• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Knajpa kontra wspólnota. Niekończąca się wojna

Łukasz Stafiej
18 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
  • Przejście do pubu 107 zostało zablokowane bramą zamykaną na klucz, wstawioną przez wspólnotę mieszkaniową.

Jeden z pubów w śródmieściu Gdańska został niemal odcięty od świata po tym, jak sąsiedzi wstawili zamykaną na klucz bramę na prowadzącej do niego drodze. Właścicieli trójmiejskich lokali gastronomicznych to nie dziwi - konflikty ze wspólnotami mieszkaniowymi to codzienność w tej branży.



Bywalcy i właściciele pubu 107 przy ul. Ogarnej mają problem. Znana im od dawna droga prowadząca do lokalu w zasadzie już nie istnieje. Wspólnota mieszkaniowa postanowiła ją zablokować zamykaną na klucz bramą, którą mieszkańcy wstawili w przejściu na podwórko, gdzie mieści się 107. Do lokalu co prawda nadal można dojść, ale od strony ul. Długiej.

- Od Ogarnej wchodziło się od zawsze, także kilka lat temu, gdy działał tutaj poprzedni klub - tłumaczy Piotr Parusiński, który 107 prowadzi z bratem. - Teraz goście odbijają się od zamkniętej bramy, a my nie mamy nawet jak ich poinformować, że wejść można od drugiej strony, bo na wywieszenie szyldu nie ma zgody wspólnoty.

Kto ma rację w sporze lokal kontra wspólnota:

Brama pojawiła się trzy tygodnie temu. Efekt Parusińscy już zdążyli odczuć w kasie oraz w codziennej frekwencji.

- Bywalcy śmieją się, że teraz będziemy jeszcze bardziej niszowi, ale nam do śmiechu nie jest - mówi Piotr. - Sytuacja nas dziwi, bo nigdy nie było na nas skarg. W 107 nie robimy głośnych imprez, czasem są koncerty i pokazy impro. Ludzie wpadają głównie napić się rzemieślniczego piwa i zjeść burgera.
Konflikty z sąsiadami nie dziwią natomiast innych trójmiejskich gastronomów. Można w zasadzie przyjąć, że problemy ze wspólnotami mieszkaniowymi to chleb powszedni co drugiego właściciela gastronomii. Ryzyko wpisane w ten zawód - śmieją się niektórzy.

Pomysły mieszkańców na to, żeby pozbyć się niechcianej knajpy są nieograniczone. Restaurację Przystanek Orłowo mieszkańcy okolicznych apartamentowców chcieli wykończyć finansowo - uznali, że lokal generuje 95 proc. śmieci całej wspólnoty i dzięki temu ma płacić 3000 zł miesięcznie za wywóz śmieci. Zdarzają się też mniej dyplomatyczne metody. Uszkadzanie witaczy i mebli w ogródkach przed lokalem czy worki z fekaliami, którymi jeden z sąsiadów obrzucał szyby gdańskiego pubu Red Light to na szczęście jednak wyjątki.

Ulubiony chwyt wojujących z lokalami sąsiadów to wzywanie policji pod pretekstem zakłócania porządku i ciszy nocnej. W sopockiej Czarnej Wołdze zdarzało się, że policja wizytowała więcej niż raz w czasie jednego wieczoru. Właściciele w końcu musieli przenieść interes - pod presją mieszkańców kamienicy nie dostali przedłużenia koncesji na alkohol. Mieszkańcy wykurzyli też ze swoich budynków m.in. gdyński pub Nonsens czy wrzeszczańską klubokawiarnię Cafe Fikcja.

- Brak koncesji to oczywiście wyrok śmierci dla lokalu - mówi Tomasz pracujący w trójmiejskiej gastronomii od lat. - Sporo lokali nawet się nie otworzyło, po tym jak właściciele sprawdzili możliwość uzyskania pozwolenia na alkohol od wspólnoty. Przy małej wspólnocie trzeba mieć zgodę wszystkich. Praktyka pokazuje, że to w zasadzie niemożliwe.
Konfliktem jednej z mieszkanek z kawiarnią Kurhaus we Wrzeszczu żyło kilka kamienic wokół ronda przy ul. Wajdeloty. Narzekająca na hałas dochodzący z lokalu pani chodziła po mieszkaniach i zbierała podpisy pod petycją o zamknięciu kawiarni. Oprócz tego, dzień w dzień wzywała mundurowych.

- Policja przyjeżdżała, spisywała nas, bo taki mają obowiązek, natomiast nigdy nie otrzymaliśmy żadnego mandatu, bo nie było ku temu powodów. Wezwań było bardzo dużo, więc sprawa trafiła w końcu do sądu. Wygraliśmy ją i sytuacja się uspokoiła - mówi osoba związana z Kurhausem. - Obecnie staramy się żyć ze wszystkimi w zgodzie. Zamykamy grzecznie o godz. 22 ogródek przed lokalem i upominamy gości, żeby nie hałasowali pod kamienicą.
- Najgorzej jest, kiedy sąsiedzi nie chcą w ogóle rozmawiać. Zamiast tego zasypują cię wszystkimi możliwymi kontrolami, a korespondencję prowadzą tylko pismami urzędowymi - mówi właścicielka innego wrzeszczańskiego lokalu, gdzie na wniosek jednego z mieszkańców specjalnie powołana komisja mierzyła natężenie hałasu generowanego przez system wentylacyjny.
Są jednak i tacy gastronomowie, którzy wolą dmuchać na zimne i od samego początku działalności starają się zminimalizować ewentualne problemy z sąsiadami. Kompleksowo pomyśleli o tym właściciele nowego pubu Carnivale w centrum Gdyni.

- Po pierwsze, na wszelki wypadek wygłuszyliśmy. Po drugie, nagłośnienie zostało dopasowane do wielkości pomieszczenia przez profesjonalnego akustyka. Po trzecie, wydzielona jest palarnia, żeby goście po nocy nie wychodzili przed lokal i nie hałasowali. Ciuchy można wyprać, a relację z sąsiadami trudno naprawić - mówi odpowiedzialna za marketing Sara Stima.
Gdański Bunkier rozwiązał problemy z nocnym hałasem za pomocą ochroniarzy, którzy nie wypuszczają gości na papierosa po godz. 22. Ochroniarz dbał też swego czasu o porządek na terenie pubowego zagłębia przy ul. Straganiarskiej.

- Rozumiem ludzi, którzy chcą mieć ciszę i spokój w mieszkaniu. Nie oszukujmy się jednak, że mieszkając w środku miasta, będziemy mieli cicho jak na wsi. Codzienny miejski zgiełk to nie tylko klaksony samochodów i syreny karetek, ale też nocne życie w knajpach. Tak jest w dużych miastach na całym świecie. Chodzi o to, żeby się dogadać, a nie robić sobie wzajemnie pod górę - kończy Sara z Carnivale.

Miejsca

Opinie (172) 7 zablokowanych

  • Nieporozumieniem jest otwieranie pubu w kamienicy mieszkalnej (4)

    Zawsze będą jakieś tarcia z mieszkańcami. No chyba, że taki pub inaczej się dogada na stały profit dla mieszkańców, np będzie płacił za śmieci za wszystkich, czy będzie na swój koszt odnawiał elewację

    • 46 15

    • gdzie w takim razie? (1)

      • 7 3

      • W wolno stojących, typu Stary Maneż

        • 14 5

    • Wszystko za darmo byście chcieli pazerniaki.

      • 5 2

    • i...

      i płacił renty, wyprawki dla dzieci ... lista może by długa

      • 2 1

  • (8)

    skoro sklepy można było przenieść do wielkich galerii to i knajpy można z miasta wyprowadzić.W Nowym Yorku,Sydney itp metropoliom w centum są tylko biurowce,sklepy i knajpy.Ludzie jeśli mieszkają to na wysokich kondygnacjach (w ciszy).U nas spokojne kidyś sąsiedztwo sklepów zamieniono na głośne knajpy.Nie dziwię się mieszkającym tam ludziom ,że walczą z brudem,sikaniem po klatkach,bramach i nocnym hałasem pijanych bywalców knajp.Jest lato i nawet okna nie można otworzyć bo same wulgaryzmy i krzyki.Jest to problem ale pierwsi byli tam mieszkańcy i mają swoje prawa a knajpy rozprzestrzeniły się w ostatnich 20 latach więc to oni powinni się dostosować do mieszkańców albo wynieść się z miasta tak jak wyniesiono na siłę sklepy.Jak były sklepy był spokój i nikt nie robił nikomu pod górkę.Po 19 godz panowała cisza a teraz do rana nie można spać.

    • 46 21

    • (2)

      Co ty za bzdury opowiadasz?!

      • 7 14

      • (1)

        Ta pewnie w nowym Yorku jest cicho mjasto które nigdy nie śpi

        • 11 1

        • :DD

          • 0 0

    • (1)

      to sie w koncu zdecydujcie - chcecie te miasto dla pieszych czy miasto dla samochodow i biurowcow? Pogodzic sie nie da niestety. Bo knajpa w biurowcu tez bedzie przeszkadzac.

      • 4 3

      • miasto powinno być zawsze dla ludzi

        znam miasta z biurowcami bezpieczne i komfortowe dla pieszych i klientów komunikacji zbiorowej, o rowerzystach nie wspominając, bo oni mają dobrze wszędzie tam, gdzie ruch samochodów jest mitygowany.

        • 3 1

    • Mieszczuch

      Ciebie i Tobie podbnych z miasta wynieść i po kłopocie.

      • 2 1

    • Wartość mieszkań na starówce jest tak wysoka, że po sprzedaży bez problemu można zakupić niewielki domek na przedmieściu i cieszyć się ciszą i spokojem - sam tak zrobiłem i przy otwartym oknie mam teraz latem ciszę a przy okazji kawałek własnego ogródka i garaż.
      Starówki natomiast rządzą się swoimi prawami i tętnią w sezonie urlopowym życiem do białego rana, w cywilizowanych krajach to norma, albo to zaakceptujesz albo popadniesz w nerwicę. Natomiast porównywanie starego Gdańska do Sydney czy Nowego Yorku to zupełne nieporozumienie: tam nie ma starówek.

      • 4 3

    • Czyli mieszkańcy Nowego Yorku mieszkają wyżej, chociaż nikt im nie kazał, a sklepy, które nikomu zdaje się nie przeszkadzały zostały przeniesione. Szukam nawiązania do tematu...

      • 0 0

  • Ja tych ludzi rozumiem (7)

    W domu ma sie odpoczywac w ciszy.
    A jestem pewien ze tam jest halas darcie ryja i smrod z petow.
    Wina jest miasta.
    Takie speluny to na wyspie porobic gdzie nachlane polactwo i nietylko bedzie sie prac po ryjach.
    Zakaz dla spelun tam gdzie ludzie maja mieszkania i tyle....

    • 45 20

    • (5)

      Tak jest jak za komuny pani Wiesława co ma teraz circa 8o kilka lat( Oczywiście sąsiedzi podobny przebieg), dostała mieszkanie komunalne, praktycznie na dożywocie (póki płaci), gdzieś na Świętojańskiej, Chlebnickiej, Straganiarskiej, Szerokiej itp. i teraz jej wszystko przeszkadza. Bo młodzi krzyczą wieczorami, śmieją się. Knajpy na dole otwierają, radia Maryja nie słychać. Główne Miasto to nie miejsce na oddział geriatryczny. To ma ŻYĆ! Od Wrocławia i Krakowa dzielą nas lata świetlne. U na po 22 nie ma czego szukać na Długiej, wiatr hula po pustych ulicach. We Wrocku o 5 nad ranem są jeszcze tłumy na ulicach (i to nawet po za sezonem wakacyjnym).

      • 10 15

      • To przeprowadź się do "Wrocka" czy gdzie tam (4)

        Tak przy okazji na GM większość mieszkań to własność, nie komunalki.
        A mieszkający ludzie nie maja obowiązku słuchać darcia ryja, bo dureń jeden z drugim nie zna innego sposobu zabawy tylko chlania na umór i braku panowania nad zwieraczami.

        • 21 1

        • Jak nie chcesz słuchac darcia ryja to wyprowadź się na Kowale, czy do Borkowa, będziesz miał wiejski spokój. (3)

          A nie siedzisz w dzielnicy która ma być wizytówką miasta i przyciągać turytów. To nie sypialnia.

          • 9 13

          • ładna mi wizytówka, zaszczane bramy

            i hołota drąca mordy po nocy....

            • 15 1

          • Za tę wizytówkę, to płacą mieszkańcy wspólnot (1)

            podatki, fundusze remontowe, dzierżawy, więc goń się na kowale czy gdzie tam i zorganizuj sobie i sąsiadom nocne zycie

            • 11 0

            • Bywalec Knajp

              A właściciele knajp to za darmo niby mają wszystko? Z parteru wynajetej kamienicy generowany jest większy przychód niż z całej kamienicy...

              • 2 3

    • Widzę, że Pan/Pani była w 107 i wie kto ten lokal odwiedza. Otóż chyba nie.

      • 0 1

  • No i poprawne przykłady są też wymienione w artykule

    Prawda jest taka, że taka knajpa to są wrzaski pijanych ludzi przez całą noc, w weekendy, a w wakacje przez cały tydzień.
    Do tego uszkodzenia zaparkowanych samochodów, zarzygany chodnik, zasikane bramy.

    Ludzie chcą żyć

    • 44 4

  • Nigdy bym nie pozwolił (2)

    Na knajpę w swoim budynku. Popieram wspólnotę. Knajpa powinna przeskoczyć na inną lokalizację.

    • 35 12

    • O ile cały budynek jest twój

      • 3 1

    • do sąsiadów?

      • 2 0

  • (1)

    Jaki konflikt? Teren prywatny to teren prywatny.

    • 27 3

    • Jaki teren prywatny? Konflikt to konflikt.

      • 2 4

  • (2)

    Tu wyłazi polska cebula: z jednej strony złośliwy sąsiad a z drugiej pijana hołota która nie liczy sie z nikim.

    • 14 10

    • Dlaczego polska? (1)

      Byłem w wielu miejscach na świecie i są znacznie bardziej cebulaste ludzie z imprez. Pierwsze z brzegu Anglia....

      • 11 0

      • Ostatnio norwedzy opanowali trójmiasto - mekka imprez chlania i dorzynania trzeźwości w wynajetych "apartamentach"

        a dookoła ktoś mieszka, ale co tam. Liczy się kasa i impreza. Mieszkańcy mają płacić i być cicho.

        • 13 1

  • Sasiad sasiadowi wrogiem... (16)

    Milo nam ze trojmiasto zainteresowalo sie sprawa, dziekujemy za wsparcie.

    Sytuacja oczywiscie jest dosc skomplikowana. Sporu jako takiego z sasiadami nigdy nie mielismy do momentu zamontowania bramy. Zrobiona ja w tajemnicy przed nami i wszytskimi mieszkancami tego podworka. Zawsze istanieja konflity interesow miedzy mieszkancami a "gastro" i zawsze istniec beda. Nie w tym rzecz lecz w tym jak te zwady sie zalatwia. Wine ze brud w podworkach nie ponosza tylko gastronomowie lecz zbyt mala liczba smietnikow, toalet miejskich. My jestesmy otwarci na wszelkie propozycje i staramy sie utrzymywac lad i porzadek w poznych godzinach. Wiemy ze w przeszlosci w tym miejscu bywalo zdecydowanie glosniej i mniej bezpieczniej i to wlasnie my zadbalismy o to by zadbac o porzadek i kulturalne wydarzenia ktore przyciagaja kulturalnych gosci. To zrozumiale ze czasem jest glosniej, ale takie uroki miszkania w samam centrum turystycznej starowki (osobiscie mieszkam na podobnym glosnym podworku, gdzie brak miejsc parkingowych, brak odpowiedniej ilosci smietnikow i wciaz donosne odglosy, balagan i smrod itp ale rozumiem to i godze sie z tymi kosztami w zamian za mozliwosc miekszania w "centrum") Wiekszosc zycia spedzilem na osiedlu blokowym w ktorym jest cisza, spokoj oraz dostatek przestrzeni na wszytsko. Problemem Gdanskiej strowki jest wlasnie mentalnosc "starych" mieszkancow, ktorzy sa wrogo nastawieni do wszelakich zmian które niesie ze soba wspolczesnoc.
    Jestesmy rozzaleni faktem postawienia bramy ale chyba bardziej tym ze nikt nie przyszedl do nas po sasiedzku by porozmawiac, zalatwic konflikt polubowanie. Ludzie ktorzy postawili ta przeszkode woleli "zagrabic" na wlasny uzytek czesc miejskiej wspolnej przestrzeni ktorej uzytkowanie bylo dostepne przez wiele lat w roznych celach (skrot dla mieszkancow pobliskich kamienic, dostawy, dojscie dla turystow do wynajmowyanych kamienic) Miasto odnowilo przestrzen w bramie dajac ja w uzytek artystom z ASP by uatrakcyjnic turystycznie ten fragment, lecz mieskzanc samowolnie postanowili odebrac innym ta mozliwosc ni baczac na zadne aspekty (starszychmieszkancow ktorzy musza nadrabiac teraz drogi, bezpieczenstwo w przypadku pozaru - droga ewakuacyjna itp) Ich zachowanie przypomina mi mentalnosc ludzi ktory z uwielbieniem chowaja sie w zamknietych osiedlach w innych dzielnicach miasta, tam gdzie takie obiekty maja usprawiedliwieni lecz nie w miejscu atrakcyjnym turystyczni, ktore powinno byc dostepne do uzytku publicznego.
    Wierzymy jednak ze sytuacja na "froncie" mieszkancy-gastro sie polepsza i mamy nadzieje ze dojdziemy kiedys do porozumienia i osiagniemy wspolprace ktora zjednoczy nas do walki ze wspolnymi problemami/wrogami.

    Pozdrawia ekipa Sto Siedem

    • 42 17

    • Zaraz zaraz...a na taką bramę nie trzeba mieć zezwolenia? Przepisy PPOŻ itp?

      • 4 0

    • zaraz, zaraz

      a mieszkańcy (wspólnota) wykupili lub wydzierżawili ten teren, czy też wygrodzili nie swoje?
      Mają prawo do terenu czy też zawłaszczyli przestrzeń publiczną?

      • 8 1

    • popatrz gościu na inne bramy okratowane lub zabudowane (5)

      np. Garbary, Tkacka, Lektykarska, Kozia, Św. Ducha, Ogarna 91/92, bramę wspólnota może dowolnie zagospodarować i tyle w temacie

      • 8 4

      • Dopóki nie ma w budynku pożaru, jeśli (odpukać) zacznie się palić któreś z mieszkań własnymi zębami będą kratę piłować. Ludzka bezmyślność nie ma granic.

        • 1 2

      • i co z tego gościu? (3)

        Analogia (sprawdź w słowniku) nie ma tutaj zastosowania. Być może wszyscy łamią przepisy stawiając bramy

        • 1 3

        • Sprawdź znawco, co wolno wspólnocie. (2)

          Nikt nie łamie przepisów, tylko zaczyna korzystać ze swojej własności.
          Poza tym co to za marudzenie, do pubu jest inna droga.

          • 3 1

          • Wspólnota to rak. Polacy nie dorośli do samorządów. A szczególnie PRL-owscy emeryci, którym wszystko przeszkadza, są agresywni (1)

            I nic nie trafia do ich zabetonowanych łbów.

            • 0 3

            • szcz*nie po bramach to rak, betonowy pustaku

              • 3 0

    • (3)

      Teren faktycznie jest wlasnoscia prywatna lecz sluzebnosc publiczna w tym wypadku ustali sad. O ile faktycznie nie okarze sie ze "macza" w tympalce jakas wyzej postawiona persona ;/
      Ciezko jest kontaktowac sie z kim kolwiek w tej sprawie . Niedawno mielismy "sytuacje" dotyczaca smietnikow w ktorej inna wspolnota zamknela nagle dostep do uzywanej przez wiele lat wiaty smietnikowej. Bylismy swiadkami jak zdziwiona sytuacja osoba z baru mlecznego zostala zaatakowana przez starszego mezczyne, mieszkanca odpowiedzialnego za zamkniecie smietnika ;/ Ci ludzie chca poprostu wojowac, maja wrogosc we krwi. A my nie chcemy prowadzic z nikim wojowac, to nie nasza metoda.

      • 7 7

      • (1)

        była zdziwiona bo do tej pory podrzucała śmieci do czyjegoś śmietnika wiata pewnie była własnością wspólnoty a korzystać z niego chciała firma która ani się nie dołożyła do jej budowy ani do sprzątania w niej

        • 7 0

        • miejsce składowania odpadów

          wskazywane jest przez zarządcę budynku. Wszyscy płacą za wywóz śmieci za m2 powierzchni, sklepy i inne takie mają chyba wyższe stawki. Opłatą za użytkowanie terenu pod wiatą też jest doliczana do czynszu, nieważne czy to mieszkanie czy lokal.Budowa pokryta jest ze środków funduszu remontowego, który płaci też właściciel lokalu.

          • 4 3

      • Jeżeli jest wejście z drugiej strony, to argumant służebności, niestety, nic nie da.

        • 2 0

    • Nie pasuje?

      To zmiataj na pole.Lubiąca Twój przybytek żurlandia pójdzie na moniec świata za Twoim trefnym alko .

      • 8 6

    • Elegancka odpowiedź.
      Niestety nic pewnie nie ugracie, miasto pozwoliło na zamknięcie wielu bram, które służyły przez dziesiątki lat mieszkańcom starego miasta do skracania sobie drogi do pracy czy sklepu.
      Byle tylko zwinąć psie grosze za dzierżawę, czy sprzedaż gruntu pod budynkiem.

      • 1 4

    • (1)

      brama nigdy nie była częścią miejskiej wspólnej przestrzeni tylko prywatnym gruntem należącym do tej wspólnoty bo podatki za niego płacili właściciele lokali tejże wspólnoty ponadto dziwi mnie takie podejście że to wspólnota miała chodzić do właściciela knajpy i rozmawiać a nie odwrotnie gdyby ta ekipa sto siedem zaczęła sprzątać zasikaną bramę i pilnować żeby jej klienci nie rozrabiali w niej pewnie mogliby się dogadać ze wspólnotą

      • 9 0

      • Wstyd

        No ijak tu walczyc z ludzmi ktorzy maja klapki na oczach. Ci ktorzy najwiecej narzekaja nawet pewnienie byli w tym lokalu ale ciesza sie zemaja kozla ofiarnego. Czysta zawisc i brak obiktywizmu. Przeciez to nie pierwszy lokal pod tym adresem. Wczesniej bylo tam disco. A pod brama pewnie brudzily wasze dzieci pijace na ''laweczkach''

        • 1 7

  • Jak by nie bylo dzikich ryków i szcz*nia po bramach i seksów na schodach to ok. I dum dum łup łup do rana. (3)

    a tak to się nie dziwię - mieszkam w centrum Gdyni, mam knajpę na ulicy do tego śmierdzącą pralnię i tez mam dość. Smrody proszku, halas i dzikie wycie pijanej klienteli to coś, co trzeba zwalczać. Póki co tu się mieszka, gastronomia ma się dostosować.

    • 18 9

    • banki

      banki trzeba wsżedzie pootwierać, wtedy będzie cicho. jak w grobie

      • 6 1

    • Przeprowadź się do domu w Orłowie i po problemie

      • 2 2

    • na wieś się wyprowadź. tam tylko psy szczekają po nocach

      • 3 5

  • wytłumaczcie mi (8)

    jak to jest, te knajpy to tam za darmo siedzą ? Ktoś im daje lokum na ochronkę a oni tam po cichu biznes prowadzą ? NIe. wspólnoty zarabiają gigantyczny hajs na tych lokalach w centrum, po parędziesiąt zł za m2. Zarabiać w tym kraju chce każdy, ale oczywiście wysilić się to nie. Zawsze można wszystkich wywalić i patrzęć jak znikają na horyzoncie turyści, imprezowicze i ich pieniądze. Co można zorbić na starówce. Kolejną biedronkę ? fabrykę może ? Centrum dużego europejskiego miasta to nie jest wiejska sielanka, trzeba się z tym liczyć mieszkając w takim miejscu. W takiej Hiszpanii czy Włoszech, gdzie ludzie do późna siedzą i rozmawiają.. Niech ci z "góry" sobie zejdą na dół na drinka i się wyluzują trochę, bo u nas dziady to druga po gimbach najgorsza grupa ludzi do życia. Oni jużsiedzą na emeryturze, nie mają żadnej przyszłości przed sobą i wisi im to, że ktoś ma knajpę i że to może jest jego być albo nie być. A dla jego klientów to z kolei przyjemne miejsce, w którym na przykłąd poznał żonę czy tam męża ;)

    • 29 13

    • (2)

      Amen :)

      • 5 6

      • (1)

        Jesli ktos nigdy nigdzie nie byl na swiecie i zyje tylko przeszloscia nie jest niestety w stanie zrozumiec "nowrgo porzadku"

        • 7 8

        • zamiast nie jest w stanie lepiej napisać "może mieć trudności" ze zrozumieniem nowego porządku

          • 2 1

    • Nie bronię tu mieszkańców ale.. by wspólnota miała z tego "hajs" to musiała by byc właścicielem lokalu - a najczęściej NIE

      • 13 1

    • kolejny nawiedzony, Hiszpania, południe europy....

      nie ten klimat, poza tym tamtejsi mieszkańcy tez maja dość najazdu pijackiej tłuszczy.
      A co mają wspólnoty z knajp ? Problemy, smród żarcia, zaświnione podwórka obierkami, petami w słoikach zostawianych przez personel knajp itp. Wspólnota musiałaby byc właścicielem lokalu, by coś z tego mieć, ale jak się ma gimbazę umyslową to sie takie głupoty pisze....

      • 10 3

    • Kasa dla wspólnoty (2)

      Pieniądze za wynajem zgarnia właściciel lokalu a nie wspólnota

      • 12 0

      • (1)

        o ile to nie wspólnota jest właścicielem, a często jest

        • 0 8

        • to jest rzadkość

          • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane