• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Knajpa kontra wspólnota. Niekończąca się wojna

Łukasz Stafiej
18 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
  • Przejście do pubu 107 zostało zablokowane bramą zamykaną na klucz, wstawioną przez wspólnotę mieszkaniową.

Jeden z pubów w śródmieściu Gdańska został niemal odcięty od świata po tym, jak sąsiedzi wstawili zamykaną na klucz bramę na prowadzącej do niego drodze. Właścicieli trójmiejskich lokali gastronomicznych to nie dziwi - konflikty ze wspólnotami mieszkaniowymi to codzienność w tej branży.



Bywalcy i właściciele pubu 107 przy ul. Ogarnej mają problem. Znana im od dawna droga prowadząca do lokalu w zasadzie już nie istnieje. Wspólnota mieszkaniowa postanowiła ją zablokować zamykaną na klucz bramą, którą mieszkańcy wstawili w przejściu na podwórko, gdzie mieści się 107. Do lokalu co prawda nadal można dojść, ale od strony ul. Długiej.

- Od Ogarnej wchodziło się od zawsze, także kilka lat temu, gdy działał tutaj poprzedni klub - tłumaczy Piotr Parusiński, który 107 prowadzi z bratem. - Teraz goście odbijają się od zamkniętej bramy, a my nie mamy nawet jak ich poinformować, że wejść można od drugiej strony, bo na wywieszenie szyldu nie ma zgody wspólnoty.

Kto ma rację w sporze lokal kontra wspólnota:

Brama pojawiła się trzy tygodnie temu. Efekt Parusińscy już zdążyli odczuć w kasie oraz w codziennej frekwencji.

- Bywalcy śmieją się, że teraz będziemy jeszcze bardziej niszowi, ale nam do śmiechu nie jest - mówi Piotr. - Sytuacja nas dziwi, bo nigdy nie było na nas skarg. W 107 nie robimy głośnych imprez, czasem są koncerty i pokazy impro. Ludzie wpadają głównie napić się rzemieślniczego piwa i zjeść burgera.
Konflikty z sąsiadami nie dziwią natomiast innych trójmiejskich gastronomów. Można w zasadzie przyjąć, że problemy ze wspólnotami mieszkaniowymi to chleb powszedni co drugiego właściciela gastronomii. Ryzyko wpisane w ten zawód - śmieją się niektórzy.

Pomysły mieszkańców na to, żeby pozbyć się niechcianej knajpy są nieograniczone. Restaurację Przystanek Orłowo mieszkańcy okolicznych apartamentowców chcieli wykończyć finansowo - uznali, że lokal generuje 95 proc. śmieci całej wspólnoty i dzięki temu ma płacić 3000 zł miesięcznie za wywóz śmieci. Zdarzają się też mniej dyplomatyczne metody. Uszkadzanie witaczy i mebli w ogródkach przed lokalem czy worki z fekaliami, którymi jeden z sąsiadów obrzucał szyby gdańskiego pubu Red Light to na szczęście jednak wyjątki.

Ulubiony chwyt wojujących z lokalami sąsiadów to wzywanie policji pod pretekstem zakłócania porządku i ciszy nocnej. W sopockiej Czarnej Wołdze zdarzało się, że policja wizytowała więcej niż raz w czasie jednego wieczoru. Właściciele w końcu musieli przenieść interes - pod presją mieszkańców kamienicy nie dostali przedłużenia koncesji na alkohol. Mieszkańcy wykurzyli też ze swoich budynków m.in. gdyński pub Nonsens czy wrzeszczańską klubokawiarnię Cafe Fikcja.

- Brak koncesji to oczywiście wyrok śmierci dla lokalu - mówi Tomasz pracujący w trójmiejskiej gastronomii od lat. - Sporo lokali nawet się nie otworzyło, po tym jak właściciele sprawdzili możliwość uzyskania pozwolenia na alkohol od wspólnoty. Przy małej wspólnocie trzeba mieć zgodę wszystkich. Praktyka pokazuje, że to w zasadzie niemożliwe.
Konfliktem jednej z mieszkanek z kawiarnią Kurhaus we Wrzeszczu żyło kilka kamienic wokół ronda przy ul. Wajdeloty. Narzekająca na hałas dochodzący z lokalu pani chodziła po mieszkaniach i zbierała podpisy pod petycją o zamknięciu kawiarni. Oprócz tego, dzień w dzień wzywała mundurowych.

- Policja przyjeżdżała, spisywała nas, bo taki mają obowiązek, natomiast nigdy nie otrzymaliśmy żadnego mandatu, bo nie było ku temu powodów. Wezwań było bardzo dużo, więc sprawa trafiła w końcu do sądu. Wygraliśmy ją i sytuacja się uspokoiła - mówi osoba związana z Kurhausem. - Obecnie staramy się żyć ze wszystkimi w zgodzie. Zamykamy grzecznie o godz. 22 ogródek przed lokalem i upominamy gości, żeby nie hałasowali pod kamienicą.
- Najgorzej jest, kiedy sąsiedzi nie chcą w ogóle rozmawiać. Zamiast tego zasypują cię wszystkimi możliwymi kontrolami, a korespondencję prowadzą tylko pismami urzędowymi - mówi właścicielka innego wrzeszczańskiego lokalu, gdzie na wniosek jednego z mieszkańców specjalnie powołana komisja mierzyła natężenie hałasu generowanego przez system wentylacyjny.
Są jednak i tacy gastronomowie, którzy wolą dmuchać na zimne i od samego początku działalności starają się zminimalizować ewentualne problemy z sąsiadami. Kompleksowo pomyśleli o tym właściciele nowego pubu Carnivale w centrum Gdyni.

- Po pierwsze, na wszelki wypadek wygłuszyliśmy. Po drugie, nagłośnienie zostało dopasowane do wielkości pomieszczenia przez profesjonalnego akustyka. Po trzecie, wydzielona jest palarnia, żeby goście po nocy nie wychodzili przed lokal i nie hałasowali. Ciuchy można wyprać, a relację z sąsiadami trudno naprawić - mówi odpowiedzialna za marketing Sara Stima.
Gdański Bunkier rozwiązał problemy z nocnym hałasem za pomocą ochroniarzy, którzy nie wypuszczają gości na papierosa po godz. 22. Ochroniarz dbał też swego czasu o porządek na terenie pubowego zagłębia przy ul. Straganiarskiej.

- Rozumiem ludzi, którzy chcą mieć ciszę i spokój w mieszkaniu. Nie oszukujmy się jednak, że mieszkając w środku miasta, będziemy mieli cicho jak na wsi. Codzienny miejski zgiełk to nie tylko klaksony samochodów i syreny karetek, ale też nocne życie w knajpach. Tak jest w dużych miastach na całym świecie. Chodzi o to, żeby się dogadać, a nie robić sobie wzajemnie pod górę - kończy Sara z Carnivale.

Miejsca

Opinie (172) 7 zablokowanych

  • :) (7)

    Sąsiedzi to pewnie rydzykowe pokolenie:)

    • 47 87

    • ~~

      Nie jestem rydzykowym pokoleniem,ale ciekawi mnie jakim pokoleniem będziesz majac 70-80lat i co wtedy bedzie przeszkadzało?

      • 0 0

    • Pierwsi tu byli.

      A poza tym, człowiekiem trzeba być całą dobę. A tu, jak się okazuje, ludzie zachowują się jak bydło także w porze nocnej.

      • 14 2

    • (1)

      jeśli nawet rydzykowcy ,to też mają prawo do życia i spokoju.Nie zapominaj ,że dzięki temu pokoleniu macie dziś wolność i knajpy.

      • 29 12

      • Wolność? Oni ne chcieli wolności tylko tańszego mięsa. Obecni młodzi płaca za to na emerytury. Państwo obecnych emerytów

        • 9 13

    • Knajpa kontra wspólnota.

      Niekończąca się głupota

      • 10 2

    • a ty pewnie z tych (1)

      obszczymurów ?

      • 24 10

      • :)

        I tu masz zagadkę :) pozdrówki :)

        • 10 15

  • Ja tych ludzi rozumiem (7)

    W domu ma sie odpoczywac w ciszy.
    A jestem pewien ze tam jest halas darcie ryja i smrod z petow.
    Wina jest miasta.
    Takie speluny to na wyspie porobic gdzie nachlane polactwo i nietylko bedzie sie prac po ryjach.
    Zakaz dla spelun tam gdzie ludzie maja mieszkania i tyle....

    • 45 20

    • Widzę, że Pan/Pani była w 107 i wie kto ten lokal odwiedza. Otóż chyba nie.

      • 0 1

    • (5)

      Tak jest jak za komuny pani Wiesława co ma teraz circa 8o kilka lat( Oczywiście sąsiedzi podobny przebieg), dostała mieszkanie komunalne, praktycznie na dożywocie (póki płaci), gdzieś na Świętojańskiej, Chlebnickiej, Straganiarskiej, Szerokiej itp. i teraz jej wszystko przeszkadza. Bo młodzi krzyczą wieczorami, śmieją się. Knajpy na dole otwierają, radia Maryja nie słychać. Główne Miasto to nie miejsce na oddział geriatryczny. To ma ŻYĆ! Od Wrocławia i Krakowa dzielą nas lata świetlne. U na po 22 nie ma czego szukać na Długiej, wiatr hula po pustych ulicach. We Wrocku o 5 nad ranem są jeszcze tłumy na ulicach (i to nawet po za sezonem wakacyjnym).

      • 10 15

      • To przeprowadź się do "Wrocka" czy gdzie tam (4)

        Tak przy okazji na GM większość mieszkań to własność, nie komunalki.
        A mieszkający ludzie nie maja obowiązku słuchać darcia ryja, bo dureń jeden z drugim nie zna innego sposobu zabawy tylko chlania na umór i braku panowania nad zwieraczami.

        • 21 1

        • Jak nie chcesz słuchac darcia ryja to wyprowadź się na Kowale, czy do Borkowa, będziesz miał wiejski spokój. (3)

          A nie siedzisz w dzielnicy która ma być wizytówką miasta i przyciągać turytów. To nie sypialnia.

          • 9 13

          • Za tę wizytówkę, to płacą mieszkańcy wspólnot (1)

            podatki, fundusze remontowe, dzierżawy, więc goń się na kowale czy gdzie tam i zorganizuj sobie i sąsiadom nocne zycie

            • 11 0

            • Bywalec Knajp

              A właściciele knajp to za darmo niby mają wszystko? Z parteru wynajetej kamienicy generowany jest większy przychód niż z całej kamienicy...

              • 2 3

          • ładna mi wizytówka, zaszczane bramy

            i hołota drąca mordy po nocy....

            • 15 1

  • (8)

    skoro sklepy można było przenieść do wielkich galerii to i knajpy można z miasta wyprowadzić.W Nowym Yorku,Sydney itp metropoliom w centum są tylko biurowce,sklepy i knajpy.Ludzie jeśli mieszkają to na wysokich kondygnacjach (w ciszy).U nas spokojne kidyś sąsiedztwo sklepów zamieniono na głośne knajpy.Nie dziwię się mieszkającym tam ludziom ,że walczą z brudem,sikaniem po klatkach,bramach i nocnym hałasem pijanych bywalców knajp.Jest lato i nawet okna nie można otworzyć bo same wulgaryzmy i krzyki.Jest to problem ale pierwsi byli tam mieszkańcy i mają swoje prawa a knajpy rozprzestrzeniły się w ostatnich 20 latach więc to oni powinni się dostosować do mieszkańców albo wynieść się z miasta tak jak wyniesiono na siłę sklepy.Jak były sklepy był spokój i nikt nie robił nikomu pod górkę.Po 19 godz panowała cisza a teraz do rana nie można spać.

    • 46 21

    • Czyli mieszkańcy Nowego Yorku mieszkają wyżej, chociaż nikt im nie kazał, a sklepy, które nikomu zdaje się nie przeszkadzały zostały przeniesione. Szukam nawiązania do tematu...

      • 0 0

    • (2)

      Co ty za bzdury opowiadasz?!

      • 7 14

      • (1)

        Ta pewnie w nowym Yorku jest cicho mjasto które nigdy nie śpi

        • 11 1

        • :DD

          • 0 0

    • Wartość mieszkań na starówce jest tak wysoka, że po sprzedaży bez problemu można zakupić niewielki domek na przedmieściu i cieszyć się ciszą i spokojem - sam tak zrobiłem i przy otwartym oknie mam teraz latem ciszę a przy okazji kawałek własnego ogródka i garaż.
      Starówki natomiast rządzą się swoimi prawami i tętnią w sezonie urlopowym życiem do białego rana, w cywilizowanych krajach to norma, albo to zaakceptujesz albo popadniesz w nerwicę. Natomiast porównywanie starego Gdańska do Sydney czy Nowego Yorku to zupełne nieporozumienie: tam nie ma starówek.

      • 4 3

    • Mieszczuch

      Ciebie i Tobie podbnych z miasta wynieść i po kłopocie.

      • 2 1

    • (1)

      to sie w koncu zdecydujcie - chcecie te miasto dla pieszych czy miasto dla samochodow i biurowcow? Pogodzic sie nie da niestety. Bo knajpa w biurowcu tez bedzie przeszkadzac.

      • 4 3

      • miasto powinno być zawsze dla ludzi

        znam miasta z biurowcami bezpieczne i komfortowe dla pieszych i klientów komunikacji zbiorowej, o rowerzystach nie wspominając, bo oni mają dobrze wszędzie tam, gdzie ruch samochodów jest mitygowany.

        • 3 1

  • Brawo!

    Byłam mieszkanka ulicy ogarnej, do 107 często przychodziło bydło, ktore szcz*lo na samochody (!!!!!!), krzaki, ściany, drzwi. Brawo mieszkańcy, moze ktoś sie w końcu za to weźmie! I nie, tez nie jestem za robieniem trupiarni z Gdańska głównego, ale taka nagonka na mieszkańców, którzy maja dosyć rzygow przed wejściem to przesada. Sa inne miejsca, ktore mozna wykorzystać, zobaczcie jak odżyła np stocznia dzięki ulicy elektryków, a nikomu nie przeszkadzają.
    Łukasz Stafiej to bardzo nierzetelny dziennikarz, Trójmiasto pl schodzi na psy.

    • 1 1

  • Panie Łukaszu

    Powrzucał pan do jednego worka kilka różnych spraw, domagając się rzekomej urawniłowki.
    Co do Głównego czy Starego Miasta i grodzeniu podwórek czy zamykaniu bram, proszę zwrócić się do władz miasta Gdańska. Te bowiem na tajnym, zamkniętym spotkaniu w marcu 2014 r ustaliły, że priorytetem jest "prywatyzacja" podwórek, niemal za każdą cenę i wyrażenie zgody na ich izolację z przestrzeni publicznej. Chodzi nade wszystko o kasę z od wspólnot za dzierżawę podwórek. Nie dziwi więc, że skoro wspólnoty decydują się na taki krok, to i konsekwencje bywają właśnie takie a nie inne.

    • 2 0

  • Rozumiem wspólnotę, sam mam codziennie klientów pobliskich knajp, którzy sikają i śmiecą pod oknami. (2)

    To co się dzieje przy Lawendowej to tragedia. Toalet jest za mało. Klienci wydzierają się do 3 w nocy. Czasem później. Sikają pod garażami lub pod drzewami. Albo piją piwo zostawiająć butelki, kapsle, worki i opakowania po chipsach. O menelach nie wspomnę. Tak trudno zrozumieć, że ludzie chcą mieszkać w normalnych warunkach?

    • 27 0

    • Bo do takich knajp jak np na lawendowej chodzi buractwo dlugobrode wszystko to imigranci zarobkowi z kujawsko-pomorskie lub warmińsko-mazurskiego nauczone lać pod swoje stodoły

      • 0 0

    • Lej wodą po łbach:)albo po zadach ze sztucera.

      • 7 0

  • stare rozwiązania nie są zawsze aktualne

    • 0 1

  • miejski zgiełk ok, ale

    jak np. miałem problem z knajpą, która od 12 do 23-24 puszczała całymi dniami muzykę przed lokalem, nawet, jak nie mieli rozłożonego ogródka. Swego czasu pracowałem z domu, więc jak słyszałem (nawet przy zamkniętych oknach) te same rytmy dzień w dzień, to mi działało na nerwy.

    Za każdym razem, jak było za głośno, dzwoniłem do nich i prosiłem, żeby ściszyli i to robili. Ale wszystko ma swoje granice. Kiedyś zadzwoniłem i zmieniłem trochę ton, prani po drugiej stronie (jakaś smarkata kierowczka) powiedziała mi, że "mogę to sobie zgłaszać".

    W końcu napisałem do dzielnicowego i to załatwiło sprawę. Jakoś teraz muzyka zawsze może być wystarczająco głośno dla nich i wystarczająco cicho dla mnie.

    Kolejna sprawa, że zgiełk ok. Mieszkam na ulicy, na której co roku jest jarmark, zwykły zgiełk nie stanowi dla mnie problemu

    co innego, jak ktoś siedzi w ogródku knajpy ze znajomymi przez dłuższy czas i śmieje się i drze ryja na całe gardło przez godzinę albo dwie, a jest już późny wieczór (a wtedy ludzie przychodzą pić i bawić się wieczorem, więc to jest pora, gdy te sytuacje sie powtarzają).

    No i są jeszcze drące ryje, napier d o lone niedobitki wracające z imprez ok 4-5 rano, których hałasowanie co jakiś czas wybudza ludzi. No ale na to już trudno coś poradzić.

    Mam też znajomych, którzy mieli ostatni miesiąc wynajmu mieszkania na Chlebnickiej opłacony, ale wyprowadzili się wcześniej po tym, jak nie przespali całego weekendu. Nie pomogły kontakty z dzielnicowym, dzwonienie na policję czy rozmowy bezpośrednio z lokalem. Oni się poddali, bo i tak wyprowadzali się z Gdańska, ale inni raczej tego tak nie zostawią. I bardzo dobrze, bo sąsiadów trzeba szanować.

    A co do śmieci, to też się nie dziwię. Knajpy wyrzucają ich całe mnóstwo, często całe stosy niepogniecionych kartonów, które raz dwa zapychają całe kubły.

    A artykuł jest stronniczy.

    • 5 0

  • (8)

    Zawiść ludzka nie zna granic.

    • 103 63

    • Raczej cierpliwość się kończy.... (5)

      • 28 8

      • mieszkaja w centrum, to powinni się liczyć z hałasem (4)

        właśnie przez takich ludzi całe życie nocne w centrum Gdańska zamiera po 22, a miejsca czynne trochę dłużej można policzyć na palcach jednej ręki...

        • 21 18

        • mieszkaniec (2)

          ty kretynie jeden z drugim moja rodzina mieszka tu od 1952 roku i co ty pierd... o ciszy i hałasie? Ja wykupilem mieszkanie grunty i to jest moje i wara mi od tego żadna zawiść tylko własność !

          • 8 4

          • Wyprowadz się! (1)

            • 1 4

            • Sprowadź sobie knajpe na swoje osiedle !

              • 4 1

        • Też byłem tego zdania, ale odkąd mam kanjpę dwa piętra pod mieszkaniem, zrobię z sąsiadami wszystko żeby ją usunać

          • 10 2

    • (1)

      Jaka zawiść palancie.

      • 17 29

      • a co innego?

        • 5 7

  • Do właścicieli pubów (5)

    Też reagujcie i składajcie zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia z 107 kw i bezpodstawne wyzwanie policji. Poza tym jak zaczynacie to lepiej dogadać się, puścić jakieś ciasto w obieg sąsiadom, zrobić im festyn w niedzielę :)

    • 26 31

    • aaaa

      wystarczy zamknąć po 22 :) ciasto zrobię sobie sam, jeszcze przyniosę właścicielowi pubu w podzięce

      • 0 0

    • Niestety to nie akie proste. Mieszkańcy "na dzien dobry" nie chcą rozmawiać.

      • 7 4

    • Dokładnie. I porobić zdjęcia sąsiadom jak sr@ją swoimi psami przed wejściem do pubu!

      • 13 2

    • Dokładnie. Schlać ich za darmo (1)

      I wezwać policję, że zakłócają spokój :)

      • 49 2

      • Mistrz...

        Ale się uśmiałem. Brawo Ty.

        • 16 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane