• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sekretne kulinarne (i nie tylko) miejsca w Trójmieście

Anna Włodarczyk
25 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
  • Do gdyńskiej Justynki biegnę po pyszne drożdżówki...
  • Najbardziej kontrowersyjnym punktem kulinarnych wędrówek jest spelunka bez nazwy (opatrzona szyldem "Bar piwny") przy zajezdni tramwajowej w Oliwie, gdzie serwują szaszłyk o niezmienionej od dekad recepturze.
  • W Sopocie zapraszam moich gości na gorące pączki z konfiturą różaną lub na drożdżówkę z czerwoną porzeczką z cukierni znajdującej się na samym początku Monciaka, tuż przy przejściu podziemnym (ta cukiernia też nie ma nazwy! Nad wejściem wisi jedynie napis "cukiernia").
  • W porze obiadowej niezmiennie wracam do chrupiącej kaczki w Good Morning Vietnam w Gdyni.
  • W Sopocie kawa na wynos w turkusowym kubeczku z sąsiedniej kawiarni La Crema i obowiązkowa wycieczka do Willi Bergera, według mnie najpiękniejszego zakątka Trójmiasta.
  • We Wrzeszczu odwiedzam sklep zielarski Melisa, niegdyś jedno z nielicznych miejsc z kulinarnymi nowinkami, dziś jeden z wielu sklepów ze zdrową żywnością, który jednak zachował niepowtarzalny klimat i klientelę sprzed lat.
  • Willa Bergera w Sopocie.

Kilka miesięcy życia w jednym miejscu wystarcza, by doskonale poznać bliższą i dalszą okolicę. Po kilku latach większość z nas może się już pochwalić indywidualną mapą ulubionych miejsc. A nie ma nic przyjemniejszego, niż poznawanie miasta przez pryzmat cudzych map i wyłuskiwanie wszystkich smaczków związanych z danym miejscem. Ile ludzi, tyle map, bo każdy z nas ma przecież swój ulubiony bar mleczny, najlepszą miejscówkę piknikową czy punkt, z którego widać najpiękniejszą panoramę miasta. W drugim odcinku cyklu "Trójmiejskie Historie Kulinarne" Ania Włodarczyk zabiera nas w podróż po swoich ulubionych miejscach. W poprzednim pisała o kulinarnych urokach życia w Trójmieście.



Czy masz swoje ulubione miejsca, które regularnie odwiedzasz?

Przypadek to mój częsty przewodnik, ale nie zdaję się wyłącznie na niego. Każdy wyjazd poprzedzam lekturą przewodnika czy blogów podróżniczych. Na podstawie tych źródeł opracowuję plan wędrówki, z tym że ja przygotowuję listę miejsc z lokalnymi specjałami, zaś mąż dba o to, by nasza trasa zahaczała o wszystkie przewodnikowe atrakcje. Najlepiej zwiedza się jednak w towarzystwie autochtonów lub osób znających dane miejsce, bo wówczas mamy gwarancję, że nie ominie nas żadna lokalna ciekawostka. W przypadku kulinariów zwiedzanie z zaufanym przewodnikiem ma niebagatelne znaczenie, bo pozwala uniknąć wielu rozczarowań i straty pieniędzy. W ten sposób w np. w Pradze trafiliśmy do hospody serwującej najpyszniejsze knedliki w mieście, w Jerozolimie zajadaliśmy się wyśmienitą szakszuką (jajka gotowane w sosie pomidorowym), a w Tel Awiwie poznaliśmy smak obłędnej kawy z kardamonem.

Jeśli chodzi o Trójmiasto, z czasem sama stałam się takim przewodnikiem i każdemu, kto mnie odwiedza, mam do zaproponowania "pakiet" smakowitych miejscówek. Tak to zwykle bywa, że każdy, kto zapuści korzenie w jakimś miejscu, tworzy indywidualną mapę swojego mikroświata. Wiecie, chodzi mi o tę siateczkę ulubionych punktów i ciekawostek: ulubiony sklep zielarski z zaufaną panią za ladą, która odłoży ziółka, gdy zapomnimy portfela; piekarnia, w której mają najlepszy chleb razowy; cukiernia, w której punktualnie o godz. 9 można liczyć na porcję gorących pączków czy kawiarnia, gdzie zawsze znajdzie się ulubione magazyny i deser, którego nigdzie indziej nie podają.

Lubię zapoznawać gości z moją mapą, która jest już dosyć rozbudowana. Jeśli chodzi o kulinaria, to jest kilka żelaznych punktów, które zawsze odhaczamy. Lodziarnia Eskimo w Gdańsku Wrzeszczu, w której nie znajdziecie lodów wegańskich czy słodzonych ksylitotem, ale za to wystrój rodem z PRL-u i unikalny system żetonowy. Również we Wrzeszczu sklep zielarski Melisa, niegdyś jedno z nielicznych miejsc z kulinarnymi nowinkami, dziś jeden z wielu sklepów ze zdrową żywnością, który jednak zachował niepowtarzalny klimat i klientelę sprzed lat. Znajdziecie tu babcie kupujące zioła na zdrowy sen, ale i hipsterów przeszukujących półki w poszukiwaniu ekologicznej komosy ryżowej.

Zobacz także: Lokale, w których zatrzymał się czas

Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjnym punktem kulinarnych wędrówek jest spelunka bez nazwy (opatrzona szyldem "Bar piwny") przy zajezdni tramwajowej w Oliwie, gdzie serwują szaszłyk o niezmienionej od dekad recepturze, pieczony w żeliwnym piecu liczącym kilkadziesiąt lat. Pierwotnie traktowany jako przekąska dla amatorów taniego piwa, szaszłyk składający się z kostek wieprzowego mięsa przetykanych tłustymi plastrami słoniny i grubymi krążkami cebuli, serwuje się tu - za dopłatą - z ostrą musztardą. Mogę śmiało powiedzieć, że szaszłyk stał się kultowy, prowadzimy tu każdego nowego przybysza-mięsożercę.

W Sopocie zapraszam moich gości na gorące pączki z konfiturą różaną lub na drożdżówkę z czerwoną porzeczką z cukierni znajdującej się na samym początku Monciaka, tuż przy przejściu podziemnym (ta cukiernia też nie ma nazwy! nad wejściem wisi jedynie napis "cukiernia"). Do tego kawa na wynos w turkusowym kubeczku z sąsiedniej kawiarni La Crema i obowiązkowa wycieczka do mojej ukochanej Willi Bergera, według mnie najpiękniejszego zakątka Trójmiasta.

W Gdyni bywam najrzadziej i ciągle jeszcze za mało mam tu "moich" miejsc, ale pracuję nad tym. Lubię zaglądać do kipiącej życiem, modernistycznej Hali Targowej, a do Justynki biegnę po pyszne drożdżówki, zaś w porze obiadowej niezmiennie wracam do chrupiącej kaczki w Good Morning Vietnam.

Taką mapę buduje się przez lata. Najgorzej jest, gdy niektóre z jej punktów nagle znikają i zostaje po nich pustka, której nie sposób zapełnić. Jedyne, co wówczas pozostaje, to przeistoczyć te miejsca w bohaterów sentymentalnych anegdot. "A w tym miejscu, gdzie jest teraz ten bank, kupowało się najlepsze pączki w całym mieście", i tak dalej, i tak dalej...

Zobacz także: Odrodzenie bohemy artystycznej w Willi Bergera

O autorze

autor

Anna Włodarczyk

miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.

Miejsca

Opinie (47)

  • Rożno lub Szaszłyk jak kto woli na pętli w Oliwie pamiętam od zawszę. Mając ok 10 lat czasem chodziłem na kurczaka z chlebem na papierowej tacce. Na drugiej pętli w Oliwie (autobusowej) był/jest? Bar u Szwagra ostatni bastion polskiego fastfoodu w smacznym i tanim wydaniu. Po za tym kultowe frytki przy katedrze. Ostatnio zabrałem tam córki jakie było moje zdziwienie gdy przy okienku zobaczyłem panią właścicielkę która 30 lat temu w tym samym okienku obsługiwała uczniów pobliskiej podstawówki podczas długich przerw.

    • 17 2

  • opinia ???

    Nie znam autorki tekstu, pisze bez sensu!

    • 7 10

  • Cukiernia Pawłowicz

    Ta cukiernia na Monciaku ''bez nazwy'' to cukiernia Pawłowicz, ta sama jak w Warszawie, do której ustawiają się zawsze dłuuugie kolejki. U nas chyba jest mniej znana, bardziej dla wtajemniczonych ;) A pączki faktycznie świetne, tylko czasem lekko za tłuste.

    • 6 2

  • (1)

    Dobre ziolo to podstawa. Widze ze kolezanka Ania wie o czym pisze

    • 11 5

    • Marych

      Juz na maryszce z rana ?

      • 1 0

  • A pamiętacie Japę? (5)

    To było miejsce....
    Tylko jeść i nie rozglądać się...

    • 43 1

    • My pamietamy, słoiki moga najwyzej poczytac (4)

      • 13 8

      • Słój zajada się w tym miejscu teraz burgerem. (3)

        • 4 4

        • Ostra Japa to bylo to. A te burgery co teraz serwuja w tym miejscu to porazka. 17 zł kotlet wysuszony masakra

          • 4 0

        • (1)

          Co ty wiesz o burgerach

          • 0 2

          • Nic nie wiem i nie chcę wiedzieć.
            Wiedzę o żarciu resztek pozostawiam dla wtajemniczonych.

            • 5 0

  • Z przyjemnością przejdę się szlakiem Ani (6)

    Ciekawi mnie zwłaszcza ta budka przy zajezdni w Oliwie... ;)

    • 29 0

    • (2)

      Zobacz opinię o tej budzie pod artykułem o Całym Gawle. ( strona 2).

      • 3 0

      • Mam smaka na szaszłyka :) (1)

        "Na pętli tramwajowej w Oliwie stoi stara, zakichana buda z piwem. W budzie piwo za taniochę, goście na lekkiej bańce i gadulec na całego. A około południa pan barman wkłada mięso do piecyka A.D. 1936 (czy coś koło tego). Gadulec lekko cichnie, nikt piwa nie zamawia, żeby nie przeszkadzać i czekamy. Zapach zaczyna przebijać się przez smród kij wie skąd i w końcu jest! Jest szaszłyk, jakiego żaden brodacz w rurkach ani inna dzesika nigdy na oczy nie widzieli, żaden garkotłuk ze studia smaku czy innego dziwoląga nawet nie powąchał. I nawet pojęcia nie ma, o czym ja tu stukam, czekając właśnie na to cudo ze specialem w dłoni. I to wszystko za dychę do oporu. Bez deski smaku."

        • 23 0

        • Idealne podsumowanie

          • 5 0

    • Chyba pętli... (2)

      Widać jak Ania zna trójmiasto. Bar Piwny znajduje się na pętli a nie przy zajezdni w Oliwie.

      • 13 2

      • Czepiasz się... (1)

        • 3 3

        • tramwaju. Jak to na pętli.

          • 4 0

  • Drożdżówki w Justyce od lat niezmiennie najlepsze.

    • 7 1

  • z legend mało pozostało. polecam nowe lokale szczególnie kawiarnie np mont blanc (1)

    • 3 46

    • Kawka a na obiadek do zatoki sztuki. Trzeba dac zarobić kolegom Krystka.

      • 12 0

  • orlowo

    Cukiernia Ruszczyk w Orlowie,to jest to !

    • 9 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane