- 1 Co Polacy jedzą na śniadanie? (91 opinii)
- 2 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (69 opinii)
- 4 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (103 opinie)
- 5 Ciągle o czymś zapominasz? Przyjrzyj się diecie (11 opinii)
- 6 Restauracja po rewolucji Gessler na sprzedaż (155 opinii)
Zupa owocowa, kasza z sokiem i kakao. Wspominamy smaki dzieciństwa
Makaron z truskawkami, pampuchy od babci, oranżada czy jabłka i śliwki skradzione "na szaber" od sąsiada. To tylko niektóre przykłady smaków z dzieciństwa, które wspominamy po latach. Co jeszcze królowało na stołach w czasach, gdy byliśmy mali? Zapytaliśmy mieszkańców Trójmiasta o ich kulinarne wspomnienia.
Przedszkola w Trójmieście
Prawdopodobnie każdy z nas ma swoje wyjątkowe wspomnienia związane z przysmakami z czasów młodości. Wiele z nich to pierwsze szkolne lub przedszkolne posiłki, ulubione dania, ale także znienawidzone potrawy, na myśl o których nadal może robić się słabo. Zapytaliśmy mieszkańców Gdańska, Sopotu i Gdyni, co najbardziej zapadło im w pamięć.
Czytaj też: Telegram w butelce sprzed 50 lat odnaleziono w murach remontowanego dworca
- Moje smaki dzieciństwa przypadają na lata 60. - wspomina Maria z Gdańska. - Są to przede wszystkim chleb polany kawą Turek i posypany cukrem. Czasami w innej wersji, z kwaśną śmietaną i cukrem. To także bułka ze smalcem domowej roboty i solą, a do tego jabłko, czyli kwaśna "papierówka" prosto z jabłonki z ogródka. Oczywiście był też placek drożdżowy z rodzynkami, którym pachniał cały dom w sobotę po przyjściu ze szkoły. Nie zapomnę lodów Eskimos kupowanych na ul. Wyspiańskiego we Wrzeszczu. Była też oranżada od Cyrsona z budki z warzywami, którą wspominał również Paweł Huelle w książce "Weiser Dawidek". Zimą stawialiśmy ją za piecem kaflowym, żeby się ogrzała. A na koniec jabłko, tak zwana "zimówka", czyli pieczone w piecu.
- Ja się zawsze na śniadanie w przedszkolu spóźniałam, bo nie liczyliśmy czasu rano i w przedszkolu lądowałam, gdy ze śniadania zostawało dosłownie kilka kanapek - opowiada Dominika, która do przedszkola chodziła w latach 90. - Pamiętam, że kanapki były z pastą jajeczną i choć dawniej jej nie lubiłam, to dziś z chęcią bym takie kanapki zjadła. Do tego pamiętam naleśniki serwowane wyłącznie w piątki, bo przestrzegano postu. Było też kakao i kompot. Do tego chyba najfajniejsze jest wspomnienie zapachu świeżej zupy czy kotletów, który niósł się przez całe przedszkole. Zawsze na mnie wrażenie robił ten gigantyczny gar z zupą i z ogromną chochlą w kuchni, gdy zaglądałam tam ukradkiem.
Najbardziej znane trójmiejskie zespoły lat 90.
Z wizytą w Fabryce Czekolady "Bałtyk":
- Bardzo dużą część swojego dzieciństwa spędzałem na terenie klubu tenisowego na Lechii - opowiada Alan. - Pamiętam tamten sklepik, w którym często kupowałem słodycze czy frytki. W przedszkolu natomiast się jadło ryż z cynamonem i jabłkami, budyń z jakimś sztucznym różowym syropem, piliśmy też kawę zbożową. Moje smaki to także maliny w słoiku od dziadka, kotlet schabowy mamy i ciastko z nadzieniem jabłkowym, na które zawsze chodziłem po treningu.
- Do przedszkola chodziłem w latach 90. i najlepiej z tamtego okresu wspominam danie, które nazwaliśmy nie wiadomo właściwie dlaczego "lodziki" - śmieje się Daniel. - Był to po prostu makaron z twarogiem na słodko, za czym przepadali niemal wszyscy. Kiedy okazywało się, że tego dnia serwowane jest nasze ulubione danie, wbiegaliśmy do jadalni z radosnym okrzykiem "lodziki, lodziki!". Pamiętam też, że bardzo modne były wtedy tatuaże, które można było znaleźć w opakowaniach gum do żucia i przyklejało się je do skóry na wodę. Jeden z moich wujków, chcąc mnie zniechęcić do ich naklejania, wciąż powtarzał, że te tatuaże zmieniają kolor krwi i są strasznie szkodliwe.
Zobacz także: Mieszkaniec Witomina zebrał zdjęcia z 70 lat istnienia swojej dzielnicy
- Moim ulubionym przedszkolnym daniem była "potrawka" - mówi Agata. - Było to mięso z kurczaka z ryżem i białym sosem, do tego gotowana marchewka. Ale były też dania, których nie znosiłam, takie jak zupa mleczna. Zjadłam ją tylko raz, gdy przymusiła mnie przedszkolanka będąca u nas na zastępstwie, nie znająca naszych zwyczajów i upodobań. Nadal mam bardzo wyraźne wspomnienie tego dnia. Na co dzień byłam fanką śledzi w śmietanie i parówek. Teraz uświadamiam sobie, że nie była to najlepsza dieta, ale łudzę się, że zdrowych rzeczy po prostu nie pamiętam. Zawsze lubiłam zupy, ale te domowe, nie z przedszkola czy od innych osób. Musiał być "mój" smak - opowiada.
- Moje smaki z dzieciństwa to przede wszystkim te związane z kuchnią regionalną - mówi Hubert, który pierwsze lata życia spędzał na Mazurach. - Na tamte rejony wpłynęła mocno kuchnia litewska, więc dużo było rzeczy mącznych i ziemniaczanych: babka ziemniaczana, kopytka, kartacze, pierogi. Natomiast w przedszkolu królowała zupa owocowa. Nikt jej nie lubił, ale ja się nią zajadałem. Do tego zupa mleczna na lanych kluskach lub z makaronem i oczywiście kaszka manna z syropem Paoli. Był także ryż z jabłkami i cynamonem lub z truskawkami. Oczywiście odbywał się też zawsze rytuał mycia rąk przed i po jedzeniu. Mieliśmy taki bardzo długi zlew z wystającymi kurkami i myliśmy w nim ręce aż po łokcie. A słodycze to przede wszystkim lody Bolero albo wodne lody pałki po 30 groszy. Do tego flipsy i gumy kulki. A jak brakowało słodyczy, ojciec robił mi kogel-mogel, a mama zawsze wołała na wylizywanie miski z kremu do ciasta.
- W okresie przedszkola byłem strasznym niejadkiem i toczyła się zawsze walka na stołówce o jedzenie - wspomina Tomasz z Gdyni. - Dopiero w wieku sześciu lat wysłano mnie do przedszkola, wcześniej byłem przyzwyczajony do posiłków, które gotował mi dziadek. Nie mogłem się długo przestawić na te wszystkie owocowe zupy. Była też zawsze walka o picie mleka, którego do dziś nie znoszę. Mój przysmak z dzieciństwa to kanapka z masłem i solą. Natomiast nie mogłem przekonać się do gotowanego mięsa z zupy i nigdy go nie jadłem. Jeśli chodzi o słodycze, pamiętam chrupki, w których można było znaleźć różne gadżety. Pamiętam serię kart z ciekawostkami ze świata "Ile zjesz, tyle wiesz". Lody "Solo" zajadałem, aż mi się uszy trzęsły. I uwielbiałem pić oranżadę Helenę, litrami.
A jakie są Wasze ulubione smaki z dzieciństwa? Czekamy na wspomnienia w komentarzach.
Opinie (245) 8 zablokowanych
-
2021-01-11 16:38
Kotlety z mortadeli rulezz:) i oranżada w woreczku na zapojkę.
- 29 2
-
2021-01-11 16:39
Głupi artykuł (1)
Jakie smaki dzieciństwa???? Ja ciągle jem tak samo. Po co zmieniać dobre, na syf? Pozdro dla kumatych.
- 10 22
-
2021-01-12 16:57
Etam.... Nie wiesz co fajne :))))
- 3 0
-
2021-01-11 16:44
(3)
Makaron z truskawkami vel twarogiem to raczej żyrafi szpagat i peerelowska porażka kulinarna, niż piękne wspomnienie z minionej epoki. Gotować skromnie nie znaczy bezmyślnie. Takim daniom zwyczajne potrafiło towarzyszyć beztroskie dzieciństwo, stąd te zachwyty nad byle czym.
- 5 32
-
2021-01-11 17:00
Ale z ciebie biedny frustrat i malkontent !
- 19 3
-
2021-01-11 19:29
Odezwał się masterchef
- 13 2
-
2021-01-12 16:08
To musial byc jakis tutejszy regionalny wynalazek, bo pierwszy raz slysze o makaronie z truskawkami :)
- 2 2
-
2021-01-11 16:58
Uwielbiam makaron z truskawkami ,ummm pycha:) i leniwe tez sa niezle.
- 26 4
-
2021-01-11 17:45
Polszczyzna trudna język... (1)
... czy jabłka i śliwki skradzione "na szaber" od sąsiada. (...) Co jeszcze królowało na stołach w czasach... jabłka i śliwki z szabru królowały na stole autora? My za dzieciaka jedliśmy takie na miejscu...
- 12 3
-
2021-01-11 19:16
a wiesz, co to przenośnia?
- 2 3
-
2021-01-11 17:51
Smak dzieciństwa , lata 70-80 (9)
Banany , mandarynki , pomarańcze ,ananasy w puszce ,szynka w puszce, czekolada, zapach piwa w puszce i smak napojów w puszce.I różne inne frykasy które ojciec załatwiał od marynarzy w porcie gdzie pracował przy przeładunku. A wtedy statki z USA przypływały. Było bogato.
- 17 4
-
2021-01-11 18:36
(3)
Większość mogła sobie pooglądać te frykasy na filmach albo kupić plastikowe na paterę
- 12 1
-
2021-01-11 18:45
Pamiętam to jak dziś.
Jak na swoich imieninach postawił zgrzewkę piwa w puszce to goście nie wiedzieli co mają robić . Pić czy oglądać . Puszki przechandlowałem .
- 7 0
-
2021-01-11 23:04
No, ja jestem z połowy lat 70-tych i pierwszy raz zobaczyłam (1)
i posmakowałam banan w Polanicy, mając pięć lat. Wcześniej nie udało się rodzicom kupić czegoś takiego. A ta kolejka po banany? Mega.
A ten smak? Nieziemski.
Niezorientowanym uświadomię, że kiedyś widząc kolejkę, stawało się w niej i dopiero pytało za czym. Oczywiście zawsze chodziło o coś potrzebnego. Bywało też że gdy minęło się na ulicy człowieka z papierem toaletowym, to się biegło w kierunku skąd szedł, żeby stanąć w spodziewanej kolejce po papier. Oczywiście to wszystko pod warunkiem, że osoba spoza miasta czy dzielnicy mogła w obcym sklepie w ogóle coś dostać z dóbr reglamentowanych.- 9 0
-
2021-01-11 23:55
ja pierwszego banana zjadłem ok 88 może 87
i go zwymiotowałem za łóżko. Nie smakował mi w xuj. Pewnie był zielony, tak se dziś kombinuję. Było mi bardzo wstyd, że gardzę frykasem. Słodyczy z Pewexu nigdy nie kupowaliśmy.
- 5 1
-
2021-01-11 19:15
(2)
zalatwial? tzn. co robil przy tym przeladunku?
- 0 3
-
2021-01-11 19:21
Dźwigał worki i skrzynie (1)
a wolnej chwili handlował z marynarzami ze statku. On im ciuchy robocze a oni mu różne wiktuały.
- 8 0
-
2021-01-11 23:57
w życiu - wolałbym lego, za wszystkie frykasy świata!
inni pewnie resoraki (resoraki mnie nigdy nie kręciły).
- 1 3
-
2021-01-12 08:49
szczęściarz z ciebie (1)
pamiętam ,że jedyną rzeczą o smaku bananowym były takie tabletki, już nie pamiętam na co.,
ananasy? no, no. jedyną rzeczą jak nie jem do dziś to te ohydne szare kluski ze smażonym boczkiem.- 0 3
-
2021-01-12 09:45
kluski kartoflane??? jedno z moich ulubionych dań! i kiedyś, i teraz
- 5 0
-
2021-01-11 18:08
Ja po przedszkolu nie tykam wędzonej śliwki przez zupę owocową. Za chiny jej nie jadłem, wolałem głodny chodzić.
- 12 3
-
2021-01-11 18:08
(1)
Rurki z kremem vis a vis neptuna. Zpaiekanki vis a vis lotu. Pizza bis we Wrzeszczu. Oranzada w woreczku. Lata80/90.
- 33 0
-
2021-01-11 23:58
tak, zawsze jadłem tam rurki
wchodziło się po schodkach w dół. To była dodatkowa frajda. Co tam dziś jest? Bursztyn?
- 5 0
-
2021-01-11 18:23
(2)
Ciepłe lody. Ha!
- 30 1
-
2021-01-11 23:34
Pycha niestety.... (1)
Mi rodzice zabraniali latem kupować strasząc salmonellą. Niestety pokusa była silniejsza :)
- 1 0
-
2021-01-11 23:58
moja matka odwrotnie
bała się że zachoruję na gardło i kupowała ciepłe, których nie lubiłem.
- 2 0
-
2021-01-11 18:24
Soczek w kartoniku o nazwie Orange. Z Reichu.
- 17 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.