- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (112 opinii)
- 2 Moja Gruzja karmi dobrze i tanio (111 opinii)
- 3 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (250 opinii)
- 4 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (61 opinii)
- 5 Kto ma szansę na gwiazdkę Michelina? (53 opinie)
- 6 W maju króluje zielony afrodyzjak (95 opinii)
Jemy na mieście: Masala Kitchen rozpieszcza i rozgrzewa
Masala Kitchen, otwarta w czerwcu ubiegłego roku, to restauracja, która jest częścią konceptu TACC, znanego z kulinarnych sukcesów w Szwecji i Hiszpanii. Restauracja mieści się przy Placu Zdrojowym 1 w Sopocie - wcześniej to miejsce zajmował Bombay, po którym został wystrój. W poprzednim odcinku cyklu "Jemy na mieście" pisałam o świetnej kuchni w Manna 68, a za dwa tygodnie przeczytacie relację z mojej wizyty w Barze Leon w Gdańsku (byłam już tam).
Lokal jest dość przestronny, ale dzięki lożom, przepierzeniom i podziale na dwie sale, sprawia wrażenie kameralnego. W wystroju przeważają barwne ornamentalne dekoracje oraz stonowane, ciepłe kolory różu i brzoskwiniowego urozmaicone tu i ówdzie delikatnymi złoceniami. Stoły i krzesła utrzymane są w eleganckim stylu z ciemnego drewna. Przestrzeń zyskuje na przytulności dzięki miękkim poduszkom umieszczonym na szerokich i wygodnych siedziskach.
Wnętrze emanuje kolonialnym klimatem. Niewątpliwą jego ozdobą są gięte lampy z ozdobnymi abażurami oraz popiersie słonia indyjskiego z wielkimi kłami, które zdobi jedną ze ścian. W Indiach słoń jest uważany za inkarnację jednego z tamtejszych bogów - Ganesha, dlatego też zwierzę jest otaczane czcią i stanowi symbol mądrości, władzy dobrobytu i pomyślności. Duże okna, przez które rozciąga się widok na ul. Monte Cassino, również przyciągają uwagę.
Restaurację Masala Kitchen odwiedzam w mroźne popołudnie w towarzystwie koleżanek, wielbicielek kuchni indyjskiej. W opasłej karcie dostępne są klasyki kuchni indyjskiej, obejmująca zarówno dania wegetariańskie, jak i mięsne, przystawki, takie jak pakory czy samosy. Wśród dań głównych znajdują się rozmaite potrawy z kurczaka, a także nieodzowna w kuchni indyjskiej jagnięcina. Do tego możemy dobrać ryż lub chlebki naan.
Kuchnia indyjska jest równie zróżnicowana, co całe Indie, łącząc w sobie różne style gotowania obecne w tym kraju. Nawet tradycyjne indyjskie potrawy znacząco różnią się w zależności od regionu. Wspólną cechą są aromatyczne i charakterystyczne przyprawy, często o intensywnym smaku i pikantności. Najbardziej znaną mieszanką przypraw, czyli masalą, jest garam masala i curry. Nie ma jednej masali ani jednego curry - są różne, inne do mięsa, inne do ryb, a jeszcze inne do warzyw.
Zamówiłyśmy:
- tradycyjny chleb naan (12 zł);
- garlic naan, czyli chleb naan z czosnkiem (18 zł);
- butter chicken - kurczak w kremowym sosie z orzechami nerkowca (49 zł);
- palak paneer - indyjski ser paneer w kremowym, szpinakowym sosie z czosnkiem i imbirem (48 zł);
- shahi gosht - kremowe curry z jagnięciną kardamonem i orzechami nerkowca (58 zł);
- chicken tandoori - grillowane udko kurczaka marynowane w przyprawach tandoori masala, jogurcie i limonce. Podawane z cytrynowym ryżem i dwoma rodzajami chutney (55 zł).
Butter chicken to prawdziwa uczta dla podniebienia. Jędrne kawałki soczystego kurczaka zanurzone były w kremowym, znakomicie przyprawionym, intensywnym, maślano-jogurtowym sosie pomidorowym o wielowymiarowym smaku. To danie łączy w sobie łagodną słodycz, korzenne aromaty oraz chrupkość orzechów nerkowca. Doskonale współgra z tradycyjnym, chrupiącym chlebkiem naan tworząc kompozycję idealną.
Pod nazwą Palak Paneer kryje się ser w gęstym szpinakowym sosie. Palak oznacza szpinak, a paneer biały, indyjski ser. Chociaż to danie może nie zachęcało swoim wyglądem, smakowo wypadło znakomicie. Sos szpinakowy był bardzo gęsty, a delikatny smak szpinaku i sera został przełamany wyrazistą garam masala z mocno wyczuwalną nutą kuminu, cynamonu i goździków oraz przyjemną ostrością. To danie szczególnie dobrze komponowało się z czosnkowym chlebkiem naan. Mnie urzekło i uważam, że to jedno z lepszych Palak Paneer, jakie jadłam w Trójmieście.
Chicken tandoori to imponująca porcja grillowanych udek kurczaka, podana w towarzystwie sosu o smaku słodkiej mięty oraz nieco kwaśniejszego tamaryndowca, cytrynowego ryżu i świeżych warzyw. Główną rolę odegrał tutaj fenomenalny kurczak, miękki i soczysty, który wyróżniał się głębokim wielowarstwowym korzennym i pikantnym smakiem z wyczuwalną nutą czosnku i kuminu, które utrzymywały się aż do ostatniego kęsa. Nie można zapomnieć o cytrynowym ryżu, który był smacznym dodatkiem. Charakteryzował się żółtym kolorem, nutą cytryny i anyżowym posmakiem dzięki nasionom kopru włoskiego.
Shahi Gosht to potrawa z jagnięciny, w której delikatne kawałki mięsa są zatopione w gęstym, kremowym curry z dodatkiem chrupiących orzechów nerkowca i płatkami migdałów. Kawałki jagnięciny osiągnęły perfekcyjną miękkość i mimo obfitości przypraw, zachowały swój charakterystyczny smak. Sos, choć dość łagodny, miał intrygujący słodki posmak, w którym wyraźnie wyczuwalne były ciepłe nuty kardamonu, przypominające połączenie dojrzałej cytryny z imbirem. To było świetne danie z głębokim smakiem.
Podsumowanie: aromatyczna, ostra, pachnąca... taka jest kuchnia z Indii. Zachęcam do podróży w tamte rejony. Komu jednak nie po drodze, może odwiedzić Masala Kicthen w Sopocie, gdzie zanurzy się w kulturze kulinarnej Indii bez opuszczania kraju.
Nie mam nic do zarzucenia, jeśli chodzi o smak serwowanych potraw. Są bardzo dobre. Jedynym minusem, w mojej ocenie, to wysokie ceny dodatków, takich jak ryż czy chleb naan, które często są serwowane wraz z daniem bez dodatkowej opłaty. Być może miejsce na to wpływa, wszak Sopot nie należy do najtańszych. Na pochwałę zasługuje również forma podania. Za smak i obsługę oraz klimat należy się ocena bardzo dobra.
O autorze
Miejsca
Opinie (69) ponad 10 zablokowanych
-
2024-01-26 16:54
(1)
15 lat temu taki obiad w prawdziwej indyjskiej restauracji kosztował 150 rupii czyli przy ówczesnym kursie ok. 5.50 PLN.
- 5 2
-
2024-01-26 19:18
Prawdziwa, indyjska restauracja...
Zacznijmy od tego, że większość społeczeństwa stoję się ,,na miescie", kucharzami są faceci, a knajp jest 1000 razy więcej iż w Polsce o bardzo różnym standardzie. Trzeba dać, raczej 5,5$ a nie rupieci. Chyba, że na północnych, bezludnych terenach między Manali a np. Lehem (lub innym - la)...
- 0 1
-
2024-01-26 17:36
Jak ktoś lubi drogo i inaczej - to czemu nie...
Do tej pory moim zdaniem "Mantra" rządziła, zobaczymy jak z tym Sopotem - na pewno odwiedzę.
- 2 2
-
2024-01-27 00:12
Byłem atednio
Nic się nie zmieniło od bombay to samo wystrój , mega drogie wina na regale, jedzenie to samo.
- 4 2
-
2024-01-27 07:37
Te chlapaniny
jako sosy są idealne na rozwolnienie, czego osobiście doznałam. Ledwo dobiegłam do ustępu. A tam buchnęło że mnie jak z parowozu.
- 8 1
-
2024-01-27 07:41
A czemuż
to nie reaktywuje się Krewetki, która była tuż przy dworcu w Gdańsku. Ach, jak tam pachniało! A jaka była wyżerka. Było tanio i baaaaardzo smacznie. Te orientalne dania, niestety dla mnie wonieją g*wnem albo czymś podobnym. Krewetkoooooo wróć!!!
- 7 0
-
2024-01-27 10:02
Restauracje sa bez sensu. Tam nie ma jak poznac nikogo
Każdy przy swoim stoliku, zamkniety we wlasnej bańce, bezsens. Nie ma jak pogadac z kims obcym .
- 2 1
-
2024-01-31 17:54
co mi pieszcza wty kithen????
- 0 1
-
2024-02-12 10:28
Znowu koncept!
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.