- 1 Śniadanie wielkanocne w restauracji (45 opinii)
- 2 Potrawy na Wielkanoc - skąd zamówić? (61 opinii)
- 3 Cztery restauracje i dawne smaki Gdańska (20 opinii)
- 4 Nowe lokale: wege, sushi i ciekawe koncepty (106 opinii)
- 5 Jemy na mieście: Karczma Polska Zagroda (97 opinii)
Zupa owocowa, kasza z sokiem i kakao. Wspominamy smaki dzieciństwa
Makaron z truskawkami, pampuchy od babci, oranżada czy jabłka i śliwki skradzione "na szaber" od sąsiada. To tylko niektóre przykłady smaków z dzieciństwa, które wspominamy po latach. Co jeszcze królowało na stołach w czasach, gdy byliśmy mali? Zapytaliśmy mieszkańców Trójmiasta o ich kulinarne wspomnienia.
Przedszkola w Trójmieście
Prawdopodobnie każdy z nas ma swoje wyjątkowe wspomnienia związane z przysmakami z czasów młodości. Wiele z nich to pierwsze szkolne lub przedszkolne posiłki, ulubione dania, ale także znienawidzone potrawy, na myśl o których nadal może robić się słabo. Zapytaliśmy mieszkańców Gdańska, Sopotu i Gdyni, co najbardziej zapadło im w pamięć.
Czytaj też: Telegram w butelce sprzed 50 lat odnaleziono w murach remontowanego dworca
- Moje smaki dzieciństwa przypadają na lata 60. - wspomina Maria z Gdańska. - Są to przede wszystkim chleb polany kawą Turek i posypany cukrem. Czasami w innej wersji, z kwaśną śmietaną i cukrem. To także bułka ze smalcem domowej roboty i solą, a do tego jabłko, czyli kwaśna "papierówka" prosto z jabłonki z ogródka. Oczywiście był też placek drożdżowy z rodzynkami, którym pachniał cały dom w sobotę po przyjściu ze szkoły. Nie zapomnę lodów Eskimos kupowanych na ul. Wyspiańskiego we Wrzeszczu. Była też oranżada od Cyrsona z budki z warzywami, którą wspominał również Paweł Huelle w książce "Weiser Dawidek". Zimą stawialiśmy ją za piecem kaflowym, żeby się ogrzała. A na koniec jabłko, tak zwana "zimówka", czyli pieczone w piecu.
- Ja się zawsze na śniadanie w przedszkolu spóźniałam, bo nie liczyliśmy czasu rano i w przedszkolu lądowałam, gdy ze śniadania zostawało dosłownie kilka kanapek - opowiada Dominika, która do przedszkola chodziła w latach 90. - Pamiętam, że kanapki były z pastą jajeczną i choć dawniej jej nie lubiłam, to dziś z chęcią bym takie kanapki zjadła. Do tego pamiętam naleśniki serwowane wyłącznie w piątki, bo przestrzegano postu. Było też kakao i kompot. Do tego chyba najfajniejsze jest wspomnienie zapachu świeżej zupy czy kotletów, który niósł się przez całe przedszkole. Zawsze na mnie wrażenie robił ten gigantyczny gar z zupą i z ogromną chochlą w kuchni, gdy zaglądałam tam ukradkiem.
Najbardziej znane trójmiejskie zespoły lat 90.
Z wizytą w Fabryce Czekolady "Bałtyk":
- Bardzo dużą część swojego dzieciństwa spędzałem na terenie klubu tenisowego na Lechii - opowiada Alan. - Pamiętam tamten sklepik, w którym często kupowałem słodycze czy frytki. W przedszkolu natomiast się jadło ryż z cynamonem i jabłkami, budyń z jakimś sztucznym różowym syropem, piliśmy też kawę zbożową. Moje smaki to także maliny w słoiku od dziadka, kotlet schabowy mamy i ciastko z nadzieniem jabłkowym, na które zawsze chodziłem po treningu.
- Do przedszkola chodziłem w latach 90. i najlepiej z tamtego okresu wspominam danie, które nazwaliśmy nie wiadomo właściwie dlaczego "lodziki" - śmieje się Daniel. - Był to po prostu makaron z twarogiem na słodko, za czym przepadali niemal wszyscy. Kiedy okazywało się, że tego dnia serwowane jest nasze ulubione danie, wbiegaliśmy do jadalni z radosnym okrzykiem "lodziki, lodziki!". Pamiętam też, że bardzo modne były wtedy tatuaże, które można było znaleźć w opakowaniach gum do żucia i przyklejało się je do skóry na wodę. Jeden z moich wujków, chcąc mnie zniechęcić do ich naklejania, wciąż powtarzał, że te tatuaże zmieniają kolor krwi i są strasznie szkodliwe.
Zobacz także: Mieszkaniec Witomina zebrał zdjęcia z 70 lat istnienia swojej dzielnicy
- Moim ulubionym przedszkolnym daniem była "potrawka" - mówi Agata. - Było to mięso z kurczaka z ryżem i białym sosem, do tego gotowana marchewka. Ale były też dania, których nie znosiłam, takie jak zupa mleczna. Zjadłam ją tylko raz, gdy przymusiła mnie przedszkolanka będąca u nas na zastępstwie, nie znająca naszych zwyczajów i upodobań. Nadal mam bardzo wyraźne wspomnienie tego dnia. Na co dzień byłam fanką śledzi w śmietanie i parówek. Teraz uświadamiam sobie, że nie była to najlepsza dieta, ale łudzę się, że zdrowych rzeczy po prostu nie pamiętam. Zawsze lubiłam zupy, ale te domowe, nie z przedszkola czy od innych osób. Musiał być "mój" smak - opowiada.
- Moje smaki z dzieciństwa to przede wszystkim te związane z kuchnią regionalną - mówi Hubert, który pierwsze lata życia spędzał na Mazurach. - Na tamte rejony wpłynęła mocno kuchnia litewska, więc dużo było rzeczy mącznych i ziemniaczanych: babka ziemniaczana, kopytka, kartacze, pierogi. Natomiast w przedszkolu królowała zupa owocowa. Nikt jej nie lubił, ale ja się nią zajadałem. Do tego zupa mleczna na lanych kluskach lub z makaronem i oczywiście kaszka manna z syropem Paoli. Był także ryż z jabłkami i cynamonem lub z truskawkami. Oczywiście odbywał się też zawsze rytuał mycia rąk przed i po jedzeniu. Mieliśmy taki bardzo długi zlew z wystającymi kurkami i myliśmy w nim ręce aż po łokcie. A słodycze to przede wszystkim lody Bolero albo wodne lody pałki po 30 groszy. Do tego flipsy i gumy kulki. A jak brakowało słodyczy, ojciec robił mi kogel-mogel, a mama zawsze wołała na wylizywanie miski z kremu do ciasta.
- W okresie przedszkola byłem strasznym niejadkiem i toczyła się zawsze walka na stołówce o jedzenie - wspomina Tomasz z Gdyni. - Dopiero w wieku sześciu lat wysłano mnie do przedszkola, wcześniej byłem przyzwyczajony do posiłków, które gotował mi dziadek. Nie mogłem się długo przestawić na te wszystkie owocowe zupy. Była też zawsze walka o picie mleka, którego do dziś nie znoszę. Mój przysmak z dzieciństwa to kanapka z masłem i solą. Natomiast nie mogłem przekonać się do gotowanego mięsa z zupy i nigdy go nie jadłem. Jeśli chodzi o słodycze, pamiętam chrupki, w których można było znaleźć różne gadżety. Pamiętam serię kart z ciekawostkami ze świata "Ile zjesz, tyle wiesz". Lody "Solo" zajadałem, aż mi się uszy trzęsły. I uwielbiałem pić oranżadę Helenę, litrami.
A jakie są Wasze ulubione smaki z dzieciństwa? Czekamy na wspomnienia w komentarzach.
Opinie wybrane
-
2021-01-11 14:04
Donuty w Sopocie na monciaku. (20)
Oranżada w woreczku, lody z Giusti - sama woda i mąka ale teraz za nimi tęsknię. Gruszki z takiego wysokiego drzewa pod koniec parkowej. I okropne frytki mojej mamy:) Olej zmieniała na nowy raz w miesiącu. Banan, kiwi, jeden taki owoc na cały tydzień bo nie było kasy na co dzień jabłka. Jak się raz na dwa lata trafił Snickers to potrafiłem go jeść przez tydzień, mama kroiła mi nożem. Jedyna rzecz z tamtych czasów, która się niewiele zmieniła to sopocki kebab, haszu, kubba itp..
- 88 6
-
2021-01-11 14:24
Donaty!!!! (3)
Donaty były wspaniale, tak
- 31 0
-
2021-01-11 22:35
Zawsze była taka długa kolejka, a zapach czuc było z daleka (2)
- 11 0
-
2021-01-11 23:32
(1)
Wszyscy piszą o oranżadzie w woreczku. Wcześniej była sypka, w saszetka do rozpuszczania w wodzie. Ale kto by ją rozpuszczał. Sypało się w garść i wylizywało. Strzelała i piekła w język. ZoZole mogą się schować.
- 25 0
-
2021-01-12 16:38
kolega gwizdnął ją kiedyś ze sklepu, próbował
to naszli go w domu i dostał taki w...dol za oranżadkę że nie mógł chodzić
- 0 1
-
2021-01-11 18:17
(8)
Nie no kebab pycha. Jednak na królowej Jadwigi był dużo lepszy. Stało się w kolejce po siatę kebabów oj stało.
- 8 0
-
2021-01-11 20:38
Pizza obok wtedy też smakowała. (6)
Dzisiaj już nie zrobiłaby wrażenia.
- 7 1
-
2021-01-12 12:36
a pamiętacie pizzerię na początku ul. Długiej? (5)
nie pamietam dokładnie ale zdaje mi się że obok sklepu sportowego. To jeszcze chyba na przełomie przemian ustrojowych istniało. Pizza była specyficzna ale smaczna. Sprzedawali w prostokątnym formacie na tacce papierowej.
- 4 0
-
2021-01-12 17:15
(4)
Ha. Właśnie nikt nie pamięta tego... Sklepu sportowego!
- 0 0
-
2021-01-12 22:10
no właśnie dziwne (1)
nawet na ścianie wisiał kajak
- 1 0
-
2021-01-12 23:10
Na Długiej, po lewej. Później na przeciwko był bar- restauracja Itaka z suwlakami i innymi greckimi daniami. Pierwsza pizzeria była chyba na Piwnej. Byłem z mamą i zamówiła z anchois. Jakoś mi nie pasowały rybki do ciasta. We Wrzeszczu przy dworcu była pizza po polsku. Gruba jak ciasto drożdżowe i kiełbasą parówkową, a na Przymorzu przy dworcu prostokątna, też nie za cienka.
- 1 0
-
2021-01-13 21:32
Czy nie chodzi o sklrp Maraton? (1)
- 1 1
-
2021-01-13 21:55
chyba tak
- 0 0
-
2021-01-13 14:55
I haszu też przepyszne było .
- 0 0
-
2021-01-11 23:30
sobocki kebab się zmienił
gdzie niby jest taki jak w latach 80?
Co to jest haszu, kubba?- 6 4
-
2021-01-12 08:17
o kurde te donuty, Boże, były cudowne
Jedna z niewielu rzeczy które pamiętam, podsadzali mnie, bo nie dorastałem do lady, ale smak pamiętam.
- 6 1
-
2021-01-12 12:14
oj pamiętam swojego pierwszego Snickersa, to chyba był 90 rok (3)
fascynowały mnie te szlaczki na spodzie :D Z czasów PRL pamiętam natomiast smak hot dogów z farszem grzybowym zamiast parówki, saturatory oraz cytrynadę z woreczka. Potem wczesne lata 90 to era gum turbo, ale wcześniej były jeszcze gumy Donald. A pamiętacie że jeszcze w latach 90 można było kupić prawdziwie kiszone ogórki z beczki? W SAMie były. Kapusta kiszona też.
- 5 0
-
2021-01-13 21:33
Dalej kupisz kiszone w beczce, sa w Samie na petli w Brzeźnie:-) (2)
- 1 0
-
2021-01-13 21:56
to prawda, ostatnio w Stokrotce nawet widziałem, ale beczki malutkie (1)
niemniej to już rzadkość, mam nadzieję że wrócą do tego
- 0 0
-
2021-02-23 11:49
Na gdyńskiej hali w dalszym ciągu i ogórki i kapustę z beczek można kupić. Kapustę to nawet o różnym stopniu ukiszenia. Mniam
- 0 0
-
2021-01-12 12:34
Donuty!
Tak tak donuty z Monciaka, do dziś pamiętam ich smak. Miło, że nie tylko ja :)
- 2 1
-
2021-01-11 13:26
(6)
Najlepszy chleb namoczony w wodzie i posypany cukrem . Dziadek tak zawsze nam robił i cała wieś się zlatywala. Babcia zawsze serwowała najlepsze kladziaki i kopytka. To było dzieciństwo. W przedszkolu zmuszano żebym zjadła zupę mleczna, do dzisiaj mleka się nie napije! Ale przedszkole było inne niż te do którego chodzą teraz dzieciaki , żadnych diet, innych posiłków. Wszyscy jedli jedno i to samo .
- 54 4
-
2021-01-11 20:48
oj tak, chleb namoczony wodą i z cukrem, myślałam że tylko ja takie dziwactwa jadłam :)
- 4 2
-
2021-01-11 21:24
(2)
Nie chleb namoczony, bo z niego byłaby papka. Cukier sypało się na kromkę chleba i delikatnie po kilka kropel polewało wodą.
- 2 0
-
2021-01-11 22:33
(1)
Kiedyś chleb kupowało się w prawdziwej piekarni a nie supermarkecie. Kiedyś chleb pachniał, ze każdy chciał piętkę zjeść, dzisiaj chleb nie ma żadnego zapachu. Kiedyś chleb czuć było w siatce, dzisiaj jest lekki jak piórko. Kiedyś chleb to był chleb dzisiaj to sama chemia. I kiedyś ten chleb pomoczony w wodzie nie był papką tylko rarytasem. Przykre ale prawdziwe.
- 11 3
-
2021-01-11 23:16
Chleb kupowało się w samie. I faktycznie, zanim doniosło się do domu jakoś piętki same się odgryzały. Ale prawda. Kiedyś chleb pachniał. Był z państwowej piekarni, więc nikt nie kombinował. Oczywiście, że kilogram był kilogramem. Teraz wymiar ten sam, a waga 0,5. Kapitalizm sprawił, że mamy mniej chleba w chlebie. Dziś czasem bochenek nie starcza na jeden dzień. Jemy gąbkę, przez co mimowolnie stajemy się gąbkami.
- 13 1
-
2021-01-12 08:19
(1)
Rano w domu świerzy chleb sopocki ze sklepu Społem z maslem i pasztetem Mamy (Mniaaam!), na to pomidor i szczypiorek albo cebula, albo twaróg ze Społemu w papierze. Mamy dżemy (Mmmm!) Mleko z butelki, czesto siadłe domowo :)
Herbata Assam chyba zwykle albo gruzińska?
Do szkoły bułki w papierze woskowanym i jabłko.
Czasem byłaRano w domu świerzy chleb sopocki ze sklepu Społem z maslem i pasztetem Mamy (Mniaaam!), na to pomidor i szczypiorek albo cebula, albo twaróg ze Społemu w papierze. Mamy dżemy (Mmmm!) Mleko z butelki, czesto siadłe domowo :)
Herbata Assam chyba zwykle albo gruzińska?
Do szkoły bułki w papierze woskowanym i jabłko.
Czasem była oranżada w butelkach.
Po szkole na Monciaku gruźliczanka, kurczak z ogórkiem pod Społem, potem loda Giusti za 1zł.
W domu rosołek, gołąbki (bue), kurczak, schab, zrazy (bue!), flONdra, ziemniaczki z pietruszką, albo Mamy frytki i sosy (pycha!), albo ketchup. Do tego zwykle kompot i herbatka.
Donald rzadko, nie lubiłem rzuć. Później były donaty (odjazd!) Do tego najlepiej żółta albo czerwona oranżada. W cukierni pod SKM Kamionka rurki ze śmietaną albo ciepłe lody.
Ulubione Słodycze sklepowe to białe albo kolorowe drażetki w bębeniku, suche wafle, ryż dmuchany :)- 5 0
-
2021-01-12 08:38
Aaaa, jeszcze dropsy i szklaki w papierku!
- 5 0
-
2021-01-11 13:20
(3)
Ryz z cynamonem, bułki (z nutella w pierwszej kolejności) słodki piątek (w piątek zawsze było coś słodkiego z piekarni) wszelkiej rodzaje zupy. A dom to potrawka, rosół najbardziej. Gumy turbo, Donald, kulki, lody Iza z koralu, calypso.
- 30 6
-
2021-01-11 23:19
(2)
Nitella? Nie śniło się. Jeszcze nie te czasy. Samemu trzeba było robić polewę czekoladową: kakao, masło, mleko i cukier.
- 7 0
-
2021-01-12 09:40
jaka nutella? (1)
był taki krem czekoladowy "z wiewiórką"; nie mogłam się doczekać jak wrócę ze szkoły i zanurzę palec w słoiku....
- 4 0
-
2021-01-12 09:46
Bibi, tak się nazywał :).
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.