- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (35 opinii)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (55 opinii)
- 3 Moja Gruzja karmi dobrze i tanio (110 opinii)
- 4 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (247 opinii)
- 5 Kto ma szansę na gwiazdkę Michelina? (53 opinie)
- 6 Piją piwo na stadionie. Hevelka ruszyła (105 opinii)
15 minut na wódkę i śledzika. Bary z zakąskami w Trójmieście
Moda na lokale, które w niskiej cenie oferują przysłowiową setę i towarzyszącą jej zakąskę, w końcu rozwinęła się w Trójmieście. W naszej metropolii przybywa miejsc, do których nawet na chwilę można wpaść na kieliszek wódki i zagryźć ją śledzikiem.
Co decyduje o powodzeniu tego typu lokali? Powodów jest kilka - przede wszystkim ich charakter. Spójrzmy na pierwsze tego typu miejsce w Trójmieście, Białe wino i owoce przy ulicy Grunwaldzkiej w Sopocie. Ta mała i kameralna przestrzeń stworzona jest na krótkie wypady, w trakcie których za 4 złote możemy wpić kieliszek wódki, wina lub kufel piwa (ale w ofercie jest też herbata, kawa czy sok) a za 8 złotych zjeść np. flaki, białą kiełbasę, tatara czy śledzia. To tradycyjny zestaw PRL-owskich barów, starszym osobom przypominający tamten okres, a dla młodszych będący ciekawą alternatywą dla tradycyjnych pubów.
Drugi, jeśli nie równie ważny powód to cena, która jest jasno określona - 4 złote za "napitek" i 8 złotych za "zakąskę". W tej dziedzinie niewątpliwie królują wrzeszczańskie Napitki i Zakąski przy ulicy do Studzienki , które kieliszek wódki oferują nawet za 3 złote, a jedzenie za 7 zł. Mimo że położone trochę na uboczu, wieczorami nie mogą narzekać na brak klientów, a dodatkowe promocje - jak alkohol sprzedawany na metry albo takie dania jak marynaty czy mięsiwo pieczyste, dodatkowo wzmagają zainteresowanie tym miejscem.
Kolejnym atutem barów dla amatorów przysłowiowej sety, jest ich lokalizacja. Zarówno gdański No to Cyk, jak i sopocki Śledzik u Fabrykanta (w miejscu dawnej Monteki przy Monte Cassino ), znajdują się w samym centrum miasta. Można więc bez problemu wybrać się do nich w trakcie długiego wieczoru przed imprezą, po lub w trakcie.
Knajpy serwujące tradycyjne polskie zestawy, królujące w PRL-owskich barach stają się coraz bardziej popularne i odwiedzane są regularnie, zarówno przez tych, którzy przesiadują w nich długo (do tego sprzyja antresola w No to Cyk), jak i tych, którzy odwiedzają je na chwilę. Najlepiej sprawdzają się kilkanaście lub kilkadziesiąt minut na "bifora" lub "after", także z powodu krzeseł, przygotowanych do tego typu nie za długich wizyt. Na razie moda na takie miejsca, nie dotarła jeszcze do Gdyni. Ale potencjał takich lokali jest ogromny i bez problemu znalazłyby klientów w kolejnych miejscach w Trójmieście.
Miejsca
Opinie (273) 9 zablokowanych
-
2012-03-31 16:32
A na Żabiance
jest Pijana Żaba i jak na razie cool.Ale po co nam PRL? A no chyba było mniej chińszczyzny i wtedy ona była egzotyczna, drzewo sandalowe .. a dzisiaj śmieci z Chin .
- 3 3
-
2012-03-31 16:37
może promujmy artykuły bez błedów pisane na tym portalu
bo ostatnio we wszystkich jakieś byki.
Autorzy piszą na kolanie, czy wszyscy zaświadczeniem o dysleksji- 4 0
-
2012-03-31 16:37
CZY ALKOHOLE I KNAJPY ALKOHOLOWE MOZNA TAK BEZKARNIE REKLAMOWAĆ???? (1)
jak tak to ja też chcę mieć knajpę np Szerokiej i tez chcę ją reklamować!!
- 5 1
-
2012-03-31 19:46
taki jak ty byś na zakazywaniu nie poprzestał
za chwilę zsylał bys do obozów za byle guano
- 0 0
-
2012-03-31 16:39
Kiedy taki lokal w centrum Wrzeszcza?
Przecież tam jest smuta, jedna wielka smuta
Kiedyś był fajny "Olimp" - może nie było tanio, ale można było wypić wódeczkę, piwko "z kija" ... w dodatku z fajnym widokiem
a teraz zrobili jakiś wschodni syf - kto tam chodzi?
zboki, sado-maso?- 1 3
-
2012-03-31 16:43
i wszystko zgodne z ust. o j. polskim ???!!! bo na pewno nie ze słownikiem
"W Napitkach i Zakąskach we Wrzeszczu można od razu kupić całą serię shotów. "
już słów brak na takie kalambury - łączenie wyrazów pisanych w obcym języku z polskimi końcówkami
jeżeli już nie znacie polskiego zamiennika to szotów a nie shotów
w szkole polski mieliście na ostatniej godzinie ?!- 8 0
-
2012-03-31 17:09
wódka jest paskudna w smaku
nie wiem jak można to pić bez odruchu wymiotnego
- 5 6
-
2012-03-31 17:10
W Elblągu przy starówce był bar,nazwy juz nie pamietam ,ale tzw.kufloteka.Nad głowami gości widniał napis
Wypiłes ,wypij jeszcze i ustąp miejsce innemu.Tłok,dym papierosowy i co chwilę jak z megafonu krzyk bufetowej....kufelki panowie,kufelki.
- 3 0
-
2012-03-31 17:12
chrzczone (1)
miejsce akcji: Śledzik u Fabrykanta
czas: noc z minionego czwartku na piątek
jedzonko smaczne, porcje jak za tą cenę nie za małe, szybko serwowane, ale % chrzczone! nie rozumiem tego. ani razu butelka z wódką nie była otwierana przy kliencie (mam na myśli "świeżą" butelkę, rzekomo zamkniętą), zawsze trzymana tak, aby dłoń zasłaniała tę część szyjki, gdzie znajduję się akcyza, zawsze odkręcana bez klasycznego dźwięku towarzyszącego odkręcaniu metalowej zakrętki. dałem sobie czas i dla testu postanowiłem spróbować każdego rodzaju dostępnego alkoholu. i tak oprócz wódki... wino... no na pewno nie był to sok porzeczkowy, ale czuć, że rozcieńczane. że o piwie nie wspomnę... wiecie, że w browarze można sobie zamówić już rozcieńczone w kegu?- 3 1
-
2012-03-31 17:19
Przypomnij sobie słynny film "Gangsterzy i filantropi"
Ja swego czasu na "Olimpie" zawsze zamawiałem klasyczną "Żołądkową gorzką" - tej wódeczki nikt nie podrobi a kto zna jej smak to wie co pije
"chrzczone" piwo nigdy nie będzie miało piany choćby je lano do kufla z 3. piętra ...- 0 0
-
2012-03-31 17:20
Bar JASKINIA na rogu Szymanowskiego i Grunwaldzkiej (1)
To była mordownia dopiero.
Za szczeniaka oddawaliśmy tam butelki pozbierane w pobliskim parku. Dym z papierosów powodował wieczny półmrok w środku a menu to: golonka, piwo, wódka.
Nic teraz nie dorówna klimatowi tamtych miejsc. Ale brawo za pomysł i chęci.- 4 0
-
2012-03-31 18:00
a pod skarpą kolo 8? ten zapach kwaśnego piwa mam w mózgu do dziś
- 2 0
-
2012-03-31 17:20
Bar JASKINIA na rogu Szymanowskiego i Grunwaldzkiej
To była mordownia dopiero.
Za szczeniaka oddawaliśmy tam butelki pozbierane w pobliskim parku. Dym z papierosów powodował wieczny półmrok w środku a menu to: golonka, piwo, wódka.
Nic teraz nie dorówna klimatowi tamtych miejsc. Ale brawo za pomysł i chęci.- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.