- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (83 opinie)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (58 opinii)
- 3 Moja Gruzja karmi dobrze i tanio (110 opinii)
- 4 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (245 opinii)
- 5 Kto ma szansę na gwiazdkę Michelina? (53 opinie)
- 6 W maju króluje zielony afrodyzjak (95 opinii)
Podróż po świecie australijskich win z Mateuszem Gesslerem
W czwartek w Centrum Stocznia Gdańska degustowaliśmy polską wódkę, zaś w sobotę w Starym Maneżu na stole rządziło białe i czerwone australijskie wino. Specjalne spotkanie poprowadziło dwóch kulinarnych ekspertów: szef kuchni Mateusz Gessler oraz sommelier Wojtek Cyran.
Formuła spotkania była niemal bliźniaczo podobna do tego, które odbyło się w CSG, choć tutaj za wstęp każdy musiał zapłacić 40 zł. Ponownie dwóch prowadzących zaprosiło uczestników do rozmowy i kulinarnej podróży, tym razem po świecie australijskiego wina marki Jackob's Creek, przy okazji serwując niewielkie przekąski, w tym jedną z mięsem... kangura.
Mateusz Gessler i Wojtek Cyran zgrabnie, z dużą dozą humoru i anegdot poprowadzili spotkanie, ale co najważniejsze, przystępnie opowiedzieli o świadomym i profesjonalnym degustowaniu wina.
- Chciałbym wraz z Wojtkiem zaszczepić w was pasję do jedzenia i picia wina, bo jest to ważny element życia, który przypomina dobre małżeństwo, czyli musi być spójne. Dziś będziemy właśnie o tym rozmawiać - mówił do gości Mateusz Gessler.
Nie zabrakło zatem krótkiego wykładu o łączeniu poszczególnych win z jedzeniem, ale przede wszystkim goście dowiedzieli się, jak pić wino i oceniać jego walory, m.in. trzeba zakręcić kieliszkiem, aby uwolnić potencjał alkoholu.
Jedzenie: imprezy kulinarne w Trójmieście
Prowadzący przybliżyli również historię marki Jackob's Creek oraz opowiedzieli co nieco o australijskich winnicach. Wg nich wino z Australii ma o wiele dłuższą historię niż przyjęło się uważać, choć pochodzi z tzw. Nowego Świata (uprawia się je tam dopiero od około 200 lat, co w porównaniu z Francją czy Hiszpanią jest dość krótkim stażem). Kontynent australijski ominęła plaga filoksery, która w XIX wieku zrujnowała większość krzewów w Europie. W praktyce oznacza to, że w Australii nadal rosną i owocują winorośle, które mają ponad 100 lat, natomiast ich europejskie "stare" odpowiedniki już dawno wyginęły.
Panowie obalili również teorię, która głosi, że wino musi być zamknięte korkiem. Zakrętka również jest w porządku, zwłaszcza że przepuszcza powietrze oraz nie jest narażona na tzw. chorobę korkową, która sprawia, że wino nie nadaje się do picia.
Sommelier Wojtek Cyran skupił się w swojej opowieści na australijskich etykietach, zaś Mateusz Gessler więcej mówił o jedzeniu, także tym, które czekało na gości na stołach. Tego dnia podano uczestnikom cztery minidania w wersji wege i mięsnej. W tej drugiej znalazła się ryba seriola w formie sashimi z mango i kolendrą, której smak szczególnie zachwalał wspomniany szef kuchni, zaś fani kuchni roślinnej skosztowali carpaccio z buraka marynowanego w occie ryżowym z dodatkami.
Najwięcej jednak emocji wzbudziło "danie główne", czyli mięso z udźca kangura z plackiem z batata.
- Kangur w Polsce brzmi niecodziennie, ale w Australii jest jak nasza dziczyzna. W Australii mieszka około 25 mln ludzi, a przypada na nich 50 mln kangurów. Są tam częściej jedzone niż wołowina. Mięso kangura w smaku może być przepyszne, ale też zupełnie niezjadliwe, bo jest bardzo umięśnione. Wymaga czasu i dobrej obróbki. Udziec, który zaraz skosztujecie, był bardzo długo pieczony w niskiej temperaturze - mówił Mateusz Gessler.
Oprócz tego podano również ser pleśniowy roquefort oraz deser pavlova z bitą śmietaną i owocami. Każde danie zestawiono z innym winem: delikatnym chardonnay pinot noir, wytrawnym chardonnay, czerwonym i intensywnym w smaku double barrel shiraz oraz przyjemnie słodkim moscato.
Na uznanie zasługuje pięknie udekorowana sala oraz elegancko przystrojone długie stoły. Całość aż prosiła się o zdjęcia. Choć przystawki były niewielkie, więc nie mogły zaspokoić większego głodu, to spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze, a uczestnicy wyglądali na zadowolonych.
Na koniec goście, którzy głośnymi oklaskami podziękowali prowadzącym za spotkanie, mogli sobie zrobić z nimi wspólne zdjęcie, a ci, którym zasmakowały degustowane wina, kupić je w promocyjnej cenie w sklepiku.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (33) ponad 10 zablokowanych
-
2019-05-12 13:14
Było bardzo miło (2)
Dostałam bilet od koleżanki i w sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Przede wszystkim spodobała mi się sala, pięknie przystrojona. Do tego smaczne wina. Jedzenia trochę za mało ;) prowadzący bardzo sympatyczni, czuć było, ze takie spotkania sprawiają im frajdę. Całość oceniam na plus :)
- 10 21
-
2019-05-12 17:34
To ich zarobek.
Trochę pogadać, nalać okapinę wina i poczęstować koreczkiem i do domu.
- 6 1
-
2019-05-12 21:37
skasowałaś za wpis, wracaj do hejtowania Gdańska olu
- 2 4
-
2019-05-12 13:40
Nastepny (1)
Następny co będzie się żalił jak to znane nazwisko utrudnia karierę.
- 21 5
-
2019-05-17 18:45
fakt: ze znanym nazwiskiem już tak bezczelnie kraść nie można, bo wszyscy cie znają :)))
- 0 0
-
2019-05-12 13:53
Niby Gessler... (1)
Ale Mateusz... Jakoś tak nie nadaje się to imię na rzucacza talerzami
- 9 6
-
2019-05-12 18:58
No i...
- 1 1
-
2019-05-12 14:54
(3)
bardzo fajne spotkanie, prowadzący przemili, zabawni, wina pyszne , na pewno zacznę kupować te wina, przekąski pyszne których nie jada się na co dzień.
- 8 13
-
2019-05-12 19:27
(2)
To kupuj - żegnam
- 2 2
-
2019-05-12 21:10
Kogoś chyba zazdrość zżera xD
- 2 4
-
2019-05-12 21:41
Bez nadęcia
Impreza do kitu. W przeciwieństwie do win australijskich. Stosują tam więcej stali nierdzewnej niż drewnianych beczek. A zbiory przeprowadzają nie za dnia, a nocą. Efekt, od czasu do czasu warto spróbować .
- 0 0
-
2019-05-12 15:53
Choć przystawki były niewielkie.... (1)
... to spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze
- 10 5
-
2019-05-13 11:59
bo na takich spotkaniach się je jak człowiek a nie żre jak knur przed zarżnięciem
- 1 0
-
2019-05-12 16:33
jacobs creek.... + somolier;)
Żadna poważna osoba nie zajmowałby się promocją takiego "wina"
- 20 5
-
2019-05-12 17:39
Ucieszni są tacy co wsadzają nos do kieliszka wąchają oglądają i smakują. (2)
I udają jak to oni się znają.
A wina z lidla by nie odróżnili od tego co pili.- 28 7
-
2019-05-12 21:43
Tak twiedzi tylko taki leszcz jak ty , który w życiu nie wypił wina tylko właśnie napoje winopodobne .
Nawet Carlo Rossi można odróżnić od Sangrii.
Powiem więcej ty nie odróżniłbyś nawet g...na od pasztetu .
I widać ,że masz chłopie dar skoro po zdjęciu poznajesz ,że ktoś się nie zna na winie.- 0 12
-
2019-05-12 21:47
Najtaniej
Ależ to było wino z Lidla.
- 5 0
-
2019-05-12 18:48
Nie było win z Izraela? (3)
- 13 6
-
2019-05-12 19:00
Natychmiast wylal bym do sedesu. (1)
- 6 6
-
2019-05-12 19:36
do budy czerwony nosie
- 3 3
-
2019-05-12 21:46
Kibbutz Zmora
Winorośl izraelska uprawiana jest na ukradzionej Palestyńczykom ziemi. To niemoralne, pić takie wino. Eksportowe jest wyjątkowo kiepskie.
- 5 0
-
2019-05-12 19:59
Gdyby
to byly wina nie tylko z nazwy to można by je było kupić w specjalistycznych sklepach winiarskich. Pan dostał po prostu za to pieniądze podobnie jak Pani M od Prymatu, no to je zareklamowal.
Dla mnie liczą się opinie somelierow. Ciekawe czy zareklamowalby też Carlo Rossi albo Fresco Frizzante- 14 3
-
2019-05-12 20:05
wino się lało. ale i tak najlepsze jest piwo
- 7 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.