• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: Doskonała Krew i Woda

Beata Testsmaku
12 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy restaurację Pieterwas Krew i Woda zobacz na mapie Gdyni w Gdyni. Ostatnio pisaliśmy o Groni di Rucola w Sopocie. Od czerwca do września recenzje publikowane będą co dwa tygodnie w środę - następnym razem opiszemy nasze wrażenia z restauracji A la française w Gdańsku (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



Krew i Woda to nowa restauracja doświadczonego szefa kuchni Mariusza Pieterwasa. Cieszę się, że swój kulinarny talent postanowił pokazać szerszemu gronu miłośników wyszukanych połączeń smakowych. Wcześniej między innymi karmił swoich gości w niewielkim lokalu na obrzeżach miasta. Krew i Woda znajduje się przy ul. Abrahama w Gdyni, więc w ścisłym centrum. Swoją drogą powstaje tutaj coraz więcej ciekawych miejsc, które z pewnością niebawem odwiedzimy.

Krew i Woda powstała w miejscu, gdzie przez jakiś czas funkcjonowała inna restauracja. Nie cieszyła się wielką popularnością. Być może skutecznie odstraszał gości nadęty wystrój, białe obrusy na stołach i wysokie ceny. Na szczęście teraz jest inaczej. Zmieniła się aranżacja. Obecnie dominują ciepłe kolory i jasne drewno. Uwagę przyciągają ogromne półki z winami, homarium i otwarta kuchnia, w której cały czas coś się dzieje. W sumie nic dziwnego, skoro w restauracji jest mnóstwo gości. Jedyny minus, który raczej poczuliśmy, aniżeli zobaczyliśmy, to intensywny zapach, z którym nie radziły sobie wentylatory. Nad tym trzeba popracować, bo goście niekoniecznie chcą pachnieć wszystkim, co przygotowuje się w restauracji.

Trzeba przyznać, że menu robi wrażenie. Niespotykane nigdzie połączenia składników, oryginalny dobór dodatków oraz kreatywne podejście do przypraw to walory, które wyróżniają to miejsce. Na uwagę zasługuje duży wybór owoców morza i ryb, które przyrządzane są w wymyślny sposób. Oczywiście można liczyć też na dania mięsne i wegetariańskie. Muszę wspomnieć o tym, że szef kuchni preferuje dietę bezmięsną, co - jak widać - nie przeszkadza mu w przygotowywaniu bardzo smacznych potraw dla swoich mięsożernych gości. Osobiście znamy tylko jedną osobę z takimi umiejętnościami, więc niewątpliwie jest to niecodzienne i godne podziwu. Imponujący jest wybór win oraz piw rzemieślniczych. Oprócz potraw z karty możemy zdecydować się na propozycje dań dnia, które wypisano na kredowej tablicy tuż przy wejściu.

Zamówiliśmy:

- Chłodnik z botwiny (12 zł);
- Śledzia bałtyckiego po gdyńsku (14 zł);
- Wątróbki drobiowe w czerwonym winie (15 zł);
- Risotto z krewetkami, kalmarami i zielonym pieprzem (34 zł);
- Curry Madras z kurczakiem (36 zł);
- Brownie z lodami waniliowymi i sosem brzoskwiniowym z martini (16 zł).

Na początek chłodnik. Wyborny, orzeźwiający, idealny na letnie upalne popołudnie. Doskonale zbilansowany smak słodki i kwaśny. Ze świetnie ugotowaną botwiną i młodymi ziemniakami. Pyszny, jeden z lepszych chłodników, jakie jedliśmy. Szczerze mówiąc zbliżył się do maminego, perfekcyjnego, jak dotąd przez nikogo niedoścignionego. Brawo.
 
"Śledź po gdyńsku" - poezja. Upieczony, następnie zamarynowany w zalewie octowej. Przepyszny, miękki, nie za kwaśny. Przypominał tak popularną na Pomorzu kaszubską przekąskę ze śledzia "Hylyng". Uważam, że to tylko z pozoru prosta i niewyrafinowana przystawka. Jeśli odpowiednio ją przygotujemy, może zaskoczyć i zaspokoić nawet najbardziej wymagające podniebienia.
 
Wątróbki drobiowe w czerwonym winie to przystawka wybitna. Tak znakomitych wątróbek nie jedliśmy od dawna. Doskonale miękkie, z wysublimowanym, delikatnym posmakiem czerwonego wina. Smak nawiązuje do tradycyjnej wersji tego dania, gdzie mocno wyczuwalne są słodkie nuty, jednakże sos, dodatki i przyprawy znacząco wzbogacają doznania. Polecamy każdemu, nawet tym, którzy dotąd stronili od wątróbki. W takim wydaniu ją pokochacie.
  
Pierwsze z dań głównych to risotto z krewetkami, kalmarami i zielonym pieprzem. Ryż był aksamitny, miękki, maślany, o wyrazistym smaku, doskonale ugotowany. Jak dla mnie dodano za dużo zielonego pieprzu, ale dla osób, które lubią pikantne, wręcz ostre jedzenie, to danie będzie bez zarzutu. Kalmary często po ugotowaniu stają się gumiaste, ale nie tutaj. Te były miękkie, rozpływające się w ustach. Krewetki soczyste. Porcja satysfakcjonująca i cena jak najbardziej na plus.
 
Curry Madras z kurczakiem to kolejne bezbłędnie przygotowane danie. Wyśmienity, soczysty, bogaty w smaki i aromaty kurczak. Znakomicie doprawiony ryż. I mimo, że kolendra nie należy do moich ulubionych ziół, to tutaj nie przeszkadzała, a wręcz była niezbędna.  Na szczęście dodano jej tyle, aby nie zdominowała całej potrawy. I nie dajcie się zmylić pozornie niewielkiej porcji.  Ta potrawa jest naprawdę sycąca i spokojnie można się nią najeść. Zwłaszcza, gdy wcześniej zjecie zupę lub przystawkę.
 
Na koniec, mimo braku miejsca w żołądku, zjedliśmy przepyszny deser. Można by rzec podręcznikowe brownie, bo wszystko w nim było doskonałe. Mocno czekoladowe, umiarkowanie słodkie, z chrupiącą skórkę i wilgotnym środkiem. I do tego orzeźwiające waniliowe lody (wyrób oczywiście tutejszy), które świetnie dopełniły smak ciasta. Takie słodkości mogłabym jeść codziennie.
 
Jak widać, nasza wizyta w restauracji Krew i Woda obfitowała w szereg pozytywnych kulinarnych doznań. Wszystko, czego próbowaliśmy, było wręcz doskonałe. Przygotowane z pietyzmem, zaangażowaniem i pod czujnym okiem szefa kuchni, który z niezwykłą starannością podchodzi do każdego dania. Tutaj nie ma miejsca na przypadek. Wszystko jest bowiem przemyślane i pełne pasji. Uwolniona kreatywność we własnej restauracji Pana Mariusza to gwarancja dobrego smaku. Gorąco polecamy każdemu. Godne pochwały jest również to, że ceny nie zniszczą waszych portfeli. W wielu miejscach, gdzie karmią bardzo źle, żądają za to dużo więcej.

Do tych wszystkich bardzo pozytywnych wrażeń musimy dodać małą łyżkę dziegciu. Obsługa kelnerska nie jest na najwyższym poziomie. Pani, która nas obsługiwała, była wyraźnie zagubiona i nie do końca radziła sobie z natłokiem obowiązków. Zapominała o zamówieniu, nie dostaliśmy karty win. Jednak smaki, klimat i przyjacielskie nastawienie właścicieli rekompensują te niedociągnięcia.

Podsumowanie
Krew i Woda to miejsce dla każdego. Idealne na rodzinne uroczystości, na spotkanie biznesowe, czy też lunch z przyjaciółmi.
Pyszne potrawy, ogromny wybór wina w niezbyt wygórowanych cenach.
Kreatywne, oryginalne podejście do kuchni, co jest niewątpliwym atutem.
Świetna lokalizacja. Miejsce, którego na mapie Gdyni brakowało. Polecamy z całym przekonaniem.

Pierwsze wrażenie: 100 proc.
Aranżacja/wystrój: 90 proc.
Atmosfera: 100 proc.
Obsługa: 80 proc.
Estetyka dań: 100 proc.
Toalety: 100 proc.
Dla maluchów: 70 proc.
Smak: 100 proc.
Cena/zadowolenie: 100 proc.

Ocena ogólna: 4.8


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. W okresie od czerwca do września nowa recenzja co dwa tygodnie w środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (111) 2 zablokowane

  • proszę cię (9)

    Naprawdę proszę, aż mnie brzuch rozbolał od treści.

    • 43 11

    • Jak z najtańszych dostępnych na rynku składników zrobić obiad za prawie 150 zyla dla dwóch osób (7)

      sprzedać go i jeszcze udawać wykwintność w stylu "ąę" ;-)

      Śledź, wątróbki, botwina, ciemny placek .....
      Gratulacje za wyczucie kosztów w biznesie.
      Wartość produktowa tego obiadu przy zaprezentowanych porcjach na zdjęciach to ok. 12-15PLN. Przebitka 10-krotna. Nieźle.

      • 20 20

      • (5)

        a pracownicy, lokal, inne koszta, zapłacą się same. wymieszaj se w wiadrze te składniki i zjedz z gazety. suma pozostanie nadal 15 PLN.

        • 21 7

        • No to chodź i płać za wynajem lokalu właścicielowi. Kto ci broni. (4)

          Jeśli się nie umie samemu przyrządzić tak prostych (nie powiedzieć prostackich) potraw, to nie ma wyjścia.

          • 4 8

          • (3)

            chodzę i płacę. jeśli ktoś lubi babrać się w kuchni, super. ja wolę, żeby mi to przygotowano i podano. przygotować osobiście potrafię oczywiście, i często to robię. ale czasem wolę nie.

            • 14 2

            • Ja tam nie lubię jak mi obcy ludzie przygotowują jedzenie, a (2)

              studenci z łapanki udają, że znają się na kelnerowaniu.

              Kiedyś też chodziłem, ale standard obsługi i jakość jedzenia tak podupadły w gdańskich lokalach, nawet w miejscach, które kiedyś były moimi ulubionymi, że aż przykro podawać przykłady. Główne nastawienie to jednorazowi turyści, więc ani o jakość ani o obsługę nie trzeba dbać. Przyjdzie, zapłaci, wyjdzie, wracać nie musi ergo nie chodzę, a za te ceny wątróbek i chłodników czy innych dań "kuchni sezonowej" (czyt. na co tam była promocja na giełdzie warzywnej) mogę w domu zrobić dowolne dania z tzw. "wyższej półki" jakościowo - produktowej doprawione wedle własnego smaku i gustu.

              • 5 7

              • (1)

                niestety, to poniekąd prawda w bardzo, bardzo wielu miejscach :/

                • 2 0

              • to jest syndrom polski (sowieckiego pochodzenia)

                dopóki nie zmieni się mentalność
                nie będzie ani właściwej obsługi
                ani właściwej jakości

                byle cham próbuje w usługach
                i wychodzi jak zwykle

                • 1 1

      • Nocoty

        Przechodzi pojęcie jaka tu trollownia się gnieździ. Przeczytaj ze zrozumieniem. Wyjdź poza swój ciasny rozumek i przeczytaj ponownie. 12-15 zł...

        • 10 7

    • Ja tam się nie piszę

      Po co tam isć jak człowiek i tak nie wiedziałby ja te frykasy jesc.Malo tego za takie pieniadze to zjesc i potem przez rzyć przepuscic.

      • 4 20

  • Od samej nazwy lokalu...

    robi sie slabo :(... Snobizm i dziwactwo.

    • 4 3

  • Zwolnieni od myślenia?? (1)

    Subiektywnie ale szczerze nie lubię cyklu redagowanego przez Tajemniczą Klientkę Beatkę Testsmaku. Po lekturze jednego z pierwszych artykułów nie czytuję więcej - szkoda czasu. Tym razem moją uwagę na stronie głównej przykuła jednak nazwa knajpy, która została odwiedzona przeze mnie w ostatni weekend. Kilka własnych refleksji: w pomieszczeniu sali konsumpcyjnej przy dużym obłożeniu miejsc - duchota mocno uciążliwa.Wentylacja nie tylko nie zapewnia zatrzymania zapachów wprost z patelni w rejonie ciągu kuchennego: ona w ogóle nie jest wydolna na ten lokal. Jeśli na sali jest kilku klientów - może wtedy jest ok. Każdy sam może zdecydować na wejściu czy zostaje w takiej "dusznej atmosferze", czy wybiera miejsce na zewnątrz czy w ogóle rezygnuje. Ceny wprost z karty wcale nie należą do bardzo przystępnych - może Pani Testsmaku portfel jest tak sowicie napchany...Dla uważnych: docenić warto menu wypisywane kredą na czarnych powierzchniach słupów w lokalu - obojętnie jak "ograny" jest to estetycznie chwyt wnętrzarski. Proponowane tam potrawy smakują i nie rujnują. Zjedzony zestaw z weekendu: gaspacho 9 pln, penne z wątróbkami i gruszką w czerwonym winie - 19 pln. Nie mieszkam w Gdyni, nie "bywam" tylko jak przeciętny człowiek gotuję jak umiem w domu, nic kompletnie mi nie mówi namaszczana w artykule postać Mariusza Pieterwasa. Czasem jadam na mieście i jak mam zapłacić 28 pln za zestaw burgerowy w światowej( żenada) sieci fastfoodowej albo kubełek śmierdzących tłustych odpadków z kurczaka w panierce innej wspaniałej światowej marki - wolę to, co w tamtej knajpie można znaleźć.( a za ścianą inna modna żarłodajnia z repertuarem wegetariańskim, wegańskim, bezlaktozowym, itp. Jakoś karmelizowany kalafior nie trafia mi do przekonania jako posiłek ).

    • 17 7

    • Też mam mieszane odczucia co do Pani Beatki

      Zdjęcia pełna profeska, nie da się takich zrobić z pod rękawa, a na pewno trzymając sztućce w obu rękach. Chyba że Pani Beatka ma sprzęt wyzwalany mrugnięciem a'la Dżejms Błąd, więc ta anonimowa wizyta wydaje się z lekko naciągana.

      • 2 0

  • Naprawdę klasowe restauracje to są w Paryżu,Nowym Jorku. Ja tam jadam to wiem co piszę. (4)

    W trójmieście jedyna topowa restauracja jaka była to zapiekanki pod wierzbami w Sopocie, ale już jej nie ma.

    • 27 33

    • McDonald w Paryżu, McDonald w NY ... jak rozumiem to o takich "restauracjach" mówimy? (1)

      • 6 0

      • Tak dokładnie. To są te restauracje, gdzie zajadam się wykwintną kuchnią. La specialite szefa kuchni. Z frytkami.

        • 2 0

    • Pod wierzbą...

      Jak Grzesiu zrobił zapiekankę to lepszej nie było :-)

      • 5 2

    • taaaaaaaa

      jakoś nie podziewałam się innej opinii...

      • 13 7

  • sama nazwa mnie odstrasza

    dziekuję nie pójdę

    • 8 3

  • Jakiś pozytyw... (10)

    Nie ma jak "hejtować" wszystkich i wszystko od samego rana.
    Żadnego komentarza dotyczącego kuchni, smaków, szefa kuchni itd.
    Może ktoś z czytelników odwiedził ww. restaurację i ma coś CIEKAWEGO do powiedzenia...

    • 30 10

    • Byłam (3)

      Byłam w zeszłym tygodniu. Na przystawkę zamówiłam wspomnianego w teście śledzia po gdyńsku. Rewelacyjny, nie spodziewałam się czegoś takiego. Bardzo mile mnie zaskoczył, w 100% opis p. Beaty zgodny ze stanem faktycznym. Jako główne danie jadłam dorsza z risotto z chorizo, szpinakiem i sosem buerre-blanc. Cudo! Pani Beata może żałować, że się na niego nie zdecydowała :) Dorsz idealnie wysmażony, delikatne mięso, chrupiąca skórka. Do tego risotto z chorizo + sos - mega zaskoczenie połączeniem smaków. Muszę przyznać, że już baaaardzo dawno nie jadłam tak dobrej ryby, o którą nad morzem przecież powinno być łatwo, a okazuje się że wcale nie jest. Mąż zdecydował się na tagliatelle z wołowiną smażoną i również był zachwycony. Kiedyś tam jeszcze wrócę spróbować innych dań.

      • 11 4

      • (2)

        Na lato jeść zestawy zimowe a przynajmniej jesienne, wobec faktu szczytu sezonu na świeżutkie warzywa dostępne wszędzie i to od ręki.
        Co to za restauracja tworząca menu na produktach mrożonych czy przywożonych z zza granicy i przechodzących przez wielu pośredników.
        Snobizm i paranoja.

        • 6 5

        • (1)

          chyba akurat odwrotność snobizmu w tym przypadku. warto zapoznać się ze znaczeniem słów, których się używa ;)

          • 1 0

          • przeważyła paranoja nad semantyką

            • 2 1

    • byłam (1)

      jedzenie naprawdę wysokich lotów, zupa tajska najlepsza na miescie, szef kuchni światowy, risotto nie przepadam, ale tutaj była odpowiednio kleiste z wielkimi kawałkami kalmarów, nie żadne krążki tylko duże paski. lody domowe poezja ale za drogie

      • 7 4

      • Za risottem nie przepadam, więc zamówiłem?

        Bo taki byłby tego sens. Ja nie jadam rzeczy, których nie lubię.

        • 4 1

    • Byłam i wrócę

      A ja odwiedziłam tę restaurację w ubiegłą sobote i wrócę tam z pewnością. Jedzenie bardzo mi smakowało, kelner bardzo miły, ludzi sporo. Jedlismy danie główne i deser i niesamowicie się najadłam. Do tego pyszna kawa. Miejsce warte odwiedzenia. Minus to z pewnością starszny gorać w lokalu ( upał na zewnątrz + otwarta kuchnia robią swoje ) .

      • 10 5

    • (1)

      Tak, odwiedziłem. Udko z kaczki confit, a delikatne bynajmniej nie było, do tego pięć gniochi i całość flambirowana w porto, czyli lekko słodka, o czym mowy w karcie nie było. Cena 45 zł. Nie wrócę raczej. Czuć nadęcie i oczy pani właścicielki na plecach. Miejsce dość formalne. Tyle.

      • 17 5

      • ha

        Pewnie miałeś głupi napis na plecach!

        • 5 9

    • he he, kto tu odwiedza restauracje, wszyscy w "swojskim papu" zamawiają duże porcje i dwa portery, a żywo!

      • 9 5

  • Słabo sie robi od maminich opisów, normalnie kisiel nogawkami leci. (3)

    Gałka lodów i kosteczka zwykłego brownie za 16 zł? Toż to musi być samobiczowanie mentalne.

    Fajnie wydać 150 zł za obiad i wyjść z restauracji przesiąkniętym "zapachem" smażonego śledzia.

    • 69 12

    • ale tam jest jeszcze kieliszek Martini (2)

      Ceny tam jak na restauracje z wyższej półki są stosunkowo niskie.

      • 3 4

      • (1)

        A to jest wyższa półka?
        Wyższa półka to restauracja gdzie wszystko jest świeże, najwyżej wczoraj zbierane czy ubite, tu zaś zaopatrzenie towarowe jest jak w zwykłych hipermarketach.

        • 9 1

        • Skąd takie informacje?

          • 2 1

  • krew i woda? (4)

    nazwa lokalu nie zacheca,do czego nawiazuje hmmmmmm ?

    • 17 5

    • No przecież nie może być Krew i Mleko, bo by się zaraz starozakonni obruszyli

      • 0 2

    • menstruacja kucharki oraz ablucja przed usmażeniem schaboszczaka

      • 7 4

    • Pewnie do ostatniej wieczerzy ;-P (1)

      • 3 3

      • albo do CZERNINY!!!

        a co do lokalu to mega przereklamowany, ceny wysokie, jadlo jak ze sklepu wiec nie dziwi to, ze ludzi w srodku brak i trzeba ta bude na trojmiasto pe el reklamowac!

        • 11 3

  • a mount blanc?

    A lavita?

    • 0 5

  • nazwa tej knajpy jest ochydna (1)

    • 22 7

    • co racja, to racja.

      • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane