• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pozew gastronomów przeciwko Skarbowi Państwa. Trójmiasto sceptyczne

Ewa Palińska
29 marca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Restauratorzy zgodnie przyznają, że najlepsze rozwiązanie to umożliwienie im prowadzenia działalności. Niestety, przynajmniej do 7 kwietnia goście nie zasiądą przy stolikach. Restauratorzy zgodnie przyznają, że najlepsze rozwiązanie to umożliwienie im prowadzenia działalności. Niestety, przynajmniej do 7 kwietnia goście nie zasiądą przy stolikach.

31 marca Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej planuje złożyć pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa, domagając się rekompensaty strat, jakie branża gastronomiczna poniosła w wyniku lockdownu. Do pozwu dołączyli także trójmiejscy restauratorzy, choć branżowej solidarności w tej akurat kwestii nie ma. Wielu właścicieli lokali gastronomicznych z Trójmiasta do kwestii złożenia pozwu podchodzi bowiem dość sceptycznie.





Czy po otwarciu restauracji zamierzasz bywać w nich tak często, jak przed zamknięciem?

Branża gastronomiczna od miesięcy walczy o przetrwanie. Kolejne obostrzenia sprawiają jednak, że nadzieja na utrzymanie biznesu powoli umiera.

- Jestem załamany, że znowu zamknęli hotele, bo to powoduje, że w mieście jest pusto. Nie ma turystów, którzy generują ruch. Był on niewielki, ale przynajmniej generował jakieś wpływy - mówi Bogdan Wasilewski, szef Mon Balzac. - Teraz znowu z naszych usług korzystają wyłącznie mieszkańcy, przez co obroty z "wynosu" spadły o 70 proc. Nie wyobrażam sobie, że majówkę będziemy mieli zamkniętą, bo takie posunięcie przyniesie wiele tragedii.

Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej pozywa Skarb Państwa



Wprowadzanie kolejnych obostrzeń doprowadziło restauratorów i gastronomów do ostateczności. Jedni zdecydowali się, mimo zakazów i konsekwencji będących wynikiem ich łamania, otworzyć swoje lokale. Inni, przede wszystkim ci, którzy zrzeszeni są w Izbie Gospodarczej Gastronomii Polskiej, postanowili walczyć na drodze formalnej i prawnej, przyłączając się do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa. Na stronie internetowej IGGP zamieszczono apel do gastronomów z informacją, kto może przyłączyć się do pozwu:

Otwarte lokale w Trójmieście. Biznes ważniejszy od odpowiedzialności?



  • Jeśli i Twoja firma odnotowała spadek obrotów w stosunku do poprzednich lat z powodu ograniczenia działalności gastronomicznej zarówno na wiosnę, jak i na jesień 2020 r. oraz w 2021 r. i poniosłeś szkodę w wyniku działań rządu RP i Sejmu RP, zgłoś swój akces do pozwu zbiorowego.
  • Jeżeli Twoja firma uruchomiła nowy lokal w okresie od 1.11.2019 r. i nie może wykazać spadku obrotów wymaganych w ustawie Tarcza Branżowa 6.0 albo nie ma możliwości porównania spadku obrotów rok do roku, bo uruchomiła swoją działalność rok temu albo później i nie obejmuje jej pomoc z Tarczy Branżowej 6.0 ani nawet z Tarczy PFR 2.0, zgłoś swój akces do pozwu zbiorowego.
  • Jeżeli Twoja firma poniosła straty, utraciła przychody, utraciła inne korzyści z powodu ograniczenia działalności gastronomicznej i otrzymała pomoc rządową, a pomoc, którą otrzymała, była i jest niewystarczająca, też może przystąpić do pozwu zbiorowego.


Walka o rekompensatę dla młodych firm, którym nie przysługują "tarcze"



Ulotka zachęcająca do złożenia pozwu zbiorowego Ulotka zachęcająca do złożenia pozwu zbiorowego
Do tej pory do pozwu przystąpiło prawie 400 przedsiębiorców gastronomicznych z całej Polski. Są wśród nich nie tylko restauratorzy, ale też np. firmy zajmujące się organizacją eventów. Trójmiasto ma silną reprezentację - w pozwie zbiorowym biorą udział m.in. Food studio, Pieruniq sp. z o.o. (Ducha 66), Restaurator sp. z o.o. (Pierogarnia Stary Młyn), Restauracja Baryłka czy Eventic Gdynia. Członkami izby są też takie firmy, jak Makro czy Rational.

Jak zapowiadają zarządzający Izbą Gospodarczą Gastronomii Polskiej, Izba zamierza dbać o interesy nie tylko podmiotów prężnie działających od lat, ale też tych młodych, o znacznie krótszej historii, których programy pomocowe nie dotyczą. Są to w szczególności firmy, które nie mają właściwego kodu PKD lub te, które nie są w stanie wykazać spadku przychodów, bo na przykład działają na rynku zbyt krótko.

- Celem pozwu jest uzyskanie odszkodowań finansowych w szczególności dla przedsiębiorców wykluczonych i pominiętych w programach pomocowych przygotowanych przez rząd RP i jego przedstawiciela, czyli Polski Fundusz Rozwoju - tłumaczy Jacek Czauderna, właściciel restauracji White RabbitFahrenheit, prezes zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. - Rząd RP nie może skazywać tysięcy przedsiębiorców na bankructwo, pomijając te firmy celowo i zasłaniając się dyrektywami unijnymi, nie realizując obietnic premiera i wicepremiera, że żaden przedsiębiorca w Polsce z branż zamkniętych nie zostanie bez pomocy. I nie można tutaj mylić pomocy w postaci 5 tys. zł dla firm, które ostatnie 5 miesięcy są albo całkowicie zamknięte, albo mają spadek przychodów powyżej 70 proc.! Nie nazywajmy jałmużny pomocą finansową. Często straty przeterminowanych produktów żywnościowych, spisywanych do utylizacji, przekraczają wielokrotnie kwotę jałmużny rządowej. A gdzie pracownicy tych pominiętych i wykluczonych branż, gdzie zobowiązania do ZUS, US i czynsze najmu za lokale czy powierzchnie w centrach handlowych?!

"W grupie siła"



Chętnych do wzięcia udziału w pozwie zbiorowym nie ma jeszcze aż tak wielu, jak spodziewała się IGGP, ale ich liczba sukcesywnie rośnie.

- Zainteresowanie nie jest tak duże, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale też jeszcze nie zamknęliśmy przyjmowania zgłoszeń - termin upływa z ostatnim dniem marca - mówi Michał Strot, współtwórca oraz zarządzający browarem restauracyjnym Piwnica Rajców Gdańsk, członek rady Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. - Nie jestem w stanie podać, jaki procent z tych blisko 400 przedsiębiorców, którzy biorą udział w złożeniu pozwu, przypada na Trójmiasto, ale coraz więcej osób rozumie, że w grupie siła. Część zdecydowała się na ten krok w imię integracji, żeby "utrzeć nosa" tym, którzy ciągle nam robią pod górkę. Inni dlatego, że rozumieją, że każde wsparcie się liczy, bo dzięki temu rośniemy w siłę i nasze szanse na powodzenie całej akcji rosną.
- Jesteśmy pełni obaw o naszą przyszłość. Tarcza kolejny raz nas ominęła, ponieważ dwukrotnie dopatrzono się błędów w składanych przez nas wnioskach. To główny powód, dla którego zdecydowaliśmy się przyłączyć do pozwu - mówi Daniel Matz z restauracji Ducha 66. - O pieniądzach, jakie mielibyśmy dostać w przypadku wygranej, w tej chwili nie myślę. Bardziej liczę chyba na to, że zostaniemy zauważeni i pozwoli nam się zarabiać pieniądze. Bo ja nie chcę niczego za darmo. Ciężkiej pracy się nie boję i sobie te pieniądze sam zarobię, tylko niech rząd da mi możliwość. Potrzebuję jasnego sygnału, kiedy możemy wznowić działalność. Na uruchomienie restauracji potrzebne są dwa tygodnie. Tyle mi zajmie powrót do dawnej struktury - ściągnięcie ludzi, ułożenie grafików, zamówienie towaru, uprzedzenie lokalnych dostawców. Rząd myśli, że w jednej chwili może nas zamknąć i tak samo, pstryknięciem palców, otworzyć. Tymczasem my zarówno na wygaszenie, jak i rozruch potrzebujemy czasu. Mam nadzieję, że ktoś to wreszcie zrozumie i da nam nie tylko ten czas, ale i możliwość zarabiania.
Zobacz też: Czekając na otwarcie ogródków gastronomicznych. Można już składać wnioski

Pandemiczne obostrzenia sprawiły, że z kulinarnej mapy Trójmiasta zniknęło wiele miejsc.  Po niektórych z nich nie został nawet ślad w postaci szyldów czy napisów na szybach. Pandemiczne obostrzenia sprawiły, że z kulinarnej mapy Trójmiasta zniknęło wiele miejsc.  Po niektórych z nich nie został nawet ślad w postaci szyldów czy napisów na szybach.

Trójmiasto pozostaje sceptyczne



Bogdan Wasilewski, szef restauracji Mon Balzac, do kwestii złożenia pozwu przeciwko Skarbowi Państwa podchodzi bardzo sceptycznie. Zwraca on uwagę na fakt, że podobne "pospolite ruszenia" były na przestrzeni ostatnich miesięcy planowane, jednak zapowiadanego poruszenia nie było. Tym razem może być podobnie.

- Ludzie są zdruzgotani, a to jest walka z państwem. Mało kto wierzy, że wygrana jest możliwa - podkreśla szef Mon Balzac. - Jeśli komuś się to uda, istnieje szansa, że za jego przykładem pójdzie grupa ludzi. Nie musi się tak jednak stać. Wystarczy wspomnieć akcję "OtwieraMY się", w której udział deklarowało wielu, a finalnie przyłączyli się nieliczni. Lokali, które się otworzyły, jest raptem kilka. Nie poszły za ich przykładem kolejne jednostki. Z pozwem może być podobnie.
Podobnego zdania jest gastronom Jakub Jasiński, właściciel takich lokali, jak Fidel, Wiśniewski, Mewa TowarzyskaKlub Tan.

- Tym, którzy zdecydowali się złożyć pozew, życzę powodzenia. Monitoruję ich działania i nie wykluczam, że kiedyś się przyłączę - mówi Jakub Jasiński. - W sytuacji, gdy pozew dotyczy uznania niekonstytucyjności działań rządu wobec podmiotów gastronomicznych i prawa do odszkodowania, a konstytucyjność tych przepisów ma ocenić, na wniosek premiera Morawieckiego, Trybunał Konstytucyjny, a nie sąd w trakcie procesu, to nie potrafię uwierzyć w to, że uda się wygrać taką sprawę. Nie widzę zatem sensu w wydawaniu ostatnich pieniędzy, których rezerwy powoli nam się kończą, na pozew. Chciałbym też podkreślić, że dotychczasowa pomoc rządu, przynajmniej w moim przypadku, pozwala mi jakoś przetrwać ten trudny czas. Solidaryzuję się natomiast z tymi podmiotami, które wsparcia nie otrzymały - dodaje Jakub Jasiński.
Zobacz też: Jedzenie na dowóz. Jak zmieniło się w trakcie pandemii?

Urszula Gala, właścicielka Trattorii La Cantina, zwraca natomiast uwagę na to, że potrzebne są działania, które przyniosą efekt natychmiastowy, a nie odroczony w czasie. Ona również do pozwu się nie przyłączy, starając się dostosować do trudnej rzeczywistości i przetrwać dzięki tarczy antykryzysowej.

- Ja jestem osobą, która nigdy nie załamuje się, tylko podnosi głowę i idzie do przodu. Zrobiliśmy więc wszystko, żeby nasza restauracja działała na tyle, na ile jest to możliwe - mówi Urszula Gala. - Oczywiście, korzystamy z finansowej pomocy, która przecież się nam należy. Dofinansowanie, jakie otrzymaliśmy, pozwoliło "załatać dziury". Rozumiem, że są ludzie, którzy znajdują się w dużo gorszej sytuacji niż my i takie inicjatywy jak Strajk Przedsiębiorców czy złożenie pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa wydają im się jedynym wyjściem. Ja jednak nie znajduję się w tak podbramkowej sytuacji i nawet jeśli nie jestem zwolenniczką naszego rządu i mam sprecyzowany pogląd na to, co się wokół nas dzieje, to muszę przyznać, że nasza branża nie została pozostawiona sama sobie - dodaje Urszula Gala.
Restauracja Radiostacja zniknęła z gastronomicznej mapy Trójmiasta. Restauracja Radiostacja zniknęła z gastronomicznej mapy Trójmiasta.

"Duży może więcej", czyli korzyści z dołączenia do IGGP



Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej została powołana latem ubiegłego roku. Działa na takich samych zasadach, jak inne izby gospodarcze - w zamian za wniesienie opłaty członkowskiej otrzymuje się wsparcie w wielu dziedzinach i na wielu płaszczyznach. Nie tylko w sprawach bezpośrednio związanych z pandemią. Płaci się też mniej za przystąpienie do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa.

- Roczna składka członkowska wynosi 480 zł. Przystąpienie podmiotu do pozwu zbiorowego, jeśli jest on członkiem izby, to jedynie 646 zł brutto. Jeśli ktoś posiada więcej niż jeden lokal, opłata za każdy kolejny wynosi 120 zł. To znacznie taniej, niż gdybyśmy składali pozew indywidualnie. Proszę mieć na uwadze, że szykujemy się tu na walkę, która według nas będzie trwała co najmniej dwa lata. Koszty obsługi prawnej będą więc ogromne - tłumaczy Michał Strot. - Członkostwo gwarantuje też liczne profity, jak darmowa pomoc prawna czy księgowa. Obecnie naszym priorytetem jest złożenie pozwu, natomiast równolegle toczą się prace nad organizacją "życia codziennego".
W złożeniu pozwu zbiorowego mogą wziąć również udział podmioty niebędące członkami Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. W ich przypadku opłata wynosi 2,5 tys. zł brutto. Jeśli ktoś się waha, ma czas na podjęcie decyzji do końca miesiąca. Wraz z ostatnim dniem marca mija ostateczny termin dołączenia do pozwu.

07:36 15 KWIETNIA 21

Problemy branży gastro (15 opinii)

Lokale gastronomiczne mogą działać tylko na wynos, ale to znacząco zmniejsza ich utargi. Pandemia koronawirusa odcisnęła swoje piętno na gospodarce. Tysiące restauracji funkcjonuje często na granicy opłacalności, ale wiele z lokali musiało już na zawsze zamknąć swoje drzwi
Lokale gastronomiczne mogą działać tylko na wynos, ale to znacząco zmniejsza ich utargi. Pandemia koronawirusa odcisnęła swoje piętno na gospodarce. Tysiące restauracji funkcjonuje często na granicy opłacalności, ale wiele z lokali musiało już na zawsze zamknąć swoje drzwi

Miejsca

Opinie (248) 7 zablokowanych

  • Właścicieli trzeba pozwać za otwieranie tych bud. Za narażenie ludzi na chorobę. (1)

    I niech w końcu zaczną grzecznie rachunki wystawiać za żarcie. Oraz zatrudnieniiac na umowę o pracę. Mistrze k....

    • 0 1

    • A niby jak kogos narażaja na cokolwiek?

      Jak się boisz zarazić to nie idź do knajpy. Proste.

      • 0 0

  • Mój ulubiony pub cały czas działa (9)

    W każdy weekend wpadamy z ekipą na piwo.

    • 71 68

    • Gratuluje (4)

      Mów o tym głośniej , a nie będziesz juz za chwile miał gdzie iść. Tez chodze na rybę nad morzem i na pizze , ale po cichu zeby nie zamkneli jak casina .

      • 8 5

      • toś mądry człowieku, toś mądry (2)

        w pandemię chodzisz do restauracji. Brawo

        • 13 17

        • W co? W pandemię? Weż idź się już zaszczep.

          • 1 0

        • Jest normalny a nie oglupiony przez media jak ty

          • 2 3

      • Rybę z puszki kupioną w Biedrze.

        • 4 0

    • Standard w tym kraju. (3)

      Uczciwi przedsiebiorcy padają, a Janusze klepią na lewo, przedłużając pandemię...

      • 39 33

      • lockdown akurat pandemie wydłuża, tzw. "kupowanie czasu" (2)

        im szybciej i im wiecej osob przejdzie tym drastyczniej spadnie umieralnosc i zakonczy się ten cyrk

        • 13 12

        • Pandemia tak czy siak będzie trwała aż wszyscy będą zaszczepieni. (1)

          A ilu ludzi do tej pory umrze, zależy od roznoszenia się choroby.

          I jak zwykle w Polsce, trzeba zamknąć wszystko, bo po doliczeniu Januszy biznesu i kościoła, efekt wyjdzie jak przy dużo mniejszych obostrzeniach...

          • 6 12

          • nie nie bedzie

            przewidywany koniec pandemii to sierpien/wrzesien - i bedzie zalezec od liczby ozdrowiecow bardziej niz od szczepien, bo to drugie nie jest az tak skuteczne jak przewidywano, oraz liczba szczepien bedzie spadać ze wzgledu na zmniejszajace sie proporcjonalnie zainteresowanie (entuzjasci vs. sceptycy).

            • 5 6

  • Rząd robi się bardzo niebezpieczny (12)

    Wraz ze swoimi pseudo doradcami.

    • 213 69

    • Trzeba znaleźć sposób jak tych restauratorów uciszyć (1)

      to co wyprawiają to woła o pomstę

      • 13 13

      • A ja bym poszukała na ich miejscu sposobu,żeby ciebie uciszyć

        • 1 0

    • Kilka słów o doradcach: (1)

      * w zespole doradczym premiera są sami medycy, nie ma reprezentantów innych branż, tak, gdyby nic poza zdrowiem nie było ważne
      * zespół to 17 osób, 12 może być na pasku koncernów farmaceutycznych, bo tylu doradców jest sponsorowanych, o pozostałych 5 na razie nie wiemy
      * doradcy nie dysponują żadnymi badaniami, gdzie wirus się roznosi, więc obostrzenia są na typowego 'czuja'

      • 17 5

      • Super

        Skoro medycy tam są a obostrzenia często absurdalne + lansowanie opinii że szczepienia są bezpieczne a po nich nie przenosi się wirusa (tak - na stronie gov chociażby) to może wszyscy są na paskach lub mają dziury w muzgoo od bliskiej ekspozycji na polityków?

        • 2 1

    • Ja się zastanawiam tylko jak to działa (3)

      Restaurator zatrudniając na umowach śmieciowych pracowników rozstał się z nimi już dawno. Otrzymując pieniądze z tarczy lub wygrywając proces otrzyma wliczone koszty wynagrodzeń z okresu ubiegłego. Czy jego byli pracownicy dostaną chociaż złotówkę? - nie. Najbardziej poszkodowani są pracownicy, niestety.

      • 23 15

      • Tak, ale to nie pracodawca jest tu winny, tylko rząd. (1)

        Poza tym wynagrodzenie to nie jedyny koszt pracodawcy.

        • 11 13

        • Jak myslisz dlaczego tak sie dzieje? Dlaczego paliwo jest takie drogie?

          Dlaczego w UE jesteśmy krajem z najwyższą stopa inflacji?
          Dalej uważasz że pracodawcy są winni?
          To nie oni ustalają podatki i ceny surowca tylko twój super rząd co o każdego się martwi ale tak naprawdę ma wszystkich w D.... e po za oczywiście okresem wyborów. Wtedy nawet pączki jabłka rozdają, budują szkoły, dbają o izbę zdrowia o emerytów budują dla młodych mieszkania no istny raj!!

          • 4 3

      • Wszystkim co zglosza protest i roszczenia , uwalić dotacje

        • 13 16

    • Już w d*p... im się dobrze poprzewracało. Pozwy zbiorowe im się marzą. (2)

      Pracowników trzymanych na śmieciówkach już dawno się pozbyli tyle że teraz nie ma z czego lizingowanego suwika spłacać.
      Nic wam się nie należy od Rządu.
      Składajcie pozew przeciw covid.

      • 18 23

      • (1)

        Ile zawiści jest w twoim poście.

        • 10 10

        • Niestety, mimo formy w jakiej napisany jest post, ta osoba rację. Skarb Państwa to pieniądze wszystkich podatników, w tym tych, którzy pracowali u "knajpiarzy" i dawno zostali zwolnieni. Rząd własnych pieniędzy nie ma, UE własnych pieniędzy nie ma - to pieniądze podatników, albo naszych rodzimych, albo z innych krajów! Dotacje są w części w ramach wyłożonej, rzekomo darmowej gotówki, w części wsparcie polega na kredytach! Fajnie się bierze, ale oddać z czegoś trzeba będzie. Nie sztuką jest zaciągnąć pożyczek i nie mieć z czego oddać. Podobnie jak konsument - ma z czego, to spłaca, nie ma, to wchodzi komornik i zgarnia mienie. Kraj nie będzie miał z czego oddać, to w ramach "mienia" utracimy ziemie. To co rzekomo darowane, nie jest na cele "jakie się komu podobają", tylko na coś z góry ustalonego, o czym przeciętny obywatel nawet nie ma pojęcia, bo ustalenia odbywają się po cichutku za zamkniętymi drzwiami. My wiemy tylko to, co nam media udostępnią lub co ktoś przypadkiem (najczęściej w nerwach lub przez pomyłkę mówiąc prawdę) wygada. Restauratorzy chyba zapominają, że jeśli konsument będzie się musiał zrzucać na ich wsparcie, jednocześnie samemu tracąc pracę lub choćby popularne x+, to takiemu "biznesmenowi" nie daruje. W efekcie knajpa i tak upadnie. Tyle, że wtedy taki biznesmen będzie kojarzony z wyłudzaniem kasy od pozostałych obywateli, bo każdy uzna "przecież dostał, mało mu było?!". Czasem warto się zastanowić, czy nie lepiej zastawić/ sprzedać coś, co się ma, zamiast iść na łatwiznę "rząd niech da". Każdy biznes obarczony jest ryzykiem - to jak inwestycje na giełdzie - raz wypali, raz nie. Skoro coś nie wyszło, należy najpierw wsparcia w rodzinie poszukać, bo przecież nie tylko właściciel, ale i rodzina czerpie zyski z jego pracy! Niby w czym restaurator jest lepszy od innych, również zamkniętych branż?! A co z dostawcami towarów, zwolnioną kadrą? O nich się nie martwią. Kto był mądry, ten odkładał lub tak inwestował, by mieć fundusze i na gorszy czas.

          • 13 3

    • To jest wojna ekonomiczna pomiędzy Chinami i to jest główny gracz, później USA i największy przegrany Europa.

      W Chinach już po strasznej pandemii hahaha :) zrobili co mieli zrobić przy współudziale WHO.
      I Chiny przy silnej gospodarce i produkowaniu wszystkiego u siebie mają wyłączność na wszystko.

      • 8 2

  • Powinni otwierać się zaraz po świętach...

    kawiarnie , restoracje , hotele...

    • 0 0

  • Sprzedam naszą deske z kibla

    • 0 0

  • Zamówiłem sobie sushi na Zaspie. Cena 180 zł. Na wynos. Sporo, ale miałem ochotę.

    Jak poszedłem odebrać zamówienie takich i większych zamówień czekało na stole kilkadziesiąt. To pytanie - jakie straty? Jak restauracja jest dobra to zarabia. jak jedzenie słabe to i klientów nie ma.

    • 0 3

  • taa bo jakby rządziło PO to wszystko byłoby cacy i covida by u nas wogole nie było

    a pewnie byłby burdel na kółkach. Ale łatwo oceniać

    • 3 1

  • zamknięcie lokali to nie jakies widzimisie rządu

    rozumiem właścieli lokali, ale z drugiej strony w zamkniętych pomieszczaniach najłatwiej o zakażenie, a w szpitalach brak łózek. Rzad mysli globalnie, a ludzie kazdy o sobie i tu jest róznica

    • 1 0

  • Trzeba było nie głosować na komunistów z pis

    • 1 1

  • (1)

    Może w d... byłam i gó.. widziałam. Ale,restauracje ,bary ,puby zamknięte od paru miesięcy.Nowych przypadków wciąż przybywa. Ludzie nie mogąc iść do lokalu organizują spotkania we własnych domach.Mam kilku znajomych którzy nie bywając w takich miejscach mieli Covida. Uważam, że co ma być to będzie .Jak nie restauracja to sklep osiedlowy

    • 1 2

    • Masz rację - gó... widziałaś

      poczekaj aż Ci ktoś bardzo bliski umrze na covid i nawet Cię nie wpuszczą do szpitala by się z nim pożegnać. Ta osoba będzie samotnie patrzeć w sufit ostatnie dni, godziny..

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane