• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co nas denerwuje podczas wizyty w restauracji?

Alicja Olkowska
22 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Wizyta w restauracji to zazwyczaj sama przyjemność, choć zdarzają się mniej udane wyjścia... Wizyta w restauracji to zazwyczaj sama przyjemność, choć zdarzają się mniej udane wyjścia...

W ostatnich latach obserwujemy rozwój kulinarnej mapy Trójmiasta. Co tydzień otwierają się nowe lokale niemal z każdej półki cenowej. Jest ciekawie, różnorodnie i lepiej niż kiedyś, ale wciąż zdarzają się sytuacje, które sprawiają, że tracimy apetyt lub wychodzimy z restauracji niezadowoleni. Co nam przeszkadza najbardziej?



W restauracji najczęściej denerwuje mnie:

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie niedawna sytuacja w jednym z wrzeszczańskich, popularnych lokali, gdzie zamówiłam z przyjaciółmi kawę, a gdy poprosiłam kelnera o cukier, usłyszałam w odpowiedzi, że stoi na barze, czyli mam sama po niego pójść. Po czym pan usiadł na kanapie i zaczął... tulić się z dziewczyną. Postanowiłam zapytać kolegów z pracy oraz znajomych o ich mniej przyjemne doświadczenia związane z lokalami gastronomicznymi. Poniżej wnioski.

Co nas denerwuje: dzieci

Motyw irytujących w restauracjach dzieci pojawiał się najczęściej i co ważne, wymieniły go nie tylko osoby bezdzietne, ale także te, które są rodzicami kilkuletnich brzdąców, jak i nastolatków. Przede wszystkim nie przeszkadzają dzieci same w sobie, choć są i tacy wśród "ankietowanych", którzy na widok malucha dla zasady kierują się w stronę wyjścia (Piotr: "jak mam do wyboru restaurację z kącikiem dla dzieci i taką bez, to wybieram tę bez, bo jak już płacę za możliwość zjedzenia czegoś w jakimś miejscu, to lubię zjeść w spokoju i względnej ciszy"). Problemem są dzieci, których rodzice nie pilnują - nie reagują na ich głośne zachowanie i zakłócanie spokoju innych gości, zwłaszcza... wieczorem, gdy wydaje się, że akurat o tej porze powinny już dawno spać.

- Po godz. 22 idę na spotkanie ze znajomymi albo randkę, więc swojemu dziecku zapewniłam opiekę, żeby chwilę odetchnąć. A na miejscu dzieciaki biegają między stolikami i nie dają się skupić na rozmowie. Rodzice nie robią nic, bo to przecież dzieci i muszą się wybiegać - narzeka Ewa, mama 9-letniej córki.
Podobne wnioski ma Asia, mama ośmiolatka.

- Mnie wkurzają najbardziej dzieci, kiedy sobie spokojnie jesz, a one chodzą po restauracji, biegają, krzyczą i zaglądają do talerzy oraz ich rodzice, którzy nic z tym nie robią, bo uważają, że to słodkie.
Co nas denerwuje: niewykwalifikowana obsługa, która nie lubi swojej pracy

Kolejny temat rzeka. Jako klienci bywamy lekceważeni lub stajemy się niewidzialni dla obsługi, która potrafi przejść obok nas kilka razy, ale np. nie podać karty.

- Denerwuje mnie obsługa robiąca nam łaskę, że raczy do nas podejść oraz kelnerzy, którzy nie zwracają uwagi na salę, kiedy trzeba czekać na: złożenie zamówienia, dolewkę, domówienie czegoś i rachunek - wylicza Mateusz.
- Byłam kiedyś kelnerką i wiem, że zwłaszcza w godzinach szczytu dobra organizacja pracy to podstawa, więc kiedy widzę, że kelner zmierza do sąsiedniego stolika z rachunkiem, a ja wciąż nie zostałam obsłużona, to krew mnie zalewa, że nie bierze przy okazji karty dla mnie. Jakby wykonywanie dwóch czynności naraz nie wchodziło w grę - dodaje Basia.
Moi rozmówcy narzekali także na serwowanie grupie siedzącej przy jednym stole dań w różnych odstępach czasu, co może prowadzić do niezręcznej atmosfery, zwłaszcza gdy jest to np. spotkanie biznesowe i towarzystwo nie zna się zbyt dobrze. Jedni już jedzą i czują z tego powodu wyrzuty sumienia, ale przecież nie chcą, żeby ostygło, inni na to patrzą i robią się coraz bardziej głodni. Cóż, nie tak to powinno wyglądać.

Kolejnym problemem bywa nie tylko ignorowanie klienta, ale też zbytnia... nadgorliwość. Z nią do czynienia dwukrotnie miała niedawno Ola:

- Pierwsza sytuacja: poszłam z koleżankami na obiad, a kelner zabrał mój pusty talerz sprzed nosa dwie minuty po tym, jak skończyłam jeść, potem zabrał mojej drugiej koleżance, więc ta, która jadła najwolniej została z jedzeniem sama. Czułyśmy się, jakby obsługa chciała dać nam znać, żebyśmy jak najszybciej opuściły lokal i zwolniły miejsce dla kolejnych gości. Druga podobna sytuacja miała miejsce w barze, kiedy młody barman przechadzał się po sali i czujnie zerkał, ile drinka jeszcze komu zostało, żeby z prędkością światła podsunąć pod nos kartę. Kiedy wychodzę do restauracji, a nie fast fooda, mam ochotę rozkoszować się jedzeniem, a nie czuć oddech kelnera za plecami i jego wzrok w moim talerzu czy drinku.
Kiepsko także reprezentuje restaurację kelner, który nie wie, co jest w menu i nie jest w stanie doradzić klientowi podczas wyboru dania (koleżanka: "mam wrażenie, że nikt go nie wyszkolił i nie pozwolił spróbować potraw z karty") oraz taki, który bez powodu skraca dystans z gościem.

- Drogi kelnerze, nie jesteśmy ziomkami, nie jesteśmy na cześć, nie jesteśmy na ty. Wiem, że jesteś wyluzowanym hipsterem, który w pracy czuje się jak na imprezie, ale mnie to raczej niewiele obchodzi. Masz obsługiwać profesjonalnie i z szacunkiem - zauważa Łukasz.
- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - mówi Łukasz. - Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - mówi Łukasz.
Co nas denerwuje: brud i uciążliwe zapachy z kuchni

"Kuchenne rewolucje" można lubić lub nie, ale program Magdy Gessler udowodnił, że większość restauracji, w których dokonywana jest przemiana, najczęściej ma problem z brudem. Czasem wystarczy rozejrzeć się po sali. Coś o tym wie Mateusz:

- Pajęczyny i niesprzątane mniej oczywiste miejsca typu: lampy, parapety czy elementy elewacji dają do myślenia. Tak samo jak brzydki zapach wewnątrz, zła wentylacja kuchni i klimatyzacja ustawiona na miejsca siedzące. Nie rozumiem też, gdy ktoś próbuje dbać o higienę i przygotowuje jedzenie w rękawiczkach, a potem w tych samych rękawiczkach kasuje i wydaje gotówkę.
- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - dodaje Łukasz.
Inna mało przyjemna sprawa to obsługa paląca papierosy. Zwłaszcza widok szefa kuchni, który w fartuchu stoi na tyłach restauracji i zaciąga się dymem sprawia, że odechciewa się tam wejść. Od kelnera również nieraz wyczułam papierosy i jakoś apetyt siada... Za to zdaniem Michała, to zapachy z kuchni mogą popsuć radość z kolacji:

- Najgorsza jest nieskuteczna wentylacja, moim zdaniem dotyczy to 80 proc. lokali w Trójmieście, w szczególności obiektów starszych, przerabianych na gastronomię, gdzie nie da się zamontować odpowiednio silnych wyciągów.
Co nas denerwuje: inne

Oprócz wymienionych wyżej grzechów, "ankietowani" zwracali także uwagę na:
  • jakość obsługi, która jest zależna od wartości zamówienia (Magda);
  • brak możliwości zaparkowania pod restauracją lub chociaż w okolicy oraz ceny "niespodzianki": idziesz na rybę, która kosztuje np. 20zł/100g i nigdy nie wiesz, jaki rachunek zapłacisz, bo nie znasz końcowej wagi całej ryby (Łukasz);
  • rozbudowane, obce, infantylne, generalnie niezrozumiałe nazwy potraw z jednoczesnym brakiem listy choćby podstawowych składników (Mateusz);
  • zbyt mała liczba opcji wegańskich i złośliwość kelnerów, kiedy o takie pytam (Patryk);
  • kiepska muzyka na żywo. Złe jedzenie jestem w stanie znieść (przyzwyczaiłam się we własnej kuchni), ale złej muzyki już nie, dlatego w takiej sytuacji natychmiast proszę o rachunek i spadam (Ewa);
  • problemy ze zmianą w daniu, nawet minimalną; czemu nie mogę zamienić frytek na gotowane ziemniaki, skoro są w menu w innym daniu? (Iga);
  • obowiązkowe napiwki wliczane w cenę, najczęściej 10 proc. wartości zamówienia (Ewa).


A jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Opinie (400) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • nie lubię mam karmiących swoje niemowlaki przy ludziach w restauracji. (26)

    • 394 123

    • karmiące matki, wrzeszczące bchory, rodzinki robiące sobie zdjęcia (7)

      niestety oprócz krzyczących i płaczących dzieci są jeszcze karmiące matki , w sumie jest to obleśne i obrzydzające wszystko , zwłascza jak bachorek jeszcze ulewa...... no i rodzinki które robią sobie zdjęcia przy żarełku żeby się na fb pochwalić zdjęciem pt: obiad rodzinny w restaucacji.....

      • 48 27

      • Olala

        Ale z Ciebie biedny frustrat... Zamiast skupić się na radości życia - skupiasz się na dowalaniu innym. Co za smutne życie ;)

        • 0 0

      • Szczerze?

        Gdy ide do restauracji ze znajomymi lub mezem zajmuje sie tylko moim rozmowca i wisi mi co ludzie robia przy innych stolikach i o czym gadaja. Mogliby tam nas rac i wisi mi to, raczej bym nie zauwazyla wiec jesli dla kogos problemem jest karmiaca matka to radze zmienic towarzystwo na ciekawsze. Jesli nie ma w lokalu pokoju dla matek to ma prawo karmic dziecko na sali a tym ktorzy odeslaliby ja do kibla polecam samemu isc jesc w kiblu.

        • 19 12

      • Ale wy wszyscy wrażliwi (4)

        Królowie zycia

        • 26 20

        • Rozumiem, że widok nabrzmiałego cyca i śliniący się niemowlak wzmagają u ciebie apetyt? (3)

          A jeszcze jak się dziecku uleje, to bierzesz to jako sos do ziemniaków..
          Spróbuj, czy żarcie w kiblu też ci się podoba, może lubisz widok klocka w muszli i jeszcze o tym nie wiesz?

          • 24 22

          • Nie lubię ludzi, którzy w restauracji oglądają się,patrzą na innych i na siłę szukają problemu tylko po to, żeby później swoje żale w internecie wylewać.

            • 17 6

          • po co patrzysz?

            Patrz w swój talerz.

            • 16 9

          • Masz problem...naprawdę

            • 15 9

    • Nie lubie gości z problemem karmiących matek (13)

      • 84 183

      • To omijaj restauracje z takimi gośćmi, proste. (9)

        Rozumiem, że jak Karyny zażądają przewijaków na środku sali, bo przecież przewinięcie publicznie niemowlaka jest tak samo ważne, jak wywalenie cyca w tłumie, to też ci przeszkadzać nie będzie.

        • 83 29

        • Przewijak na srodku sali? (6)

          Pokaz mi frystracie gdzie tak jest?
          W wiekszosci restauracji jest specjalne pomieszczenie na karmienie i przewijanie.
          Karyny nie karmia piersia.
          Poza wszystkim jesli obrzydza cie widok kobiecej piersi to wspolczuje

          • 33 65

          • (5)

            Wtrącę się, ponieważ też mi się nie podoba, gdy kobieta karmi w restauracji piersią. Ja przychodzę jeść do restauracji, a nie oglądać nabrzmiałe od pokarmu piersi... Zresztą, oglądać to ja wolę walory swojej kobiety. Inne mnie nie obchodzą, szczególnie te po porodzie... więc idź karmić gdzie indziej

            • 41 13

            • (2)

              Dziecko też człowiek i jest głodne lub spragnione. Przecież nie nakarmisz go w kiblu gdzie czuć kanaliza. Powinny być specjalne kąciki zasłonięte do karmienia, w restauracjach przyjaznych dzieciom. Dziecko też jak je potrzebuje spokoju i zredukowanych bodźców a nie rechoczacych przy winie antymatkówkarmiacych. Tylko Ikea mi takie coś zapewni,wstyd dla reszty.miejsce przy kiblu na krześle to pusty śmiech może ogarnąć.

              • 8 2

              • Rozumiem, że ciebie ktoś przymusza do jadania wśród ludzi? (1)

                To, że takich kącików brak, to nie wina stołujących się, tylko właścicieli danej restauracji. Zrozum jedno, widok karmiącej matki w takim miejscu potrafi skutecznie odebrać apetyt.

                • 1 1

              • Olala

                To nie patrz! Naprawdę, nie patrz. Jeśli brzydzi Cię widok najbardziej naturalny pod słońcem - małe dziecko łączące się ze swoją matką - to spójrz w drugą stronę. W swój telefon. Daj żyć innym! Mnie wku*wiają tacy malkontenci, którzy swoją drogą niejednokrotnie zachowują się w restauracjach głośno i chamsko, jakby byli pępkami świata. Żyj i daj żyć innym. Co za dziadowskie, małopolaczkowe, myślenie...

                • 0 1

            • To nie patrz na obce piersi (1)

              Tylko na lico swej lubej

              • 15 20

              • Gdybym chciał wymiona oglądać..

                ..to zamiast do restauracji chodziłbym na pole z krowami jadać.

                • 15 9

        • Nie chodzę tam gdzie danie nie zgadza się ze złożonym zamówieniem i nie dają paragonów (1)

          • 21 1

          • Można karmić piersią dyskretnie, a nie wywalając biust tak, żeby wszyscy widzieli- bo kobieta karmi! Są wspomniane pokoje z przewijakami i KRZESEŁKIEM DO KARMIENIA!!!!!!!!!! Nie trzeba sie obnosić ze wszystkim i wszędzie.

            • 17 0

      • (2)

        Znajomi karmią i przewijają dziecko w aucie zanim wejdziemy do restauracji. Jeśli mają przewijak to już w ogóle nie ma problemu. Nie znoszę argumentów pt. Karmienie piersią jest naturalne iść mogę eksponować sutki innym przy kolacji. Gdyby tak było, seks w miejscach publicznych nie byłby zakazany, tak samo jak chodzenie nago po mieście. Karmiąc dziecko wystarczy okryć się chusta lub pieluszka. Przewijać w restauracji na sali się nie powinno bo to smród i widok okropny. Pieluchy w domu muszę wynosić do śmieci jak najszybciej bo nie idzie wytrzymac

        • 33 7

        • A teraz pytam szczerze... (1)

          Widziales kiedys w restauracji kobiete z "wywaliną mleczarnia" czy jednak zazwyczaj kobiety jesli musza to "Karmiąc dziecko wystarczy okryć się chusta lub pieluszka"???
          Ludzie!!! Wymyslacie sytuacje ktorych nie ma. Nakrecacie sie jak pozytywka i jedziecie bez sensu.

          • 14 18

          • tak, widzialam a nie byl to przyjemny widok. dyskrecja i zdrowy rozsadek karmiacym tez sie przyda

            • 11 3

    • Olala

      A ja nie lubię osób stykających nos (i wzrok) w nieswoje sprawy :)

      • 0 0

    • podobaja nagie cyce w resatauracji ,wtedy sie oblizuje i pytam czy moze mi troche do szklanki nalac :)

      • 6 2

    • nie lubię niemowlaków karmiących swoje mamy przy restauracjach w ludziu.

      • 16 6

    • ***

      • 2 11

  • Opinia wyróżniona

    Największy problem to jakość. (11)

    Jakość obsługi, jakość kucharza, jakość produktów no i higiena!!!!!!!!!!!!
    Kiedyś było pełno szkół gastronomicznych, a nie było restauracji.
    Szkoły poginęły, a knajpy na każdym rogu.
    Kto tam pracuje? Kto tym zarządza?
    Znajdą się i dobre lokale, a jak.
    Ale ile człowiek musi nerwów stracić i najeść sie byle czego zeby takie znaleźć.

    • 166 4

    • To zacznij jesc w domu

      Wszystkie "straszne"problemy znikną od tak

      • 0 0

    • Jakie to typowe dla naszych czasów. (4)

      Dzieci przeszkadzają, karmienie przeszkadza, ale z psem wszedzie wleziesz. I to jest Cool!!!
      Były czasy kiedy Zydzi nie mogli wchodzić do restauracji, gdzie indziej Murzyni, a my idziemy na next level. Dzieci królom zycia przeszkadzają ich mać.

      • 27 60

      • Mi osobiście przeszkadzają tylko te niewychowane dzieci, które rodzice maja w d*pie. Są rodzice, którzy wychowali swoje pociechy i idąc do restauracji dziecko wie jak sie zachować ( nie biega jak szalone, nie wrzeszczy i nie wkurza innych). Bawi sie w przeznaczonym miejscu i jest Ok, no ale, żeby tak wychować dziecko, samemu trzeba byc wychowanym i mieć świadomość tego, ze nie dla wszystkich biegający po sali g*wniarz, który zagłada wszystkim do talerzy to coś słodkiego....

        • 8 1

      • (2)

        Nie tyle dzieci same w sobie tylko fakt że ignorowanie przez rodziców przeszkadzają innym gościom

        • 60 3

        • No to nie piszcie ze dzieci przeszkadzaja tylko rodzice!!! (1)

          • 9 26

          • Trudno nie pisać o tym elemencie systemu naczyń połączonych,

            który doskwiera najmocniej.

            • 31 2

    • Spójrz na siebie

      A twoja higiena i ja ty gotujesz? Spytałem siebie

      • 0 3

    • (2)

      Zgadza się!
      Mnie razi:
      zapachy, brud, kicz, palący kucharz i kelnerzy, widoczna z zewnatrz kuchnia i kontenery, niechlujne otoczenie lokalu, zimne przeciagi wewnątrz, brak nowoczesnej wentylacji i klimy, amatorska obsługa, czekanie na kelnera, czekanie na dania, pseudo dania, pseudo dodatki i usługi, chaos rachunkowy, nerwówki obsługi, kompletny brak humoru, ogólna nieuwaga obslugi, ignorowanie, brak fartucha, niekompletne przyprawy,

      • 25 3

      • Janusz (1)

        Gościu Ty nie wychodź z domu :)

        • 6 3

        • Nie wychodzę

          • 4 0

    • Teraz trudno znaleźć jakość w jakiejkolwiek dziedzinie.

      • 4 1

  • (4)

    Osobiście denerwują mnie klienci którzy uważają że są pępkiem świata, nic im nie pasuje i na dodatek chcą zwrócić na siebie uwagę jacy to oni światowi i obyci w restauracyjnych wojażach, większość z nich nie potrafi zachować się w zwykłym barze mlecznym. Wielkie państwo ze słomą w butach.

    • 38 10

    • (3)

      Ulala. Znasz takie powiedzenie - nasz klient, nasz pan? W końcu z tego klienta żyjesz, więc się tak nie bocz. Ludzie są różni i nie musisz się wszystkim podobać - wystarczy mieć pojęcie o menu i być miłym

      • 3 13

      • (1)

        Na pana to trzeba sobie zasłużyć bucu rąbany

        • 4 1

        • Nie klient i nie pan

          Ktoś kto przychodzi do restauracji to nie klient (tacy są w sklepie) i nie pan (tacy to byli na folwarku) tylko gość. Gość restauracji taki sam jak gość w domu. I zarówno tu i tu wymaga się od obydwu kultury i przestrzegania pewnych obyczajów.

          • 1 0

      • Aaa

        Nie zes*aj się

        • 3 1

  • hmmmm (12)

    "- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - dodaje Łukasz."

    Drogi panie Łukaszu, jesteś wieśniakiem i siadasz do brudnego stołu, którego kelner jeszcze nie posprzątał a później masz problem ze sprząta go kiedy przy nim siedzisz. Wolisz żeby to wszytsko zostawił przy stole ??

    • 105 26

    • 100% racji

      Nie siada się do brudnej stołu, tylko czeka aż obsługa go przygotuję. Niestety wychodzi brak obycia. Niestety robi tak 80% ludzi. Niestety...

      • 0 0

    • (7)

      tak, ma problem z tym, że szmata jest brudna. gdzie w tekście masz, żeby kelner nie posprzątał ze stołu?

      • 11 8

      • Do nieposprzątanych stołów się nie siada. (6)

        • 28 8

        • (5)

          jak jest duże obłożenie, albo szczególnie zależy mi na konkretnym stoliku, to siadam.

          • 14 14

          • (1)

            Ale pewnie zawsze zależy na brudnym stoliku bo można odrazu się czepiać a potem jeszcze opinie w Internecie napisać jak to jest niefajnie i brudno i kiepska obsluga . Turbodebil

            • 5 3

            • W większości restauracji przeważnie na stołach są obrusy.

              Jeżeli Pan Łukasz chodzi do barów szybciej obsługi, to taka sytuacja jak opisał może się zdarzyć.

              • 0 3

          • Jak już ktoś napisał (2)

            bo jestes wieśniakiem ,tylko się nie przewróć jak galopujesz do stolika

            • 19 8

            • (1)

              nie, będę stać przy stoliku aż się królewna zza lady domyśli, przyjdzie i sprzątnie.

              • 8 12

              • Jesli chadzasz byle gdzie to nie dziw sie pozniej, ze obsluga podobna.

                • 8 5

    • Dobrze gada, polać!

      • 0 0

    • Brudny stół

      - nie siadaj

      • 15 1

    • jak porypanym trzeba być, by o to miec pretensje do KLIENTA?

      skoro lokal ma problemy z inteligencja obsługi, to niech zatrudni kogos, kto przychodzacych do stolików kieruje/wpuszcza

      wieśniactwo to wychodzi z twojego wpisu

      • 7 6

  • Nie ma to jak (7)

    Przechodzisz koło restauracji, fast food'a lub czegoś innego a kucharz pali faje

    • 23 3

    • Szok! (3)

      Kucharze palą! Nawet też jedzą, piją i oddają mocz czasem- jak muszą! Normalni ludzie - niemożliwe!

      • 4 2

      • A niech palą, ale niech nie zostawiają syfu w okolicy (1)

        • 2 1

        • I myją ręce.

          • 0 0

      • My nie jemy nie pijemy jak roboty hah 15 h na piętce z chleba dajemy radę

        • 1 0

    • wystarczy zajrzeć od podwórza (2)

      przy każdym zapleczu najważniejszy jest słoik wypełniony zupą z petów.
      Smacznego ;)

      • 6 2

      • Sczególnie zaplecze knajp Śliwka i Kompot,Crudo czy Grużińska syf niesłychany,oczywiście Sopot trzeba wejść od Monciaka na Trzy Gracje.

        • 1 1

      • A gdzie mają palić w kuchni

        • 3 2

  • (3)

    Mnie denerwuje -gdy wchodze do restauracji, baru itp bawiacy sie w najlepsze wlasciciel sam lub ze swoim towarzystwem- w koncu on jest u siebie a klient jest tylko dodatkiem - moze przyszedlem nie w pore i przeszkadzam w imprezie.

    • 61 3

    • Miałam taką sytuację w Przystanku Orłowo.

      • 0 0

    • No cóż, on jest u siebie bo to jego lokal. Nikt Ci nie każe tam wejść.

      • 0 7

    • Tak jest w sportpubie we Wrzeszczu.

      • 11 0

  • Nie podoba mi się sytuacja na kulinarnej mapie Trójmiasta. Stanowczo za mało lokali oferujących potrawy kuchni polskiej. (3)

    • 31 5

    • W sierakowicach w spichlerzu dają pyszne jedzenie, polskie ale ilości ogromne.

      Chyba jednak wolę mniejsze porcje.

      • 0 0

    • Polecam Restaurację Motlava

      • 0 4

    • Za to

      Masz 73863839 burgerowni, bo nie znają umiaru

      • 9 1

  • (3)

    prosisz o Colę, a dają ci Pepsi...

    • 27 3

    • chuck norris

      chodzi do KFC i zamawia big maki. i oni mu je robią :)

      • 0 0

    • pajac

      Gdybyś pajacu wpierw raczył zajrzeć do karty, a nie strzelał- Co Pani poleca, to zauważyłbyś, czy w karcie danej restauracji mają pepsi czy colę...

      • 1 4

    • Pepsi COLA

      Ale o co chodzi?

      • 1 4

  • OBSŁUGA I CAŁOKSZTAŁT (3)

    Często chodzę do nowych lub jakiś czas temu otwartych lokali i powiem jedno: wszystko począwszy od wystroju, obsługi i menu to kopiuj-wklej. Może te 2-3 lata temu to robiło na kimś wrażenie i wnosiło powiew świeżości, ale ile razy można oglądać a'la industrialne wnętrza z tymi samymi meblami i oświetleniem? Obsługa, która traktuje mnie jak kolegę, dopytująca co 3 minuty czy smakowało, barmani z koczkiem w wytatuowanych rękach (superindywidualizm... , również kopiuj-wklej) menu na deskach do krojenia itp... Moda przeminie, zostaną budy z kurczakami z rożna.

    • 92 7

    • budy z kurczakami to ty szanuj

      :)

      • 0 0

    • zgadzam się

      mnie wkurza hipsterska obsługa próbując udawać, że jesteśmy kumplami (podobnie w fast foodach wkurza mnie, gdy chcą mnie po imieniu wywoływać, bo to 'amerykańskie' i to zdziwienie, gdy odpowiadam 'zostańmy przy numerze z paragonu'), wkurza mnie podchodzenie z pytaniem, czy smakuje, zwłaszcza gdy jestem któryś raz i obsługa o tym wie- przecież gdyby nie smakowało, to poszedłbym gdzieś indziej:D
      w opozycji do opinii z końca artykułu wkurza mnie zbyt DUŻA liczba pozycji wegańskich i wegetariańskich, często 90% menu- bo taka moda, pełna hipsterka :D ale podobnie jak pana Patryka- jej autora wkurza mnie zdziwienie kelnerów, gdy pytam o opcje bez warzyw:D
      i wkurza mnie też odgrywanie ceremoniału z odgrywaniem sceny z próbowaniem wina (zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach nie ma szans, by nastąpiły przesłanki pozwalające odmówić butelki po spróbowaniu- to relikt z czasów, gdy z winami była loteria), zwłaszcza, gdy obsługa zupełnie sobie z tym winem nie radzi- nie umie nalać odpowiedniej ilości, po spróbowaniu nalewa mi, zamiast towarzyszącej mi kobiecie itp.

      • 1 0

    • Otoz to!

      Zwlaszcza hipsterskie lansiarskie Aioli gdzie przychodzisz zrobić zdjecia i sie pokazac a nie zjesc i inne tego typu wynalazki pseudorestauracyjki dla licealistow

      • 30 3

  • (2)

    A mnie w restauracji najabardziej denerwuje serwowane porcje, ktorymi nie wiem naprawde kto sie moze najesc.

    Chodzi mi o normalnie najedzenie a nie jakies obzarstwo.

    Serio nie mieliscie tak ze po wyjsciu z restauracji praktycznie czuliscie jeszcze glod

    • 43 13

    • jeśli mówisz o prawdziwej restauracji, nie o hipsterskiej knajpie

      to powód jest bardzo prosty- posiłek z założenia jest kilkudaniowy+ przystawki i deser. ale to kosztuje... :D zapewniam Cię, ze gdy zjesz 2-3 dania + dodatki wyjdziesz najedzony... i nie, to nie jest ironia. do najedzenia się do syta jednym daniem są bary mleczne, włoskie knajpy, pierogarnie itp. (co oczywiście w żaden sposób nie czyni ich gorszymi- są po prostu czymś innym)
      natomiast w hipsterskich knajpach z założenia przychodzisz się lansować, nie najeść i nie możesz spożyć zbyt wielu kalorii, bo potem potrzeba będzie dodatkowego treningu na siłce, by wszystko spalić:D

      • 1 0

    • Nie, zazwyczaj mam odwrotnie i zwykle irytuje mnie marnotrawstwo. Przydałoby się podawać w menu gramaturę i mieć różne porcje (

      • 16 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane