• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Słodycze, które smakowały luksusem

Magda Mielke
13 marca 2024, godz. 10:00 
Opinie (206)
W dzieciństwie słodycze były czymś więcej niż tylko przekąską. Były symbolem przyjemności i radości, czasem nawet prestiżu. W dzieciństwie słodycze były czymś więcej niż tylko przekąską. Były symbolem przyjemności i radości, czasem nawet prestiżu.

Dzieciństwo to dla wielu z nas najszczęśliwszy, najbardziej beztroski czas, który wspominamy z wielkim sentymentem. Jednym z jego niezapomnianych elementów są słodycze, które wówczas wydawały się luksusowe i niedostępne. Przewidziane na specjalne okazje czekoladki, niedostępne batony i żelki czy zjadane z wyrzutami sumienia całe opakowania łakoci naraz. Poznajcie słodkie wspomnienia mieszkańców Trójmiasta.



Czy masz takie słodycze, które wydawały ci się kiedyś bardzo luksusowe?

Niedawno popularna podcasterka Joanna Okuniewska poprosiła swoich odbiorców o wskazanie słodyczy, które za dzieciaka uważali za bardzo luksusowe - takich, których wydawało się, że nigdy w życiu nie spróbują, albo jedli je z wyrzutami sumienia z obawy, że np. mama będzie zła, bo za dużo naraz. Pytanie uruchomiło masę wspomnień i wywołało lawinę komentarzy.

Zainspirowani tematem postanowiliśmy zapytać osoby z Trójmiasta o to, które słodycze kojarzą im się z luksusem i z którymi mają najsilniejsze wspomnienia.


Kto z nas nie pamięta tych momentów, kiedy w telewizji leciała reklama słodyczy albo w sklepowych witrynach podziwialiśmy ich kolorowe opakowania, marząc o chwili, gdy wreszcie będzie nam dane spróbować tych łakoci? W dzieciństwie słodycze były czymś więcej niż tylko przekąską. Były symbolem przyjemności i radości, czasem nawet prestiżu.

We wspomnieniach moich rozmówców pojawiają się smakołyki, na które czekali z niecierpliwością - były prezentem na święta czy urodziny, nagrodą za "pasek" na świadectwie czy rarytasem przywiezionym przez krewnych z zagranicy. Nie jadło się ich ot tak. Otwierano, żeby uczcić jakąś ważniejszą okazję, albo w niedzielę, gdy w domu byli wszyscy domownicy, których należało poczęstować. Dziś, gdy patrzymy wstecz, słodycze te przywołują wspomnienia, które są równie słodkie, co same smakołyki.

  • Kiedyś czekało się, aż krewni z zagranicy przywiozą tę czekoladę. Dziś dostępna jest w niemal każdym sklepie. Sentyment jednak pozostał.
  • Czekoladki, które kształtem przypominały koci język. Dostawało się je na specjalne okazje, bo pełniły rolę bombonierki. Dziś również można je znaleźć w sklepach, ale nie są już tak popularne jak w latach 90.

Pragniemy tego, co niedostępne



- Zawsze bardzo czekałam na czekoladę z okienkiem z Niemiec. Miała całe orzechy. To było coś wow - wspomina Aneta. - Drugim takim łakociem były żelki Haribo o smaku coca-coli - to był szał - takie małe buteleczki. Jadło się po kilka sztuk, bo reszta na później.
- Moja mama pracuje w szpitalu, więc gdy byłam dzieckiem, dostawałam na święta wielką paczkę ze słodyczami od zakładu pracy mamy. To był koniec lat 90. i początek 00. Słodycze, na które zawsze czekałam, to... kocie języczki. Wtedy wydawało mi się, że te czekoladki są niedostępne, a przez to luksusowe, bo nigdzie ich nie widziałam w sklepie, miały też eleganckie opakowanie z kotem albo z małymi kotkami. Zjadałam całe opakowanie od razu i pilnowałam, żeby starsze siostry mi nie zabrały. Obecnie takie czekoladki można dostać za niecałe 10 zł, ale fakt - w dyskoncie ich się nie kupi - opowiada Aleksandra.
Kiedyś tego nie lubiliśmy, dzisiaj tęsknimy. Wspomnienia z dzieciństwa Kiedyś tego nie lubiliśmy, dzisiaj tęsknimy. Wspomnienia z dzieciństwa

Zakazany owoc



Bywało i tak, że obiektem największych dziecięcych pragnień stawało się nie to, co prezentowały telewizyjne reklamy, lecz po prostu to, czego nie było w naszych domach.

- Moi rodzice nie pozwalali mi jeść lizaków. Uważali, że to słodycze, które najbardziej psują zęby. Nasza sąsiadka miała wtedy sklep spożywczy i kiedy nadszedł dzień dziecka, zabrała mnie do niego i pozwoliła mi wybrać cokolwiek, na co będę miała ochotę. I ja z tych wszystkich czekolad, bombonierek, pralinek wybrałam sobie... lizaka za kilkadziesiąt groszy - ze śmiechem wspomina Ola.
- U mnie w dzieciństwie od święta pojawiało się ptasie mleczko. Dostawaliśmy je w paczkach na święta od zakładu pracy taty. Nie można było go tak po prostu zjeść, czekało na swoją okazję. Pamiętam, że zawsze nie mogłam się doczekać, aż otworzymy, chciałam się nim delektować, żeby było jak w reklamie - lekka pianka, która sprawia, że się unosimy. To czekanie było nawet lepsze niż samo jedzenie, bo smak, trzeba przyznać, trochę rozczarowywał - mówi Kasia. - Z ptasim mleczkiem mam jeszcze jedno wspomnienie - w podstawówce poszłam do dalszej koleżanki robić jakiś plakat do szkoły i jej mama przyniosła nam ptasie mleczko. Byłam w szoku, że tak w zwykły dzień można je sobie po prostu zjeść. Gdy tylko się poczęstowałam, koleżanka zwróciła mi uwagę, że jem je niepoprawnie, że najpierw trzeba zjeść ścianki czekolady, a dopiero potem delektować się pianką. Jak widać, każdy miał jakiś rytuał związany z tym łakociem.
- Dla mnie takie słodycze to baryłki Wedla. Niby były nie dla dzieci, bo z alkoholem, ale pamiętam, że z siostrą wyjadaliśmy tylko te kakaowe, bo reszta nam nie smakowała - wspomina Marcin. - Od wielu lat mam słabość do tych słodyczy i czasem kupuję sobie paczkę. Dalej najlepiej smakują te kakaowe.
- Za dzieciaka świętem było otwarcie czekolady. Żeby naruszyć opakowanie, musiały wystąpić specjalne okoliczności. Chyba dlatego jako późny nastolatek, gdy czekolady już spowszedniały, zjadałem całą na jedno posiedzenie. To było takie złamanie tabu. Oznaką święta były też "beczułki" wedlowskie - niejedzone nigdy w inne okazje - mówi Daniel.
- Pamiętam takie owocowe gumy w paskach - Fritt - były sprzedawane w aptece i dostawałam je tylko, gdy byłam chora, przez co zawsze wydawało mi się, że one są jakieś lecznicze, że to lekarstwo, a nie słodycze - mówi Kinga.
  • Te słodycze wydawały się nam kiedyś szczytem luksusu.
  • Te słodycze wydawały się nam kiedyś szczytem luksusu.
  • Te słodycze wydawały się nam kiedyś szczytem luksusu.
  • Te słodycze wydawały się nam kiedyś szczytem luksusu.
  • Te słodycze wydawały się nam kiedyś szczytem luksusu.

Symbol luksusu i prestiżu



Niekiedy słodycze były również symbolem prestiżu. Niektóre z nich były tak drogie, że wydawało się, że nigdy nie będziemy mogli sobie na nie pozwolić. Czasem jednak pojawiały się w naszych domach np. jako nagroda za dobre oceny czy prezent na urodziny lub święta. Stąd nadal kojarzą nam się z momentami pełnymi emocji i radości.


- Pamiętam mrożony tort Coppenrath und Wiese. Często podczas rodzinnych imprez był ważniejszy niż całe jedzenie, które na tę okazję przygotowano. Oraz lody Viennetta - zawsze w podstawówce na moje urodziny, cudowna chrupiąca czekolada. Chce mi się płakać na wspomnienie, taki był pyszny. Wciąż czuję ten smak i emocje, jakie mi towarzyszyły podczas jego krojenia. Podobnie lody Magnum, które były nie tylko jakby luksusowe i eleganckie, ale też zarezerwowane dla dorosłych. Pamiętam reklamę, w której jakiś koleś poszedł do automatu z prezerwatywami. Obok był automat z Magnumami i wybrał... loda zamiast uniesień z czekającą na niego kobietą. To chyba też była zakazana reklama. Na początku lat 90. jeszcze Rafaello oraz alkoholowe Mon Cherie - trwała wtedy zmasowana kampania reklamowa, która była powiewem Zachodu. Raz zjadłam całe opakowanie Mon Cherie i chodziłam podchmielona przez pół dnia (śmiech) - wspomina Alicja.
- Dla mnie zawsze takim lux premium łakociem było kinder bueno. Za dzieciaka myślałam, że gdy będę pracować, to będę często go sobie kupować, bo zazwyczaj dostawałam odświętnie. A jeśli chodzi o takie większe słodycze, typu śliwki w czekoladzie, lindorki, rafaello, merci itp., to - co ciekawe - dopiero całkiem niedawno sobie uświadomiłam, że mogę sobie je kupić sama, jeśli mam na nie ochotę. Nie wiem czemu, ale zawsze one mi się kojarzyły z kupowaniem na prezent - dodaje Daria.
Zupa owocowa, kasza z sokiem i kakao. Wspominamy smaki dzieciństwa Zupa owocowa, kasza z sokiem i kakao. Wspominamy smaki dzieciństwa
- Zawsze wydawało mi się, że najbardziej premium słodyczami są te wszystkie bombonierki i czekoladki, które ciocie i inni krewni dawali na pierwszą komunię czy urodziny. Pamiętam, że w telewizji była reklama takiej bombonierki Lindt, i że tam wszyscy się rzucali na taką z białym nadzieniem. Przez to, gdy dostawałam jakieś takie czekoladki czy Merci, Ferrero Rocher czy Raffaello, uważałam, że powinny mi najbardziej ze wszystkich słodyczy smakować, a okazywało się, że wolę jakąś zwykłą czekoladę czy batona - mówi Martyna.
- Strasznie mnie zdziwiło w dorosłym życiu, że Maxi King jest w każdym sklepie i w dodatku kosztuje tyle, co inne batoniki. Pamiętam, że dostawałem go rzadko i zawsze wbijałem na drewniany patyk i jadłem jak loda. Wydawało mi się, że to jest coś strasznie drogiego - mówi Artur.

Zjadane z wyrzutami sumienia



Jednak nie można zapomnieć o tym, że czasem słodycze wywoływały w nas także wyrzuty sumienia. Rodzice wydzielali nam odpowiednią ilość albo sami zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba być rozsądnym. Łakocie smakowały jednak tak wyjątkowo, że trudno było się oprzeć pokusie.


- Była taka guma w rolce, ślimak taki - wspomina Michał. - Ideą było oderwać kawałek, a ja zawsze wkładałem do buzi całą zawartość opakowania albo na dwie raty. Potem był smutek, że nie ma już gumy.
- Miałam tak z toffifee. Nie dało się go przestać jeść. Miały być tylko trzy i reszta na potem, ale zawsze kończyło się zjedzeniem prawie całego opakowania, a potem krzykiem mamy, że jak to tak nic nie zostawiłam. Cudownie było odkryć - jak już wyprowadziłam się od rodziców - że można kupić sobie i zjeść całe bez wyrzutów sumienia. Do dziś, gdy mam gorszy dzień, mój narzeczony przynosi mi właśnie toffifee - mówi Agata.

Opinie (206) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    (12)

    Ja nigdy nie zapomnę jak za dzieciaka a mieszkaliśmy na Stogach śmigałem do spożywczaka na Stryjewskiego po Irysy i Toffi na wagę. Oraz michałki. W papierowej torebce bo ileś tam gram i do domu. Albo jakie kiedyś były pyszne krówki i pierniczki. Ale teraz wiele bym dał by móc iść sobie takich irysów(kwadratowe,płaskie) kupiś i pojeść. Mmmm.

    • 120 4

    • (3)

      Kukuruku to było to !

      • 17 4

      • Całą łazienkę mieliśmy w tych naklejkach z wafli kukuryku!;)

        Kukuruku!

        • 5 0

      • Ostatnio pojawiły się w Żabce. Jest naklejka w środku ale smak jakby nie ten ;)

        • 2 0

      • niedawno kupowałem to w kaufie...z powodu nostalgii wziałem kilka...tylko ze teraz to po prostu zwykły wafel a kiedys jak nie było nic to ten wafel był mistrzostwem swiata...teraz ciezko byoby mu osiagnac mistrzostwo gminy

        • 1 0

    • Cały czas są dostępne (1)

      Wystarczy wpisać w przeglądarkę i są te co kiedyś były, kwadratowe z żółtym papierkiem.

      • 2 5

      • I smakują za niczym.

        • 9 2

    • Dla mnie niezapomniane były socjalistyczne bloki bambo z lat 80/90. (1)

      Wie ktos czy da sie to gdzies kupic? Myślalem, ze jak PIS wróci do władzy to znów sie pojawią w sklepach. A z tych kultowych i powszechnych wciąż to jak dla mnie rządza michałki ale nie każdej firmy oraz mleko zageszczone slodzone z gostynia :) mam 46 lat ale czasem puche całą sącze miast piwa po cichaczu aby żona nie widziała :)

      • 13 2

      • Świadomy wyborca

        100 dni i będzie wszystko po zeta:)

        • 5 7

    • Irysy (1)

      Z makiem były najlepsze

      • 16 0

      • A Gumy Turbo! ?

        Gumy Donald!?! Czy Cukierki Amiko z alkoholem? Tych ostatnich nie lubiłam, ale mama je uwielbiała to dość często lądowały w koszyku z zakupami.

        • 2 0

    • Dobre Irysy kupuję w Lotni na Zaspie w małym sklepiku

      • 1 0

    • na stogach to bidota

      • 0 1

  • (3)

    Moja mama za czasów junty wojskowej Jaruzelskiego i Kiszczaka, robiła czekoladę sama w domu. Wylewała płynną czekoladę na półmisek, a mały Rajmundzik kąsał kawałek po kawałku.

    • 26 6

    • Skąd miała płynną czekoladę? (1)

      Robiliśmy krówki z mleka skondensowanego.

      • 8 0

      • Kiedyś czekoladę robiło się z niebieskiego mleka w proszku

        i z dodatkiem kakao.

        • 17 0

    • jeśli to coś, co nazywało się blokiem czekoladowym to ja do teraz czasem robię z mleka w proszku, kakao, masła (w oryginale margaryna oczywiście) i przenoszę się do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku :)

      • 14 0

  • Opinia wyróżniona

    (4)

    Pamiętam jak w latach 90 pojawiły się Rafaello. Pakowane po trzy kulki. Ależ to było drogie. Pierwszy raz rodzice kupili je latem w Krynicy morskiej. Człowiek małymi kesami je zagryzł. Albo jak ojciec w latach 80 w nocy przyjechał pamiętam z Niemiec. Pierwszy raz jadłem Marsa i dostałem puszkę Cola River. Ach aż mam łezkę...

    • 103 2

    • Oddałbym wiele by choć na jeden dzień cofnąć czas do lat 90 gdy z kumplami chodziliśmy na boisko, szaber, wagary i bagietke do cukierni/piekarni na pętli Emaus. Co za wspomnienia. Co za czasy!

      • 5 0

    • (1)

      Albo takie batoniki Lila Pause. Pycha.

      • 18 0

      • One chyba były od milki

        • 6 0

    • River cola omg to byly czasy

      • 9 0

  • Opinia wyróżniona

    niegdysiejszy luksus (6)

    Dzisiaj jest dostępny praktycznie dla każdego w najbliższej Biedronce (chyba tylko poza kocimi języczkami)
    Konditorei Kopeneath und Wiese zniknęło z rynku, Vienetty też już wieki nie widziałem.

    • 46 6

    • Niegdysiejszy luksus dzisiaj zamiast cukru i masła ma syrop glukozowy i olej palmowy.

      • 36 0

    • Konditorei kopenrath und wiese można kupić w Kauflandzie.

      • 5 0

    • To tak jak inne produkty uważane kiedyś w Prl-u za luksusowe i dostępne wtedy w Pewexach, dziś też można kupić w zwykłych sklepach osiedlowych czy dyskontach; np. ładny papier toaletowy.

      • 6 0

    • Niestety smak już nie ten sam....

      • 4 1

    • (1)

      Dostępność jest, ale mam wrażenie, że znowu wróciliśmy do czasów, gdy słodycze to luksus. Ostatnio w Biedrze zwykła czekolada mleczna z fioletową krową za prawie 6 zł!!! Batonik Bajeczny prawie 4 zł, przy czym zredukowali jego wagę i w opakowaniu znajdziemy cienki kawałek czekolady. Toffifee czy te inne Ferrero Rocher to już są po ponad 20 zł. Żyjemy w chorych czasach!

      • 5 2

      • Nie wiem kogo nie stać na batonik za 4 zł, czy nawet dwa- raz na tydzień dzisiaj każdego stać, a częściej to nie ma co jeść

        Gdy jestem w Galerii Zaspa w dzień ok. g.12, widzę jak pełna jest Sowa- kawiarnia, stoliki zajęte w 90%, a konsumenci to emeryi w 90% i tak jest każdego dnia gdy tam jestem ( trzy-cztery razy w tygodniu). Biednych jest kilka % społeczeństwa, ale niemal wszyscy Polacy mają ,,gen narzekania".

        • 3 1

  • Wszystko jest, a nie ma batonu krymskiego, był pyszny

    • 37 2

  • Opinia wyróżniona

    (4)

    A ja wam powiem,że wspaniale wspomnienia mam jak z kumplami w latach 90 chodziliśmy do spożywczaka na Pepsi na spółę albo ptysia dużego i na Calypso na patyk albo lody bambino. Jak na osiedle przyjeżdżał pan z rowerem i watę kręcił. Jak z furmanki truskawki sprzedawał gośćiu... Jak jabłko smakowało z cudzego ogrodu. .

    • 20 1

    • (1)

      Weź tak nie pisz bo ja stary chłop zaraz sie popłacze! Gdzie te normalne czasy. No gdzie! Teraz dzieciaki idą po szkole po pakę czipsów i najchetniej by sami zjedli. Nie podzielili sie. Mają wszystko a nie mają nic...

      • 15 2

      • chipsów nie ida raczej doładowac papierosy elektroniczne i energetyki do picia

        • 5 0

    • Pamiętam jak w świetlicy na początku lat 90' tych dostawaliśmy (1)

      takie mikro paczki chio chips, na Długiej można było kupić rurkę z kremem i napój w woreczku. Pamiętam jak z koleżankami w przerwie szliśmy do pobliskiego sklepu na oranżadę z etykietą, na której widniała pszczółka Maja, wszyscy pili z tej jednej butelki.. albo jedliśmy takie oranżadki w proszku i każdy wciskał swój obśliniony palec do torebki z tym musującym proszkiem..

      • 6 0

      • A jak miałam ochotę na coś słodkiego

        I nic akurat nie było w domu to z margaryny, kakao i cukru robiłam polewę czekoladową. Spoko, nie jestem otyła:-P Ba! Nawet nie mam nadwagi! Tak uprzedzam komentarze;) Pozdro 600

        • 5 0

  • Dla mnie symbolem luksusu była czekolada Toblerone (3)

    Pamiętam jak za dzieciaka miałam taką książeczkę z Pewexu, z towarami które można tam kupić. Siadałyśmy czasem z kumpelą i oglądałyśmy tą książeczkę i na każdej stronie zaklepywałyśmy to co najbardziej nam się podobało. Najbardziej z tej książeczki pamiętam właśnie Toblerone, Barbie i szynkę w puszce :)

    • 51 3

    • (1)

      My mielismy z kuzynem taki prospekt z matchboxami z pewexu. Ach slinka ciekła na samochodziki...

      • 26 0

      • hah mój kumpel też miał i się zamieniliśmy na tydzień, on mi dał ten prospekt z matchboxami a ja mu książeczkę LEGO. Oj fantazja nadrabiała wiele

        • 15 0

    • mam kilka tych katalogów do dzis...moze kiedys beda cos warte...

      • 1 0

  • I większość firm czekoladniczych oczywiście z krajów niemieckojezycznych (1)

    Lindt, Storck, Toblerone, Nussbeiser, Kinder (Kinda). To mówi samo za siebie kto jest mistrzem czekoladnictwa.

    • 10 34

    • chyba marketingu

      Nie czekoladnictwa tylko biznesu i marketingu

      • 11 3

  • (10)

    Cukierki lodowe w rożku i czekoladki owoce morza - rarytasy które pojawiały się w okresie bożonarodzeniowym na stole lub jako prezent pod choinkę.

    • 25 2

    • (7)

      Te cukierki lodowe to smak dzieciństwa. Wolę nie wiedzieć co mają w składzie :-)

      • 15 2

      • (6)

        hehe ostatnio dostałem je gdzieś. Mam nawet w lodóce jednego. To wyrób czekoladopodobny z olejem palmowym niestety. Ale smak miał pierwsza klasa.

        • 10 1

        • A my je uwielbialiśmy!! (1)

          Nawet teraz są pyszne i przypominają święta:)) Wam nie smakują? Poważnie??

          • 0 2

          • nieno napisałem że smak pierwsza klasa

            • 0 0

        • a gdzie kupiłaeś i jak się nazywają? (3)

          bardzo je lubiłam, ale przynajmniej od 30 lat ich nie jadłam

          • 0 0

          • targowisko na Chałubińskiego (1)

            zaraz przy wejściu jest budka z produktami "z Niemiec"

            • 1 0

            • dzięki ;-)

              • 0 0

          • często można też dostać w kauflandzie

            • 0 0

    • Wstrętnie smakowały. Ale i tak się jadło..

      ..bo nic innego niebyło.

      • 5 1

    • O kurcze, zapomniałam, że było coś takiego jak czekoladki lodowe! Kiedyś je uwielbiałam

      • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane