• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

15 minut na wódkę i śledzika. Bary z zakąskami w Trójmieście

Jakub Knera
31 marca 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Gdański lokal No to Cyk na ulicy Chlebnickiej stawia także na wystrój nawiązujący do okresu PRL. Gdański lokal No to Cyk na ulicy Chlebnickiej stawia także na wystrój nawiązujący do okresu PRL.

Moda na lokale, które w niskiej cenie oferują przysłowiową setę i towarzyszącą jej zakąskę, w końcu rozwinęła się w Trójmieście. W naszej metropolii przybywa miejsc, do których nawet na chwilę można wpaść na kieliszek wódki i zagryźć ją śledzikiem.



W Napitkach i Zakąskach we Wrzeszczu można od razu kupić całą serię shotów. W Napitkach i Zakąskach we Wrzeszczu można od razu kupić całą serię shotów.
Białe wino i owoce znajdują się kilkadziesiąt metrów od Monciaka. Białe wino i owoce znajdują się kilkadziesiąt metrów od Monciaka.
O ile warszawskie Przekąski i Zakąski stały się kultowe już dawno (lokal w listopadzie obchodził piąty rok działalności) w ubiegłym roku, występując nawet w słynnym teledysku "Nie ma cwaniaka nad Warszawiaka", a moda na "bary z wódką" szybko obiegła całą Polskę, o tyle w Trójmieście dosyć długo musieliśmy czekać na tego typu miejsca, świetnie sprawdzające się zarówno przed imprezami jak i po nich.

Co decyduje o powodzeniu tego typu lokali? Powodów jest kilka - przede wszystkim ich charakter. Spójrzmy na pierwsze tego typu miejsce w Trójmieście, Białe wino i owoce przy ulicy Grunwaldzkiej zobacz na mapie Sopotu w Sopocie. Ta mała i kameralna przestrzeń stworzona jest na krótkie wypady, w trakcie których za 4 złote możemy wpić kieliszek wódki, wina lub kufel piwa (ale w ofercie jest też herbata, kawa czy sok) a za 8 złotych zjeść np. flaki, białą kiełbasę, tatara czy śledzia. To tradycyjny zestaw PRL-owskich barów, starszym osobom przypominający tamten okres, a dla młodszych będący ciekawą alternatywą dla tradycyjnych pubów.

Drugi, jeśli nie równie ważny powód to cena, która jest jasno określona - 4 złote za "napitek" i 8 złotych za "zakąskę". W tej dziedzinie niewątpliwie królują wrzeszczańskie Napitki i Zakąski przy ulicy do Studzienki zobacz na mapie Gdańska, które kieliszek wódki oferują nawet za 3 złote, a jedzenie za 7 zł. Mimo że położone trochę na uboczu, wieczorami nie mogą narzekać na brak klientów, a dodatkowe promocje - jak alkohol sprzedawany na metry albo takie dania jak marynaty czy mięsiwo pieczyste, dodatkowo wzmagają zainteresowanie tym miejscem.

Kolejnym atutem barów dla amatorów przysłowiowej sety, jest ich lokalizacja. Zarówno gdański No to Cyk, jak i sopocki Śledzik u Fabrykanta (w miejscu dawnej Monteki przy Monte Cassino zobacz na mapie Sopotu), znajdują się w samym centrum miasta. Można więc bez problemu wybrać się do nich w trakcie długiego wieczoru przed imprezą, po lub w trakcie.

Czy często odwiedzasz tzw. bary z wódką?

Lokal w Sopocie oferuje m.in. zupę gulaszową, skrzydełka barbecue, ozorek w galarecie i roladki schabowe. No to Cyk mieści się przy ulicy Chlebnickiej zobacz na mapie Gdańska, gdzie jeszcze w listopadzie było słynne La Dolce Vita. Oprócz dań i napitków, zwraca uwagę także wnętrzem zaaranżowanym na bar z okresu PRL-u - starymi plakatami, przedmiotami, czy zdjęciami charakterystycznych budowli socrealizmu.

Knajpy serwujące tradycyjne polskie zestawy, królujące w PRL-owskich barach stają się coraz bardziej popularne i odwiedzane są regularnie, zarówno przez tych, którzy przesiadują w nich długo (do tego sprzyja antresola w No to Cyk), jak i tych, którzy odwiedzają je na chwilę. Najlepiej sprawdzają się kilkanaście lub kilkadziesiąt minut na "bifora" lub "after", także z powodu krzeseł, przygotowanych do tego typu nie za długich wizyt. Na razie moda na takie miejsca, nie dotarła jeszcze do Gdyni. Ale potencjał takich lokali jest ogromny i bez problemu znalazłyby klientów w kolejnych miejscach w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (273) 9 zablokowanych

  • Wystrój może i z PRL (bo wychodzi taniej)

    zawsze można odrapaną ławę wykreować na przedmiot kultu. Natomiast ceny typowe dla kapitalizmu made in Poland - zlodziejskie. O ile alkohol jeszcze w granicach przyzwoitości - to cena zakąsek woła o pomstę do nieba. Za tą cenę - kupić "małpkę", 20 deka kiełbasy i spoko. Szybka setka przecież może być i w plenerze. Po to te małpki wlaściwie są.

    • 1 1

  • świetne lokale, świetny pomysł...:D chetnie wpadam na shota i zakąske

    • 1 1

  • A ja właśnie walnąłem setę, zagryzłem śledzikiem (14)

    u siebie w domu i kosztowało mnie to 5 zł :-) A w tych barach to pewnie polewają oszukane 50 ml i podają nieświeże śledzie :-P

    • 110 126

    • (5)

      bo najłatwiej jest narzekać i krytykować, nie?

      • 14 19

      • Odezwał się chyba właściciel ? :-) (3)

        Albo gośc od podawania wódy :-)

        • 10 9

        • Też w restauracji pracowałem (2)

          I wiem co się podaje ludziom. Dopóki nie pracowałem to często chodziłem po knajpach z dziewczyną. Teraz raczej unikam. I dodam, że była to dobra, prosperująca od lat restauracja, gdzie jedzenie jest naprawdę smaczne. Niestety gdyby konsument zobaczył co się dzieje z tym smacznym jedzeniem zanim trafi na jego stolik, to apetyt szybko by mu przeszedł.

          • 11 1

          • To jest niestety smutne (1)

            Wielokrotnie słyszałem teksty w stylu - sprzedawczyni: " Kiełbaskę?", klient: "Nie! Pracowałem w rzeźni i wiem co się z tą kiełbasą robi"

            • 11 0

            • Wybacz ale pracując gdziekolwiek to "się wie" co się jak robi

              Może nie jedz chleba i ziemniaków, które brudni piekarze/chłopi przygotowują dla Ciebie. A może nie jedz wieprzowiny z brudnego chlewa. Nie dotykaj klawiatury, bo kto wie co dotykała osoba która ją składała.

              • 4 4

      • chwalić też jest łatwo ??

        • 7 0

    • Za 5 zeta to chyba strzeliłeś lufę samogonu i śledzik,to by się zgadzało. (1)

      • 4 10

      • Krótka kalkulacja:

        100 gram dobrej, sklepowej wódy to 4 zeta (20,- za pół litra), śledzik w oleju z cebulką to jakieś 4 zeta za małe opakowanie np koreczków, czyli wystarczy akurat do kilku setek. Koleś wyliczył więc prawidłowo. Jakby jeszcze próbował oszczędzić i kupował jakieś taniochy w Tesco, to by go kosztowało ze 3,50, ale widać nie chce się truć jakimś syfem. Popieram picie w domu, byle w dobrym towarzystwie.

        • 10 1

    • To (2)

      normalne , pracowałem w takim barze , horror na zapleczu co sie ludziom serwuje !!!

      • 26 8

      • Też właśnie piję (1)

        Smirnoff z Tesco z promocji (0,7 za 26 zł), zagryzam śledziem i chipsami. Nie wiem ile kosztuje, ale potrzebuję resetu.

        • 13 4

        • Reset dobra rzecz

          ale oby nie za często :P

          • 8 2

    • malkontent

      • 2 3

    • (1)

      no ale w domu to bez lansu

      • 19 3

      • nie, najlepiej to isc na ta kawe co serwuja filizanke za 80zl, ciekawe co oni tam nalewaja tak naprawde

        kilo tej kawey kosztuje 2500zl

        • 7 2

  • Bez stylu (2)

    Kompletnie bezpciowe te bary, o ile ja wiem, a już trochę ich zwiedziłem, to kanapy i rozsiadanie się w takich barach to nie jest dobra idea. Tam się wpada na 1-2 50-tki i zagrychę a nie dywagacje przy kawce, a tu na zdjęciach niektóre bary się tak prezentują. Żal i kompletny brak zrozumienia filozofii takich miejsc. A dla mnie nazwa białe wino i owoce brzmi tak "sopocko-lansiarsko" że się białko w oku ścina... Cieszę się że takie miejsca powstają, ale brak im jeszcze stylu, mam nadzieję że z doświadczeniem przyjdzie... Bierzcie przykład od najlepszych - Zakąski w Warszawie nie licząc lansiarskiego miejsca to tak bezpretensjonalna i nie nadęta atmosfera do jakiej takie knajpy powinny dążyć :) Powodzenia

    • 4 0

    • Zgadzam się! (1)

      P/Z w Warszawie ma KLIMAT. I o to chodzi. Byłem kilka razy, zawsze mi się podobało. W Sopocie i śmiesznie i strasznie. Śmiesznie, bo pusto było. Strasznie, bo przyszli ludzie z 3 małych dzieci i zaczęli pić wódkę. A dzieci siedziały na barze. Dla mnie niewyobrażalne. W Gdańsku fajnie, ale góra nieco pomylona - tak jak piszesz. To nie jest klub. Tylko bar. Więc stoliki z kartką "rezerwacja" wyglądają śmiesznie i to bardzo. Najfajniej zdecydowanie we Wrzeszczu - nawet ta wódka za 3 zł ciut większa niż inne za 4 zł, a przynajmniej tak mi się wydawało. Spędziłem tam miłe pół godziny. Dwie wódeczki, dwa noteckie, sałatka i w drogę. Wrócę!

      • 0 1

      • krawaciarze

        s**** na krawaciarzy i won z trojmiasta

        • 0 0

  • bylem tam

    mieszkam 40m od tej dziury i malolaty tam nie przyjda dlaczego... bo to przypomina bar mleczny z alkocholem jezeli chodzi o klimat a wszystko rozpier... danie z pod lady haha ostatnio byla lyzka pseudo bigosu zato wc pierwsza klasa wspolny dla obu płci wiecznie kolejka zenada miejsce tylko wystoj fajny nawiązujacy do komuny

    • 1 0

  • w tych barach i tak zagnieżdżą sie małolaty jak pluskwy!!

    • 2 1

  • bledy!!

    autor przeczytal co napisal? bo mam wrazenie ze skladal zdania po obchodzie wymienionych w tekscie knajp:> zenada!

    • 2 0

  • co mi ze sledzia i wodki. (1)

    wole kupic sobie jakiegos ciucha, np .

    • 3 3

    • Galerianka?

      Żeby ciucha kupić trzeba zarobić

      • 0 0

  • białe wino i owoce- polecam gołabki!!!!!!!!!!!!!!booooskie!!!!!

    • 3 2

  • Kto dopisze inne bary z czasów PRL-u? (7)

    1. Bar "U Zdzicha" na przeciwko kina Znicz, ul. Szymanowskiego. Właściciel Zdzicho zawsze chodził w nieskazitelnie białym podkoszulku, przez przedramię miał przewieszony biały bawełniany ręcznik, którym po szybkim zakręceniu (tak, żeby był sztywnym kawałkiem materiału) walił z prędkością światła w łeb tych, co za dużo przeklinali lub za dużo wypili. Serwował piwo, które piło się na stojaka, zawsze należało zamówić 2 piwa, bo zakapslowane butelki otwierał kciukiem i jak się zamówiło jedno piwo, to mówił "Weź dwa piwa bo nie będę kciuka nadwyrężać"

    2. Bar Miś przy Al. Karola Marksa (obecnie Al. Gen. Hallera), na przeciwko ul Lilii Wenedy. Teraz tam jest stomatolog dla dzieci (to nie jest reklama). Serwował czystą wódkę, żytnią i jajko w galaretce i wszystko na na stojąco. Oblegany przez spragnionych inaczej od godziny 15:00 do upadłego. Atmosfera biznesu, tylko toaleta waliła strasznie.

    3. "Tu zjesz, jak u mamy", czyli blisko bramy Stoczni Gdańskiej na Marynarki Polskiej na przeciwko Nowomiejskiej. Chyba do tej pory działa, ale to już nie ta atmosfera. W czasach PRL-u w tym barze faktycznie można było zjeść, jak u mamy, ale przede wszystkim napić się z kolegami. Daniem dnia zawsze był bigos i co najciekawsze zawsze smakował tak samo. Do tego dwie kromki chleba. Ulubiony bar z wódeczką i piwem dla stoczniowców.

    4. Bar Żeglarz na Stogach. Miejsce spotkań bursztyniarzy i tych, co paliwo tankowali z rurociągów Lotosu i PERN-u. Atmosfera trochę mafijna, czasami kogoś pobito, ale wyszynk był świetny. Popić i najeść się można było do syta, a przy okazji ubić interesy (bursztyn, paliwo). "Barman" poza 100g wódki i nieśmiertelnym kotletem mielonym z "Kartoflami" proponował tankowanie do pełna za mniej więcej 30-40% ceny urzędowej

    5. Nowy Port, ul Góreckiego (mogę się mylić, być może była to ul. Mylna). Nie pamiętam nazwy tego PRL-owskiego baru. Mieścił się w takim parterowym baraku, chyba na przeciwko komisariatu milicji (wtedy była Milicja). Bar na stojaka, mordownia straszna, ale klimat niepowtarzalny, trzeba było uważać na nogawki od spodni bo bardzo często po piwku sikano pod stół.
    Kufle do piwa miały specyficzny zapach i barwę, do żarcia to nic nie było, no może ta galaretka ze śledzia, ale nie próbowałem bo kolor, zapach i konsystencja odstraszała.

    Miłe wspomnienia. Ciekaw jestem, czy ktoś z Was dopisze do tej listy inny PRL-owskie spelunki, bary.
    To były czasy :)

    • 25 1

    • Bar Miś na Karola Marksa (Hallera)

      Drugim daniem poza jajkiem w galarecie był tatar z jajkiem. Łagodnie przeczyszczał nie przerywając snu

      • 4 0

    • Gdy cię z domu wygna żona idź na piwo na Lendziona. (1)

      Oraz słynny bar "Zefirek" we Wrzeszczu koło rynku.

      • 7 0

      • Lendzion to historia Wrzeszcza

        Bar był na ul. Lendziona, nie wiem, czy jeszcze jest. Zefirek na Wyspiańskiego to teraz sklep monopolowy. Czasy się zmieniają, tradycja upada

        • 5 0

    • Bydgoszcz, bar na Dworcu Głównym PKP

      Pociąg z Gdyni do Łodzi Kaliskiej zatrzymywał się na około 30 minut w Bydgoszczy, czekało się na pasażerów jakiegoś innego pociągu. Można było wyskoczyć do tego baru na dworcu na piwo z korzeniami, bo był na tym samym peronie. Trzeba było tylko pilnować kufla z piwem, chwila nieuwagi kończyła się tym, że miejscowe żule natychmiast przechwytywały złocisty napój i można się było obejść tylko smakiem.
      Piwo było wspaniałe, a korzenny aromat odbijał się aż do samej Łodzi. Potem cały pociąg "pachniał" goździkami i browarem.
      Na szybko można było też zjeść i to całkiem porządnie.
      Wrażenie robiło mycie kufli po piwie, które bufetowa zanurzała szybkim ruchem w wiadrze z wodą. Wodę w wiadrze wymieniała wtedy, kiedy miała ona kolor piwa, pieniła się i miała zapach piwa.

      • 7 0

    • (1)

      ten bar w Nowym Porcie to Szkwał :)

      • 9 0

      • Tak, to był Szkwał

        Dzięki za informację

        • 6 0

    • Orunia

      Na rogu Jednosci Robotniczej i Sandomierskiej jakes 45 lat temu istniala pijalnia piwa. Cala pomalowana na zielono. Ojciec wysylal mnie z kanka na mleko po piwo do tej mordowni. Zeby piwo kupic musialem sie przepychac przez masy "obszczymorow", ktorzy do "patykiem pisane" pili kuflowe z beczki. Jak ten lokal sie nazywal niestety nie wiem ale go nigdy nie zapomne.

      • 9 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane