciekawym, wyrazistym smaku. Taka też była owa zupa, którą podano nam w Lu-Li. Bardzo gęsta, dobrze przetarta, subtelnie przyprawiona, z bardzo delikatną czosnkową nutą. Godna polecenia.



Risotto z wędzonym łososiem było przepyszne. Idealnie ugotowane, w delikatnym, maślanym sosie, z odrobiną przypraw. Łososia dodano tyle, ile trzeba. Co najważniejsze, ryba była bardzo soczysta, delikatnie słona, wyrazista, cudownie współgrała z aksamitnym risotto. Pestki słonecznika, którymi posypano potrawę, to nie tylko dekoracja, ale przede wszystkim świetne dopełnienie wszystkich smaków. Danie godne polecenia i dla dużych, i dla małych.



Sałatki to taki restauracyjny standard, który praktycznie w każdym lokalu jest taki sam. Dlatego raczej ich nie zamawiamy. Jednak zdarzają się takie kompozycje, które zaciekawiają i wydają się na tyle interesujące, że chcemy ich spróbować. Taką propozycją była sałatka w Lu-Li. Cóż to było za połączenie? Kruche, pachnące, świeże sałaty, cierpkie owoce żurawiny, soczyste i słodkie cząstki pomarańczy, aromatyczny pomidor, octowo-słodki ogórek konserwowy, prażone pestki słonecznika, gęsty, esencjonalny sos jabłkowy i pieczona, soczysta, doskonale przyprawiona, miękka wątróbka. Do tego świeże, chrupiące pieczywo. Pyszne, pachnące, kolorowe danie.



Kolejna propozycja to makaron z kawałkami łososia, zielonymi oliwkami, suszonymi pomidorami i rukolą. Co ważne makaron to wyrób tutejszego szefa kuchni. Za co oczywiście wielki plus. Całość smaczna i sycąca. Łosoś znakomity. Świeży, pachnący, delikatny.



W Lu-Li skosztowaliśmy też steku z antrykotu, który został wysmażony zgodnie z naszym życzeniem, czyli w stopniu medium. Do smaku oraz jakości mięsa nie mamy żadnych zastrzeżeń. Niestety mamy je do sosu z zielonego pieprzu. W naszym odczuciu sos po prostu się zwarzył, zostały tylko śladowe jego ilości i ziarenka zielonego pieprzu. Szkoda, bo na pewno urozmaiciłby smak świetnie przygotowanego mięsa. Pieczone ziemniaki poprawne, ale nie zachwycające. Sałaty świeże, jędrne, tylko delikatnie skropione balsamico, który tym razem nie przeszkadzał i nie dominował. Danie w ogólnym rozrachunku w porządku. Na pewno, gdy sos jest idealnie gładki, całość smakuje dużo lepiej.



Na deser zjedliśmy kawałek tortu. Nie, nie takiego ciężkiego, tłustego, kremowego, po którym cukier w krwi wzrasta do niebezpiecznego poziomu. Tort w Lu-Li był lekki, nie za słodki, nie obciążający i bardzo przyjemny. Ciasto przygotowano z lekko słonych croissantów. W kremie zamknięto smak kawy latte. Bardzo nam smakowało to słodko-słono-kawowe połączenie.



A na koniec grzaniec o wdzięcznej nazwie "Białe love". Nie przesadzę, gdy napiszę, że było to najlepsze grzane wino, jakie dotąd piłam. Oprócz alkoholu w szklance znalazły się pieczone w miodzie i cynamonie jabłka, anyż, goździki i suszona śliwka. Rozgrzewające, pyszne i starannie przyrządzone.



Lu-La to urodziwe miejsce, w którym króluje bardzo smaczna i zróżnicowana kuchnia. Dania nie są nudnym standardem, a praktycznie każde połączenie smaków wywoływało satysfakcjonujący uśmiech na naszych twarzach.

Podsumowanie
Lu-La to doskonałe miejsce na śniadanie, lunch, obiad, ale też na wieczorne spotkanie przy finezyjnie skomponowanym drinku.
Nie ma kącika dla dzieci, ale są książki, kolorowanki, puzzle, kredki i przewijak w toalecie.
Jedzenie jest smaczne, świeże i niedrogie.
Atmosfera bardzo przyjemna, swobodna i nienadęta.

Pierwsze wrażenie: 80 proc.
Aranżacja/wystrój: 90 proc.
Atmosfera: 90 proc.
Obsługa: 90 proc.
Estetyka dań: 90 proc.
Toalety: 90 proc.
Dla maluchów: 70 proc.
Smak: 85 proc.
Cena/zadowolenie: 90 proc.

Ocena ogólna: 4.6


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (130) 4 zablokowane

  • ile zaplacili za ta opinie? (2)

    • 10 10

    • nie wiadomo, ale na pewno mniej niż tamci z zeszłej środy

      • 7 5

    • wystarczyło menu degustacyjne

      • 3 4

  • jakim aparatem są robione zdjęcia? (1)

    i jaki obiektyw?

    • 4 7

    • Magicznym.

      Po jego wyjęciu w lokalu, obsługa dostaje doładowanie, a wszystkie potrawy zaczynają wyglądać nader atrakcyjnie.
      Lecz gdy aparat zniknie za rogiem ulicy, wszystko wraca do naturalnego porządku rzeczy.

      • 14 10

  • patrząc na ceny (3)

    w tych przybytkach mam wrażenie że cykl powinien znaleźć sie w dziale De Luxe.
    Dla jasności - nie jestem hejterem, jedzenie byc może jest smaczne, jest czysto i w ogóle przyjemnie ale nie na kieszeń przeciętnego Kowalskiego.

    • 20 3

    • (2)

      czy czysto to nie wiadomo skoro nikt nie widzial kuchni ani nie sprawdzal kurzu na sali.

      • 5 4

      • oraz czy Magda Gesler zamieszała zupkę swoimi kudłami.

        • 3 2

      • dlatego napisałem 'może' :-)

        • 0 0

  • bistro (1)

    Pani Beato, nie rozumiem dlaczego nazywa Pani restaurację bistrem? w bistro nie ma pełnej obsługi kelnerskiej, jedzenie zamawiamy sobie sami przy barze, czasem sami musimy je odbierać, często sami odnosimy talerze lub bierzemy numerek i stawiamy na stoliku żeby znalazła nas kelnerka. Menu nie jest za bardzo zmieniane, ceny są inne i zdecydowanie jakoś dań nie porównywalna.
    Przykładowe bistro w Gdyni np Kwadrans lub bistro Luna koło pogotowia. Widoczne tym bardziej jest, że nie jest to odpowiednia nazwa dla restauracji Lu-La. Z tego co Pani pisze to miała Pani pełną obsługę kelnerska, podobno na dobrym poziomie.
    Proszę zainteresować się tematem ponieważ błędnie używa Pani słowa bistro.

    ps w moim subiektywnym odczuciu gustuję właśnie w sosach z całym zielonym pieprzem (nie zmielonym)

    • 18 9

    • bo ona tyle wie, co zje!

      • 18 6

  • gdzie ta anonimowość? (1)

    "wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo"
    Hmm... ciekawe jak można być anonimowym w pustym lokalu kiedy robi się tak dużą ilość zdjęć pomieszczenia i każdej potrawy z osobna. Nie wierzę że nikt z obsługi się nie zapytał skąd Państwo są...

    • 23 5

    • no i lokal odwiedzony przed godzina otwarcia hahaha

      • 12 3

  • Czy ceną za sponsorowane recenzje jest darmowa degustacja? ;-) (1)

    W sumie byłby to jakiś modus vivendi ;-)

    • 7 9

    • Nie

      • 2 0

  • w Lu La (8)

    cena: 90%
    a w Sztuczce 100%. Niezły idiotyzm. Taka fantastyczna obsługa w Lu La, ale jednak procentowo niżej niż Sztuczka. Wystrój w Lu La o wiele przyjemniejszy niż ta pochmurna kanciapa sztuczka, ale to Sztuczka 100%. Żeby Lu La nie podeszła średnią za blisko do Sztuczki, to ta pseudoznawczyni zaniżyła na wszystkim i jeszcze dobiła oceną 70% dla maluchów, nie wiedzieć czemu... menu dla dzieci jest, kredki i kolorowanki są, przewijak też, byle tylko nie było średniej 5,0 jak dla "idealnej" Sztuczki. Ta cała testerka to jedna, wielka żenua. Zjadła w Sztuczce topinambur i tym samym zachłysnęła się "wielkim światem" (wielkim wg niej) i poczuła się ponad "zwykłymi" ludźmi. A prawda jest taka, że na zwykłym smalcu wchodzi w d*pę zwykłemu restauratowi, ale zobaczyła go w tv i myśli, że jest niezwykły. A on robi takie sztuczki, że za zwykły topinambur, co go pies obsikał, kasuje naiwnych ludzi jak za złoto, a naczynie, które przedstawia tam jakąś zawartość, która prawie jest dostateczna objętościowo, to koszyk z pociętą bagietką.

    • 32 9

    • Nom (3)

      Całą klawiaturę zachlapałeś jadem.

      • 7 22

      • Nom (2)

        Ludzie, którzy nie lubią prawdy, najczęściej utożsamiają ją z jadem.

        • 21 5

        • Panie Smakosz (1)

          żal mi Pana

          • 3 19

          • ależ absolutnie niepotrzebnie

            • 20 5

    • tak byłam w sztuczce i jest lipa

      nic szczegulnego oprocz kropek na talezu

      • 12 5

    • re smakoszowi (2)

      smakoszu Mówiłeś że olewasz recenzje w Trójmiasto.pl a ty tu znowu .??? Zatwardziałe Hejterowisko z ciebie.Wal do baru szybkiej obsługi bo tam twoje smaki"smakoszu".

      • 1 10

      • To przytocz tu raz dwa:

        w którym artykule, z jakiego dnia, plus rzekomo wypowiedziane przeze mnie słowa, cytuję: "olewam recenzje w Trojmiasto.pl" - a jeśli nie przytoczysz, to jesteś zwykłym konfabulantem, na którego można się co najwyżej wylać.
        Ps... twoje komentarze z 4 strony tego artykułu cuchną testemsmaku i pseudoznawcami kulinarnymi. Miłego wieczoru :]

        • 8 2

      • Ty "normus"

        jesteś synalkiem tej niedorobionej recenzentki? Twoje durnowate uwagi w obronie nędzy, jaką ten testsmaku reprezentuje, wskazują, że jesteś po jednych pieniądzach z tą śmiechu wartą, nadętą blogerką od siedmiu boleści.

        • 8 3

  • ale jadu uuuuuuu

    byscie chcieli w lokalu zjessc za taka sama cene jak w biedronce kosztowalyby was produkty. jesli tak to nie narzekajcie tylko do biedry po zakupy i ugotujcie w domu. kto nie ma miedzi ten w domu siedzi i tyle.

    • 8 20

  • A może szanowna autorka oprócz ceny za dania podałaby również ich gramaturę? (8)

    Patrząc na fotografie, to te porcje wyglądają na malutkie.
    Jdę do lokalu gastronomicznego to po to, aby się najeść.
    Wolałbym solidną porcję ziemniaków ze skwarkami, i surówką a do tego szklankę maślanki. Za 5 pln można się solidnie najeść.
    No ale ja to chyba jakiś dziwny jestem.

    • 19 9

    • Jadasz z surówką? (6)

      Ja bardzo lubię ten sam zestaw ale bez surówki. Maślanka i surówka... mnie się wydaje, że musi to być nie lada wyzwanie.

      • 13 3

      • To zależy od kiszek.

        Jednemu nawet powieka nie zadrży, inny poleci i wystrzeli raz a jeszcze inny będzie jechał na klozecie przez pół dnia na takim zestawie.

        • 7 1

      • Problemy z gastryką? (4)

        To można leczyć.

        • 6 9

        • nie, nie mam (3)

          tylko nie mogę sobie wyobrazić do ziemniaków ze skwarkami prosto z patelni, zimnej surówki i jeszcze zimniejszej maślanki. Nie znam tego, to jakiś inny region niż ja ;-) Zimną maślanką popijam ziemniaki ze skwarkami i koprem, ale gdzie tu miejsce na surówkę? i jeszcze z czego surówka? żadna mi tu nie pasuje. Rozwolnienia się nie boję, lubię wypić cały słój soku z kiszonych ogórków.

          • 10 0

          • Ogórów kiszonych z maślanką też bym miał pewne obawy łączyć (2)

            ale surówka z kalarepy, marchewki czy selera jest całkiem w porządku. No ale mnie to prawie nic nie rusza, bebechy mam stalowe, a jadłem już w naprawdę dziwnych miejscach na świecie :)

            • 7 0

            • ale surówka z kalarepy, marchewki czy selera do tych ziemniaków i maślanki? serio? (1)

              Muszę to sprawdzić osobiście. Dam znać za tydzień, na następnym "teście smaku". Pozdrawiam.

              • 12 0

              • Brak znaku życia

                zostanie poczytany jako efekt nieudanego eksperymentu z w/w połączeniem :)

                • 9 0

    • Dziwny

      Masz Rację., dziwny jesteś

      • 3 6

  • Kiedyś w Kosie stołowała się 3/4 biurw z okolic, teraz rzeczywiście tylko inglisz diwizjon i haj lajf, ale taki klimat turysta jest raz i nawet obsłużony bez wazeliny nie będzie narzekał, bo drugi raz w Gdańsku może będzie za 20 lat.

    Może kiedyś do restauratorów dotrze że mogą zarabiać cały rok na lokalsach zamiast dymać turystyczną stonkę przez 3 miesiące.

    • 12 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane