- 1 Grzechy gastronomii: kto winny? (115 opinii)
- 2 Połączyła ich miłość do jedzenia (45 opinii)
- 3 W maju króluje zielony afrodyzjak (93 opinie)
- 4 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (49 opinii)
- 5 10 najlepszych trójmiejskich restauracji (72 opinie)
- 6 Jemy na mieście: Garden Food&Cafe (61 opinii)
Nie lubicie jeść sami w restauracji? Wykrawacie z mięsa wszystkie żyłki? Nie popijacie lodów i owoców? A może przeszkadza wam chrupanie warzyw? Nie jesteście sami, wiele osób ma jakieś kulinarne fobie czy dziwactwa. Moi rozmówcy opowiedzieli mi o swoich żywieniowych "strachach".
- 1. Popijanie lodów i owoców
- 2. Trzy składniki na talerzu
- 3. Strach przed chrupiącymi warzywami
- 4. Żyłki w mięsie
- 5. Jedzenie samemu w restauracji
- 6. Lęk przed jedzeniem w towarzystwie
- 7. Czekolada, truskawki - tak, wyroby czekoladowe i z truskawkami - nigdy
Czym tak naprawdę jest fobia? To zaburzenie nerwicowe, którego objawem jest niekontrolowany i irracjonalny lęk przed różnymi określonymi sytuacjami, zjawiskami lub przedmiotami. Choć strach ten nie ma swojego logicznego uzasadnienia, często uniemożliwia człowiekowi normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Szacuje się, że na tę przypadłość cierpi ok. 10 proc. naszej populacji.
Lęk przed pająkami czy zamkniętymi, ciasnymi przestrzeniami nikogo nie dziwi, jednak fobie związane z kulinariami mogą wydawać się zaskakujące. Choć podane przez moich rozmówców przykłady należałoby zakwalifikować jako kulinarne dziwactwa, w dodatku niegroźne dla zdrowia, istnieje cała grupa fobii związanych z jedzeniem, które wywołują objawy somatyczne, np. przyspieszoną akcję serca, duszności, zawroty głowy, wymioty, biegunkę, odrętwienie, omdlenie i wiele innych.
1. Popijanie lodów i owoców
- Po zjedzeniu owoców czy lodów czuję lęk. Jest on spowodowany tym, że boję się, że się zapomnę i napiję wody. Miałam w życiu kilka takich sytuacji, że ktoś z moich znajomych po skończeniu lodów czy podczas jedzenia owoców sięgał po picie i panicznie wtedy reagowałam, drąc się, żeby nie pił. Nie wiem, dlaczego tak silnie na to reaguję, nie pamiętam, żeby kiedyś bolał mnie brzuch czy towarzyszyły inne dolegliwości, bo połączyłam owoce czy lody z wodą. Pamiętam za to, że w dzieciństwie babcia zawsze mi powtarzała, gdy chciałam się napić, że nie mogę, bo dopiero zjadłam owoce - opowiada Kamila.
Okazuje się, że babcine rady były jak najbardziej słuszne. Według lekarzy i dietetyków, po zjedzeniu owoców powinno się pić wodę dopiero po 30, a najlepiej 50 minutach. Dozwolony jest oczywiście mały łyk wody, by ugasić pragnienie (nie powinno się pić wody całym szklankami). Dlaczego? W owocach znajdują się cukry oraz drożdże, które odpowiadają za fermentację alkoholową. Po zjedzeniu owocu, enzymy trawiennie zajmują się strawieniem go. Jeśli zaraz po zjedzeniu wypijemy wodę, rozcieńczy ona soki żołądkowe. Wówczas w żołądku panują doskonałe warunki do fermentacji - a ta powoduje nieprzyjemne gazy i wzdęcia.
2. Trzy składniki na talerzu
Czasem problemem okazuje się odpowiednia kompozycja składników na talerzu.
- Nie zjem obiadu, jeśli nie składa się on z trzech składników: musi być mięso, ryba lub jakiś ich wege zamiennik, skrobiowy dodatek np. ziemniaki czy ryż i jakaś surówka. Mój chłopak nie przepada za warzywami i jak robi obiad to podaje np. mięso z samymi frytkami. Dla mnie jest za sucho, musi być warzywko - opowiada Marta.
3. Strach przed chrupiącymi warzywami
Z warzywami związanych jest wiele żywieniowych fobii. To, że dzieci za nimi nie przepadają, jesteśmy w stanie zrozumieć. Brukselka czy szpinak to zmora wielu kilkulatków. Jednak w przypadku dorosłych lęk przed zjedzeniem warzyw może oznaczać, że mamy do czynienia z jakimś zaburzeniem, np. holusofobią. Lęk ten często przyjmuje postać odmowy jedzenia jarzyn w określonym kolorze. Ale zdarzają się też inne.
- Nie lubię jeść warzyw. I to nie tak, że smak mi przeszkadza. Mam ciarki i niedobrze mi się robi, gdy słyszę jak ktoś je je. Chrupanie marchewki, ogórka czy rzodkiewki jest dla mnie tak samo nieprzyjemne jak dźwięk kredy na tablicy czy noża na szkle. Z kolei w miękkich gotowanych warzywach nie pasuje mi ich tekstura. Ta ziemniaczaność, która wypływa, gdy przegryzie się fasolę czy groszek. Obrzydliwość - mówi Ada.
4. Żyłki w mięsie
Przyrządzanie surowego mięsa nawet dla mięsożerców bywa zadaniem niełatwym. I to nie przez skomplikowane przepisy, lecz przez sam produkt.
- Rzadko przyrządzam mięso, raczej mój narzeczony gotuje obiady. Czasem jednak zdarza się, że sama muszę coś mięsnego zrobić i jest to dla mnie katorga. Nie mogę znieść zapachu surowego mięsa. Zwykle wybieram najprostsze do obrobienia piersi kurczaka czy indyka. Jednak wycięcie tych wszystkich błonek zajmuje mi mnóstwo czasu. Nie może zostać nawet jedna - opowiada Paulina. - Tak samo jak podczas obiadu natrafię w mięsie na jakąś żyłkę czy chrząstkę - nie zjem dalej. Po prostu mnie to obrzydza.
5. Jedzenie samemu w restauracji
Lęk przed samotną wizytą w restauracji to jedna z częstszych obaw związanych z jedzeniem. I nie chodzi nawet o to, że przeżywanie miłych chwil w samotności jest mniej miłe. Tylko o to, że nadal zabawa w pojedynkę budzi skrajne emocje i dla wielu osób jest barierą nie do pokonania.
- Mogę iść sama do Maka, zamówić frytki z budy, ale pójście do restauracji to jest coś, co robi się z ludźmi. Co ciekawe, nie mam problemu z robieniem samodzielnie rzeczy, np. nie widzę problemu w pójściu w pojedynkę do kina. Ale restauracja to co innego - nie chodzi przecież o samo zjedzenie posiłku, ale o jego celebrację, przy okazji się rozmawia itp. Przeraża mnie, że miałabym siedzieć sama i patrzeć w talerz - opowiada Agnieszka.
- Nie lubię sam jeść w restauracjach, bo czuję się dziwnie, niekomfortowo. Pewnie dlatego, że za dzieciaka wyjście do restauracji było świętem, więc dziś nie umiem sam wejść do knajpy, bo czuję się tak, jakbym sam sobie kupował medal na allegro - mówi Kuba.
6. Lęk przed jedzeniem w towarzystwie
Sporo jest też osób z odwrotnym lękiem - nie przepadają za konsumowaniem posiłków w większym gronie. Jest to całkiem zrozumiałe. Problem pojawia się, gdy jedzenie w towarzystwie i rozmowy podczas spożywania dań zaczynają wzbudzać w nas paniczny strach, co skutecznie może utrudnić życie. Mamy do czynienia wówczas z zaburzeniem zwanym dejpnofobią. Objawami, które towarzyszą takim lękom są najczęściej: ściśnięte gardło i mdłości.
- U mnie nie ma to aż tak ostrego wymiaru, ale klucha w gardle czy mdłości się zdarzają, gdy mam jeść z obcymi ludźmi. Zanim zacząłem pracować zdalnie, dużym dyskomfortem były dla mnie posiłki w pracy. Nawet, gdy trafiłem w biurze na pustą kuchnię to nie byłem w stanie nic przekąsić ze stresu, że zaraz ktoś wejdzie. Dziś jej trochę lepiej, ale nadal wyjście do restauracji ze znajomymi to dla mnie żadna przyjemność. Przez ten cały stres, nie jestem w stanie skupić się na rozmowie - opowiada Przemek.
7. Czekolada, truskawki - tak, wyroby czekoladowe i z truskawkami - nigdy
Choć wydawałoby się, że dla osób lubiących truskawki czy czekoladę, słodycze zawierające te składniki będą rónie przyjemne w smaku - nic bardziej mylnego. Jak z alkoholem i czekoladą - wielu miłośnikom czekolady nie smakują te z likierami, i odwrotnie - dla fanów mocnych trunków próbowanie słodyczy z ich dodatkiem wcale nie musi smakować.
- Bardzo lubię czekoladę, najlepiej czystą, chociaż z fajnym dodatkiem np. solą czy karmelem też mi smakuje. Nie cierpię za to rzeczy o smaku czekoladowym np. lodów, ciast, koktajli. W ogóle mi to nie smakuje. Podobnie mam z truskawkami. Kocham te owoce, czekam na nie cały rok, ale truskawkowe słodycze są okropne - smakują chemicznie, a przez to przypominają mi się antybiotyki i inne lekarstwa, których dużo przyjmowałem za dzieciaka, wręcz mam odruch wymiotny jak się natknę przypadkiem na coś takiego - mówi Marcin.
- parvocoquofobia - lęk przed jedzeniem posiłków w barach przy autostradzie. Dotyczy głównie Amerykanów oglądających horrory klasy B, których krwawa akcja ma zwykle miejsce w takich niewinnie wyglądających, przydrożnych barach. Psychologowie zaś przyczyny tego lęku doszukują się w negatywnych opiniach o "małych kucharzach", które przekaądają się na przekonanie, że malutkie restauracyjki i bary są kiepskie;
- alliumfobia - lęk przed czosnkiem. Cierpiące na niego osoby już na sam widok czosnku dostają zawrotów głowy, drżenia rąk i nóg, a w ekstremalnych przypadkach nawet omdlewają;
- fansofobia - lęk przed herbatą. Przyczyn tej fobii upatruje się w spotkaniach rodzinnych, w których w dzieciństwie trzeba było uczestniczyć. Osoby cierpiące na tę fobię z niesmakiem i lękiem wspominają grono ciotek, babć i wujków rozłożonych na fotelach, kanapach i pufach, popijających herbatę i proszących o dolewkę;
- fagofobia - lęk przed połykaniem. Może być groźny w skutkach, gdyż prowadzi do szybkiej utraty wagi i niedożywienia. Może doprowadzić też do innej fobii - do lęku przed jedzeniem w ogóle;
- alektorfobia - lęk przed zamówieniem kawy w restauracji. Wbrew pozorom na tę fobię cierpi wiele osób. Zdaniem psychologów lęk ten jest spowodowany niewiedzą konsumenta na temat tego, co oznaczają tajemniczo brzmiące nazwy w kawiarnianym menu;
- arachibutyrophobia - lęk przed masłem orzechowym. Szczególnie, gdy przykleja się do podniebienia. Informacja o tej fobii często wywołuje śmiech, jednak osobom cierpiącym na nią wcale nie jest do śmiechu. Sam widok słoika może doprowadzić do uczucia duszności, zaburzenia oddychania i omdlenia;
- lęk przed kartonem mleka - dotyczy dzieci i dorosłych, którzy byli zmuszani do jedzenia zupy mlecznej. Psychologowie upatrują przyczyny tej fobii w osobach kucharek z przedszkola, z uporem maniaka serwujących to mleczne danie;
- lęk przed sadzonymi jajkami - o tej fobii świat usłyszał za sprawą 23-letniej Brytyjki. Kobieta, na widok jajka sadzonego odczuwa tak silny stres, że traci przytomność.
Opinie wybrane
-
2023-07-25 08:32
(2)
W dzieciństwie miałam dużo fobii, np. ziemniaki i marchewkę musiałam mieć utłuczone na purée, nie zjadłam w formie, którą trzeba gryźć. Zupa - wchodziła w grę tylko woda z makaronem np. rosół, pomidorowa, czysty barszcz, jak pływało w niej coś więcej niż makaron (włoszczyzna i inne warzywa, listek laurowy) to już nie byłam w stanie jeść. Nie byłam
W dzieciństwie miałam dużo fobii, np. ziemniaki i marchewkę musiałam mieć utłuczone na purée, nie zjadłam w formie, którą trzeba gryźć. Zupa - wchodziła w grę tylko woda z makaronem np. rosół, pomidorowa, czysty barszcz, jak pływało w niej coś więcej niż makaron (włoszczyzna i inne warzywa, listek laurowy) to już nie byłam w stanie jeść. Nie byłam w stanie także połykać tabletek - wszystkie musiały być pokruszone. Z wiekiem większość tych fobii mi przeszła. Teraz tylko nie znoszę śledzi, wątróbki i innych podrobów oraz kebaba - mam odruch wymioty jak tylko poczuje zapach z tych bud.
- 12 9
-
2023-07-30 08:16
Ale teraz łykasz już bez wstrętu?
- 1 0
-
2023-07-25 12:58
Moja rodzina ma fobię na PIS i jego wyborców.
Dlatego od lat ze mną nie jedzą żadnych posiłków, nawet na święta nie zapraszają. Może to i lepiej, bo po co mam słuchać ich demokratycznych wywodów o PISowskim bydle.
- 3 8
-
2023-07-25 08:13
Ja cierpię na owocofobię, praktycznie od urodzenia. (4)
Wszelkie owoce są dla mnie zwyczajnie obrzydliwe, mimo że 95% z nich nigdy nawet nie próbowałem. Ważne jest jednak, że postrzegam to jako moje ograniczenie, a nie świata dookoła. Warzywa jem za to w dużych ilościach, a owoce morza wprost uwielbiam :)
- 5 7
-
2023-07-25 13:19
ale wiesz (2)
że "owoce morza" to nie owoce, tylko zwierzęta, nie? :P dobrze, że jesz warzywa anyway
- 4 4
-
2023-07-26 15:28
owoce to też synonim darów w tym wypadku tych z morza
owoce istnieją również jako wynik czyjejś pracy lub miłości. Wiesz o tym nie?
- 0 0
-
2023-07-26 14:01
Wyszli na wzgórze i ujrzeli las...
...krzyży
- 0 1
-
2023-07-25 08:34
Ja nie przepadam za owocami które trzeba gryźć, po prostu czuję podświadomy ból jak te soki mi się wżerają w zęby. Za to uwielbiam pić soki. Może rozwiązaniem jest miksowanie koktajli z owoców.
- 1 1
-
2023-07-25 07:41
Nie ma nic gorszego od rosołu z ziemniakami (7)
- 64 26
-
2023-07-25 13:11
Jak upieczesz ziemniaka na ogniu, potem go przetniesz na krzyż i zalejesz rosołem z trzech rodzajów mięsa to zmienisz zdanie o tym daniu.
- 10 2
-
2023-07-25 10:16
pychota
to jest
- 8 2
-
2023-07-25 09:45
bogacz sie obudził (1)
kiedys z biedy jadło sie w niedziele rosół z bulwami i był zawsze super. teraz wcinasz syyyyyyf morozone krewetki i warzywa z paczki i co super?
- 12 16
-
2023-07-25 11:50
kiedyś to się nawet chwasty jadło, ale to było 1000 lat temu. W Korei płn. natomiast jedzą zupę z trawy i kory drzew. I co super?
- 6 3
-
2023-07-25 09:16
Ale drobiowy czy wołowy?
- 4 1
-
2023-07-25 08:11
Bo to nie rosol (1)
To zupa jarzynowa
- 21 7
-
2023-07-25 09:25
raczej kartoflanka
- 11 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.