- 1 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (238 opinii)
- 2 Połączyła ich miłość do jedzenia (58 opinii)
- 3 Kto ma szansę na gwiazdkę Michelina? (50 opinii)
- 4 Grzechy gastronomii: kto winny? (206 opinii)
- 5 Jemy na mieście: Garden Food&Cafe (61 opinii)
- 6 Piją piwo na stadionie. Hevelka ruszyła (105 opinii)
Lokale, do których ustawiają się kolejki. Na czym polega fenomen?
Stanie w kolejce do restauracji może wydawać się zaskakujące: przecież mamy do wyboru tyle innych lokali, że bez problemu znajdziemy jakiś z wolnym stolikiem. A jednak istnieją w Trójmieście miejsca, w których trzeba odstać swoje, zanim będziemy mogli złożyć zamówienie. Co sprawia, że cieszą się taką popularnością?
Na fakt, że wolimy stanąć w kolejce do tłocznego miejsca, niż wybrać się do pustego lokalu ma wpływ kilka czynników. Ważne jest dla nas m.in. zdanie innych osób.
- Restauracje polecają nam znajomi czy też reklamują osoby, które znamy z telewizji, internetu, radia. Tutaj mamy do czynienia z regułą lubienia. Skoro darzymy sympatią osobę, która nam coś oferuje, jesteśmy bardziej skłonni jej posłuchać - Joanna Włodarska, psycholog, dietetyk.
Co ciekawe, wcale nie musimy tych osób znać osobiście.
- Kiedy lokal gastronomiczny zyskuje coraz więcej dobrych opinii, pojawia się reguła społecznego dowodu słuszności. Konsumenci, obserwując innych, podejmują decyzję odwiedzenia lokalu, ponieważ "tak wiele osób nie może się mylić". Ostatni etap to moment, kiedy restauracja jest już tak znana, że musimy czekać na stolik. Im więcej klientów, tym dłuższy czas oczekiwania, a tym samym większe pragnienie tego, co niedostępne - mówi Joanna Włodarska, psycholog, dietetyk.
Jeszcze inną sprawą jest powszechne przekonanie, że najlepsze jedzenie dostaniemy tam, gdzie stołuje się dużo ludzi, a w szczególności mieszkańców danego miasta. Miejsca puste omijamy szerokim łukiem z obawy, że z jakichś powodów się nie sprawdziły.
Uwaga, kolejki!
Również w Trójmieście znajdują się lokale, do których ustawiają się kolejki, szczególnie w sezonie. Jednym z nich jest znajdujący się na rogu ulic Węglarskiej i Szerokiej Bar Turystyczny w Gdańsku. Kolejka często ciągnie się poza sam lokal, jednak właściciele deklarują, że starają się, żeby była jak najkrótsza, a czas oczekiwania nie dłużył się gościom.
- W sezonie kolejki faktycznie ustawiają się przed barem, ale wszyscy goście przyznają, że warto czekać. Rotacja jest szybka, a panie pracujące w barze starają się, żeby obsługa była jak najszybsza. Czasem sama staję w kolejce, żeby sprawdzić jak to wygląda od drugiej strony - maksymalnie zdarzyło mi się czekać 15 minut i wcale się nie nudziłam. Warto wykorzystać ten czas, żeby zorientować się jakie dania są tego dnia dostępne. W sezonie przynoszę z Informacji Turystycznej informatory, foldery i mapy, żeby turyści mieli co poczytać - mówi Ewa Szelągowicz, zastępca kierownika restauracji.
Innymi lokalami, w których istnieje niebezpieczeństwo, że trochę poczekamy, zanim otrzymamy zamówienie, są pierogarnie i naleśnikarnie. Sieć naleśnikarni Manekin doczekała się nawet specjalnej strony na Facebooku, gdzie ludzie umieszczają zdjęcia ustawiających się pod nią kolejek. Wprawdzie zdjęcia pochodzą z lokalu znajdującego się w Warszawie, jednak często na stolik w gdańskim Manekinie również trzeba czekać. Podobnie sprawa ma się w Mandu. Pierogi i klimatyczne wnętrze lokalu sprawiają, że weekendami, w porze obiadowej, trzeba liczyć się z tym, że nie od razu uda nam się usiąść.
Trudno jednak znaleźć większe kolejki niż te, które latem ustawiają się po lody. Rekordy popularności biją lodziarnie wytwarzające swoje produkty naturalnymi metodami. Jedną z nich jest gdański Miś.
- Rekordowo zdarzyło nam się sprzedać ok. 6 tys. gałek jednego dnia - wspomina Tomasz Czernichowski, współwłaściciel lodziarni Miś. - Mieliśmy w sezonie taki przypadek, kiedy przytrafiła nam się awaria prądu. Poinformowaliśmy klientów, że lody będą od godz. 18, jednak kolejka ustawiała się już od 16:30, mimo tego, że do końca dnia sprzedawaliśmy już tylko dwa smaki. Czasem sam zastanawiam się, skąd ten fenomen i myślę, że to dzięki babci i dziadkowi, którzy pracowali nad smakiem i tradycją. W tym roku będziemy świętować już 55 urodziny.
Podobnie słynna pizzeria Gdynianka na ul. Świętojańskiej, działająca od 1987 roku, w porze obiadowej nie jest w stanie pomieścić wszystkich gości. Bywa i tak, że kolejka wychodzi aż na ulicę.
Sztuczny tłum i recepta na kolejki
Złośliwi twierdzą, że niektórzy restauratorzy zatrudniają osoby do robienia tzw. sztucznego tłumu. Możliwe, że jest to tzw. ostatnia deska ratunku dla rzadko odwiedzanych lokali. Tymczasem twórcy aplikacji Google Maps udostępnili swoim użytkownikom możliwość sprawdzania na bieżąco, jaki jest ruch w restauracji, którą planujemy odwiedzić, w których godzinach panuje w niej największy tłok oraz ile czasu mniej więcej spędzają w niej goście. To dobra opcja dla tych, którzy nie lubią czekać.
Miejsca
Opinie (193) 6 zablokowanych
-
2017-02-20 11:22
w mc Donald nieopodal tez sa zawsze klienci a w mc drive ustawiaja sie kolejki, w czym tkwi fenomen? (2)
" Naleśnikarnia Manekin to częsty wybór na weekendowe spotkania."
- 64 3
-
2017-02-20 13:30
(1)
W szczupłości portfeli, braku świadomości co się (tam) je i co się w ogóle jadać powinno a czego unikać.
- 10 4
-
2017-02-20 14:46
Ludzie stoja w kolejkach tam gdzie jest tanio i dużo.
Gdyby stali tam gdzie jest smacznie i czysto to do Manekina nie byłoby kolejek.
- 17 7
-
2017-02-20 14:28
Manekin-nie rozumiem fenomenu...
- 20 0
-
2017-02-20 11:19
(2)
Gramatura pełna, obsługa uprzejma.
- 84 1
-
2017-02-20 14:12
i tylko "Znane Smaki"
- 3 1
-
2017-02-20 14:03
i lewe koniaki do Wisły
- 5 0
-
2017-02-20 11:34
(1)
Fenomen sukcesu to odpowiednio policzony wskaźnik Cena/ Jakość/ Ilość. Janusze biznesu, którzy chcą zarobić na emeryturę w ciągu dwóch lat są skazani na porażkę.
- 36 6
-
2017-02-20 14:11
właśnie tą złą drogą zaczą podążać właściciel Food Pass.on - ja bym się ze wstydu spalił jakby takie jedzenie ludziom serwował - rozumiem oszczędności ale zupa to już nawet nie rowodniony pół na pół gorący kubek
- 3 0
-
2017-02-20 13:59
6 tys.lodów w jeden dzień ? a to się dziewczyny napracowały
- 15 7
-
2017-02-20 13:55
Rekordowo zdarzyło nam się sprzedać ok. 6 tys. gałek jednego dnia - wspomina Tomasz Czernichowski, współwłaściciel lodziarni Miś. - Mieliśmy w sezonie taki przypadek, kiedy przytrafiła nam się awaria prądu. Poinformowaliśmy klientów, że lody będą od godz. 18, jednak kolejka ustawiała się już od 16:30, mimo tego, że do końca dnia sprzedawaliśmy już tylko dwa smaki.
częściej bez prądu- 6 0
-
2017-02-20 12:41
towar nietknięty, pieniądz niewzięty :-)
- 4 1
-
2017-02-20 11:52
manekin się popsuł kiedyś było o wiele smaczniej teraz już jadą na ilość tak samo jak max pizza kiedyś bardzo smacznie teraz jedziemy na ilość.
- 18 3
-
2017-02-20 11:36
Moim skromnym zdaniem..
brakuje dobrych naleśnikarni... ja dojeżdzam codziennie na obiad z za Koscierzyny, oczywiście Folkswagenem ;)
- 26 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.