- 1 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (40 opinii)
- 2 10 najlepszych trójmiejskich restauracji (69 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Garden Food&Cafe (57 opinii)
- 4 Ranking restauracji w Trójmieście (46 opinii)
- 5 Trójmiejscy restauratorzy wyróżnieni (35 opinii)
- 6 Sprawdziliśmy ceny lodów i gofrów (152 opinie)
Jemy na mieście: Borowa Ciotka nie zachwyca
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy lokal Borowa Ciotka w Gdyni. W poprzednim odcinku jedliśmy w bistro Nie/Mięsny na Dolnym Mieście, a za dwa tygodnie w środę ocenimy Canis w Gdańsku - już tam byliśmy.
W Gdyni przy al. Zwycięstwa 36/108 , pomiędzy drogą główną a torami na terenie ogródków działkowych, mieści się malutka karczma Borowa Ciotka, która zaprasza na regionalną kuchnię kaszubską. Czy rzeczywiście jest to kuchnia kaszubska? Poszłam to sprawdzić pewnej niedzieli. Zaprosiłam też dwójkę znajomych, których gusta kulinarne są diametralnie różne.
Lokal jest naprawdę niewielki: mieszczą się w nim raptem trzy nieduże stoliki, ale karczma nadrabia sporym ogródkiem. Wnętrze z założenia miało być klimatyczne, a tymczasem wystrój jest od Sasa do Lasa. Pełno tu różnych bibelotów, staroci, obrazów, elementów kaszubskich, a wszystko razem sprawia wrażenie graciarni. Jedną z fajniejszych rzeczy był front baru ze skrzynek, na których stoją słoiczki z ziołami i przyprawami.
Karta jest długa i bogata w tradycyjne dania polskiej kuchni domowej, ale niekoniecznie kaszubskiej. Znajdziemy w niej "pyszne zupy", domowe pierogi, plince kaszubskie (placki ziemniaczane), a w sekcji "ulubione dania" aż dwanaście dań mięsnych i tylko dwa rybne. Są też napary i eliksiry, które przyrządza sama szefowa, czyli Borowa Ciotka.
Zamawiamy:
- specjalność cioteczki - żurek na zakwasie własnego wyrobu na wędzonce, z kiełbasą, borowikami i jakiem (9,50 zł);
- domowe pierogi z jagodami i sosem waniliowym (17,50 zł);
- kaszubską pizzę - plince z serem, pieczarkami i sosem czosnkowym (20 zł);
- pomuchel (dorsz) panierowany w sosie z grzybów leśnych (29,50 zł);
- szmurowane (tak, szmurowane) żeberka z kapustą ze śliwkami (25 zł);
- ciasto z wypieku cioteczki - w tym dniu był sernik (w zestawie z kawą 12 zł).
Żurek okazał się być przeciętną zupą: wodnistą ze śladową ilością borowików i jajem nie pierwszej świeżości. W smaku bardziej przypominał lekki kapuśniak niż żurek.
Pierogi z jagodami zatarły pierwsze złe wrażenie. Były naprawdę smaczne, choć ja wolę cieńsze ciasto. Jagodowe nadzienie nie było słodzone, co dało fajny, kwaśny posmak, a ten z kolei dobrze równoważył przyjemny w smaku sos waniliowy.
Kaszubska pizza to nic innego jak cztery placki ziemniaczane z pieczarkami, zapieczone pod serem. Niestety, były bez smaku i przypraw. Sytuację ratował nieco sos czosnkowy, nadając "pizzy" jakiegoś wyrazu. Placki ziemniaczane też do poprawki, gdyż były gumowate i sprawiały wrażenie niedosmażonych i mocno nasączonych tłuszczem. Przypuszczam, że ciasto na placki zostało wylane na zimną patelnię z olejem.
Pomuchel, czyli dorsz panierowany w sosie grzybowym bardzo mnie rozczarował. To był całkiem niemały kawałek fileta z dorsza z grubą panierką, która niestety zabiła smak delikatnej ryby. Sos grzybowy został podany w osobnej miseczce i sam w sobie był smaczny, ale kompletnie do tak podanej ryby nie pasował. Może gdyby nie było tej "paniery", to delikatna ryba i aromatyczne grzyby stanowiłyby fajną kompozycję smakową...? Surówka z kapusty i marchewki oraz ziemniaki bez zarzutu.
Szmurowane żeberka z kapustą zachwyciły mojego kolegę, który rozpływał się w zachwytach mówiąc, że dawno nie jadł tak miękkiego i smacznego mięsa. Zgodziłam się z nim, chociaż ja bym intensywniej doprawiła mięso. Szkoda, że kapusta była zbyt kwaśna i ze słabo wyczuwalną śliwką, która przecież powinna nadać nieco słodyczy. Przypominała bardziej bigos. Było to jednak treściwe i przyzwoite danie, którym można się najeść.
Nasz obiad zwieńczył sernik domowego wypieku i muszę przyznać, że był bezbłędny, wilgotny, z mocno wyczuwalną wanilią na chrupiącym spodzie. Klasyka gatunku - dokładnie taki, jaki piecze się w domu na święta.
No cóż, nie znalazłam u Borowej Ciotki zapowiadanych regionalnych potraw kuchni kaszubskiej. Zabrakło mi tych najbardziej popularnych jak potrawka z kury (frekase), zupa z brukwi na gęsinie, śledzi czy ryb z kaszubskich jezior. Jeśli ktoś ma ochotę na podróż w czasie do wczesnych lat 90., to miejsce jest dla niego. Plusa daję też za przystępne ceny i duże porcje.
Idąc do karczmy ja jednak oczekuję czegoś innego, dań dużo lepszej jakości, ciekawiej podanych i - nawet jeśli jest to prosta kuchnia domowa, to niech będzie dobrze doprawiona. Nie mogę wystawić oceny wyższej niż 3.
O autorze
Miejsca
Opinie (157) ponad 20 zablokowanych
-
2018-09-12 15:03
gęsina? (3)
w tej budzie? no sorry, jak sie idzie recenzowac budke z jedzeniem to nie oczekuje sie mięsa uznawanego za niemal luksusowe.
fakt, wlasciciele sa ciut rypnieci, ale kaszubskie kucharki tam wiedza co robia. albo "tak krawiec kraje, jak mu materialu staje".
idzcie tam i zjedzcie r******nki - to maja wspaniale.- 16 2
-
2018-09-12 18:24
Nie maja (1)
r******ek niestety. Chyba, ze mowisz o Borowej c*otce w Lipuszu :)
- 2 1
-
2018-09-13 11:38
mówię o gdyńskiej
mieli i to zarąbiste
no ale moze marzenka postawila wycofac dobre jedzenie z oferty- 2 0
-
2018-09-13 08:27
Akurat to jadłem i to najgorsze ruchanki
Jakie jadlem
- 1 0
-
2018-09-13 08:44
Fatalny lokal.
PiS niszczy konstytucję oni nie chcą ulotek o łamaniu konstytucji. wstyd
- 4 2
-
2018-09-13 08:25
Kiedyś wpadłem tam na placki ziemniaczane
Powiem tak. Nie wiem jak można zepsuć placki ziemniaczane ale oni to potrafią
- 9 1
-
2018-09-12 10:00
zupy z brukwi (1)
nie gotuje się we wrześniu - trzeba poczekać i na brukiew, i na gęsiobicie
- 19 3
-
2018-09-13 06:59
Ponoć właściciele maja magazyn zamrażarek...
Jak z winem. Możesz kazać sobie zaserwowac wybrany rocznik brukwii 10 lat wstecz xD
Podobnie z gęsiną :D- 0 1
-
2018-09-13 05:12
W takim razie jaką restaurację pani Agnieszka Гапонюк nam poleci?
- 5 2
-
2018-09-12 07:02
Zabrakło ą ę... (7)
Nie ma fajerwerków na talerzu, chipsów z jarmużu, palonego kalafiora, emulsji z rybiego oka, sous vide, confit i innych wynalazków i już się nie podoba, wszystko zle. A niewyczuwalna wędzona śliwka w kapuście to prawie powód do zamkniecia lokalu. Żenujące sa te testy smaku...
- 264 56
-
2018-09-12 08:52
(3)
Może pierwszy komentarz należy do właścicielki lokalu. Nie zmienia to faktu że p. redaktor rzadko kiedy coś smakuje.
Mam taką propozycję czy kolejnej imprezie kulinarnej niech pani Agnieszka coś nam wszystkim ugotuje. Skoro ma tak wyczulone kubki smakowe, zawsze coś nie jest idealne to chętnie spróbował bym potrawy tej pani.
Powinno być perfekcyjne.... chyba że pani redaktor jest tak perfekcyjną kucharką jak Rozenek perfekcyjną panią domu :)- 43 4
-
2018-09-13 00:06
Mylisz pojęcia.
Krytyk kulinarny wcale nie musi dobrze gotować. Ba! Nie musi w ogóle gotować!
Czy słyszałeś o jakimś filmie wyreżyserowanym (trudne słowo) przez krytyka filmowego? Czy którykolwiek krytyk "modowy" miał w ręku igłę z nitką? A może powieść, lub chociaż nowelka bądź esej napisana przez krytyka, tym razem literackiego?- 4 3
-
2018-09-12 09:11
Napisz jeszcze, (1)
że recenzentka powinna mieć wykształcenie kierunkowe, aby móc oceniać, czy coś jej smakuje, czy nie.
- 14 4
-
2018-09-12 09:50
Dopóki nie opisuje tego w sposób jakby robiła pracę doktorancką, niech opiniuje. "Fuuu tłuste" jest nomrlane ale jak ktoś pijąc siarkofruta za przeproszeniem pieprzy o wyczuwalnych aromatach winogron południowej Kornwalii to znaczy że jest niekompetentnym głupkiem. Tutaj mamy to samo :) W bistro Pani brakuje wędzonej śliwki, w jedzeniu "lunchowym" którego 100g kosztuje mniej niż 100g dobrej śliwki.... ciekawe jak bistro IKEI by pocisnęła za wyczuwalną woń kartonu....
- 32 5
-
2018-09-12 08:00
Nie o to chodzi (1)
Można gotować proste potrawy, bez fajerwerków które wymieniłem, ale dobrze i smacznie. Jak mama moja dla przykładu.
- 17 5
-
2018-09-12 14:05
twoja mama żle gotowała
- 8 6
-
2018-09-12 13:39
A moze to nowy wyznacznik jakości... taki nasz lokalny Agniieszkowy Michelin ... ;p
Już za kilka lat może nasza "recenzorka" otworzy przewodnik swojego autorstwa...
drżyjcie knajpy i restauracje....
PS Poszła do zwyczajnego baru - knajpki a recenzja jak dla restauracji w której za przystawkę przynajmniej trzeba zapłacić 50 pln- 18 5
-
2018-09-12 19:23
(1)
A w jakimże celu jest ten artykuł? Aby komuś dokopać? Od razu przypomniała mi się " modlitwa Polaka" z Dnia Świra a właściwie jej fragment: dopie.... sąsiadowi.
- 4 3
-
2018-09-12 23:41
bo dość
już tego byle jakiego PRLowskiego żarcia w Polsce. Ile można tak byle jak jeść.
- 0 0
-
2018-09-12 23:31
Fajny ten wystrój wnętrza,dojrzałam pomarańczową kozę grzewczą.Mnie się ta " graciarnia"jak pisze autorka podoba.brawo ciotka
- 5 4
-
2018-09-12 09:56
Kulinarny Dżepetto (2)
Uwielbiam recenzję tej wszechwiedzącej ekonomistki laiczki,jej wypociny powinny się znaleźć w faktoidzie
- 32 16
-
2018-09-12 23:28
Ale sernik na święta piecze,ponoć wilgotny,delikatny taki sam odlotowy jak w knajpie ocenianej na 3.
- 0 3
-
2018-09-12 10:08
Uuuu
Znajomej jest smutno, bo dostała trojke?
- 7 13
-
2018-09-12 23:21
Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności.
Zawsze śmieszne :)
- 3 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.