• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: Polędwica sopocka karmi jak u mamy

Agnieszka Haponiuk
20 czerwca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Co dobrego znajdziemy w Polędwicy Sopockiej? Poniżej nasza recenzja. Na zdjęciu: jesiotr w śmietanie po polsku. Co dobrego znajdziemy w Polędwicy Sopockiej? Poniżej nasza recenzja. Na zdjęciu: jesiotr w śmietanie po polsku.

Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy Polędwicę sopocką. W poprzednim odcinku jedliśmy w Gringo w Gdańsku, a za dwa tygodnie w środę ocenimy Neon w Gdyni - już tam byliśmy.



Polędwica Sopocka to nieduża restauracja, która mieści się przy Jagiełły 6 zobacz na mapie Sopotu w Sopocie (dawniej w tym miejscu funkcjonował Tupot Mew). Sam lokal nie jest duży - to jedna sala, a raczej pokój, który pomieści nie więcej niż 30 osób.

Wnętrze jest utrzymane w spokojnej morskiej kolorystyce. Nie zabrakło ściany z bielonych cegieł i pluszowej kanapy z poduchami. Drewniane stoły zdobią świeże kwiaty lub zioła w doniczkach. Jest czysto, schludnie i miło. Stara drewniana podłoga, duże stare okna i oszklone drzwi ocieplają nieco chłodny wystrój i nadają fajny klimat starego mieszkania w sopockiej kamienicy.

  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica Sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
  • Restauracja Polędwica sopocka.
W niedzielę Polędwica Sopocka wita nas wspaniałym poczęstunkiem. Na stoliku, tuż obok baru, każdy z gości może poczęstować się wybornymi wędlinami własnej roboty, smalcem, smacznym śledziem w śmietanie, koperkowym chłodnikiem z grzanką z jajkiem czy opiekanymi śledziami w zalewie octowej. Te rarytasy tylko zaostrzyły nasz apetyt.

  • Poczęstunek dla gości - chłodnik koperkowy.
  • Poczęstunek dla gości - śledź opiekany w occie.
  • Poczęstunek dla gości - wędliny i smalec.
  • Poczęstunek dla gości.
Karta prezentuje się dobrze: nie jest ani za krótka, ani za długa. Znajdziemy tu sporo klasyki z kuchni polskiej, ogólnie jest w czym wybierać.

Z sekcji "Na dobry początek" zamawiamy:

- tatara ze śledzia (19 zł).

Z "Zup jak u mamy" wybieramy:

- rosół drobiowo-wołowy (16 zł);
- chłodnik śledziowy z ciepłym ziemniakiem (14 zł).

Z dań mięsnych bierzemy:

- sztukę mięsa z darem Królowej Bony (40 zł).

Z sekcji rybnej, która w tym dniu była dość mocno okrojona (zabrakło makreli i sandacza), prosimy o:

- jesiotra w śmietanie po polsku (57 zł).

A na deser beza Pavlova (18 zł).


Tatar śledziowy miał cudowny smak. Śledź dobrej jakości, dość zwarty, do tego drobno pokrojona czerwona cebula i awokado, a smaku dopełnił olej sezamowy. To było fantastyczne połączenie. Cały smak robił olej sezamowy, który pasował tutaj idealnie. Na tyle mi zasmakował ten tatar ze śledzia, że odtworzyłam go w domu.

Tatar ze śledzia. Tatar ze śledzia.
Rosół drobiowo-wołowy był aromatyczny, klarowny, esencjonalny, z lekko wyczuwalną nutą lubczyku. A do tego domowej roboty makaron. Wszystko to razem było przepyszne i przywodziło na myśl niedzielny obiad u mamy albo babci. Jedynym minusem był słoik, w którym podano rosół. Raz, że jedzenie ze słoika jest niewygodne, a dwa, że jest to już niemodne i zupełnie niepotrzebne. Ten rosół jest na tyle dobry, że nie trzeba go podawać w dziwnych naczyniach. Talerz będzie w sam raz.

Rosół drobiowo-wołowy. Rosół drobiowo-wołowy.
Co do chłodnika ze śledzia, to mam mieszane uczucia. Zdecydowałam się na to danie przede wszystkim z ciekawości. W pierwszej chwili smak wydał mi się dziwny, za słodki, za bardzo octowy i za mało śmietanowy. Ale z każdą kolejną łyżką chłodnik smakował coraz lepiej. Po pierwsze bardzo dobry śledź i w dużej ilości, po drugie fajnie mieszały się tu smaki słodkie i kwaśne. Jednak cały czas przeszkadzał mi octowy posmak. Poza tym sam chłodnik mógłby być bardziej gęsty. Myślę, że nie jest to danie dla każdego, ale na pewno warto go spróbować. Sugeruję, podobnie jak przy rosole, zamienić słoik na talerz lub miskę.

Chłodnik śledziowy z ciepłym ziemniakiem. Chłodnik śledziowy z ciepłym ziemniakiem.
Dla tych, co nie lubią kulinarnych niespodzianek, dobrym wyborem będzie sztuka mięsa w sosie chrzanowym. Jak to ładnie ujął mój kolega: prawdziwe dobre danie z czasów orbisowskich. Świetnie przygotowane mięso wołowe, kruche, delikatne. Dary królowej Bony okazały się być groszkiem cukrowym, porem, marchewką, młodym burakiem, cukinią i selerem. Warzywa niczego sobie, al dente, a w smaku delikatnie słodkie. Sos chrzanowy odrobinę za mało intensywny i zbyt mączny, w mojej ocenie. Całość bardzo smaczna i nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że chociaż jest to danie proste, to łatwo można je zepsuć, a ta sztuka mięsa była bardzo udana.

Sztuka mięsa w sosie chrzanowym. Sztuka mięsa w sosie chrzanowym.
Jesiotr w śmietanie po polsku z marynowaną botwinką był prawdziwą uczta dla podniebienia. Przede wszystkim dobrej jakości ryba, zupełnie pozbawiona smaku mułu. Jesiotr to ryba o unikalnym smaku, więc warto ostrożnie się z nią obchodzić, np. nie należy dodawać zbyt dużo przypraw. W Polędwicy Sopockiej jesiotr został przyrządzony tak jak trzeba: w subtelnym, kremowym sosie śmietanowym. Na słowa uznania zasługują dodatki, czyli marynowana botwinka i cebulka oraz karmelizowana marchew. Te marynaty podane na ciepło były genialne. To danie jest spójne i smakuje obłędnie.

Jesiotr w śmietanie po polsku. Jesiotr w śmietanie po polsku.
Beza Pavlova nie przypadła mi za bardzo do smaku. Owszem, była poprawna, lekko wilgotna w środku i chrupiąca z wierzchu z dodatkiem świetnego sosu malinowego na bazie wina. Za zbędne uważam tutaj kawałki winogron, które zamieniłabym na borówki albo inne owoce sezonowe.

Beza Pavlova. Beza Pavlova.
Polędwica Sopocka karmi świeżo, domowo i bardzo smacznie. Większość dań to tradycja kuchni polskiej, niekiedy zapomnianej lub sponiewieranej przez PRL. Gorąco im kibicuję, bo to dobra, uczciwa kuchnia sięgająca po dobre, staropolskie smaki. I mam nadzieję, że odkryją ich przed nami jeszcze więcej. Wystawiam im mocną piątkę, choć z minusem: za słoiki oraz dość wysokie ceny za niektóre dania.

5.0/6   Ocena autora
+ Oceń

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Opinie (119) 5 zablokowanych

  • I znowu puste talerze. Gdzie ten jeiotr na zdjęciu bo widzę tylko ozdoby za 5 groszy?

    • 16 0

  • Pluja sie tutaj chyba tylko weganie i inny trawozerni :) (2)

    • 3 16

    • idż stąd

      do tej swojej garkuchni i wciskaja ciemnote gdzie indziej

      • 8 1

    • Przeciwnie, realiści i prawdziwi smakosze

      • 5 1

  • Czyli dużo droższy wariant baru mlecznego z niewielkimi porcjami.

    Do tego z recenzji wynika, iż jedzenie raczej bez szaleństwa, poprawne. A ocena to 5 pkt na 6 możliwych. Obiektywizm, czy raczej płatny obiektywizm?

    • 22 1

  • Jesiotr staropolski? (2)

    No nie wiem...

    • 37 1

    • (1)

      Szczególnie gdy te z polskich hodowli to najczęściej jesiotr syberyjski a zasadniczo jego krzyżówki jako najlepiej nadające się do chowu w zamkniętych zbiornikach.

      • 6 0

      • mow konkretnie

        Bester, czyli bezplodna krzyzowka. tzw. cesarz kaszubskich stawów hodowlanych

        • 6 1

  • jedzenie jak u mamy??? mama mnie tak nie oskubie. ludzie skąd te ceny??? jaka jest marża? 1000 procent?!? (2)

    • 24 4

    • Spróbuj tutaj wyliczyć tę marżę, mistrzu kowalskiego cechu. (1)

      Napisz nam, jak liczysz marżę, że wychodzi Ci "na oko" 1000%?

      • 2 6

      • po co dyskutowac z takim co nakupi kielbachy w biedrze za 5.98 paczka i szczesliwy ?

        • 3 7

  • "sztuka mięsa", po zdjęciu wnoszę, że ważyło góra 100g za 40pln? (1)

    Ja rozumiem, że zarabiać trzeba ale są chyba jakieś granice? Podawanie zupy w słoikach a właściwie słoiczkach, w których ledwo mieści się łyżka, przemilczę.

    • 25 0

    • I to jest właśnie sztuka z ... mięsa :)

      • 8 0

  • chyba musial bym byc

    pacjentem srebrzyska zeby w takiej norze ,placic takie ceny - nie badzcie frajerami...za ulamek tej ceny zjecie smaczniej i zdrowiej w domu

    • 22 4

  • U czyjej mamy ? (1)

    I czy każda potrafi/ła gotować ???

    • 6 2

    • U tych mam współczesnych, to zdecydowanie rzadkość już częściej panowie mają większe umiejętności, stąd też wysyp takich lokali.
      Ktoś kto bywa w lokalach dostrzeże, że 70% bywalców to właśnie kobiety.

      • 3 0

  • Hmm, więc sprawę widzę tak (4)

    Kolejny już artykuł z serii "recenzje lokali które są takie same i w których je się drogo"
    OK, rozumiem że jest pewna różnica między cyklem odwiedzania lokali a przedstawieniem ich opisu ale gotów jestem się założyć, że za dwa albo cztery tygodnie, nie będzie żadnej recenzji lokalu w którym było można spróbować produktów aktualnie będących na świeżym rynku warzywno-owocowym.
    Teraz jest czas ładowania "akumulatorów" w organizmie, dlatego jak sobie to ostatnio podsumowałem, w ostatnich 10 dniach kupiłem 8 kilo czereśni, 12 kilogramów truskawek, 5 kilogramów świeżego zielonego groszku, do tego młoda marchewka, ziemniaczki, buraczki cały czas zielone szparagi, kalafior czy brokuły itd, itp, etc
    Przyznaję, że same te owoce i warzywa pochłonęły przez te 10 dni, grubo ponad 300 złotych ale tylko teraz te produkty zjem w formie świeżej, nie mrożonej, nie przetworzonej itd.
    Konkludując, nie ma zatem sensu chodzenia do lokali oferujących dania, które są w karcie dostępne przez cały rok.

    • 66 1

    • Zmartwię Cię. Nie da się tak "naładować akumulatorów". To jest po prostu czas na uciechę sezonowymi owocami. (3)

      A za kilka dni w Twoich "akumulatorach" pozostanie tylko wspomnienie.

      • 7 2

      • (1)

        Zwłaszcza te 8 kg czereśni. Przeleciały migiem przez kichy.

        • 7 1

        • Ja w domu mówię, że czereśnie to najgorsze owoce ;)

          Jesz, jesz i jesz i wciąż nie ma się dość, dopóty na kibel nie polecisz :)

          • 6 2

      • "Ładowanie" to też stymulacja dobrego nastroju.
        No sorki ale mrożonki to nie to samo, choć przez cały rok dostępne.

        • 5 0

  • słoiki, mikroporcje, wysokie ceny. jeszcze jeden z lokali którego mogłoby nie być. ani twórczo ani smacznie.

    • 35 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane