- 1 Trójmiasto w przewodniku Michelin (71 opinii)
- 2 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 4 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (108 opinii)
- 5 Koktajle na dzień trzeźwości? Czemu nie! (33 opinie)
Jemy na mieście: niemal bezbłędny Bar Leon w Gdańsku
Bar Leon mieści się na Wyspie Spichrzów, na Stągiewnej 5/1 w Gdańsku. Nazwa nie jest przypadkowa, nie jest też imieniem właściciela, ale nawiązuje do symbolu miasta, którym jest lew, bo "leon" pochodzi od łacińskiego leo, czyli lwa właśnie. W poprzednim odcinku cyklu "Jemy na mieście" recenzowałam restaurację Masala Kitchen w Sopocie. Za dwa tygodnie przeczytacie relację z wizyty w naleśnikarni Fanaberia w Gdyni (już tam byłam).
Lokal składa się z dwóch kondygnacji, choć w dniu mojej wizyty mieliśmy dostęp tylko do parteru, gdzie znajdują się m.in. otwarta kuchnia i duży bar. Ta część jest wąska i długa, oświetlona przytulnym światłem płynącym z lamp i lampek.
Wnętrze utrzymane jest w stylu bezpretensjonalnego eklektyzmu, charakterystycznego dla południowoeuropejskich bistro. Na bielonych, lekko nieregularnych ścianach zawieszone są drewniane półki z butelkami różnorodnych win. Wzdłuż ściany stoją malachitowe stoliki z żółtymi krzesłami z poręczami i długie kanapowe siedzisko, a przy barze hokery z jasnym, kwiecistym obiciem. Nie zabrakło też białych, wzorzystych kafelek, którymi wyłożona jest ściana przy otwartej kuchni.
Sala na piętrze jest przestronniejsza z większą liczbą stolików, kwiecistych kanap i stylowych lamp. Także tutaj jedna ze ścian wyłożona jest gładkimi, błyszczącymi kafelkami w kolorze żółci i czerwieni. Ta przestrzeń wydaje się stworzona głównie do spędzania czasu w towarzystwie przyjaciół i koktajli.
Do Baru Leon wybrałam się z koleżankami w bardzo wietrzną i mroźną niedzielę. W karcie znalazłam tzw. "dania na talerzykach", które umożliwiają dzielenie się ze znajomymi zamówionymi potrawami w duchu kuchni bliskowschodniej, do której zdecydowanie nawiązują potrawy serwowane w Leonie.
Talerzyki, czyli jedzenie do podziału - gdzie w Trójmieście?
Zamówiłyśmy:
- labne z karmelizowaną cebulą i figami - ser labneh, karmelizowana cebula, figi, libańska oliwa, sumak (34 zł);
- pieczonego batata - pieczony batat, kremowy jogurt, miód, granat, marynowane ogórki, olej sezamowy, orzechy laskowe, sezam (37 zł);
- pieczoną fetę w cieście kadayif - feta, ciasto kadayif, miód, płatki róży, pistacje (35 zł);
- kotleciki jagnięce z fetą - kotleciki jagnięce, kremowy jogurt, czosnek, sumak, skórka z cytryny (39 zł);
- tatar wołowy - tatar wołowy, grzyby Nameko, kapary, miso mayo, czarny czosnek, oliwa ziołowa, oliwa chilli, chleb na zakwasie (48 zł);
- pitę po naszemu (7 zł).
Talerzyki zostały podane prawie równocześnie.
Labne, zwany również Labneh, to ser jogurtowy, cieszący się ogromną popularnością w kuchni bliskowschodniej. Nasza wersja Labne była gęsta, kremowa i lekko słonawa. Ser doskonale harmonizował z delikatną słodyczą figi oraz karmelizowaną czerwoną cebulą. Całość została obficie posypana kwaśnym, orzeźwiającym sumakiem i polana libańską oliwą, która miała gładki smak, pozbawiony nadmiaru goryczki.
Pieczony batat okazał się prawdziwym hitem i w zasadzie zdeklasował pozostałe dania. Kawałki batatów, ze skórką, były nadkrojone (w stylu ziemniaków Hasselback) i z zewnątrz delikatnie zrumienione. Było w tym daniu mnóstwo słodkich nut i różnorodnych tekstur - począwszy od mięciutkiego "ziemniaka", aż po chrupiące orzechy laskowe. Słodycz batata i aksamitnego sosu jogurtowo-miodowego przełamały paski marynowanego ogórka, świeżego koperku i kwaśnego granatu. Całość została uzupełniona oliwą i sezamem, co jedynie podkreśliło bogactwo smakowe tego dania.
Na ciężkiej żeliwnej patelni podano gruby plaster pieczonej fety ukryty pod pierzynką splątanych nitek chrupiącego ciasta kadayif, skropionego obficie miodem i posypanego pistacjami oraz płatkami róży. Ciasto kadayif to nic innego jak ciasto filo, rozdrobnione na bardzo drobne niteczki. To danie było wyjątkowo słodkie, jednak w połączeniu z kwaskową, wyrazistą owczą fetą zawróciło nam w głowie. Nie od dziś wiadomo, że słony ser i miód stanowią duet doskonały. Choć to danie było prawdziwą bombą kaloryczną, to ciasto kadayif dodało mu pewnej lekkości.
Kotleciki jagnięce były pyszne. Z zewnątrz były mocno wypieczone, może nawet za bardzo, ale w środku zachowały soczystość. Miały bardzo dobrze wyważoną ostrość i ilość przypraw. Dodatek mięty i skórki cytrynowej nadał jagnięcinie charakterystyczną nutę świeżości i lekkości. Feta była wyraźnie wyczuwalna w jogurtowym sosie, który współgrał z kotlecikami. To były naprawdę smaczne kotleciki.
Tatar wołowy został elegancko rozłożony na talerzu i od razu wymieszany z dodatkami. A smaki miał konkretne i zróżnicowane. Delikatne, lekko słodkawe mięso, o przyjemnej strukturze podkręcone zostało przez kapary, a grzybki nameko dodały mu subtelnego, miodowego aromatu. Czarny czosnek wprowadził delikatny, ale wyraźny kontrapunkt umami. To był wyśmienity tatar pełen smaku.
Podsumowanie: zachwyciłyśmy się talerzykami serwowanymi w Barze Leon. Jeśli pragniecie doświadczyć nowoczesnej kuchni bliskowschodniej w stylu Yotama Ottolenghi, śmiało udajcie się do Baru Leon. Pomimo niewielkich niedoskonałości, takich jak płatne pity (zawsze będę się tego czepiać) czy lekko spalone jagnięce kotleciki, kompozycja tych prostych smaków zasługuje na ocenę doskonałą.
O autorze
Miejsca
-
Bar Leon Gdańsk, Stągiewna 5/1
Opinie wybrane
-
2024-02-09 07:26
Bardzo fajna knajpka! (8)
Byłam dwa razy, za każdym smakowało, drinki też świetne. Ceny? Cóż, dość wysokie, dlatego te dwa wyjścia były połączone z ważną dla mnie okazją i były częścią świętowania.
- 38 43
-
2024-02-09 20:32
Fajna, ale ceny mają z kosmosu (2)
Sorry, ale aby tam czegoś spróbować trzebaby zamówić 3-4 talerzyki (150 zł minimum), do tego dwa drinki (70 zł) i to jest takie minimum. Aby coś "poczuć" trzebaby wywalić z 500 zł.
Jak na "bar" (sorry, ale tam wali trochę tłuszczem) to gruba przesada.
No, ale kto bogatemu zabroni. Generalnie są obok znacznie lepsze restauracje w lepszych cenach i lepszym menu- 13 1
-
2024-02-09 23:34
Podaj nazwy tych restauracji (1)
chętnie sprawdzę
- 3 1
-
2024-02-10 08:29
Restauracja Bazar na Szafarni na przykład
- 1 3
-
2024-02-09 11:09
knajpka może i fajna
Ale młoda obsługa średnio się spisuje...
Już nie komentuję szybkiego przejścia na "ty", ja wiem, taka teraz moda. Ale jeśli na uwagę (zasłyszane ze stolika obok), dotyczącą sposobu przygotowania buratty kelnerka odpowiada cytuję: "Kucharz w taki sposób to przygotowuje, więc to chyba po prostu nie są twoje smaki", to nie najlepiej świadczy o poziomie obsługi.
Fach kelnerski niestety zaginał, przejęty przez studentów, nastawionych na napiwki z powodu marnej pensji :(- 44 0
-
2024-02-09 08:25
(2)
Wystarczy spojrzec na adres i juz wiadomo jakie sa ceny. Za obiad za 50 zl wlasciciel nic by nie zarobil wiec jest za 150.
- 22 3
-
2024-02-09 09:51
(1)
Nie zarobiłby? Zarobił tylko łyżeczką. Jeśli sprzedałby 100 obiadów dziennie po 50 zł? Piątka dniówki tylko z tego. Bez napojów. Innych dań ... 150 tysięcy obrotu tylko z obiadów by miał . Mało? Mało?!
- 5 16
-
2024-02-10 05:21
Piątka, dziesiątka, jedenastka
A skąd ty wiesz jakie są dzienne koszty? I codziennie ta piątka? Sobota? Poniedziałek?
- 6 0
-
2024-02-09 07:32
Poświętujemy razem?
bejbe- 19 5
-
2024-02-09 07:23
(11)
Talerzyki mają rację bytu jeśli to są małe porcje i małe/średnie ceny. W przypadku małych porcji a wysokich cen koncept skazany z czasem na porażkę.
- 126 5
-
2024-02-09 08:58
(9)
Wiecie ile kosztuje dorodny batat? No właśnie...
- 11 2
-
2024-02-09 12:28
tak koło 40 zł
- 0 3
-
2024-02-09 09:49
(7)
Ale kupujesz już przyrządzonego batata z dodatkami i gotowego do jedzenia? No właśnie...
- 2 18
-
2024-02-09 09:56
(6)
A co przyrządzenie kosztuje taki majątek? Kapkę miodu troszkę ogórka czy sezamu deko to takie koszty?? Głupka rob z siebie a nie z kogoś .
- 31 5
-
2024-02-09 10:41
Och znalazł się pan mądry, jaśnie oświecony znawca wszechrzeczy
Na cenę końcową składa się kilka składników, nie tylko koszty produktów.
- 3 13
-
2024-02-09 10:30
(4)
No pewnie, to jeszcze do tego wynajmij lokal, wyremontuj go, opłać media, zatrudnij kilkanaście osób, promuj się, opłać podatki i sprzedawaj tego batata za 20 zł. Chętnie przyjdę.
- 6 19
-
2024-02-09 10:36
(3)
Tylko batatem robisz obrót? Na piwku ile narzutu? Na jednym! Co ty mi tu będziesz pi... Znam kilka osób co mają knajpy i tylko płaczą i płaczą. A to podatki a to prąd ... A to Mercedes a to Majorka a to sikor za parę koła... Płacz,lament.
- 30 4
-
2024-02-09 11:10
(2)
Zdradzę ci jeszcze, że kawa z ekspresu też nie jest warta kilkanaście złotych. Majorka to jakiś luksus? Prowadź knajpę i wypracowuj zysk na poziomie 3k na miesiąc, ciekawe czy będziesz zachwycony. Wiadomo, że właściciel celuje w zysk na znacznie wyższym poziomie, bo inaczej zatrudniłby się gdzieś na etat, a nie orał 24/7 na swoim.
- 6 16
-
2024-02-09 12:01
No nie jest warta kilkanaście złotych. I na mitycznym Zachodzie, gdzie zarobki i koszty są 3x większe, kosztuje 2x mniej
- 18 0
-
2024-02-09 11:14
Pokaż mi choć jednego co zasuwa 24/7. Pokaż. Zysk 3 koła na miesiąc? Kogo ty chcesz oszukać?
- 16 5
-
2024-02-09 08:49
Leon się trzyma bo jest modny, znudzi się jak nie/mięsny. Jest to zdecydowanie polska wersja bliskiego wschodu
- 22 0
-
2024-02-09 07:16
(14)
Ostatnio tak sobie myślałem, że te wszystkie knajpy z samej tylko "starówki" ile to jedzenia! Jeśli piszą, że w rok odwiedza Gdańsk ponad 4 mln ludzi a ja uważam, że więcej nawet to myślę, że nawet knajpa położona na "obrzeżach starówki" na tzw wygwizdowiu musi mieć ruch i obrót. W sezonie na spacerze jak jesteśmy to praktycznie non stop full w lokalach.
- 45 3
-
2024-02-09 09:54
(1)
Ilu z tych odwiedzających jada w knajpach? Z tego co widzę w mojej dzielnicy, to wielką popularnością cieszy się biedra i żabka oraz sklep z garmażem, który latem przeżywa oblężenie.
- 18 2
-
2024-02-09 12:03
Skoro ludzie na wakacjach wolą jeść garmaż i pierogi z biedry
to najwidoczniej z cenami w knajpach jest coś nie tak
- 15 0
-
2024-02-09 09:30
(1)
w sezonie owszem, idź teraz w marcu, we wtorek o 14tej
- 8 5
-
2024-02-09 09:36
Teraz jest luty kolego. Piątek. A to,że w marcu mają puchy to tylko i wyłącznie ich wina. Coraz mniej dających się dymac .
- 11 3
-
2024-02-09 08:54
(9)
w Gdansku nie ma ani starówki, ani "starówki" również
- 11 17
-
2024-02-09 09:21
znasz kogoś kto na Długi Targ mówi Główne Miasto? (8)
no właśnie...
- 20 8
-
2024-02-09 17:49
gdanszczanie mowia jade do gdanska
- 19 0
-
2024-02-09 10:06
Tak, ale ale rozumiem i tych, co upraszczając mówią starówka.
- 7 13
-
2024-02-09 09:28
(5)
Gdańszczanie zawsze mówili "wieczorem na starówce". To słoje chcą być bardziej Gdańscy niż miejscowi...
- 16 20
-
2024-02-10 19:22
Jade do Gdanska, a nie na starowke! Jestem gdanszczanka i nikt ze znajomych nie uzywa wyrazu starowka
- 5 0
-
2024-02-09 12:26
(1)
Mieszkam tu ponad pół wieku i nigdy nie jeździłam na starówkę tylko do Gdańska albo na Długą
- 25 4
-
2024-02-10 23:04
Dokładnie
- 2 0
-
2024-02-09 11:16
No właśnie po "starówce" i "jadę na Wrzeszcz" najszybciej poznać słoja. Tak się nieskromnie zapytam "Gdańszczaninie": na jakich blachach jeździsz. nba, nbr?
- 17 8
-
2024-02-09 11:02
Gdańszczanie na "starówke" mówią Gdańsk
- 30 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.