• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego wychodzimy z restauracji przed złożeniem zamówienia?

Ewa Palińska
26 lipca 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Zdobycie stolika w dobrej restauracji często graniczy z cudem. Dlaczego zatem ci szczęściarze, którym się to udało, czasem decydują się opuścić wymarzoną miejscówkę jeszcze przed złożeniem zamówienia? Postanowiliśmy to sprawdzić. Zdobycie stolika w dobrej restauracji często graniczy z cudem. Dlaczego zatem ci szczęściarze, którym się to udało, czasem decydują się opuścić wymarzoną miejscówkę jeszcze przed złożeniem zamówienia? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Czy zdarzyło ci się kiedyś opuścić restaurację jeszcze przed złożeniem zamówienia? Gastronomowie przyznają, że takie "ucieczki" zdarzają się regularnie i choć chcieliby naprawić to, co skłoniło ich gości do opuszczenia lokalu, to nie mają na to szansy - goście wychodzą zazwyczaj "po angielsku", nie informując nikogo o powodach swojej decyzji. Postanowiliśmy zatem sami sprawdzić, jakie czynniki wpływają na to, że po wejściu do restauracji zmieniamy zdanie. Nawet wówczas, jeśli udało nam się zająć stolik w lokalu, który jest tak oblegany, że zdobycie w nim miejsca graniczy z cudem.




Czy zdarzyło ci się wyjść z restauracji przed złożeniem zamówienia?

Choć opuszczanie restauracji przed złożeniem zamówienia zdarza się regularnie, osoby, które decydują się na taki krok, często bardzo wstydzą się swojego zachowania.

- Jest mi zwyczajnie wstyd przed obsługą - tłumaczy Martyna. - Kilkakrotnie zdarzyło mi się wyjść, z różnych powodów, czasem zupełnie ode mnie niezależnych, ale zawsze czułam się z tym bardzo źle. Dlatego starałam się to zrobić po cichu, kiedy nikt nie patrzył.
- Tu należałoby podkreślić, że rozważamy sytuację, w której gość opuszcza restaurację przed złożeniem zamówienia, bo w przeciwnym razie nie tylko naraża lokal na straty, ale może też przysporzyć problemów obsłudze - zwraca uwagę Tomasz, student filozofii dorabiający w wakacje jako "naganiacz". - Zdarzają się miejsca, w których to kelnera obciąża się kosztami nieopłaconego zamówienia. Talerz wraca do kuchni, obsługa może skonsumować to, czego gość nie chciał, ale kasa musi się zgadzać. Nie wiem, jak się to ma do prawa pracy i czy takie postępowanie jest legalne, ale przecież branża gastronomiczna słynie z kreatywnego podejścia do przepisów. Wystarczy spojrzeć na ogłoszenia o pracę i sprawdzić proponowane stawki godzinowe.

Sezon na "paragony grozy". Ale nie wszystko jest na każdą kieszeń



Restauratorzy zapewniają, że nie odbierają wychodzenia z restauracji przed złożeniem zamówienia jako coś nietaktownego. Chcieliby tylko znać przyczynę takiej decyzji, żeby móc w przyszłości poprawić to, co możliwe, i nie tracić gości. Restauratorzy zapewniają, że nie odbierają wychodzenia z restauracji przed złożeniem zamówienia jako coś nietaktownego. Chcieliby tylko znać przyczynę takiej decyzji, żeby móc w przyszłości poprawić to, co możliwe, i nie tracić gości.

"Niech ten gość sobie wyjdzie, tylko niech wytłumaczy, dlaczego to robi"



Zdaniem Marcina, kelnera w jednej z gdyńskich restauracji, samo opuszczenie lokalu, zakładając, że następuje przed złożeniem zamówienia, nie jest niczym złym i nie należy się tego wstydzić. Jeśli jednak przyczyna leży w samej restauracji, chciałby wiedzieć, co może zrobić, aby w przyszłości nie tracić klientów.

Skoro restauratorzy nie mogą doprosić się od swoich gości informacji na temat tego, dlaczego ci opuszczają ich lokale, postanowiliśmy sami to sprawdzić. Zadaliśmy kilka pytań członkom popularnych grup kulinarnych na Facebooku. Oto czego udało nam się dowiedzieć.

"Gdański savoir-vivre" dla turystów, czyli 10 zasad dobrego zachowania na wakacjach



Długi czas oczekiwania to jeden z najczęstszych powodów opuszczania przez gości restauracji jeszcze przed złożeniem zamówienia. Długi czas oczekiwania to jeden z najczęstszych powodów opuszczania przez gości restauracji jeszcze przed złożeniem zamówienia.

Zbyt długi czas oczekiwania na przyjęcie zamówienia i "olewająca" klientów obsługa



Długi czas oczekiwania na podanie zamówienia, szczególnie w miejscu, w którym potrawy przygotowuje się na bieżąco, nikogo nie powinien dziwić. Jeśli jednak lokal świeci pustkami, a obsługa udaje, że nie zauważa gości, ochota na zjedzenie tam posiłku może minąć.

- Odwiedziłam kiedyś modną restaurację w centrum Gdańska, specjalizującą się w serwowaniu ryb - opowiada Ewa. - Jest dość droga, więc nawet w szczycie sezonu tłumów raczej nie ma. Byłam z dawno niewidzianą znajomą, więc ucieszyło mnie, że lokal jest prawie pusty i będzie można spokojnie porozmawiać. Okazało się niestety, że przyjdzie nam rozmawiać o "suchym pysku" i pustym brzuszku, bo obsługa nas ignorowała. Po 10 minutach podeszłam do baru, gdzie kelnerka w najlepsze rozmawiała sobie z barmanem, żeby poprosić o kartę. Po kolejnych 20, kiedy ta sama kelnerka nadal nie podeszła, żeby przyjąć zamówienie, opuściłyśmy lokal. Nie wróciłam tam więcej.
W podobnej sytuacji znalazła się Katarzyna:

- W restauracji zajęte dwa stoliki, dwie kelnerki, pochłonięte rozmową przy barze i przez 20 minut nikogo, kto byłby chętny przyjąć zamówienie. No cóż, są miejsca, do których nie wchodzi się dwa razy i to było jedno z nich - podsumowuje Katarzyna.
Pracownicy branży gastronomicznej sugerują, aby czekając na przyjęcie zamówienia, szczególnie w sezonie letnim, zorientować się, czy nie trzeba takiego zamówienia złożyć osobiście przy barze. Może się bowiem zdarzyć, że nawet jeśli wykażemy się nadludzką cierpliwością, to kelner do nas nie podejdzie.

- Najbardziej lubię, jak ktoś przyjdzie, usiądzie, czeka, czeka, czeka, obrażony wychodzi. A nawet nie spojrzał, że to knajpa, w której zamawia się przy barze - śmieje się Karolina. - Kiedyś podchodziłam do takich delikwentów i ich informowałam o tym, ale przestałam, jak kilka razy dostałam chamską odpowiedź.
Ani zdarzyło się opuścić restaurację przed złożeniem zamówienia tylko raz w życiu:

- Kelner nie podchodził. Zawołaliśmy, a on na to: "Jesteśmy włoską restauracją, tu nie ma polskiego pośpiechu". Ja wiele rozumiem i mogę poczekać na jedzenie, ale chociaż przy napojach, alkoholu, przystawce. On nam nawet kart nie przyniósł. Czekaliśmy około 20 minut. Dodam, że oprócz naszej czwórki w restauracji były zajęte jeszcze dwa stoliki. Na sali dwie osoby: właściciel za barem i kelner.
Nasi rozmówcy przyznali, że do wyjścia z restauracji przed złożeniem zamówienia często skłania ich opieszałość i opryskliwość obsługi. Nasi rozmówcy przyznali, że do wyjścia z restauracji przed złożeniem zamówienia często skłania ich opieszałość i opryskliwość obsługi.

"Bo w menu nie ma nic ciekawego"



Ten zarzut pojawia się rzadziej, bo wielu klientów skrupulatnie przygotowuje się do odwiedzenia restauracji i doskonale wie, czego można się spodziewać.

- Menu zamieszczone jest na stronach internetowych, w mediach społecznościowych. Jest też wystawione przed wejściem i pokazują je osobom wchodzącym do restauracji nasi promotorzy. Nie wiem, jak wielką ignorancją trzeba się wykazać, żeby w dzisiejszych czasach nie wiedzieć, co serwuje restauracja, zanim się do niej wejdzie - opowiada jeden z sopockich restauratorów.
Magda, kelnerka w restauracji specjalizującej się w kuchni hiszpańskiej, jest bardziej wyrozumiała.

- Wpada do nas wielu turystów - opowiada Magda. - Wiele osób na odwiedzenie nas decyduje się spontanicznie, widząc, jaki fajny mamy ogródek. Nie sprawdzają menu przed wejściem, żeby nie tracić czasu, bo może ich to kosztować wolny stolik - w sezonie goście je sobie dosłownie wyrywają. Kiedy siadają i czytają kartę, okazuje się, że kuchnia śródziemnomorska to niekoniecznie ich bajka i decydują się wyjść. Nie tylko nie mamy im tego za złe, ale jeszcze dajemy jakiś przysmak na drogę. Żeby nas mimo wszystko miło wspominali i polecali znajomym.
- Niedawno umówiłam się z koleżanką na mieście tuż po pracy, w okolicy Zielonej Bramy. Byłam głodna jak wilk, dlatego szukałam miejsca, w którym można zjeść coś w miarę "normalnego"- relacjonuje Wiki. - Przed jedną z restauracji na Wyspie Spichrzów kelnerki częstowały kawałkami żeberek. Zasmakowało mi, więc weszłyśmy. Niestety, po przestudiowaniu karty okazało się, że nie ma nic ciekawego do tych żeberek. Zdecydowałyśmy się wyjść.
Na opuszczenie lokali decydują się też często osoby zmagające się z alergiami i nietolerancjami pokarmowymi, a także stosujące diety (w tym wegańską czy wegetariańską). Zdaniem Adama, pracownika kuchni w jednej z gdańskich restauracji, to błąd, bo wiele miejsc jest w stanie przygotować posiłek dla osób o szczególnych potrzebach czy upodobaniach.

- Nie mamy osobnego menu wegańskiego czy wegetariańskiego, bo nam się to nie opłaca, ale jesteśmy przygotowani na gości o szczególnych wymaganiach i spełniamy takie życzenia - podkreśla Adam. Wielokrotnie trafiają też do nas osoby z alergiami pokarmowymi, pytając, czy jesteśmy w stanie przygotować dla nich bezpieczny posiłek. Często nasza odpowiedź jest twierdząca, choć zdarza nam się też odmawiać - nie mamy możliwości przygotowania bezpiecznego posiłku bezglutenowego.

Trójmiejskie restauracje - zobacz, gdzie można dobrze zjeść



O tym, czy w restauracji, do której weszliśmy, zdecydujemy się złożyć zamówienie, często decyduje czystość i zapach. O tym, czy w restauracji, do której weszliśmy, zdecydujemy się złożyć zamówienie, często decyduje czystość i zapach.

Jest brudno i brzydko pachnie



- Po wejściu do restauracji natychmiast kieruję się do toalety, pod pretekstem umycia rąk. Przy okazji "obczajam", jak z higieną radzi sobie obsługa, czy za barem jest czysto. Jeśli coś mi nie pasuje, natychmiast wychodzę - mówi Maciej.
- Od zapachu ryb mnie mdli - opowiada z kolei Zofia. - Niestety, trudno znaleźć restaurację, która w ogóle nie ma ich w menu. Z reguły wybieram lokale, które specjalizują się w serwowaniu mięs, ale liczę się z ryzykiem, że ktoś przy sąsiednim stoliku złoży zamówienie, które będzie dla mnie jednoznaczne z opuszczeniem restauracji. W ostatnim miesiącu z tego właśnie powodu opuszczałam restaurację dwukrotnie. Uprzedzając komentarze - nie, nie jestem w stanie nad tym zapanować. Kiedy tylko poczuję rybę, to wymiotuję. Takiej rozrywki gościom restauracji wolę oszczędzić.

Jest za drogo



Mało kto idzie do restauracji tylko po to, aby zamówić jedną pozycję z menu (jeśli nie jest to np. kompletny zestaw obiadowy). Z reguły dobiera się przystawkę, napój, czasem osobno płaci się za mięso i dodatki. To podkręca rachunek.

- Kiedy widzę, że takie skompletowane zamówienie jest nie na moją kieszeń, to wychodzę. Nie będę nikogo czarował, że stać mnie na coś, na co mnie nie stać, a później jadł suchy chleb do końca miesiąca, bo kasę przepuszczę na obiad w restauracji - mówi Marcin. - Tu się usprawiedliwię, że nie celuję w drogie lokale. Sprawdzam menu przed wejściem, ale często brakuje w nim np. informacji, że dodatki do mięsa można sobie wybrać, ale trzeba za nie dodatkowo zapłacić. Zdarza się też, że ceny napojów są znacznie wyższe niż te, które zamieszcza się np. na Facebooku. I nagle z głównego dania za 39 zł robi się obiad za 120 zł za osobę, bo dochodzą zupa, ziemniaczki, surówka i piwko.

Wakacje, nowa karta menu i inne okazje. Promocje okolicznościowe w restauracjach



Niektóre osoby odstrasza już sam widok dzieci siedzących w restauracji. - Mój syn potrafi zgotować w restauracji piekło, dlatego nigdy nie daję się nabrać na takie słodkie buźki, tylko natychmiast zmieniam lokal - mówi Radosław. Niektóre osoby odstrasza już sam widok dzieci siedzących w restauracji. - Mój syn potrafi zgotować w restauracji piekło, dlatego nigdy nie daję się nabrać na takie słodkie buźki, tylko natychmiast zmieniam lokal - mówi Radosław.

Bo tak!



Obsługa jest opryskliwa, obok biegają dzieci, osoby przy sąsiednim stoliku przeklinają, "sąsiad zamówił homara, a ja przecież jestem weganką i szanuję życie każdej istoty" - rzeczy, które przeszkadzają tak bardzo, że chce się opuścić lokal, nie sposób zliczyć. I są to powody tak istotne, że mogą zdecydować o rezygnacji z posiłku, na który czekało się tygodniami.

- Zarezerwowałem stolik w bardzo obleganej gdańskiej restauracji, żeby świętować z dziewczyną rocznicę naszego związku - opowiada Gerard. - Kiedy przyszliśmy, okazało się, że obok nas siedzi osiem głośnych osób - miłośnicy siłowni ze swoimi rozentuzjazmowanymi dziewczynami. Ich rozmowy były tak płytkie i tak nasączone wulgaryzmami, że nie dało się tego słuchać. Restauracja była wypełniona po brzegi, więc nie było możliwości zmiany stolika, a kelner powiedział, że nie upomni gości, bo mają prawo "cieszyć się posiłkiem tak, jak lubią". Myślę, że zwyczajnie chodziło o to, że na stole było kilka butelek drogich alkoholi, więc szykował się spory rachunek. Kiedy oznajmiliśmy, że wychodzimy, restauracja zaproponowała zadośćuczynienie w postaci rabatu 20 proc. na kolejną wizytę. Nie skorzystamy.
- Kiedy coś mi nie pasuje, to natychmiast wychodzę - opowiada Aneta. - Czasem obsługa jest tak opryskliwa, jakby klient robił im dosłownie łaskę, że sam przyjdzie poprosić o kelnera, czasem menu mnie nie zadowala. Dodatkowo uważam, że jeżeli kelner oczekuje tipa, to w jego interesie jest podejść do mnie i chociaż dać kartę, a potem dać mi jedzenie w rozsądnym czasie lub poinformować, że na to danie nie ma z jakichś powodów szans albo że będę czekała nie wiadomo ile. Szanujmy swój czas i pieniądze - nie oczekuję czerwonego dywanu, ale jakiegoś standardu obsługi. Nigdy nie uważałam tego za niegrzeczne, bo sama pracuję w handlu i zwyczajnie rozumiem, że klient szuka najkorzystniejszej oferty.
- Jak dzieciaki latają samopas, a do tego drą się w niebogłosy, to uciekam w podskokach - mówi Agnieszka. - Nie po to zrywamy się z mężem, zostawiając własne maluchy pod opieką babci, żeby dać się męczyć cudzym. Menu jeszcze nigdy mnie nie wygnało, bo prawie zawsze wcześniej sprawdzam dostępne opcje, żeby się nie rozczarować. Poza tym jeśli miejsce jest przyjemne, a krzesło wygodne, to naprawdę ciężko mnie z takiej restauracji przegonić.

Opinie (419) ponad 10 zablokowanych

  • Druga strona medalu

    Fakt, w Polsce ta praca to czysty wyzysk. Najgorsi jednak nie są wcale właściciele.
    Roszczeniowi klienci- temat rzeka. Tak naprawdę okazuje się, że wszystko jest powodem do niezadowolenia. Podchodzisz do klienta już w drzwiach, chcesz pokazać kartę, opowiedzieć o specjalnościach i ofercie dnia, zapytać, czy potrzeba coś do picia( zwłaszcza w upalny dzień)- przeganiają Cię, bo oni wszystko sami, jak można być tak nachalnym, żeby dopytywać o potrzeby gościa i tak naprawdę to oni tu tylko przyszli popatrzeć. Czekasz aż usiądą do stolika, dajesz dużo czasu- brak zainteresowania. Pytanie o jakość potrawy i samopoczucie przy posiłku(co jest oczywistym standardem- gość zamawiający aperitiv przed posiłkiem, nie musi mieć na niego ochoty podczas jedzenia i trzeba donieść odpowiedniejszy napój lub kucharz mógł po ludzku się pomylić)- przeszkadza w jedzeniu, co to za dziwne pytanie czy wszystko w porządku?, pewnie nie jest, skoro pyta! Brak zapytania o zadowolenie z zamówienia, dodatkowe potrzeby- ignorant, nieprzeszkolona obsługa.
    Często spotykam się z wręcz komicznym obrazem tzw. typowego polakówa. Do restauracji najpierw wkracza jego ego, a dopiero później on. Przy przeglądaniu karty dań okazuje się, że typowe ceny dla danej lokalizacji są zbyt wysokie i zamiast wybrania tańszej pozycji z menu, chłop jak dąb zamawia pozycję z menu dziecięcego( która z oczywistych względów jest skromnych rozmiarów). Całość zostaje popiera colą ze spożywczego. Następnie klient ten udaje się do toalety i w najlepszym przypadku zapomina spuścić po sobie wodę.
    Albo klient francuski piesek- przy tatarze leży dla ozdoby marynowany grzybek, którego on nie lubi; cierpi na alergie, ale dopiero po wydaniu dania.
    Na szczęście są też osoby(i to bardzo dużo) doceniające pracę kelnera, zdolne do konstruktywnej krytyki, które zamiast robić awanturę, bo poprzednik zrzucił ręczniki papierowe na podłogę, poproszą o ich dołożenie. Są nawet jednostki, które podzielą się miłym słowem ️️️

    • 0 1

  • najlepsze jest to

    jak przyjada tacy wielcy panstwo - podadza im stolec, a oni sie tym zachwycaja :)
    dosc czesty widok w polszy

    • 0 0

  • (15)

    Czas oczekiwania i obojętność obsługi to nie raz problem, oczywiście da się to zrozumieć przy dużym obłożeniu danego lokalu. Na szczęście jest na to sposób;) Wystarczy żeby wzięli was za Niemców lub Norwegów;) Nie dość, że jest zdecydowanie szybciej to nawet pojawiają się uśmiechy i doświadczasz zdecydowanie większej uprzejmości od obsługi:) Potem gdy już wszystko załatwione, niemile zaskakujesz kelnerki i odzywasz się do nich po polsku. Reakcje bezcenne, bo przepada wizja napiwku w Euro oraz propozycji wspólnej wycieczki do hotelu w zamian za ajfona;)

    • 107 41

    • (7)

      Co za bzdury....pracuje w gastro i wcale nie jest tak że Norwedzy czy Niemcy to lepsi klienci. To indywidualna kwestia konkretnych osób, bez względu na narodowość.

      • 17 2

      • Oj, nieraz widać że obsługa częściej się kręci wokół Niemców i Skandynawów (6)

        Wcale się im nie dziwię. Przeciętny Kowalski zostawi ile? 10zl na zamówieniu za 100? A obcokrajowcy nieraz rzuca 10-20 EUR napiwku jak będą zadowoleni z obsługi.
        Prosta rzecz i zrozumiała.

        • 12 0

        • rozumiem ze pani w biedrze, jak ci skasuje zakupy, tez zostawiasz tipa?

          • 0 0

        • (2)

          Jeżeli sie kreca, to nie dlatego że są Norwegami, tylko dlatego że wymaga tego serwis. Pracuje w gastro 10 lat i takie rzeczy jak 10-20 euro do rachunku na 100 zł się nie zdarzają. Chyba że ktoś już jest mocno podpity, na imprezie, ale to zupełnie inna sytuacja.

          • 4 1

          • Akurat Szwed czy Norweg napiwki zostawia rzadko (1)

            bo w tych krajach napiwek nie jest w zwyczaju.

            • 5 1

            • Też nie jest to prawda, dają po prostu "przepisowe" 10%.

              • 1 1

        • Nie pitol bo Niemiec jak zostawi 2 euro to jest szal (1)

          • 9 0

          • też to chciałem napisać

            Już nie raz widziałem rodzinkę fryców którzy nie zostawili ani centa. A darli mordę w restauracji i mlaskali jak zwykłe chamstwo.

            • 9 0

    • (5)

      Super, że znasz norweski.

      • 21 2

      • wszyscy polscy wokalisci znają norweski. po "norwesku" spiewaja do momentu gdy nie ma tekstu

        • 0 0

      • spokojnie, kelnerki też nie znają (1)

        • 18 0

        • Nie znają, ale mają wyczulenie na ryje pszenno-buraczane, więc Polakowi nie tak łatwo udawać Norwega.

          • 12 5

      • (1)

        Robie tam na budowie juz puł roku to lizłem jezyka

        • 17 7

        • Plagiat!!

          • 3 5

    • Ahahahahahha.

      Dobrze,,ze svencjusze.makumby i inni gołodupce nie wychodzą na miasto bo za te kieszonkowe od mamusi to duży wstyd.

      • 8 0

  • nie chodzę zjeść na gdańską starówkę (4)

    tam restauratorzy i obsługa jest oderwana od ziemi - ogródki zajmują całe chodniki(nie ma jak przejść), ceny z kosmosu, obsługa fatalna(roszczeniowa), jedzenie nie zbyt smaczne.

    • 45 0

    • W Gdańsku nie ma starówki. (2)

      • 6 7

      • Nie ma Starówki. Z kolei starówka jest.

        Zachęcam do interakcji ze słownikiem j. polskiego.

        • 0 0

      • Jest starówka - tam gdzie obsługa jest roszczeniowa.

        • 11 2

    • Stare miasto, nie ma starówki

      • 1 3

  • Leniwa obsługa i tyle. (38)

    Nie ma teraz profesjonalnych kelenrów. Teraz to dzieciaki z łapanki i nie wiedzą nic o kelnerstwie. 30 minut czekania aż łaskawie podadzą menu a jak się zapyta o ajkieś danie to odpowiedź jest mniej więcej taka : "ja nie wiem ale zapytam kucharza". Kelner powininen znać menu na pamięć i pinie obserwować salę czy ktoś czegoś nie potrzebuje !

    • 402 15

    • (11)

      Nie leniwa, tylko nie przeszkolona. A swoją droga, ciekawe jak Ty bys ogarniał tabakę. Bo to nie jest takie proste jak się wydaje.

      • 14 53

      • (4)

        Gwarantuję ci, że opłaci ci się nauczyć menu na pamięć, znać składniki itd. jak masz dobrą bajerę i potrafisz poopowiadać o jedzeniu, od razu przekłada ci się to na napiwki. Przynajmniej jak tak doceniam pracownika. Nigdy nie dołożę złotówki, jeśli jedzenie tylko zostanie doniesione. Zawsze jeśli kelner podejdzie w miarę szybko, szybko przyniesie napoje, podejdzie zapytać czy coś jeszcze może podać, poda jakieś kolorowanki dla dzieciaków. To są proste triki. Kosztuje cię to kilka zdań więcej, a napiwek masz u takich gosci jak ja, jak w banku.

        • 22 0

        • (2)

          Oho, znaffca i szkoleniowiec sie znalazl.

          • 0 5

          • (1)

            Znawca? Czy pytanie "czy coś jeszcze podać" lub " smakowało państwu", to jakaś tajemna wiedza dla znawców?

            • 0 1

            • Zwróć uwagę na ton wypowiedzi.

              • 0 1

        • Sory, ale do którego komentarza to odpowiedź, bo nie kumam?

          • 0 5

      • (5)

        wystarczy sie przyłożyć do tego co sie robi a jak się nie podoba to zawsze można znaleźć inna pracę z pewnościa takiego geniusza docenią :D

        • 48 7

        • (4)

          Nie, to nie jest tak że się trzeba "przyłożyć" i nagle masz profesjonalnego kelnera. Trzeba nauczyć odpowiedniej organizacji pracy, zasad panujących w restauracji, odpowiedniego serwisu. Latanie z obłędem w oczach i wywalonym jęzorem, ale bez myślenia, nic nie da. Goście nadal będą źle obsłużeni. Dlatego tak ważne są szkolenia i okres próbny. A argument " jak ci się nie podoba to zmień pracę " godny 5-cio latka.

          • 35 5

          • (3)

            Argument bardzo dobry.Twoja uwaga godna pięciolatka...

            • 4 14

            • (2)

              To w takim razie po co związki zawodowe, przepisy, skoro "jak się nie podoba to zmień pracę"? Zastanów się co mówisz, bo to pożałowania godne, serio.

              • 9 4

              • związki zawodowe? wśród sezonowych pracowników? (1)

                Może jeszcze strajk...

                • 3 1

              • I koło się zamyka, bo jeśli pracownicy sezonowi, to nie opłaca się ich szkolić, nawet nie ma na to czasu. No więc mają być sezonowi, czy mają być profesjonalni? Bo obu tych rzeczy nie da się zrobić na raz.

                • 7 0

    • (2)

      A kogo oczekujesz jak płacą 14zł netto dzieciakom do 26 lat;)

      • 52 6

      • A z pensja nauczycielki tez tak powiesz? (1)

        • 1 3

        • tak

          kogo oczekujesz skoro tak mało płacą, nigdy do roboty nie przyjdzie profesjonalista który jest rozchwytywany na rynku za 4 razy większe pieniądze, tylko, albo nieudacznik, albo wielki pasjonat.

          • 1 1

    • Chyba już nie ma takiego zawodu jak kelner (18)

      młodzi ludzie sobie dorabiają przez pewien czas a potem biorą się za prawdziwe życie i prawdziwe zarabianie.
      Ostatniego kelnera z zawodu widziałam w Zaklętych rewirach ale to nie była pozytywna postać

      • 44 2

      • Na Mazurach spotkaliśmy w restauracji hotelowej ok. 50-letniego kelnera. Wygląd, zachowanie - uosobienie tego zawodu z dawnych lat. Takich ludzi się już nie spotyka.

        • 2 0

      • Technikum hotelarskie istnieje. (11)

        Zawod kelner,barman.Nauka tyle lat co w technikach.Potem praca na promach.Dawniej praca na StBatorym.

        • 23 0

        • (10)

          Spójrz sobie na listę zawodów w Polsce i znajdź mi kelnera. Nie kelnera/barmana. Zakres obowiązkow na tych dwóch stanowiskach jest zupełnie inny.

          • 2 0

          • Klasyfikacja zawodów i specjalności (4)

            Kelner wpisany pod numerem 513101

            • 8 0

            • Dziekuje ze napisal Pan tutaj, ze jest zawod kelner. (3)

              • 2 0

              • (2)

                No i co z tego? Jest tam też kapelusznik, ale ważne jest to, że nie ma Stowarzyszenia Polskich Kelnerów, na wzór Stowarzyszenia Polskich Baumanów albo Stowarzyszenia Polskich Sommelierow. A to te Stowarzyszenia dbają o pracowników, poziom umiejętności, organizują konkursy i szkolenia. A to jest ważne, nie to czy jest się numerkiem w rejestrze z dyplomem zawodówki. Czyli zawód ten nie istnieje. To szkolenia i zawody/konkursy weryfikują jakość wykonywanej pracy i podnoszą prestiż zawodu. Nawet barisci stoją pod tym względem wyżej od kelnerów. Słyszał ktoś o jakimś World Class dla kelnerów? No właśnie...

                • 1 5

              • Masz racje. (1)

                Najważniejsze że niema Stowarzyszenia Polskich Kelnerów.Milo ze napisales że niema zawodu kelner.Umiesz w kulturalny sposób zwrócić ludziom uwagę na ich błędy. Dziekuje za pouczenia.Pozdrawiam.

                • 2 0

              • Spadaj na drzewo z którego zlazles.

                • 0 2

          • Malo obchodzi mnie lista zawodow w Polsce.Wiem jakie technikum ukonczyl moj syn. (3)

            • 7 1

            • mało mnie obchodzi (1)

              jakie technikum skończył twój syn

              • 3 8

              • Wiecej zyczliwosci dla ludzi ,zycze.

                • 5 1

            • A powinna Cię obchodzić, szczególnie jeśli Twój syn kończył technikum hotelarskie. Nie ka zawodu kelnera, jest tylko zawód kelner/barman i kelner/sommelier. A to duży błąd, ponieważ kelner, barman, sommelier, to są 3 różne stanowiska. I dzięki temu że nie ma zawodu kelnera, większość tych co pracują to tylko napęd pod tacę.

              • 5 3

          • Po technikum hotelarskie masz przeszkolenie w zawodzie kelner barman.Moj syn skończył to technikum w Gdyni.Jest jeszcze podobne w w Gdańsku.

            • 13 0

      • W branży gastro funkcjonują dwa pojęcia na określenie osoby, która podaje klientom jedzenie: (3)

        kelner oraz "napęd do tacy". Zgadnijcie dlaczego?

        • 8 0

        • A kogo chcesz za 14zl netto "plus napiwki"? (1)

          śmiech na sali

          • 12 1

          • Rzeczywiscie stawki dla kelnerow sa male.

            Ale pracując na promie jest zaleta ,ze pracuje się dwa tygodnie non stop .potem jest dwa tygodnie wolnego.Stawka płacowa - najniższa.

            • 4 0

        • Centrum Gdanska 10zł za godzine bez umowy "bo napiwki"

          Kto tam ma pracować? Nie ośmieszaj się.
          Jeszcze jedzenie trzeba kupić samemu. Kelner ma znać smak potraw?

          • 11 1

      • Bo nie ma takiego zawodu oficjalnie. W Polsce nie istnieje, jest za to barman. Dlatego Ci ludzie potem są zagubieni, bez szkoleń, przewodnika oparcia.

        • 10 1

    • mylisz się, są.

      • 0 0

    • to blad szefostwa

      kelner zeby znac Smak potrawy, ktora sprzedaje musi sobie za nia sam zaplacic. Smieszne co?
      Ludzie sa nieprzeszkoleni. z pustego salomon nie naleje

      • 19 0

    • za dużo chcesz

      • 2 2

    • życie....

      Jakie stawki taka praca. ;)

      • 31 2

  • bardzo typowe powody

    1. obsługa nie jest w stanie nawet podać karty przez długą chwilę
    2. czegoś, na co miałam ochotę akurat tego dnia nie ma w menu
    3. w środku jest głośno lub puszczona jest muzyka, której wyjątkowo nie lubię
    4. na sali panuje chaos, biegają dzieciaki, lub równie rozwydrzeni dorośli zachowują się jakby wypuszczono ich z zamknęcia po dłuższym czasie
    5. czystość stolików i sali pozostawia wiele do życzenia
    6. w środku ma miejsce impreza na większą ilość osób, co przeważnie skutkuje wydłużonym czasem oczekiwania dla klientów "z ulicy"

    Nie wszystkie powyższe punkty to przytyk, bardziej uważam, że każdy ma prawo dobrać miejsce posiłku do własnych preferencji i jeśli gdzieś mu się nie podoba, po prostu tam nie jeść.

    • 2 0

  • Zwierzę lub człowiek (2)

    Wyjdę jeśli obok będzie ktoś ze zwierzęciem. Kelner powinien poinformować przed zaproszeniem mnie do stolika,że jest obok pies/ kot lub jeśli chce kogoś takiego posadzić przy stoliku obok mnie

    • 28 14

    • Dokładnie!!!!

      Nie mam ochoty na toksoplazmozę

      • 1 1

    • Spr

      Ja bym wyszedl jak ty bys obok siedziala.

      • 2 3

  • Psy

    Zdarzyło mi się wyjść z restauracji jak wszedł ktoś z psem. Teraz ciężko znaleźć restauracje z zakazem wprowadzania zwierząt, bo nagle wszystkie są dog friendly... Jeśli zamówiłam już jedzenie to zazwyczaj prosiłam o spakowanie na wynos, a jeśli nie to wychodziłam tak o. Pominę już to, że te zwierzęta niemiłosiernie cuchną, sapią i rozchlapują wodę, ale dodatkowo jeszcze nie sposób zwrócić uwagę właścicielowi, bo zakochani w nich jak Romeo w Julii. Mam bardzo silną alergię na sierść, a wielcy panowie właściciele czworonogów nie chcą trzymać smrodów na smyczy.

    • 7 1

  • pytanie po co w ogóle wchodzimy - otóż nie żadne my, tylko grupka lanserów, którzy potrzebują fotki na insta. Normalni ludzie do restauracji nie wchodzą, bo w domu taniej i wiesz co jesz.

    Ja tylko raz byłem w restauracji, to było w 1986 w restauracji GS w Żukowie, ale byłem zalany, więc usprawiedliwiony.

    • 4 0

  • (3)

    Wychodzimy bez zamawiania, bo:
    a) co zobaczyliśmy w menu jest za drogie;
    b) nie jesteśmy zainteresowani tym co przeczytaliśmy w menu;
    c) nie dostaliśmy menu.

    W pierwszym i drugim przypadku dziękujemy i wychodzimy, w trzecim wychodzimy po francusku.

    Żenujące jest tylko zamówić, zjeść i potem się użerać, że za drogo, bo nie umiałam czytać menu ("paragony grozy"), albo zjeść i próbować wyjść bez płacenia, bo nie wiedziałam, że trzeba.

    • 24 0

    • (1)

      Myk z paragonami grozy polega na tym że ceny masz za 100g i nie odnotowujesz świadomie rzeczywistej ceny.

      • 0 0

      • Well, jeśli coś nie wygląda na spelunę, to trudno oczekiwać, by podawane tam ceny były mogły być faktycznie niższe niż w Maku.

        • 0 0

    • po angielsku

      • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane