• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: przytulne Neighbours Kitchen

Beata Testsmaku
28 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy Neighbours Kitchen na Szafarni zobacz na mapie Gdańska. W ubiegłą środę pisaliśmy o gdyńskim bistro Bliżej, za tydzień w środę opiszemy nasze wrażenia z restauracji Browar Miejski Sopot (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



W zimowe, szare ranki, zachmurzone popołudnia i smętne wieczory nic tak nie poprawia nastroju jak smaczne kolorowe jedzenie w doborowym towarzystwie. A jeśli do tego trafimy do przytulnej restauracji, to na pewno możemy liczyć na solidną dawkę optymizmu. Wszystkie te aspekty zostały zapewnione, gdy wybraliśmy się do Neighbours Kitchen w Gdańsku.

Restauracja jest niewielka, w naszym odczuciu to raczej typowe bistro, gdzie można napić się dobrej kawy przy kontuarze oraz zjeść obiad przy stoliku. Dzięki tak małej powierzchni lokal zyskuje swój niepowtarzalny klimat. Miło było się rozsiąść na miękkich poduchach przy dużym oknie, z którego roztaczał się przepiękny widok. Wystrój bardzo skromny, bez przesadnych, przypadkowych dekoracji, zbyt wymyślnych gadżetów, rażących, wściekłych kolorów, niespójnych faktur. Wszystko jest na swoim miejscu. Nic nie razi, nie rozprasza, nie irytuje, nie przytłacza. Jest swobodnie, przytulnie, nowocześnie, po prostu ładny lokal, w którym odpoczywają wszelkie zmysły.
 


Menu wypisano na kredowej tablicy, która znalazła swoje miejsce na ścianie za barem. Szczerze mówiąc, brakuje tradycyjnej karty. Od długiego spoglądania w stronę menu może nas lekko rozboleć szyja. Chyba że zdecydujemy się na potrawy bardzo szybko, wówczas brak klasycznej karty nie przeszkadza.

Cóż znajdziemy w ofercie Neighbours? Cztery śniadaniowe zestawy, trzy zupy, jedną przystawkę, dziewięć doskonale skomponowanych dań głównych i trzy desery. Musicie pamiętać, że menu jest bardzo często zmieniane, więc i liczba dań, i składniki poszczególnych potraw nie są stałym elementem karty. Mimo że nie musieliśmy dokonać wyboru spośród mnóstwa propozycji, to i tak trochę to trwało, zanim złożyliśmy zamówienie. Dlaczego? Wszystkie połączenia wydawały nam się godne uwagi.

Wybraliśmy:
- Serca/wino/chleb/grzyby/śmietana/cebula (29 zł);
- Krem z cebuli i czosnku/kaszanka/kozi ser (18 zł);
- Otwarte ravioli/burak/kozi ser/orzechy (29 zł);
- Wieprz/kopytka/śliwka (49 zł);
- Szarlotka (12 zł);
- Ciasto z makiem i orzechami (13 zł);
- Kawa latte (11 zł).

Zupa krem z cebuli i czosnku przepięknie podana i jeśli tylko po zapachu mielibyśmy ocenić danie, to na pewno zachwycalibyśmy się bez końca. Aromat bowiem był niesamowity. Jednak, jak powszechnie wiadomo, zapach to tylko jeden z czynników, który decyduje o sukcesie potrawy. Co oprócz zapachu nas zachwyciło? Gęstość, aksamitność, esencjonalność, bogactwo smaku wydobyte z warzyw dzięki doskonale wyselekcjonowanym przyprawom. Kaszanka i kozi ser to nietypowe dodatki, ale jakże wyśmienicie podkręcające wszelkie walory tejże rozgrzewającej zupy. Świetna kompozycja.



Serca/wino/chleb/grzyby/śmietana/cebula to danie, na które chciało się patrzeć bez końca i podziwiać. I kolory, i kształty, i sposób ułożenia wszystkich składników zachwycał. Smak również spełnił nasze wielkie oczekiwania. Wszystko na talerzu stanowiło doskonałą całość. Niczego nie brakowało, żadnych przypraw, dodatkowych aromatów. Kucharz świetnie przemyślał każdy szczegół tej pysznej przystawki. Szczerze mówiąc, po takim początku miało się ochotę próbować bez końca potraw przygotowywanych przez tutejszego szefa kuchni.



Otwarte ravioli/burak/kozi ser/orzechy - tak, tak: otwarte, czyli płaty makaronu bez farszu. Taka oto wariacja na temat włoskiego specjału. Makaron doskonale ugotowany, jędrny, nieklejący. I te dodatki: burak, kozi ser, orzeszki, plasterki truskawki. Połączenie tych wszystkich składników w jednym kęsie wyzwalało ogrom przyjemności. Idealnie skomponowano, wyważono i doprawiono tę potrawę. Żaden składnik nie dominował, wszystko tworzyło wręcz doskonałą całość. Aromatyczny ser, słodka truskawka, purpurowy, soczysty, pełen smaku burak i na koniec chrupiący orzech. I to piękne podanie. Czy można chcieć więcej?


 
Wieprz/kopytka/śliwka, czyli jędrna, wysmażona w punkt, z różowym środkiem polędwiczka. I kawałek skręconego w zgrabnego ślimaka, nietłustego boczku. Mięsa podano w towarzystwie miękkich w środku, chrupiących na zewnątrz kopytek, których podsmażenie tuż po ugotowaniu uważamy za świetny pomysł. Do tego niezwykle aromatyczne pesto z pietruszki i słodko-kwaśna śliwka, która była takim orzeźwiającym smaczkiem wyśmienicie urozmaicającym całość. Nie dość, że talerz prezentował się jak małe arcydzieło, to i arcygenialny okazał się być smak tejże potrawy. Musimy przyznać, że była to dla naszego podniebienia niewątpliwa przygoda. Brawo za przemyślaną koncepcję i równie staranne wykonanie.



Po tak wyśmienitej uczcie, podczas której wszystkie nasze zmysły były w pełni ukontentowane, postanowiliśmy skosztować ciast. I niestety rozczarowanie spotkało nas już na początku. Po tak pięknych, wręcz idealnych obrazkach, które kucharz "namalował" na wcześniejszych talerzach, spodziewaliśmy się kolejnych arcydzieł. Jednak rzeczywistość dość brutalnie zniszczyła nasz idylliczny obraz.

Ciasta niedbale ukrojone, podane bardzo zwyczajnie, pretensjonalnie, tak jak w średniej kawiarni. Liczyliśmy na więcej! Jeśli chodzi o smak, to o ile makowe ciasto można uznać za dość smaczne, nie za słodkie, aromatyczne, to już o szarlotce tego niestety nie można powiedzieć. Kruche ciasto średnie, twarde jak kamień, z dość mocnym akcentem proszku do pieczenia. Mus z jabłek jak najbardziej na plus, ale nie zdołał on uratować tego deseru. I jeszcze jedna sprawa. Pierwszy raz w życiu jadłam tak zimną szarlotkę. Cóż, nic dziwnego, chwilę przed nałożeniem na talerz została wyjęta z lodówki. Podobno bez takiego przechowywania ciasto staje się zbyt miękkie (tak sprawę wyjaśniła kelnerka).



Szczerze mówiąc wymazujemy z pamięci te dwa ciastka. Dlaczego? Bo cała reszta była wręcz doskonała, nietuzinkowa, niesztampowa, zaskakująca, piękna, aromatyczna, niezwykle barwna i przede wszystkim smaczna. Co ważne, w Neighbours Kitchen można poczuć się naprawdę swobodnie. Panuje tutaj nienadęta atmosfera, która jest rzadkością w wielu lokalach, w których podaje się tak eleganckie dania. Na obsługę również nie można narzekać. Pani była szybka, uśmiechnięta, chętnie odpowiadała na pytania. Także wszystko jak najbardziej na plus. I pamiętajcie, że Neighbours nie jest kolejnym drogim i przekombinowanym miejscem, w którym trzeba czuć się niezręcznie, gdy wasze dziecko zacznie głośno wyrażać swoje zdanie. Wręcz przeciwnie - jest to lokal, w którym jedyne, o co trzeba się martwić to o... czas, który tutaj płynie zbyt szybko.

Podsumowanie

- Jeżeli macie ochotę zjeść wręcz wykwintnie i nie wydać fortuny, to jest to idealne miejsce.
- W Neighbours Kitchen znajdziecie bogatą ofertę śniadań.
- To świetne miejsce na pogawędkę przy kawie, piwie, winie.
- Dobrze zlokalizowane miejsce, z przepięknym widokiem.
- Przytulne, klimatyczne bistro, w którym można poczuć się jak w domu, ale w domu nie zjecie aż tak wymyślnych potraw, więc naprawdę warto skorzystać z oferty.

Pierwsze wrażenie: 80 proc.
Aranżacja/wystrój: 80 proc.
Atmosfera: 90 proc.
Obsługa: 85 proc.
Estetyka dań: 100 proc.
Toalety: 90 proc.
Dla maluchów: 50 proc.
Smak: 95 proc.
Cena/zadowolenie: 100 proc.

Ocena ogólna: 4.7


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (111) 3 zablokowane

  • A ja nie polecam.. (2)

    Na początku chodziliśmy z mężem do "neighboursów" dość często. Ale po ostatnich dwóch bardzo niemiłych wizytach więcej tam nie zjemy.. Raz dostaliśmy kawałki szkła w mięsie.... Zdarza się, choć nie powinno, bo to niebezpieczne. Spróbowaliśmy jeszcze raz, zamówiliśmy hamburgera, zwykle był atrakcyjnie podany, przystrojony grillowanymi warzywami, w klimacie zdjęć powyżej, my niestety dostaliśmy ordynarną gołą "bułę" z małą ilością sosu, z mięsem już nie siekanym jak było kiedyś, tylko po prostu mielonym, bez dodatków.. Ale to jest jeszcze do wybaczenia, każdemu zdarza się przecież gorszy dzień.. wybaczylibyśmy gdyby nie obsługa, szczególnie młoda Pani, blondynka, gdy zwróciliśmy jej delikatnie i humorystycznie uwagę, potraktowała nas obcesowym tekstem pt.: "a co się tak czepiacie, warzyw nie ma, skończyły się, dajcie Państwo spokój" ... poczułam się głupio, a maniery kelnerki? Rodem z PRLowskiego baru mlecznego.
    Drodzy sąsiedzi... zawiedliśmy się, niestety! :( Mam tylko cichą nadzieję że (szczególnie) obsługa kelnerska się poprawi i będziemy mogli znowu do was wpadać. Ale na razie nie polecam!

    • 16 1

    • fakt, czepialiście się

      warzywa wyszły, to nie podali.
      powinniście się cieszyć, że mięso w bułce jeszcze było.
      A że mielone? Trzeba było trochę objętość zwiększyć różnymi dodatkami, żeby dla innych też starczyło.

      • 5 0

    • Zmiany

      Zmienił się tam szef kuchni to pewnie dlatego.

      • 1 1

  • W głowach im się zdrowo popie****iło! (7)

    Porcje spod mikroskopu, a ceny z kosmosu! I za co te ceny? 49 zł za dwa krążki polędwicy?? Jeśli nawet miałyby łączną wagę 100 gram, w co wątpię patrząc na zdjęcie, to wychodzi na to, że chcą nam wciskać poledwicę w cenie 490zł za kilogram! Tyle to kosztuje CAŁA stu kilowa świnia przemysłowa najniższej jakości, którą właśnie podali na talerzu, bo innych nie kupują, aby nie przepłacać, a nawet eko-wieprzowinę kupi się za 800-1000, czyli CAŁĄ świnię, a nie 2 kilogramy polędwiczki za 980zł wg tej jadłodajni i zdzierskich cen przy porcji dla niemowlaka.

    • 35 5

    • (6)

      Zaraz ci napiszą hipstery mieszkające z mamą, że jesteś cebulakiem:) i byś chciał się nażreć jak świnia:), światowcy co u kolegi ze zmywaka byli na weekend w Londynie (nocleg na podłodze, a lot za 50 zł kupiony rok wcześniej).
      Zabawne, jadłem w kilku krajach - normalne, nie luksusowe restauracje, w centrum, na zadupiach, na wsi, w hotelach, smakowało raz lepiej, raz gorzej, ale słowo honoru nigdy za tak duże pieniądze, oczywiście odnosząc do konkretnego kraju, nie dostałem takiej mikroskopijnej porcji...co więcej za te same pieniądze co w tej knajpie już nawet bym dobrze zjadł w innych krajach, gdzie ludzie lepiej zarabiają.

      • 17 4

      • Zgadza się! ;) ...a ja jestem mega cebulakiem (5)

        lubię zjeść smacznie i tak, by czuć się najedzonym, a jednoczeście nie czuć się wydymanym w d**ę (z kolei hipstery to lubią) z powodu ceny... ale tak tu smaka nabrałem z tych komentarzy, że na wiosnę sprawię sobie na początek taką 50kg eko świnkę i upiekę w całości nad ogniskiem, by się nażreć jak świnia! Zapraszam "Test Smaku" na ocenę. Za pewne żadna knajpa nie da rady sprostać i smakowi i cenie potrawy, bo będzie smacznie i tanio, a do tego z produktów najwyższej jakości, a nie z najgorszych jak wszędzie podają, by tylko zarobić na konsumencie, nie dając mu nic specjalnego w zamian!

        • 15 4

        • (1)

          Zamiast piec, proponuję podzielić na porcje i upiec w stylu pierwotnym, tak jak się to robi np na Nowej Zelandii i nie tylko.
          Kopie się głęboki dół wrzuca się dużo żaru, na to kładzie się gałęzie z liśćmi zielonymi (sporo), na to sporą brytfankę (najlepsze są stalowe jakie mają w zakładach mięsnych) załadowana poporcjowaną wieprzowiną ale i baraniną, szczelnie się ją okrywa folią, pokrywkami, nawet jakaś blacha płaska może być, na to worki jutowe (sporo, na to kolejna porcja gałęzi z liśćmi i zasypujemy ziemią by się nic nie dymiło. Po 4-5 godzinach rozgarniamy i mamy niebo w gębie. Nawet jesli ktoś zapomni posolić (mieliśmy już takie przypadki) to smak jest i tak wyśmienity. Wyżerka na 30 osób i więcej. Oczywiście zajmuje to sporo czasu przygotowanie ale ponoć slow-food święci triumfy?!
          A wszystko za cenę max 4 zestawów jak wymienione w tekście.
          W żadnej najlepszej i najbardziej modnej knajpie takie jedzenie nie zobaczycie.

          • 4 1

          • Dzięki.
            Poczytam - nie znałem patentu.

            • 1 1

        • dziad z mazur. (1)

          przyznaj się skąd przybyłeś i gdzie to pieczenie świni? w norze na Kowalach? ta świnka zajmie ci cały "salon z kuchnią". hahaha

          • 3 12

          • co do wpisu "gratuluję"-widać, że ten sam typ pisze pod każdym negatywnym komentarzem

            odnoszę wrażenie, że siedzi tu kilku nudzących się lamusów, co chwilę odświeżają i klepią to samo, broniąc swych naiwnych poglądów

            • 4 4

        • Racje
          Sam już doszedłem do tego samego wniosku.
          Ja planuję budowę wędzarni!
          By jeść jak świnia! niezdrowe, rakotwórcze jedzenie.

          • 12 4

  • Niestety ludzie chca malo wydac a sie dorobic (1)

    Jeżeli ktoś poskąpił na wyposażenie lokalu w podstawowe przedmioty typu głupie menu itd a proponuje jedzenie typu fine dining i nie ma o tym zielonego pojecie(nazwy pochodzą od Atelier gdzie nie używa sie laczenia) dodał do tego minimalizm potrawy(na talerzu prawie nic) a cena moim zdaniem nie adekwatna podroby sa bardzo tanie + patrząc na ten talerz(serca) takie danie mysle około 16zl niestety coraz więcej ludzi myli fine dining ze skąpstwem...
    przykład piękny kotlet schabowy jakże popularny naprawdę tani do tego kilka ziemniaczków perfekcyjnie doprawionych(np pieczone) i pyszna sałatka z mixu salat i dresingiem 20zl i mysle ze takim daniem zmiotlbym ta restauracje bo wiekszosc ludzi chce nacieszyć oko ale również ZJEŚĆ jestem kucharzem wiem co mowie dodać kilka specjalow jak by ktoś chciał wyprawić jakaś kolacje dać mozliwosc np wybrania pozycji mamy bogate pomorze składnikow ludzie wykorzystajcie to :) pozdrawiam

    • 13 1

    • Bo to jest jak z hotelami, że otwiera się naprawdę drogie, zapominając że i w turystyce i gastronomii największe pieniądze robi się na obrocie a nie na kilku sztuczkach.

      • 7 0

  • byłam ze znajomymi (6)

    Byłam ze znajomymi i ja trafiłam na bardzo dobre danie - kurczak, puree z pietruszki i nie pamiętam, natomiast burgery - nie smakowały, sałatka - taka sobie.
    Knajpka fajna, spoko wystrój, nie było deserów już w piątek o 20 więc też słabo że kuchasz nie mógł nic wymyslec?
    Duży minus brak karty - chociażby wydruk A4 przypięty do czegoś, siedząc nie widać co jest napisane na tablicy i trzeba podchodzić i stać i sie zastanawiać przy ladzie...
    Duży potencjał, dania wyglądają ładnie, ale pamiętajcie o wygodzie klienta bo po to się idzie do restauracji i zostawia napiwek

    • 5 8

    • Karwasz twarz. Jak słyszę napiwek to mnie piorun jasny trafia. (5)

      Jaki napiwek, komu i za co ?
      Jest cennik ? Jest.
      Czy jak naprawiasz samochód czy kupujesz buty albo ziemniaki to też dajesz napiwek? Pani na kasie w sklepie dajesz napiwek ?
      Może niech właściciele lokali zaczną płacić swoim pracownikom taki pensje aby nie musieli być kelnerami i żebrakami w jednej osobie.

      • 14 5

      • hipster mamisynek?? widać, że nie znasz pracy. pracują jako kelner gdzie (4)

        właściciel dyma cie na śmieciówce, napiwki to czasami twoje jedyne źródło dochodu. znam lokale gdzie właściciel nic nie płaci za pracę, masz tylko napiwki ale za to spore 200-250 zł za 15 godzinna zmianę

        • 2 10

        • Masz wyraźne kłopoty z rozumieniem tekstu pisanego. Tu nie chodzi o to abyś był morzony głodem ale skoro za kilka plasterków czegoś tam płaci się cenę dwóch worków kartofli na giełdzie, to znaczy żeś oszukiwany na maksa.
          Masz pretensje do kogo, do klientów że ci napiwków nie dają czy winieneś mieć do pracodawcy że ciebie kantuje.
          Skoro nie masz szacunku dla swojej pracy to i nie masz dla siebie.

          • 5 0

        • " Żyć szybko umierać młodo "

          Dewiza taka dla polaka :(

          • 2 2

        • Nie nazywaj tego pracą kozi bobku.

          Raczej to forma wolontariatu na którą godzi się osoba która chce to robić.
          Gdyby nie było chętnych to jeden z drugim właściciel od razu by zaczęli normalnie płacić a tak przytulają sobie co miesiąc ładną kasiorkę.
          A potem trzeba uprawiać żebraninę.

          • 9 1

        • Jak się dajecie dymać to tak macie.
          Zamiast czytać g*wniane informacje na FB zacznijcie się solidaryzować skoro macie wymsrzone narzędzia do tego.

          • 12 0

  • Recenzja (2)

    Zastanawia mnie sens publikowania recenzji, które na portalu testsmaku.pl zostały zamieszczone bodajże na początku listopada i miały identyczną treść. Świadczy to o tym, że trojmiasto.pl idzie po najmniejszej linii oporu, korzystając - oczywiście za zgodą - ze starych tekstów kogoś innego. Działanie to jest dla mnie tym bardziej wątpliwie, że w Neighbour's Kitchen menu zmienia się średnio raz na miesiąc, więc czytelnicy portalu nie będą mieli już okazji zjeść większości opisanych w recenzji potraw. Rozumiem współpracę pomiędzy portalami, ale przydałoby się coś bardziej aktualnego.

    Jeżeli chodzi o jedzenie, to jest doskonałe i wbrew pozorom - tymi małymi porcjami można się znakomicie najeść:)

    • 9 6

    • to świadczy o tej rzekomej anonimowości

      • 3 4

    • A jest bigos na świńskim ryju

      i żur cmentarny ?

      • 1 7

  • gdzie ustawa o jezyku??? (15)

    Co mi tu z angielskim wszedzie?? To Polska ??

    • 53 9

    • W nosie. (11)

      A teraz prędziutko długopis w rękę i pisz donos do "organów", że doznałeś werbalnego gwałtu na języku.

      • 5 17

      • Naprawdę jeszcze nie widzisz dlaczego wprowadzanie anglojęzycznych nazw ZAMIAST nazw polskich, już istniejących (9)

        jest szkodliwe? W tym także dla Ciebie?

        • 11 0

        • Zabieg czysto marketingowy. (8)

          Zamiast biadolić otwórz konkurencyjny lokal i nadaj mu polską nazwę. A ten, posiadający tak rażącą Cię nazwę, omijaj szerokim łukiem. W czym problem?

          • 4 9

          • (6)

            w niczym. po prostu zwrócił uwagę, że nadawanie pretensjonalnych anglojęzycznych nazw zwykłej stołówce to wioska, i tyle.

            • 14 2

            • Myślę, że właściciel nadający lokalowi pretensjonalną nazwę liczy się z tym. W mniejszym lub większym stopniu. (1)

              Jednak chodziło mi o coś innego - przywoływanie "ustawy o języku" i płacz, że mu Polskę odbierają jest zwyczajnie głupie. Taki zagrodowy patriotyzm to w moim mniemaniu też wioska.

              • 5 6

              • Jaka wioska. Może nie wiesz, ale Niemcy dużo bardziej dbają o ochrone swojego jazyka niż Polacy. Francuski minister, który na jakimś zjeżdzie w Brukseli zaczął mowić po angielsku prawie został przez prezydenta Francji zdymisjonowany.
                Twoi przodkowie umierali za to, zebyś mógł mówic po Polsku.

                • 2 0

            • Wchodzę tylko do lokalu z normalną nazwą. (3)

              Np. "Zagroda wiejska Zdzicha"
              "Kuchnia babci Marysi"
              "Zapiekanki u Mariana"
              "Karczma świński ryj"
              itd.,itp................

              • 11 1

              • Knajpa pod złotymi łukami.....

                McDonald.

                • 6 0

              • (1)

                mysle że np 'U Sąsiadów' lepiej by sie sprawdziła.

                • 7 0

              • tudzież "Kuchnia Sąsiada", "Sąsiedzka Kuchnia"

                albo - " U Sąsiadki" :)

                • 7 0

          • Problem w tym,

            że w Polsce mówi się po polsku i pisze się po polsku. Jak Ci tak brak angielskiego, omijaj Polskę szerokim łukiem. W czym problem?

            • 4 1

      • Nazwy knajp dla matołów

        który łapie się na nazwę a nie na ofertę. Matoł wpitzieli bułe z parówką albo z mielonym w jakiejś paszarni i myśli że światowiec.

        • 2 0

    • miałem napisać... (2)

      Nie piszą po Polsku, nawet Polskiemu, to nie idę, ale się spóźniłem :( dodam jeszcze, że pomysł z tablicą jest średni jeśli jest tylko ona. Przychodzi taki człek, stoi i czyta co by tu zjeść, pracownik pyta no cococo podać, wywiera presję, człowiek się stresuje, pyta co polecacie i tak się to konczy.... danie które pasuje nie klientowi a obsłudze i wrzody stresu u klienta ;)

      • 12 3

      • Test barów mlecznych bardziej oczekiwany (1)

        To co na zdjęciach bardziej mi przypomina pozostałości po jedzeniu. Kawałki cebuli, jakieś liście. Proponuję testować ludzkie jedzenie a nie jakieś tutusrutu

        • 5 2

        • to się głównie je oczami a nie napycha d*psko

          • 3 3

  • (11)

    To gdzieś w UK?
    Po angielsku się zamawia?

    • 29 1

    • Nie to Polak z Angli wrócił, 5 lat był i języka zapomniał

      • 5 1

    • (9)

      Jak będę chciał oglądać dzieła sztuki to pójdę do galerii.
      W restauracji chcę zjeść smacznie, zdrowo, podkreślam zjeść, nie obeżreć, choć i tak zostanę nazwany cebulakiem:)
      Ceny widzę, że pod Skandynawów i Nazistów/Niemców.
      Zatem powodzenia.
      Póki co widzę, że dobrze wybrałem gotując w domu (a nie lubię), po iluś eksperymentach,, próbowania różnych restauracji w tym smutnym jak pi... mieście, wychodzi na to, że lepiej kupić kawałek zarąbis... j wołowiny na steki, upiec ziemniaki i zapić porządnym winem u siebie w domu i jeszcze zostanie sporo pieniędzy.
      Podkreślam - powyższe nie wynika z biedy/sknerstwa.

      • 42 7

      • skąpa cebula. ok są lokale gdzie jak coś zamówisz, to kucharz bawi (8)

        się w archeologa grzebiąc w zamrażarce ale są też miejsce(które znają ludzie którzy bywają), gdzie jest świeżo i smacznie. porcje są dopasowane do potrzeb człowieka który prowadzi aktywny tryb życia a nie skupia się tylko na obżeraniu się. zobacz na swoja oponę i odpowiedz sobie czy warto

        • 6 14

        • (7)

          Ok
          Nie chce mi się gadać z idiotami.
          Sądząc po umiejętności czytania ze zrozumieniem to chyba nawet nowa matura była wyzwaniem, a analiza wyglądu mojej osoby i mojego zachowania to rozumiem, że zdolności nadnaturalne - wróżenie z kuli?
          Świadomy to ty nie jesteś nawet swojej głupoty.

          • 15 3

          • każdy kto myśli inaczej niż ty jest idiotą, głupi itd (6)

            jesteś żałosną osobą pewnie niańczony przez mamuśkę hipster po 30 roku życia.tylko naśladować

            • 2 12

            • (5)

              Idiotą jest ktoś kto na przykład ma problem z czytaniem ze zrozumieniem, oczywiście zakładając, że nie ma kilku lat.
              Hipsterami są raczej bywalcy takich miejsc, ja nim nie jestem w ogóle, mam koło 40 lat i mieszkam we własnym domu z ogrodem.
              Reasumując:
              Znów szklana kula podała ci nieprawdziwe informacji.
              Próbuj dalej.

              • 8 4

              • czyli na parterze w bloku na Kowalach? tam są takie apartamenty (4)

                z "ogrodami" pewnie nawet dostępne w mdm hahhaa

                • 3 11

              • Słyszałem ze te ogródki przyparterowgo mieszkania na Kowalach (2)

                Uwielbiają wszystkie okoliczne koty , piasek piaskiem ale trawką tez nie pogardzą by załatwić swoją potrzebę .
                Stefan co tak kotem śmierdzi ?
                Ogródek .

                • 4 6

              • czyli ma apartament z ogrodem zoologicznym (1)

                • 3 2

              • Noooo
                Trzymam w nim takie przypadki bez mózgu jak wy.

                • 2 4

              • Walnij się tę szklaną kulą w głowę.

                • 2 4

  • Kaczka nie do zjedzenia

    byłam, zamówiłam kaczkę, mięso nie nadawało się do zjedzenia, jeden "wielki" kawałek gumy, więcej nie pójdę...

    • 5 0

  • Jak to się smak i gust zmienia pod wpływem kitowania w programach TV. Jeszcze niedawno takie ochlapane talerze wróciłyby do kuchni z opinią klienta, że to kucharz zwrócił po balandze.

    • 8 0

  • idiotyczna nazwa

    można było po Polsku, szkoda.

    • 6 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane