• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spór w restauracji. Czy kelner może nie znać polskiego?

Ewa Palińska
16 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Restauracja San Marco podkreśla swoją włoskość i nie ma w tym nic złego. Nasz czytelnik twierdzi jednak, że został z niej w wulgarny sposób wyproszony, gdy poprosił o obsługę w języku polskim. Szefostwo zaprzecza i twierdzi, że klient sam opuścił lokal. Restauracja San Marco podkreśla swoją włoskość i nie ma w tym nic złego. Nasz czytelnik twierdzi jednak, że został z niej w wulgarny sposób wyproszony, gdy poprosił o obsługę w języku polskim. Szefostwo zaprzecza i twierdzi, że klient sam opuścił lokal.

Chciał porozmawiać z obsługą w języku polskim a został niegrzecznie wyproszony z restauracji - taką relację z wizyty w San Marco przy ul. Długiej w Gdańsku przedstawia nasz czytelnik. Obsługa lokalu potwierdza, że ich gość domagał się rozmowy z osobą biegle komunikującą się w języku polskim, jednak nie czekał, aż mu się to umożliwi, tylko zdenerwowany opuścił lokal. Zapewnia też, że nikt z pracowników nie potraktował go niegrzecznie i nie kierował w jego stronę wulgaryzmów.





Czy obsługa w lokalach powinna mówić po polsku?

Bariera komunikacyjna, wynikająca z faktu, że klient i obsługa restauracji mówią różnymi językami, to nic niezwykłego. Szczególnie podczas zagranicznych wojaży.

Naszemu czytelnikowi taka sytuacja przydarzyła się jednak w Gdańsku, podczas wizyty we włoskiej restauracji, gdzie obsługiwał go włoski kelner.

Panowie rozmawiali po angielsku.

Pan Wojciech twierdzi, że początkowo mu to nie przeszkadzało. Jednak w momencie, kiedy nie był w stanie porozumieć się w sprawie detali zamówienia, poprosił o rozmowę z kimś, kto posługuje się językiem polskim.

- We wtorek wieczorem obchodziłem z żoną piątą rocznicę ślubu. Ubraliśmy się elegancko, przygotowałem mały prezent, poszliśmy do restauracji San Marco na Długiej w Gdańsku. Jest tam dość drogo, ale miało być elegancko i wyjątkowo - opowiada pan Wojciech. - Obsługiwał nas kelner, Włoch, niemówiący po polsku. Porozumieliśmy się po angielsku, ale komunikacja szła dość opornie - on znał ten język dość słabo. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że się nie dogadamy co do szczegółów. Nie wiedziałem, jak po angielsku poprosić o mule czy muszle św. Jakuba.

Klient nasz pan - nietypowe życzenia restauracyjnych gości



"Skoro lokal mieści się w Polsce, to ktoś z obsługi powinien mówić po polsku, prawda?"



Nasz czytelnik relacjonuje, że zapytał kelnera, czy może poprosić o to, aby obsłużyła go osoba mówiąca po polsku. Kelner na moment odszedł, po czym wrócił i powiedział, że nikogo takiego nie ma.

- Fakt, że w restauracji znajdującej się w Polsce musi być ktoś, kto mówi po polsku, wydał mi się oczywisty. Nalegałem więc o sprowadzenie takiej osoby, bo wiedziałam, że z tym panem nie porozumiemy się w kwestii zamówienia. Zamiast tego kelner przyprowadził szefa kuchni, który podobnie jak on jest Włochem. Ten pan mówił lepiej po angielsku, ale był wyraźnie poirytowany moją prośbą. Zaczął mnie pytać, czy gdy jestem za granicą, to też proszę o obsługę w języku polskim. Odpowiedziałem mu, że to porównanie jest niedorzeczne, bo przecież nie jesteśmy za granicą, tylko w Polsce. Wtedy kucharz rzucił w naszym kierunku "fuck off", więc pospiesznie wyszliśmy z lokalu. Restauracyjny "naganiacz" krzyknął za nami natomiast "vafancullo" - mniej więcej to samo, tylko po włosku.

Zamiast przeprosin brak zrozumienia i groźby?



Po wyjściu z restauracji pan Wojciech zadzwonił do restauracji, pod numer telefonu, jaki znalazł w internecie. Chciał porozmawiać z właścicielem, który - jak go poinformowała pani, która telefon odebrała - jest Polakiem. Padła obietnica, że właściciel oddzwoni.

- Dostałem telefon, ale nie od właściciela, ale od kelnera, który mnie obsługiwał. Twierdził, że jest współwłaścicielem lokalu i przez cały czas trzymał stronę szefa kuchni. Nie tylko mnie nie przeprosił, ale uznał, że dobrze się stało, że wyrzucono nas z restauracji. Z jego ust padły też groźby pod moim adresem - relacjonuje pan Wojciech.
Nie był to ostatni kontakt naszego czytelnika z personelem restauracji. Wieczorem zadzwonił do niego jeszcze jeden pracownik San Marco.

- Przedstawił się jako supervisor, prawdopodobnie był Ukraińcem. Tonował sytuację, był bardziej ugodowy i grzeczny. Podkreślił jednak, że rozmowa jest nagrywana. Mówił, że w tej sytuacji jest słowo przeciwko słowu, a on nie może rozstrzygnąć, co się naprawdę wydarzyło - opowiada pan Wojciech.

Serwis doliczany do rachunku w restauracji - tak czy nie?



Restauracja San Marco: "Klient został potraktowany kulturalnie i ze zrozumieniem"



Przedstawicielka restauracji potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce. Zapewnia jednak, że gość został potraktowany zgodnie z wysokimi standardami obsługi, jakie panują w lokalu.

- Jesteśmy restauracją włoską. Mamy włoskiego szefa kuchni, włoskiego kelnera. Przykładamy dużą wagę do tego, żeby goście poczuli się u nas jak we Włoszech - opowiada przedstawicielka restauracji. - Potwierdzam, że pan, o którym mowa, odwiedził wczoraj nasz lokal. Przyznaję, że poprosił o kontakt z osobą mówiącą po polsku. Problem starał się rozwiązać nasz szef kuchni, który oprócz języka włoskiego posługuje się też biegle językiem angielskim. Problemu w komunikacji między panami nie było, jednak nasz gość kategorycznie domagał się obsługi w języku polskim. Zanim zdążyliśmy spełnić jego prośbę, wraz ze swoją partnerką odszedł od stolika i opuścił nasz lokal.
Jej zdaniem rozmowy telefoniczne z panem Wojciechem nie były miłe.

- Naszej menadżerce powiedział "powinna mnie pani zrozumieć, skoro sama pani jest Polką". Trafił jednak na Ukrainkę, tyle że biegle mówiącą po polsku. Dementuję też informację, jakoby kierowano pod adresem pana wulgaryzmy. Wysoki standard obsługi to nasza dewiza i takie sytuacje po prostu nie mają u nas miejsca.

Miejsca

Opinie (923) ponad 20 zablokowanych

  • Nie rozumiem o co chodzi? Żyjemy w Polsce, gdzie językiem urzędowym jest polski. Restauracja powinna wywiesić (4)

    informację, że mówimy w różnych językach ale nie w języku polskim. Informacja powinna być duża, czytelna a klient powinien się wręcz o nią potykać. W tym wypadku powinna to być restauracja dla klientów biegle władających językiem włoskim, bo zakładam że kelnerowi angielski również średnio wychodzi. Po takim doświadczeniu, właściciel wyśle na naukę polskiego swoich pracowników albo zatrudni tłumacza i po kłopocie.

    • 16 1

    • Restauracja to nie urząd (3)

      A prywatny lokal, do którego nie ma obowiązku przychodzenia.
      Zawsze można wyjść, jak się coś nie podoba.

      • 2 9

      • To nie przychodź ale jak się już zdecydujesz, gadaj po polsku, bo jesteś w Polsce i nie ty musisz się (2)

        dostosować. Zrozumiałeś czy za trudne?

        • 8 2

        • A mogę gadać po jakiemu będę chciał? (1)

          Czy koniecznie muszę po polsku?

          • 1 6

          • A jednak za trudne.

            • 5 1

  • O kurczę ,słabo trochę a na pewno nieprofesjonalne zachowanie restauracji

    Zapisuje nazwe i będę omijać:)

    • 11 0

  • wypowiada sie

    wszechpolak katolik - ciekawe jak z ortografia gramatyka

    • 1 6

  • znając temperament włochów trudno nie uwierzyć klientowi

    tym bardziej, że polscy goście byli raczej w świątecznym nastroju. należy jednak pamiętać, że polak jak się odpali to wybucha czasem :) proponuję wybierać polskie restauracje, z polską kuchnią i polskimi problemami i polskim jadem

    • 7 0

  • Pożałował szmalu na restaurację i piękny wieczór.

    Niby ubrał się elegancko to powinien iść do porządnej restauracji a nie do pośledniej chamburgerowni.Pewnie pożałował szmalu.Frytek babie trzeba było zamówić lub pączków na giełdzie w Pruszczu.

    • 2 7

  • Tylko patrzec jak beda teraz na drzwiach wejsciowych do restauracji wywieszki: obslugujemy rowniez wjezyku polskim

    • 5 0

  • Zostać pariasem (1)

    we własnym kraju

    • 2 1

    • Pariasem...

      Polakiem robakiem.

      • 0 0

  • Tytuł

    Mógł się nie żenić to by nie musiał tam iść. Może jest sknerą, a kłótnia to tylko pretekst żeby nie wydać za dużo pieniędzy. Chciał dobrze, ale nie wyszło...

    • 1 5

  • and

    super, będę wiedział którą restaurację omijać ;)
    Obsługa w języku polskim nie powinna nawet podlegać dyskusji.

    • 4 2

  • Bojkot (1)

    Zbojkotowac ta bude gastronomiczna bo restauracja na poziomie to nie jest, nie chodzic tam i tyle co to ma znaczyc? Buractwo i wiocha, ciekawe skad pochodzi wlasciciel, z Kongo?

    • 6 2

    • Jakby pochodził z Kongo

      to by była obsługa w języku francuskim.
      A jak cię interesuje skąd jest właściciel, to wystarczy że przeczytasz artykuł.
      Człowieku na poziomie.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane