• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: Serio to strzał w dziesiątkę

Beata Testsmaku
15 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy restaurację Serio zobacz na mapie Gdyni w Gdyni. W ubiegłą środę pisaliśmy o La Marea w Sopocie, za tydzień w środę opiszemy nasze wrażenia z restauracji Szafarnia 10 w Gdańsku (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



Otwarta niedawno restauracja Serio w Gdyni wzbudza ogromne zainteresowanie. Bez rezerwacji stolika się nie obejdzie. Cóż to za miejsce? I dlaczego spotkało się z taką sławą i rozgłosem? Na pewno niezwykle atrakcyjne wizualnie, takiego jak dotąd w Gdyni nie było. Owszem formuła lokalu to nie jest nowy koncept. Nawiązuje on i wystrojem, i kartą do bardzo popularnych obecnie w Warszawie lokali jak Aioli. Można by pokusić się o stwierdzenie, że (przy obecnych trendach) to miejsce jest "skazane na sukces".

Lokal duży. Przepięknie urządzony. Naprawdę zachwyca, oszałamia. Widać, że przyłożono się do aranżacji z niezwykłą starannością. Skupiono się na każdym szczególe, detalu, kolorze, fakturze. Jest nowocześnie, swobodnie, a atmosfera, która tutaj panuje zachęca do długich dysput i degustacji. Królem jest szamotowy piec. Uwagę przyciągają efektowne żyrandole wykonane z butelek, duży bar, atrakcyjne oświetlenie. Zresztą wszystko tutaj jest świetne, więc najlepiej będzie, gdy obejrzycie zdjęcia.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że w Serio będzie funkcjonować włoska karta, trochę się zawiedliśmy. Liczyliśmy na bistro z nowoczesną europejską kuchnią. Włoskich knajp w Trójmieście jest naprawdę bardzo dużo i to już - szczerze mówiąc - staje się nudne. Pomyśleliśmy, że skoro właściciele zdecydowali się na taki rodzaj kuchni, to musi ona przedstawiać wysoki poziom, opierać się na dobrych produktach i jednocześnie nie być przesadnie droga. Nie lada wyzwanie. W menu znajdziemy kilka przystawek, past, pizz, dań mięsnych i rybnych. Na szczęście nie są to klasyczne połączenia smaków, z którymi możemy się spotkać w większości włoskich restauracji.

Zamówiliśmy:
- Zupę krem z pomidorów (11 zł);
- Sałatkę z jabłkiem, mozzarellą, orzechami włoskimi i miodem (19 zł);
- Pizzę ze szpinakiem i ricottą (22 zł);
- Makaron z domową kiełbasą, jarmużem, cykorią, ricottą (23 zł);
- Grillowaną doradę zawiniętą w liście radicchio (43 zł);
- Grillowany sezonowany rostbef (56 zł);
- Mus cytrynowy (14 zł);
- Mascarpone z rumem i biszkoptami (16 zł);
- Lemoniadę (10 zł);
- Piwo (7 zł).

Jak zawsze, praktycznie w każdej restauracji, która specjalizuje się we włoskich smakach próbuję zupy z pomidorów. Jaka jest ta w Serio? Poprawna, ale bez zachwytu, bez pożądanej wyrazistości, ale za to z porządnych, słodkich pomidorów, gęsta, aksamitna i delikatna. Na pewno neutralny smak ma szansę zyskać dziecięcych zwolenników i tych, którzy nie lubią zdecydowanych nut smakowych.

Sałatkowe połączenie jabłka, mozzarelli, miodu, orzechów włoskich i rukoli okazało się być smacznym i orzeźwiającym. Jednak mam zastrzeżenia co do ceny. Przystawka kosztowała 19 zł. Myślę, że ten koszt za tak niewielką porcję jest nieadekwatny i przesadzony. Ja rozumiem, że wysoka jakość składników, że była to mozzarella di bufala, ale jednak nie dodano jej tam na tyle dużo, aby wywindować tak cenę.

Rodzajów pizzy jest dość dużo. I ciężko jest się zdecydować na konkretną wariację. To, co zwraca uwagę, to podział na pizze z sosem pomidorowym i na te "białe", bez sosu. Zdecydowaliśmy się na placek ze szpinakiem, mozzarellą, szalotką i domową ricottą. Ciasto świetne. Cieniutkie, dobrze doprawione i doskonale wypieczone. I ten aromat pieca opalanego drewnem, którego nie da się zastąpić żadnymi, nawet najbardziej wymyślnymi przyprawami. Liście szpinaku i mozzarella idealnie współgrały z pysznym ciastem. Dodatek oliwy, jak zawsze, wzbogacił smak. Pizza pierwsza klasa. Na pewno wrócimy, aby skosztować innych połączeń tutejszego pizzaiolo i szefa kuchni w jednej osobie - Przemka Wojdana, którego właściciele ściągnęli do Serio z bardzo popularnego miejsca w Warszawie "Mąka i Woda".

Makarony wyrabiane są na miejscu, co czuć w każdym kęsie. Nasz wybór padł na pastę z domową kiełbasą, jarmużem, ricottą, radicchio, masłem i serem parmigiano reggiano. Bardzo udane połączenie smaków. Nic nie dominowało, nie grało pierwszych skrzypiec. Aromaty wszystkich składników idealnie się przenikały, tworząc znakomitą całość. Bardzo dobry wstęp do dania głównego.
 
Jakże się ucieszyłam, że w karcie nie znalazłam łososia, a grillowaną doradę, i to w liściach radicchio (w sezonie grillowym sama często taką robię i zajadam się nią bez opamiętania). Ryba w Serio na serio była przepyszna. Bardzo soczysta, świeża, aromatyczna, dzięki ukrytym w jej wnętrzu ziołom. Zabrakło odrobiny soli, ale nie uważam tego za jakiś wielki brak, co najwyżej za wyraz pośpiechu i stresu związanego z trudnymi początkami. Do ryby dodano focaccię i cytrusowe, bardzo delikatne aioli, które tylko subtelnie dodało smaku doradzie. Na chwilę przeniosłam się w ciepłe, letnie wieczory spędzane ze znajomymi przy dobrym jedzeniu i piciu. Czy właśnie nie o to chodzi w jedzeniu? Żeby, oprócz zaspokajania głodu, było również przyjemnością dla duszy?

Propozycji dań mięsnych nie ma w Serio wiele, więc wybór jest łatwy, prosty i przyjemny. Stek z sezonowanego rostbefu marmurkowego z kością, który spróbowałam, był wyborny. Wysmażony w punkt, soczysty, delikatny, kruchy i świetnie doprawiony. To porządny kawał najwyższej jakości rostbefu z dużymi przerostami tłuszczu. Jak wiadomo, cienkie, białe niteczki tłuszczu, którymi poprzerastane są włókna mięśniowe to idealne "nośniki" aromatu. Pyszny. Sałatka z pomidorów z dodatkiem ziół to dobrze dobrany, przyjemny kontrast dla mięsa. Cytrynowy sos, jak na mój smak, trochę zbyt łagodny. I mimo że ziemniaków mogłoby być więcej, to i tak się najedliśmy, bo wielkość steku była odpowiednia nawet na nieskromny tego dnia apetyt moich współtowarzyszy.
 
Do wyboru są trzy desery. I to nie typowe tiramisu czy panna cotta. Tym bardziej moja ciekawość była ogromna. Zjedliśmy mus cytrynowy z bitą śmietaną oraz mascarpone, które połączono z rumem, biszkoptami i czekoladą. Sposób podania obu słodkości nie zachwyca. Choć jest to dość częsta forma podawania deserów we włoskich knajpach, to nam takie szklaneczki skojarzyły się z czasami, kiedy to wuzetka była obowiązkowa. Walory smakowe w pełni zrekompensowały archaiczną wizualność. Obydwa desery orzeźwiające, nie za słodkie, lekkie, nieobciążające, naprawdę godne polecenia. Dla tych, którzy lubią coś niedużego i subtelnego po obfitej uczcie będą idealne.

Nie boję się stwierdzić, że Serio to rynkowy "strzał w dziesiątkę", na takie miejsca popyt jest olbrzymi. Nieformalna atmosfera w nowoczesnej przestrzeni z dobrymi daniami to sukces gwarantowany. Piękne wnętrze, smaczne jedzenie, miła obsługa (trochę zdezorganizowana, ale myślę, że z czasem się uspokoi i uporządkuje swoją pracę). Niewątpliwie takiego lokalu jeszcze w Trójmieście nie było. To taki świeży, nowoczesny powiew, na który z pewnością czekało wiele osób. Ja na pewno.

Podsumowanie
Serio to idealne miejsce praktycznie na każdą okazję, bo i na kawę, i na obiad, na szybki lunch i na wieczornego drinka.
Karmią tutaj bardzo smacznie, wykorzystując wysokiej jakości produkty.
Jest pięknie, niezwykle klimatycznie, a atmosfera jest wręcz niepowtarzalna.
Pomyślano o dzieciach. W toalecie jest przewijak. Do dyspozycji najmłodszych są kredki, kolorowanki i krzesełko do karmienia. Myślę, że pizza również sprosta oczekiwaniom największego niejadka.

Pierwsze wrażenie: 100 proc.
Aranżacja/wystrój: 100 proc.
Atmosfera: 90 proc.
Obsługa: 85 proc.
Estetyka dań: 85 proc.
Toalety: 100 proc.
Dla maluchów: 80 proc.
Smak: 100 proc.
Cena/zadowolenie: 80 proc.

Ocena ogólna: 4.8


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (132) 3 zablokowane

  • 4,8 = 10 !?? (8)

    • 26 5

    • no co, pani się oszołomiła "wystrojem" wnętrza i matematyka poszła w ... (7)

      odrapane z tynku ściany, styl pseudo loftowy i trochę balotków paliwa do pieca. Oh i ah...a żarcie pretensjonalne i w cenach jak z Maxima

      • 34 7

      • (6)

        Skąd?????

        • 0 13

        • (5)

          No tak masz 15 lat to nie wiesz

          • 11 2

          • (4)

            40, ale i tak nie wiem...

            • 3 9

            • (3)

              Już wiem, przepuściłam przez wujka google - Maxim - knajpa z czasów PRL (byłam za mała), na bywanie tam stać było tylko elitę (byłam za biedna), gośćmi byli biznesmeni, artyści, marynarze, gangsterzy i dziwki (nie należałam do żadnej z tych grup społecznych;) Ciekawostka - jako ochroniarz pracował tam Nikoś :)

              • 4 11

              • Nie wiesz co to Maxim (2)

                ale za to z uśmiechem wiesz kto to Nikoś. Typowa Iwonka.

                • 23 2

              • (1)

                O Nikosiu pisały gazety. Typowy Karolek.

                • 1 9

              • a o Maximie

                nie dość, że pisały gazety i piszą do dziś, bo do tego jest nadal na sprzedaż i głośno o tym każdego roku w gazetach, internecie, na Trójmieście.pl itd... to i do tego śpiewali o Maximie.
                ...a ty tańcz, głupia tańcz Typowa Iwonko!

                • 6 1

  • (13)

    Pierwszą zasadą dobrego lokalu który karmi ludzi, jest świeżość produktów.
    Według mojego podejścia, oznacza to takie produkty które aktualnie dojrzewają w naturalnych warunkach lub są dostępne całorocznie z hodowli, nie dalszych jednak od lokalu jak 50-100 km. W przypadku odległości mam na myśli producentów a nie hurtownie spożywcze. Przypatruje się tym testom które robi autorka i dostrzegam w opisywanych lokalach rzecz całkowicie odwrotną, podawane są dania robione albo z produktów mrożonych albo z sztucznych pędzeń w szklarniach warzyw hodowanych metoda hydroponiczną lub owoców wożonych przez pół świata a więc zaprawionych odpowiednią dawką środków grzybo- i bakteriobójczych, w dodatku przywożonych w stanie niedojrzałym.
    Czy taka kuchnia może być smaczna?, wedle autorki tak, wedle mnie nie będzie nią nigdy, gdyż każdy świeżo zebrany z pola produkt nawet bez obróbki kulinarnej, bije takie dania na głowę.
    Weźmy podaną na początku zupę,pomidorową. Z jakich pomidorów jest ona zrobiona, z świeżych tak ale z szklarni. Zatem winna się ona nazywać - krem z pomidorów szklarniowych. Ponadto zupy kremy to nic innego jak ucieczka kucharza przed pokazaniem tego co upichcił, bo trudno to nazwać gotowaniem. W takiej formie podania można ukryć wszystkie wady podczas robienia zupy, a więc np rozgotowane warzywa albo znów niedogotowane. To dla Polaka mieszkańca królestwa światowej krainy zup, to jak obelga.
    Wracając do świeżości z początku komentarza. W testach zauważyłem, że w lokalach podawane są takie dania, które są bardzo zachowawcze czyli jest moda na pierś z kaczki, to ją robimy, łosoś jest trendy, to wszędzie mamy łososia, rukola na topie, dodajemy ją do wszystkiego co tylko można itd. Dzięki takiej modzie, po prawdzie kiedy się czyta p. Beatę, nie sposób dostrzec, że tak po prawdzie wciąż pisze jakby o tym samym lokalu, bo wielkich różnic tu zbytnio nie ma.
    I na koniec.
    Gdańsk, Sopot, Gdynia leżą na morzem, w poblizu mnóstwa jezior i mnóstwa niewielkich ale bogatych w wodę rzek. Warto zatem by było, by w lokalach dominowały ryby, świeże ryby bo ileż czasu potrzebowałyby na transport. Dotyczyłoby tak ryb morskich jak tych z jeziora oraz z wyjątkowo licznych stawów hodowlanych. No pomyślcie ile taka ryba potrzebowałąby czasu by z sieci trafiła na stół, godzinę czasem dwie nie więcej jak 5-6. Zazdrościmy wielu kuchniom a sami mamy takie skarby tuz pod nosem. Jadąc np na Kociewie czy Kaszuby znajdziemy także hodowców kur, gęsi, kaczek, perliczek, bażantów i innego drobiu czy także hodowców zwierząt rzeźnych, hodowanych metodami gospodarczymi. Czy zatem trzeba kupować wszystkie produkty z tych samych źródeł co Biedronka, LIDL czy hipermarkety? no nie ale trzeba ruszyć głową a nade wszystko tyłkiem.
    Tym razem p. Beatę oszczędzę ale życzyłbym sobie by zrozumiała że na łysej kobyle jedzie a wciąż ją opisuje jakby była rumakiem.

    • 154 22

    • (6)

      co do ostatniej cześci twojego komentarza - święta racja i dośc oczywista. Nawet M.Gessler w swoim programie realizuje tę koncepcję jedzenia/składników z regionu.

      • 16 4

      • (5)

        Tu chodzło mi o to, że w regionie mamy wielu hodowców świetnego dla przykładu pstrąga, natomiast w lokalach typu opisywanego przez p. Beatę na razie w karcie dań takiej ryby nie spotkałem. Nie mówię że to skandal, bo to inne kryteria ale cos w rodzaju absurdu, że łakomimy się na jakieś produkty mrożone, czasem mocno przetwarzane byle jednak obco brzmiały, mając dosłownie pod ręką skarby autentyczne.

        • 18 3

        • Nie napinaj się (4)

          Ależ się nie łakomimy, jak mamy ochotę na pstrąga to jedziemy do Gościńca u Przyjaciół (wyjątkowo cały rok), jak na flądrę, to na Hel (ale tylko latem, bo w innym okresie zakazy połowów), z kolei jak na dorsza, to do smażalni z kutra (ale tu z kolei nie latem, bo w lipcu i sierpniu się dorsza bałtyckiego nie łowi), pomidory nawet latem i od małych producentów są ze szklarni, bo są bardzo podatne na różnego rodzaju choroby i albo zalewasz środkami ochrony roślin albo podpędzasz w szklarniach - takie dojrzałe na krzaczku na słońcu to tylko z przydomowego ogródka i zwykle dłużej niż 3 lata na tym samym stanowisku się nie utrzymają. Jajka od kur łażących po łące ok. (ale kury i tak karmione śrutą sojową). Mleko i przetwory mleczne - krowa mleczna słońca nie widziała, karmiona, podobnie jak kury, paszami GMO, bo obecne przepisy nie pozwalają na chów naturalny, nawet jak obora tuż za knajpą stoi. Łosoś - jest też bałtycki, ale limit na jego połów wynosi kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Dla restauracji to mało, serwują hodowlane (przynajmniej nie mrożone). Jeżeli jesteś w stanie polecić mi miejsce, gdzie można zjeść coś na bank świeżego (choćby marchewkę), co pochodzi od producenta nie dalej jak 50 km od knajpy (oprócz Gościńca), to chętnie się tam wybiorę i napiszę taki mądry komentarz jak Ty. A jak ktoś ma ochotę na robiony w knajpie makaron z rukolą, która przebyła długą drogę, to wie gdzie iść.

          • 6 7

          • (3)

            Mało wiesz, pomidory są z pola jak najbardziej ale dopiero w połowie sierpnia do końca września, odmiany krótkołodygowe, samokończące najczęściej mięsiste
            Poza tym piszesz o produktach jakie ono są złe w Polsce, ale zauważ jednak że tutaj zużywamy co najmniej o połowę środków ochrony mniej niż gdzie indziej z jednego powodu, braku pieniędzy.

            • 10 1

            • (2)

              Ale nadal nie powiedziałeś, gdzie takie pyszności mogę zjeść, gdzie zaprosić rodzinkę na niedzielny obiadek, żeby zasmakowała produktów z najbliższej okolicy, które na mój stół trafią w 2 godziny od zebrania, złowienia, zarżnięcia itd. No i trochę jednak się znam, bo z producentami mam do czynienia na bieżąco.

              • 8 1

              • (1)

                Na świeżego pstrąga (i nie tylko) to do Rybakówki acz bywa z smakiem tam różnie a i ceny do niskich nie należą.
                Ogólnie właśnie brak jest lokali zaopatrujących się w to co w okolicy się wytwarza. Sam kiedyś byłem w szoku jak dostaliśmy partię warzyw (w ramach pomocy dlla powodzian - lato 1997 r) z hurtowni z okolic Olsztyna gdy po bliższym przejrzeniu dokumentów okazało się że sa one z ... Chwaszczyna.
                W ogóle czasem mnie zdumiewa ta wędrówka żywności w te i nazad. Mleczarnie z okolic Warszawy wykupiły mleko od dostawców z Żuław, "Maćkowy" kupuje mleko gdzieś na południu Polski, to wszystko jeździ i jeździ i jeździ, w kółko Macieja. Przeciez to nie jest wolny rynek a wolna amerykanka. Nic dziwnego że potem sa alergie skoro wszytko jest albo wysterylizowane a więc i pozbawione jakiegokolwiek smaku albo traktowane chemia na wszelkie sposoby, bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie sprzedana
                Nie jestem gloryfikatorem czasów komuny ale wówczas tak niezdrowej żywności nie było. Nie było bo jedzenia było mniej a jak było to schodziło na pniu, więc nie było ani czasu ani okazji by ją podretuszować.

                • 5 7

              • No i teraz zgoda. Mleczarnie mają mleko zewsząd, bo tak podpisuje się umowy. Doję, oddaję próbkę do badania, przyjeżdża chłodziarka i odbiera - cholera wie dokąd. To znaczy wiem, ale się z tym trudno pogodzić. Mleko odbiera pośrednik, który odbiera też z wielu innych miejsc i transportuje do producenta serów, jogurtów i tego, co w sklepach można kupić pod nazwą "mleko" nawet na drugi koniec polski, jak mu się to ekonomicznie opłaca. Samemu to na własne potrzeby można zużywać, bo nie spełnia norm niebycia mlekiem, to znaczy ma naturalne bakterie, tłuszcz i co tam jeszcze. Wyjątek - dostać certyfikat producenta lokalnego. A co do pstrągów - moim zdaniem to jedyne ryby, które można zjeść świeże przez cały rok ze stawu obok smażalni. Inne produkty - mało realne. Chyba, że zaufana agroturystyka (byliśmy też w takiej, że marchewkę zamiast od sąsiada kupowali w lokalnym "GS"ie a jaja przywozili "z miasta" bo taniej;)

                • 2 0

    • (1)

      ryby śmierdzą

      • 4 7

      • Nie jedz, będziesz mniej mądry, co zresztą widać po wpisie.

        • 3 2

    • Ryby

      A jak ktoś nie lubi ryb to też ma jeść ryby?

      "Tym razemp. Beatę oszczędzę ale życzyłbym sobie by zrozumiała że na łysej kobyle jedzie a wciąż ją opisuje jakby była rumakiem." No pięknie, na pewno Pani Beata jesc Ci wdzięczna, że ją oszczędziłeś.

      • 8 5

    • wczoraj w poszukiwaniu pewnej rzeczy zwiedziłem 9 dużych sklepów typu tesco lidl biedronka itd. ze zdziwieniem stwierdziłem ze w zadnym nie było jeszcze polskich warzyw typu sałata, rzodkiewka pomidory itd. wszystko import mimo ze w małych polskich sklepach i warzywniakach dostępne sa już od 2 tygodni, a polacy sami wybierają na zakupy duże sieci, wiec o czym my rozmawiamy

      • 6 1

    • Pomuśl gdzie ty jesteś

      Masz rację ale tylko częściowo.Z dostępem do świeżyzny można startować we Francji albo we Włoszech .Ale nie w zaściankowej Polsce .I tak dania w restauracjach są niekiedy niebotyczne dla zwykłego obywatela który ma pensyjkę w granicach 1500 PLN .Markety czy rynki warzywne w Polsce ,to nie bazary Morza Śródziemnego Francji Portugalii Hiszpanii czy Włoch .Gdzie dostajesz świeże mule.żywe krewetki czy Doradę która macha jeszcze ogonem.U nas nawet ruccola jest dostępna z pod folii .Tu gdzie żyjemy tak jest że wszystkie produkty są z przedłużonym terminem ważności.Pomyśl głąbie ile by kosztowało danie z np świeżych owoców morza Śródziemnego sprowadzone z Portugalii czy choćby z Francji z porannego połowu.Musiał byś sprzedać swojego Fiata aby zapłacić rachunek za obiad ze świeżych ekologicznych warzyw i mięska ryb .Przestań pisać takie pierdoły i pomyśl gdzie żyjesz mądralo pismaku

      • 4 1

    • No to koleś popłynąłeś

      Widać że nie wiesz jak to jest próbować zaopatrywać się w regionalne produkty.
      Ceny - za regionalne produkty swojskie są 30% wyższe niż za zwykłe.
      Dostępność - ha ha ha. Raz zamawiałam partę wędlin. Z 7 planowanych dostaw dotarły 4 z czego 2 z opuźnieniem a 3 wcale.
      I czym ty chcesz gości karmić? Tym co sam zrobisz.
      Ryby są bardzo drogie. Płacisz jednorazowo za wstęp na łowisko a dalej za kilogram tego co się uda złowić. Jak " zamówisz" sobie ryby wcześniej to cwaniaczki dwa dni wcześniej potrafią ci " dostawę" przygotować byle mieć spokój.
      Teoria teorią a wszystko wychodzi w praktyce.

      • 2 0

  • (1)

    Hipster Alert!!!

    • 66 9

    • bo nie ma to jak domowy obiad

      w mleczaku

      albo kebab i zapieksy

      • 2 7

  • Dwa różne Serio (2)

    Chyba byliśmy w dwóch różnych Serio w Gdyni. W "moim" Serio ciasto pizzy było mokre, lejące się, porcje makaronu mikroskopijne. Długo będę omijał to miejsce.

    • 54 6

    • o kurcze

      kto by się najadł taką porcyjką? nawet ja nie.

      • 16 4

    • Ja byłam w tym Serio co Ty :P Wystrój i klimat super, ale jedzenie takie sobie...

      • 5 0

  • Fajny lokal

    Byłem i rzeczywiście smacznie. Ale niestety trochę drogi.

    • 16 15

  • Cennik (6)

    Zamówiliśmy: - Zupę krem z pomidorów (11 zł); - Sałatkę z jabłkiem, mozzarellą, orzechami włoskimi i miodem (19 zł); - Pizzę ze szpinakiem i ricottą (22 zł); - Makaron z domową kiełbasą, jarmużem, cykorią, ricottą (23 zł); - Grillowaną doradę zawiniętą w liście radicchio (43 zł); - Grillowany sezonowany rostbef (56 zł); - Mus cytrynowy (14 zł); - Mascarpone z rumem i biszkoptami (16 zł); - Lemoniadę (10 zł); - Piwo (7 zł).

    Pizza za 22 złote? Sałatka za 19 zł a tam tylko jabłko, ser, orzechy i miód. Ile kosztuje jabłko? Ile ser mozzarella? troszkę orzeszków i miód. Wątpię aby jabłka sprowadzali z Włoch tak jak i miód oraz orzechy. Jedynie tylko ser mozzarella może być sprowadzona z Włoch. Uważam że cena jest za wysoka.
    W Polsce panuje opinia że im wyższa cena tym lepszy lokal.
    Ceny są bardzo wysokie.
    Zaproszenie żony/dziewczyny na kolację w Serio uszczupli nas o min. 100 zł.
    Piwo 7 zł! czy to nasze piwo czy sprowadzone z Włoch?
    Sorry ale kolacja w tym pizza, przystawka oraz piwo za 100 zł. Serio nie jest atrakcyjnym lokalem, wolę inną restaurację z nieznanymi smakami np. Dalmację, orientalną.

    • 69 10

    • To lokal dla hipsterki korporacyjnej (1)

      i lemingów w czinosach na swoich zniewieściałych tyłkach.

      • 34 11

      • Nieprawda.

        W mojej korpo nikt o tym lokalu nie słyszał i nikt tam nie chodzi. Co jak co, ale wieści o dobrych lokalach rozchodzą się w korpo migiem ;) Więc widocznie nie jest dobry.

        • 4 1

    • (3)

      "Piwo 7 zł ! czy to nasze piwo czy sprowadzone z Włoch? .."

      Idź do pierwszej lepszej knajpy np na bulwarze i zobacz ile kosztuje tam 0,5 l browara obojętnie jakiego.

      • 10 6

      • (1)

        Wiem. Też mi podnosi ciśnienie jak 0/5 l Pepsi lub Coca Coli w Pizza Hut kosztuje 6 zł gzie w sklepie mogę za tę sumę mieć 2 l napoju. Wiedzą dokładnie że do jedzenia należy pić napoje i podnoszą cenę bo i tak ludzie zamówią...

        Byłem na otwarciu Serio. Ludzi tyle że nie było gdzie usiąść tylko stać w tłoku. Podawali napoje, drinki , piwo. Przystawki też podali ale na pizze nie załapałem się ponieważ skończyło im się ciasto .... Wpadka na całego ...

        • 10 4

        • Dużo znajomych na otwarciu, wiadomo.

          • 1 0

      • piwo tylko piwo cie w glowie

        pijoku

        • 2 1

  • Pizza serio ? (4)

    witam serdecznie
    miałam okazję spróbować pizzy z SERIO i niestety nie spełniła moich oczekiwań. Ciasto od spodu mocno przypalone nie było zjadliwe. Było to niedługo po otwarciu i być może kucharze dopiero "uczyli się pieca" jednak nie powinni podawać gościom takiego paskudztwa.
    Składniki na wierzchu pizzy były w porządku jednak smak spalenizny przekreślił całość

    • 34 5

    • Pizza ze zdjęcia wygląda jak krowi placek na łące.

      A szczytem jest sałatka z jabłka,orzeszka,trzech listków zieleniny,kropli miodu i skrawka sera za 19 zeta.
      Ktoś ma poczucie chumoru.

      • 18 2

    • (2)

      he he he :)
      ale o to chodzi właśnie ! tak ma właśnie być i tak się przygotowuję pizzę w piecu węglowym. i tym się różni od pizzy z pieca elektrycznego gdzie zjawiska tego nie ma.

      • 2 5

      • acha...ma być przypalone

        gratuluję kulinarnego analfabetyzmu

        • 4 0

      • he he he

        Polecam Czerwony Piec obok;) jak sama nazwa wskazuje PIEC i jeszcze mi się przypalona pizza nie zdarzyła. Rozumiem lekką spaleniznę ale te dwie pizze które zamówilam byly węglem... Chyba nie o to chodziło

        • 0 0

  • Takie mam pytanie: (7)

    Czy zdjęcia lokalu i potraw robicie po degustacji, czy przed, żeby kucharz i obsługa wiedzieli, że recenzent przyszedł?

    • 40 7

    • (3)

      Inna sprawa to to iż jak autorka jako incognito przyszła do lokalu to brak gości ! na żadnym zdjęciu nie widać gości lokalu. Jeśli tak dobra restauracja to czemu świeci pustkami ? O ile wiem to w pobliżu mamy centrum Batory oraz Hala Targowa oraz stacja kolejowa . Tam przewija się wielu potencjalnych klientów.

      • 17 6

      • Potencjalnych klientów ale nie tego lokalu zdzierającego kasę za średnie żarcie.

        • 12 3

      • Te zdjęcia lokalu nie są z wizyty. (1)

        Ludzie myślcie!

        • 3 10

        • Nie tłumacz się Beata

          i tak wiemy, że i twoje wizyty są ustawką.

          • 13 6

    • polowa ludzi robi teraz zdjecia jedzenia

      zapewnie nie robi to wrazenia na obsludze, bo wiekszosc laduja na pejsbuku

      • 14 5

    • Dlaczego autorka (1)

      nie podpisuje się z imienia i nazwiska? Beata Testsmaku - dziwne!

      • 7 4

      • pewnie żeby w razie kiepskiej recenzji kucharz z tasakiem jej nie znalazł ;)

        • 3 2

  • Na miejscu właściciela pomyślałbym o jakimś neonie. Ten za szybą jest mało widoczny, a jak widać jest sporo miejsca nad witryną.

    • 4 4

  • Nieporozumienie

    Byłem tam. Pizza glut!!! Makaron był taki mały, że musiałem zamówić drugą porcję. D*** nie urywa. Ceny z kosmosu. Opinia pisana nie obiektywnie tylko jak u typowego leminga oparta o pierwsze wrażenie. Jedyne co to ładny wystrój. Wcześniej już zauważyłem a propos innych relacji "test smaku", że daleko im do profesjonalizmu prawdziwych recenzentów kulinarnych. Serio jest ładnym lokalem z ciekawą aranżacją niestety na włoszczyznę w trójmieście proponuję udać się do Włochów!

    • 45 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rodzinne Niedziele - Brunch Mera Brasserie

170 zł
degustacja

Niedzielny brunch z muzyką na żywo

190 zł
muzyka na żywo, degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Wkrótce otwarcie

Najczęściej czytane