• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co nas denerwuje podczas wizyty w restauracji?

Alicja Olkowska
22 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Wizyta w restauracji to zazwyczaj sama przyjemność, choć zdarzają się mniej udane wyjścia... Wizyta w restauracji to zazwyczaj sama przyjemność, choć zdarzają się mniej udane wyjścia...

W ostatnich latach obserwujemy rozwój kulinarnej mapy Trójmiasta. Co tydzień otwierają się nowe lokale niemal z każdej półki cenowej. Jest ciekawie, różnorodnie i lepiej niż kiedyś, ale wciąż zdarzają się sytuacje, które sprawiają, że tracimy apetyt lub wychodzimy z restauracji niezadowoleni. Co nam przeszkadza najbardziej?



W restauracji najczęściej denerwuje mnie:

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie niedawna sytuacja w jednym z wrzeszczańskich, popularnych lokali, gdzie zamówiłam z przyjaciółmi kawę, a gdy poprosiłam kelnera o cukier, usłyszałam w odpowiedzi, że stoi na barze, czyli mam sama po niego pójść. Po czym pan usiadł na kanapie i zaczął... tulić się z dziewczyną. Postanowiłam zapytać kolegów z pracy oraz znajomych o ich mniej przyjemne doświadczenia związane z lokalami gastronomicznymi. Poniżej wnioski.

Co nas denerwuje: dzieci

Motyw irytujących w restauracjach dzieci pojawiał się najczęściej i co ważne, wymieniły go nie tylko osoby bezdzietne, ale także te, które są rodzicami kilkuletnich brzdąców, jak i nastolatków. Przede wszystkim nie przeszkadzają dzieci same w sobie, choć są i tacy wśród "ankietowanych", którzy na widok malucha dla zasady kierują się w stronę wyjścia (Piotr: "jak mam do wyboru restaurację z kącikiem dla dzieci i taką bez, to wybieram tę bez, bo jak już płacę za możliwość zjedzenia czegoś w jakimś miejscu, to lubię zjeść w spokoju i względnej ciszy"). Problemem są dzieci, których rodzice nie pilnują - nie reagują na ich głośne zachowanie i zakłócanie spokoju innych gości, zwłaszcza... wieczorem, gdy wydaje się, że akurat o tej porze powinny już dawno spać.

- Po godz. 22 idę na spotkanie ze znajomymi albo randkę, więc swojemu dziecku zapewniłam opiekę, żeby chwilę odetchnąć. A na miejscu dzieciaki biegają między stolikami i nie dają się skupić na rozmowie. Rodzice nie robią nic, bo to przecież dzieci i muszą się wybiegać - narzeka Ewa, mama 9-letniej córki.
Podobne wnioski ma Asia, mama ośmiolatka.

- Mnie wkurzają najbardziej dzieci, kiedy sobie spokojnie jesz, a one chodzą po restauracji, biegają, krzyczą i zaglądają do talerzy oraz ich rodzice, którzy nic z tym nie robią, bo uważają, że to słodkie.
Co nas denerwuje: niewykwalifikowana obsługa, która nie lubi swojej pracy

Kolejny temat rzeka. Jako klienci bywamy lekceważeni lub stajemy się niewidzialni dla obsługi, która potrafi przejść obok nas kilka razy, ale np. nie podać karty.

- Denerwuje mnie obsługa robiąca nam łaskę, że raczy do nas podejść oraz kelnerzy, którzy nie zwracają uwagi na salę, kiedy trzeba czekać na: złożenie zamówienia, dolewkę, domówienie czegoś i rachunek - wylicza Mateusz.
- Byłam kiedyś kelnerką i wiem, że zwłaszcza w godzinach szczytu dobra organizacja pracy to podstawa, więc kiedy widzę, że kelner zmierza do sąsiedniego stolika z rachunkiem, a ja wciąż nie zostałam obsłużona, to krew mnie zalewa, że nie bierze przy okazji karty dla mnie. Jakby wykonywanie dwóch czynności naraz nie wchodziło w grę - dodaje Basia.
Moi rozmówcy narzekali także na serwowanie grupie siedzącej przy jednym stole dań w różnych odstępach czasu, co może prowadzić do niezręcznej atmosfery, zwłaszcza gdy jest to np. spotkanie biznesowe i towarzystwo nie zna się zbyt dobrze. Jedni już jedzą i czują z tego powodu wyrzuty sumienia, ale przecież nie chcą, żeby ostygło, inni na to patrzą i robią się coraz bardziej głodni. Cóż, nie tak to powinno wyglądać.

Kolejnym problemem bywa nie tylko ignorowanie klienta, ale też zbytnia... nadgorliwość. Z nią do czynienia dwukrotnie miała niedawno Ola:

- Pierwsza sytuacja: poszłam z koleżankami na obiad, a kelner zabrał mój pusty talerz sprzed nosa dwie minuty po tym, jak skończyłam jeść, potem zabrał mojej drugiej koleżance, więc ta, która jadła najwolniej została z jedzeniem sama. Czułyśmy się, jakby obsługa chciała dać nam znać, żebyśmy jak najszybciej opuściły lokal i zwolniły miejsce dla kolejnych gości. Druga podobna sytuacja miała miejsce w barze, kiedy młody barman przechadzał się po sali i czujnie zerkał, ile drinka jeszcze komu zostało, żeby z prędkością światła podsunąć pod nos kartę. Kiedy wychodzę do restauracji, a nie fast fooda, mam ochotę rozkoszować się jedzeniem, a nie czuć oddech kelnera za plecami i jego wzrok w moim talerzu czy drinku.
Kiepsko także reprezentuje restaurację kelner, który nie wie, co jest w menu i nie jest w stanie doradzić klientowi podczas wyboru dania (koleżanka: "mam wrażenie, że nikt go nie wyszkolił i nie pozwolił spróbować potraw z karty") oraz taki, który bez powodu skraca dystans z gościem.

- Drogi kelnerze, nie jesteśmy ziomkami, nie jesteśmy na cześć, nie jesteśmy na ty. Wiem, że jesteś wyluzowanym hipsterem, który w pracy czuje się jak na imprezie, ale mnie to raczej niewiele obchodzi. Masz obsługiwać profesjonalnie i z szacunkiem - zauważa Łukasz.
- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - mówi Łukasz. - Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - mówi Łukasz.
Co nas denerwuje: brud i uciążliwe zapachy z kuchni

"Kuchenne rewolucje" można lubić lub nie, ale program Magdy Gessler udowodnił, że większość restauracji, w których dokonywana jest przemiana, najczęściej ma problem z brudem. Czasem wystarczy rozejrzeć się po sali. Coś o tym wie Mateusz:

- Pajęczyny i niesprzątane mniej oczywiste miejsca typu: lampy, parapety czy elementy elewacji dają do myślenia. Tak samo jak brzydki zapach wewnątrz, zła wentylacja kuchni i klimatyzacja ustawiona na miejsca siedzące. Nie rozumiem też, gdy ktoś próbuje dbać o higienę i przygotowuje jedzenie w rękawiczkach, a potem w tych samych rękawiczkach kasuje i wydaje gotówkę.
- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - dodaje Łukasz.
Inna mało przyjemna sprawa to obsługa paląca papierosy. Zwłaszcza widok szefa kuchni, który w fartuchu stoi na tyłach restauracji i zaciąga się dymem sprawia, że odechciewa się tam wejść. Od kelnera również nieraz wyczułam papierosy i jakoś apetyt siada... Za to zdaniem Michała, to zapachy z kuchni mogą popsuć radość z kolacji:

- Najgorsza jest nieskuteczna wentylacja, moim zdaniem dotyczy to 80 proc. lokali w Trójmieście, w szczególności obiektów starszych, przerabianych na gastronomię, gdzie nie da się zamontować odpowiednio silnych wyciągów.
Co nas denerwuje: inne

Oprócz wymienionych wyżej grzechów, "ankietowani" zwracali także uwagę na:
  • jakość obsługi, która jest zależna od wartości zamówienia (Magda);
  • brak możliwości zaparkowania pod restauracją lub chociaż w okolicy oraz ceny "niespodzianki": idziesz na rybę, która kosztuje np. 20zł/100g i nigdy nie wiesz, jaki rachunek zapłacisz, bo nie znasz końcowej wagi całej ryby (Łukasz);
  • rozbudowane, obce, infantylne, generalnie niezrozumiałe nazwy potraw z jednoczesnym brakiem listy choćby podstawowych składników (Mateusz);
  • zbyt mała liczba opcji wegańskich i złośliwość kelnerów, kiedy o takie pytam (Patryk);
  • kiepska muzyka na żywo. Złe jedzenie jestem w stanie znieść (przyzwyczaiłam się we własnej kuchni), ale złej muzyki już nie, dlatego w takiej sytuacji natychmiast proszę o rachunek i spadam (Ewa);
  • problemy ze zmianą w daniu, nawet minimalną; czemu nie mogę zamienić frytek na gotowane ziemniaki, skoro są w menu w innym daniu? (Iga);
  • obowiązkowe napiwki wliczane w cenę, najczęściej 10 proc. wartości zamówienia (Ewa).


A jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Opinie (400) ponad 10 zablokowanych

  • "zbyt mała liczba opcji wegańskich i złośliwość kelnerów, kiedy o takie pytam (Patryk)" (3)

    Drogi Pat(r)yku, czy w stricte wegańskich "restauracjach" mogę zamówić schabowego?
    "kiepska muzyka na żywo. Złe jedzenie jestem w stanie znieść (przyzwyczaiłam się we własnej kuchni), ale złej muzyki już nie, dlatego w takiej sytuacji natychmiast proszę o rachunek i spadam (Ewa)". Droga Ewo, pytanie na dzisiaj : Jaka to jest kiepska muzyka? Bo dla jednych to Zenon Martyniuk, dla innych Mozzart. Gusta są różne.

    • 70 12

    • ja tam uważam,

      że opcji wegańskich i wegetariańskich jest za dużo, bo to modne.

      • 0 0

    • Do spania Grzegorz

      • 0 2

    • Ale tylko jeden dobry - panie mozzart opcjonalny :-)

      • 3 2

  • Opine (1)

    Wystarczy pisać opinie na fb i samemu po wizycie również szczerze oceniać. Wszystkim wychodzi to na dobre

    • 31 1

    • mnie wkurza

      gdy restauracja zamiast własnej strony z menu, kontaktem i lokalizacją ma tylko facebooka:D

      • 1 0

  • Tepe bachory (23)

    I ich tepe mamuski roszczeniowe ktore mysla ze restauracja jestvdls nich bo raczyla wejsc i bedzie placic karta dxiafowa zeby napiwku nie dac

    • 193 23

    • Nie nosze gotówki przy sobie (12)

      i też często w restauracji płace kartą. Nie mam zwyczaju lecieć specjalnie do bankomatu przed obiadem tylko dlatego żeby dać napiwek barmanowi. Jakoś tego nie popieram. A najlepsi są Ci którzy prawie w tyłek wejdą jak rachunek przekracza już pare stówek. Dla mnie trochę żenada

      • 22 12

      • Żenadą jest nie dać napiwku....!!!! (9)

        Ci ludzie pracują za najniższą krajową i żyją z napiwków. Burakiem jest ten, kto nie docenia ich ciężkiej pracy ( po 12 godzina na nogach) bo mu się nie chciało pod bankomat zajechać!!!!

        • 21 50

        • żenadą jest dać napiwek

          gdy obsługa na niego ewidentnie nie zasługuje. to nie stany:D
          podobnie jak ocenianie, co się komu chciało, a co nie. a napiwek można zwykle zapłacić kartą.

          • 1 0

        • Pensję powinien płacić pracodawca (2)

          A nie oczekiwać że złoża się klienci

          • 22 8

          • (1)

            Podstaw ekonomii nie znasz. Akurat na pensje pracowników składają się klienci płacąc za zamówienie.

            • 6 1

            • No właśnie. Za zamówienie.

              Niech więc pracodawca płaci z tego zamówienia, zamiast liczyć że go klienci napiwkami wyręczą.

              • 5 1

        • Jak widzę te obrażone miny kelnerek/ kelnerow, którzy pracują tam za karę, to nawet sam papież nie zmusi mnie do przekazania takiej/takiemu tipa. Podejmując prace w takim charakterze, trzeba mieć świadomość jaka to praca ! I wymówki typu: niska stawka, wkurzający klienci, zła pogoda, zbliżające sie „koło” nie są żadnymi argumentami.

          • 5 1

        • Zależy. Jak kelner ma wyłożone na obsługę klienta i oczekuje napiwku 'bo tak wypada'

          ... to żenadą jest jego zachowanie. Póki co Polska to nie USA, gdzie napiwek jest obligatoryjny i można co najwyżej zdecydować, czy dać wymagane 15% czy coś więcej

          • 11 1

        • kolejna roszczeniowa karyna, co myśli, że obchodzi resztę świata. ode mnie napiwków zero, zresztą wskazałabym może ze dwie knajpy w Gdańsku, gdzie obsługa jest zawsze na jakimś poziomie. reszta hołoty do nauki od podstaw.

          • 11 3

        • Ja nawet najniższej krajowej nie mam.

          • 16 3

        • A kto broni pracę zmienić?

          Pani na kasie w stonce też dajesz napiwek? Ekspedientce w McD? Bileterowi w krewetce?

          • 43 10

      • Można dac napiwek płacąc kartą, nie widzę problemu żeby kelner doliczył do rachunku i wpisał inną kwotę na terminalu. (1)

        • 16 7

        • Cicho, bo Git zaraz zda sobie sprawę, jak żenujące były jego wymówki typu

          "wie pan ,dałbym suty napiwek, ale płacę kartą, więc.. sam pan rozumie" :)

          • 7 4

    • co masz do kart?

      jakiś kompleks? można zostawić napiwek gotówką lub w niektórych lokalach poprosić, zęby doliczyli do opłaty kartą.
      natomiast ilość tępych i bezczelnych mamusiek (bo takie oczywiście się też zdarzają) nie odbiega procentowo od tępych i bezczelnych osobników w ogóle:D co ciekawe, najwięcej i najgłośniej na inne osoby narzekają głównie takie osoby, które są w równie dużym stopniu uciążliwe dla otoczenia, czego nie zauważają lub ich to nie obchodzi...

      • 2 0

    • Wspolczuje ci (4)

      "Tepe bachory"
      Boze jedyny kim ty gosciu jestes zeby tak nazywac dzieci.

      • 13 61

      • Przecież dzieci to BACHORY!!!!!Bjoergen

        • 0 0

      • Tja... Słodkie maluszki prawda?
        Niewinne aniołki....

        Daj tylko takiemu widelec i odwróć się na chwilę...
        :-)

        • 28 3

      • Fakt. Chamstwo.

        Tępe to są mamuśki tych bachorów, że pozwalają im na takie zachowanie, a na zwróconą uwagę reagują bluzgami...

        • 46 3

      • Przypuszczalnie desperatem, który na własnej skórze odczuł

        radosną działalność cudzych milusińskich podczas posiłku w restauracji. Człowiek w takich chwilach marzy o 'Klubie Diogenesa';)

        • 43 1

    • ooo widac zapomnielismy samemu ze mleko pod nosem kidys bylo :D

      • 0 4

    • Tępe bahory he he jaki ty jesteś tępy skoro innych wyzywasz a szczególnie dzieci nie pasuje siedź w domu buraku

      • 0 5

    • Dzieci nie są winne tego, jak się zachowują, tylko rodzice jak je wychowali.

      • 3 0

    • Tepe bachory

      To nie wina dzieci (sam mam dwójkę) a (pseudo) rodziców którzy na wszystko pozwalają :(

      • 13 0

  • Psy (13)

    Pies to ma potrzebę iść bardziej na spacer niż do restauracji, zabieranie psa to raczej potrzeba właściciela. Gorzej jak ktoś inny w restauracji ma uczulenie, ale co to kogo obchodzi, ja bez mojego pupila nie żyć nie mogę.

    • 143 47

    • Jeszcze nie widziałem żeby się pies chamsko w knajpie zachował (3)

      Z ludźmi bywa dużo gorzej niż z psami. A jak masz alergię to wybieraj lokale z zakazem wstępu dla zwierząt lub się po prostu odczul.

      • 45 9

      • pies z założenia nie może się dobrze/źle zachowywać

        to kwestia kultury właściciela i jego panowania nad zwierzęciem. odczulanie to masakra :D (ja akurat alergii nie mam)

        • 0 0

      • Czy pogryzienie, wachanie obslizglym nosem albo skakanie na ciebie zalicza sie do chamskiego zachowania? (1)

        • 17 14

        • No już zostaw te biedne bachory w spokoju

          • 28 6

    • Skoro widzisz, że restauracja pozwala na wchodzenie z psem.. (3)

      A mimo alergii pchasz się do środka. To albo jesteś głupi, albo niedorozwinięty.

      • 54 29

      • gorzej, jak takiej informacji

        ('zapraszamy z pupilem') nigdzie nie ma, a w połowie przystawek odkrywasz, ze jednak pupile są mile widziane, a ich właściciele uważają, że faktem obwąchiwania mnie przez ich psa i jego powarkiwaniem/próbami polizania mnie powinienem być zachwycony. zwłaszcza, ze specjalnie dla mnie piesek przeszedł te trzy metry...

        • 0 0

      • Tylko prostak wyzywa nieznajomego.

        • 9 6

      • fe dlaczego przezywasz nic nie winnego człowieka , ma prawo do swojego zdania i nikogo nie przezywa , jesteś bardzo niemiłym człowiekim lub bardzo nieszczęśliwym

        • 15 12

    • (4)

      człowieka z psem przewodnikiem bez którego żyć nie może też byś wyrzucił?

      • 16 5

      • (3)

        po co ta agresja ludzie opamiętajcie się , człowiek tylko powiedział czego nie lubi

        • 11 5

        • My go też nie lubimy. Ale widzę, że nam nie wolno mieć własnego zdania... (2)

          • 5 6

          • (1)

            Oooo ktoś tu ma wiele osobowości. Mów za siebie, a nie „ my tez go nie lubimy”.

            • 1 3

            • Bo co nam zrobisz ?

              • 2 0

  • Weganie i hipsterka mnie denerwują w restauracji.

    • 1 0

  • Balzac na Piwnej (5)

    Zaprosiłem 4 osoby do Balzacka. Prócz kawy i herbaty zamówiliśmy trzy lampki wina. Jedna z osób to prawdziwy koneser wina więc wybór był poparty konsultacja. Trunek podano w temperaturze pokojowej. Nie dało się tego pić. Z lodówki nie mieli o czym niepoinformowano. Nie zaproponowali nic w zamian. Przy płaceniu zagaiłem "menagera" czy nie wypadało udzielić klientom rabatu ale nic sensownego nie padło. Więcej tam się nie pojawie.

    • 9 6

    • aha

      aaaaahhhhhaaaaaaaaa

      • 0 0

    • Wina nie podaje się z lodówki

      Tylko z chłodziarki albo z piwniczki. W lodówce to se jajka możesz chłodzić.

      • 1 0

    • Kawa , herbata , cztery lampki wina i szanowny pan oczekuje rabatu ? (1)

      Idź do biedronki kup po paczce kawy i herbaty oraz butelkę wina dla konesera i posiedźcie sobie w domu.

      • 7 5

      • kwintesencja jakości obsługi

        płać i bierz co dają, a jak się nie podoba, to do biedronki

        • 4 1

    • Lampki?

      Lampkę to można kupić w Castoramie na dziale oświetlenie. Wino serwuje się w kieliszkach.

      • 3 2

  • (6)

    Ten artykuł niewiele wnosi. Chyba ze chodzi o ilość komentarzy pod tekstem. Moim zdaniem pod zarzutami fomowanymi przez zapytanych znajomych autorki powinien pojawić sie rzeczowy komentarz jakiegoś autorytetu z zakresu savoir-vivre albo też doświadczonego zawodowego kelnera/ki, restauratora itd. Kogoś kto zna się i moze rozwiać wątpliwości dotyczącle tego jak powinien zachowywać sie gość restauracji i jak wykonywać swoje obowiązki pracownik. W ten sposob mozna wyciągnąć jakąś nauke na przyszłość. Inaczej nie mozna potraktować tego artykułu poważnie a jedynie jako sposobu wyrażenia własnych i cudzych frustracji.

    • 7 4

    • (5)

      to chyba masz na myśli PRAWDZIWE restauracje, a nie jadłodajnie/bistra/kawiarnieitd. bo tam doświadczenia i znajomości savoir-vivre u kelnera się nie doczekasz.

      • 1 0

      • (4)

        Nawet jadłodajnie/bistra/kawiarnie przestrzegają w mniejszym lub większym stopniu pewnych zasad, w innym stopniu niż PRAWDZIWE (cokolwiek to znaczy, chyba raczej chodziło o DOBRE) restauracje, ale jednak. Oczywiście, że pracownicy każdego lokalu powinni być przeszkoleni w tej materii, ale czy jeśli nie są, to zwalnia to nas z właściwego zachowywania się? Od siebie trzeba wymagać tak samo jak od innych. A czasem naprawdę ręce opadają gdy widzi się zachowanie niektórych ludzi i w pewnym momencie w samoobronie przestaje się reagować, albo reagować odpowiednio. No i jest też ryzyko awantury ze strony klienta/gościa, który poczuje się urażony tym że pracownik go "poucza", mimo że ten stawał na głowie by jedynie delikatnie zwrócić uwagę na niestosowne zachwanie. Nie rozumiem też tego poczucia wyższości gościa nad pracownikiem, na takim personalnym poziomie. Jakby kelner był jakimś gorszym gatunkiem człowieka. A nigdy nie wiadomo czy frytek nie podaje Ci właśnie przyszły noblista albo autor przełomowego wynalazku który w ten sposób dorabiał sobie na studiach. Z resztą nawet jeśli nie, to czy to daje nam przyzwolenie na chamskie zachowanie? Kazdą pracę i człowieka trzeba szanować.

        • 0 1

        • (3)

          " A nigdy nie wiadomo czy frytek nie podaje Ci właśnie przyszły noblista albo autor przełomowego wynalazku który w ten sposób dorabiał sobie na studiach. "

          rzecz w tym, że klientów to kompletnie nie obchodzi, możesz być sobie przyszłym noblistą, jak i przyszłym menelem. ludzie przychodzą do knajp jeść i spotykać się we własnym gronie, do którego kelner nie należy. dla mnie ideałem jest kelner, który jest praktycznie niezauważalny - nie żartuje, nie ma miny jakbym mu babcię rozjechała hulajnogą, nie pyta, czy dobre i czy smakowało, nie skraca dystansu, umie przeprosić jak pomylił zamówienie a nie ma foszka, że ktoś mu zwrócił uwagę itd. czy to takie trudne?

          • 2 0

          • (2)

            Tak, bywa trudne, poniewaz kelner nie jest duchem świętym i czasami ciezko sie zorientować czego gość którego obsługuje potrzebuje w danym momencie. Szczególnie gdy gosc ten nie potrafi okazać tego w dyskretny pokazujący znajomość rzeczy sposob. Nie wiesz czy mruga Ciebie czy cos wpadlo mu w oko. Nie wiesz czy macha do znajomego który akurat wszedł, czy na Ciebie (chociaz nie powinien tego robić, tak samo jak pstrykac). Niektórzy robią sobie z tego zabawe i najpierw dają znaki a potem mówią ze sobie zartowali, albo ze sprawdzali nasza czujność. Niektórzy wpatruja sie wymownie, a jak sie podejdzie to gość mowi ze sie "tylko zapatrzyl na nogi". Nie wiesz czy trafisz na kogos kto oczekuje ze bedziesz skakac wokół niego cały czas, czy takich ktorzy będą na Ciebie fukac ze znowu podchodzisz. Nie jest to takie oczywiste i proste, radze kiedyś spróbować i przekonać sie na własnej skórze. A o tym kto wybiera prace kelnera wspominam nie bez powodu. Zgadzam sie ze nie wyksztalcenie powinno interesowac a poziom świadczonych usług, ale jakos dziwnym trafem najczęstszym komentarzem klienta w momencie jakiejś wpadki kelnera, jest kwestionowanie jego inteligencji. "Zapomniała o soku, nic dziwnego ze skończyła jako kelnerka", "Kim ona jest zeby zwracać mi uwagę, wynalazla lekarstwo na raka?" i wiele, wiele innych. Uważają ze maja przyzwolenie na takie komentarze bo w ich oczach kelner jest kimś gorszym, a sami jak sie potem okazuje, nie grzesza ani kultura, ani inteligencja, ani spektakularna karierą zawodowa. Goście sami niejednokrotnie skracają dystans mówiąc: "słoneczko", " niunia", "zlotko" "kochaniutka", a po alkoholu również bardziej wulgarne. I to jest ok? Bo klient nasz pan? Nie! Zasady profesjonalizmu, kultury i poszanowania powinny obowiązywać obie strony. Inaczej zabawa w restauracje nie ma sensu, lepiej zjeść w domu.

            • 0 3

            • (1)

              Trzeba umieć przepraszać, ale trzeba tez umieć przeprosiny przyjąć i nie wyżywać sie na i tak zestresowanym juz sytuacja kelnerze. Kelner nie powinien okazywać negatywnych emocji ale jest też człowiekiem i czasami ciezko jest je ukryć, nie sposób jest sie bez przerwy uśmiechać. Wszystko opiera sie na zasadzie wzajemności. Jesli jestes dobry dla drugiej osoby, on/ona bedzie taka dla Ciebie, nawet jesli ma gorszy dzien. Dobre nastawienie do sytuacji i zrozumienie to polowa sukcesu. Postawa roszczeniowa gwarantuje ze znajdziesz dziurę w całym nawet przy perfekcyjnej obsłudze.

              • 0 1

              • " Jesli jestes dobry dla drugiej osoby, on/ona bedzie taka dla Ciebie, nawet jesli ma gorszy dzien. Dobre nastawienie do sytuacji i zrozumienie to polowa sukcesu."
                właśnie, kelnerze, weź to sobie do serca.

                • 0 0

  • (6)

    A mnie denerwuje zwyczaj dawania napiwków. Dlaczego klient ma dodatkowo płacić za to, że kelner wykonuje swoją pracę? Powinien zarabiać normalnie, jak w każdym innym zawodzie usługowym, a nie liczyć na jałmużnę od klienta.

    • 110 23

    • Ja nie daję. (1)

      Nie daje, jeśli obsługa była widocznie opieszała(np. w lokalu mie bulo ludzi a trzeba było długo czekać na kartę, albo rachunek,gdy jedzenie było średnie, gdy naczynia średnio czyste). Mam w poważaniu taka knajpę- mój napiwek to wyraz zadowolenia, gdy ja w pracy odwale jakiś numer to nikt nie poklepuje mnie po plecach i nie wtyka dychy do kieszonki.

      • 3 0

      • Ale jak nic nie odwalisz, tylko rzetelnie zrobisz co do Ciebie należało, to też nikt Ci dychy do kieszeni nie wtyka. A nie wiedzieć czemu przyjęło się, że kelnerowi wypada parę groszy dać.

        • 2 0

    • (1)

      normalne pensje dla kelnerów, koniec napiwków, i tyle

      • 8 0

      • Niestety

        słabo to widzę.
        Widzę za to sporą rotację wśród obsługi lokali, które zdarza mi się odwiedzać.

        • 0 0

    • Praca (1)

      Kiedys wysylalam cv do lezettli w gdansku kolo krewetki i zadzwonil do mnie jakis szefuncio. Zapytalam go ile placa a on 5 zl za godzine, ale sa duze napiwki. To bylo kilka lat temu. Podziekowalam mu od razu, niech za taka kase sam zasuwa jak osiol. Napiwki to dobra wola klientow albo sa albo ich nie ma za to godna wyplata za wykonana prace sie nalezy bez laski.

      • 29 0

      • Bez laski to byś napiwku nie dostała?

        • 1 0

  • (3)

    Drogi Panie Łukaszu z wyżej wymienionego artykułu..
    DO BRUDNEGO STOLIKA PO POPRZEDNICH KLIENTACH SIĘ NIE SIADA!!
    TAK ROBI TYLKO TYPOWY JANUSZ A NIE KTOŚ KTO WIE JAK ZACHOWAĆ SIĘ W RESTAURACJI.
    Chocby ten stół stał tam z brudnymi talerza 10 minut to i tak stoimy i czekamy aż ktoś go posprząta.

    • 9 5

    • (2)

      lol, 10 minut aż leniwa studentka podejdzie i zbierze naczynia. wolę pójść gdzie indziej ;)

      • 5 1

      • Droga wolna (1)

        • 0 4

        • Słusznie

          Nie zliczę ile razy zwijałem się z lokalu po 10 minutach. Jeżeli na wstępie widzę, że przez 10 minut jesteśmy kompletnie niezauważalni dla obsługi, to od razu wybawiam ich z kłopotu obsługiwania mnie zmieniając lokal. Oszczędza czas, pieniądze i nerwy.

          • 5 0

  • Brudne stoły (3)

    Do wszystkich którym przeszkadzają zastawione stoły po poprzednich gościach. Po co siadacie do tych stolików? Tak na chłopski rozum skoro siadasz w restauracji przy brudnym stole to wnioskuję że Ci taki odpowiada. Tak na marginesie to tylko Polacy siadają w lokalach do brudnych stołów. Bardzo często obsługa też jest traktowana jak powietrze, szczególnie przez polskiego gościa. Dla Polaków niestety w restauracji nie ma obsługi a jest służba. No i poczucie wyższości oczywiście "co tam jakiś kelner czy kelnerka będzie mówić, ja i tak wiem lepiej". Chcesz poczuć się jak gość restauracji to zachowuj się jak gość a nie jak "pan" co mu słoma z butów wystaje

    • 5 5

    • G*wno prawda

      Na palcach jednej ręki mogę policzyć trójmiejskie restauracje, w których kelnerzy traktują gości normalnie i profesjonalnie, a nie z wiecznym fochem. Nie wymieniam nazw, żeby nie było, że robię komuś reklamę. Dziwnym trafem są to te miejsca, w których od paru lat widać te same twarze, czyli wśród obsługi kelnerskiej nie ma wielkiej rotacji. Co może być tego przyczyną pozostawię domysłowi.

      • 1 0

    • A co

      jeśli jedyny wolny stolik jest zastawiony?
      Może stanąć przy nim i tupać nóżką spoglądając co chwilę wymownie na zegarek?

      • 2 0

    • chcesz nawiązywać bliski kontakt z klientami, to się zatrudnij w rozi

      jako klient restauracji nie muszę (wręcz: nie wypada mi) pomagać kelnerowi w sprzątaniu talerzy, czy dziękować za każdą przyniesioną łyżeczkę. Za szczyt nietaktu uważam zagajanie przez kelnera do pogadanek w luzackim stylu i pytania typu "jak Państwu smakowało?". Co ciekawe, często ma to miejsce w knajpach, które kreują się na ekskluzywne (ostatnio takie doświadczenia miałem w Tłustej Kaczce). Kelner powinien być skuteczny i niezauważalny. Ale co kto lubi... Jakie elity, takie maniery.

      • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane