• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: powiew świeżości w bistro Cały Gaweł

Beata Testsmaku
23 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy restaurację Cały Gaweł zobacz na mapie Sopotu w Sopocie. Ostatnio pisaliśmy o restauracji sushi Izakaya. Za dwa tygodnie w środę opiszemy Vertigo w Gdyni (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



Nowy budynek sopockiego dworca stanie się w niedalekiej przyszłości nowym, kulinarnym centrum miasta. Czekamy na to z wielką ciekawością, bo lokali ma się tu jeszcze otworzyć dość sporo. Jednym z pierwszych, które już działają, jest Cały Gaweł Cantine Bar Cafe. Gaweł to imię właściciela, a przymiotnik "cały" ma odzwierciedlać fakt, że restauracja jest jego prawdziwym oczkiem w głowie. W jej powstanie i prowadzenie zaangażował się bez reszty. A my takie podejście doceniamy.

Wystrój lokalu jest przemyślany w każdym detalu. Utrzymany w chłodnym, loftowym stylu. Betonowe ściany, jasnobrązowe krzesła, wysokie ławy, ciemne, lekko poprzecierane niskie kanapy i mnóstwo zieleni. Jest to niezobowiązujące, ciekawe i sprzyjające relaksowi miejsce, którego klimat i atmosfera spodoba się każdemu, bez względu na wiek. Na niektórych ścianach namalowano podobiznę pupila właściciela - czarnego buldoga francuskiego. Warto dodać, że to również lokal dla miłośników czworonogów - bez problemu można tutaj przyjść z psem (w karcie jest danie dla zwierzaka). To zapewne pomysł, który będzie miał tyle samo zwolenników, co przeciwników.

Karta jest krótka i ma być zmieniana sezonowo. Zresztą już od 12 marca funkcjonuje w Gawle nowe menu. Lokal jest czynny od godz. 9, więc nic dziwnego, że w ofercie znajdziemy kilka śniadaniowych zestawów. Ważna informacja: śniadania są serwowane do godz. 13 i w tych godzinach nie zamówicie innych dań z karty. W ofercie Całego Gawła znajdziemy różne burgerowe kombinacje, sałatki, kilka dań głównych (pieczona ryba, wołowina, zagrodowy kurczak). Codziennie też pojawiają się dania spoza karty i propozycje lunchowe, o których na bieżąco informują właściciele na swoim facebookowym profilu.

Zamówiliśmy:
- "Deskę smaków Cały Gaweł" (27 zł);
- hummus z sałatą (zestaw śniadaniowy) (16 zł);
- sałatkę z pasztetem wegańskim (27 zł);
- "Kaszubskiego burgera" (29 zł);
- stek z antrykotu (79 zł, spoza karty);
- smażone śledzie (19 zł, spoza karty);
- ciasto buraczane (12 zł, spoza karty);
- białe wino Unzaga Viura (11 zł/150 ml);
- czerwone wino Unzaga tinto semi crianza (11 zł/150 ml);
- aperol (19 zł/300 ml);
- kawę latte (10 zł);
- kakao (do śniadania: 2 zł).

W Całym Gawle byliśmy dwukrotnie. Nietrudno się domyślić, że podczas jednej wizyty nie zdołalibyśmy spróbować tylu potraw. Podczas drugiej wizyty zaczęliśmy od zestawu śniadaniowego, na który wybraliśmy domowy hummus z sałatami i plackami buraczanymi. Pasta z ciecierzycy mogłaby być bardziej aksamitna i gładka - takie wersje lubię najbardziej. Jednak smak zdecydowanie na plus. Placki buraczane bardzo delikatne, subtelne, dobrze wypieczone, świetnie współgrały z wyrazistym hummusem i oliwą rzepakową.
 
Na tak zwanej "Desce smaków" ułożono w małych miseczkach cieniutkie plasterki różowej wołowiny, kawałki kaszubskiego sera (przepyszne), grube cząstki pieczonego buraka, domową konfiturę z czerwonej cebuli (nieudana, zamiast konfitury były to piórka cebuli w octowej marynacie, rzadka konsystencja, bez tak potrzebnej delikatnej słodyczy), ogórki z kurkumą (bardzo smaczne) i masło musztardowe. Ciekawy starter, ale raczej nie do wina. Jednak do piwa jak najbardziej i na początkowe "rozruszanie" żołądka. Dziwi mnie tylko, że w nowym menu cena tej przystawki wzrosła z 27zł na 32 zł. Już pierwsza cena nie była zbyt niska, więc ta zmiana jest dla mnie niezrozumiała.

Bardzo rzadko decyduję się na zamówienie sałatki. Z prostego powodu - są one zazwyczaj wszędzie takie same, z takimi samymi składnikami i przygotowane bez kreatywnego podejścia. W Całym Gawle zaintrygowała mnie sałatka z pasztetem wegańskim, który jadłam już wielokrotnie, więc byłam ciekawa, jak przygotuje go tutejszy szef kuchni. I szczerze mówiąc, nie można mu wiele zarzucić. Może jedynie pasztet mógłby być bardziej miękki. Pozostałe składniki sałatki to kilka kostek marynowanej, wyrazistej, anyżowej dyni, suszone pomidory, cienkie plasterki imbiru wcześniej zamarynowanego w syropie, prażone pestki dyni, malutkie kosteczki kaszubskiego sera dojrzewającego, a ciekawym dopełnieniem całości był sos z owoców leśnych i czerwonego wina. Całość była naprawdę pyszna. Aczkolwiek dla osób o konserwatywnym podejściu do sałatek może być tutaj za dużo różnych smaków.

Spoza karty zamówiłam smażone śledzie, które wprost uwielbiam. Kojarzą mi się przede wszystkim z babcią, która przyrządzała je w doskonały, tradycyjny sposób. Te w Całym Gawle oczywiście nie były klasyczne. Dodano do nich imbir i papryczki chili. Nietrudno się domyślić, że dzięki tym składnikom śledzie były pikantne, ale na szczęście na tyle, aby to nie przeszkadzało i nie zabijało smaku ryby. Bardzo udana wersja, a porcja przerosła nawet mój wilczy apetyt.
 
Kolejna potrawa również pochodziła spoza karty. Tak nas zaintrygował opis, że postanowiliśmy spróbować olbrzymiego, półkilogramowego, sezonowanego dwa miesiące, steka z antrykotu. Ilość mięsa faktycznie imponująca, ale czy smak równał się wielkości? Niestety, do ideału zabrakło mu soczystości, odpowiedniego wysmażenia. Nie, to nie był zły stek, ale gdy wcześniej jadło się już tyle różnych propozycji, wśród których bywały steki wybitne, przygotowywane przez najlepszych szefów kuchni, ten z Całego Gawła wypada tylko dobrze, a nie znakomicie. Czego nie można powiedzieć o sosie na bazie czerwonego wina, który był bardzo ciekawy, gęsty, gładki, przepełniony bogatym smakiem. To właśnie on dopełnił, a raczej uzupełnił niedoskonały smak mięsa.
 
Cały Gaweł słynie z wybornych burgerów, więc musieliśmy skosztować i sprawdzić, czy rzeczywiście tutejsze buły są warte grzechu. Zdecydowaliśmy się na wersję kaszubską. Wołowina wysmażona tak jak trzeba, soczysta, dobrze doprawiona, bardzo aromatyczna. Oprócz mięsa w burgerze znalazł się placek buraczany, kosteczki kaszubskiego sera, plasterki pieczonego pomidora, domowy ogórek kiszony, sałata, ostry i wyrazisty sos musztardowy. Całość naprawdę świetna - był to bardzo ciekawie skomponowany, oryginalny burger. W zestawie znalazły się również frytki (szkoda, że nie domowe) i konfitura z rokitnika, która raczej była sosem, a nie konfiturą. Jej smak nie zachwycał, więc - jak dla mnie - mogłoby nie być tego dodatku.

I na koniec czekoladowe ciasto buraczane. Nie za słodkie, niewysuszone, z małym zakalcem, który w ogóle nie zepsuł efektu. Może to nie wybitny deser, ale przyjemnie podsumował nasz obiad.

Cały Gaweł to miejsce niezobowiązujące, niekrępujące i sprzyjające długim rozmowom przy ciekawym i dość smacznym jedzeniu. Podziwiam szefa kuchni za niesztampowość i kreatywność w tworzeniu kolejnych potraw. Brawa za wykorzystywanie lokalnych produktów, organicznych warzyw i za oryginalne menu. Chciałam pochwalić Całego Gawła za obsługę, bo podczas naszej pierwszej wizyty było doskonale. Pani kompetentna, szybka, roześmiana i znająca się na rzeczy. Niestety, gdy byliśmy tutaj kolejny raz nie było już tak pozytywnie. Reasumując, Cały Gaweł to powiew świeżości, który był bardzo potrzebny sopockiej gastronomii. I, biorąc pod uwagę liczbę gości, nie tylko my tak uważamy.

Ocena: 4.6

Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co drugą środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (172) 1 zablokowana

  • (12)

    Zaraz Polska cebula wstanie że swoich przepierdziałych leżanek i zacznie się fala hejtu: na Panią Beatę, na Testsmaku, na Bistro Cały Gaweł, na to że jak herbata może kosztować 7zł, a na koniec że to wina z Platformy...... gdzie ja żyję :(

    • 84 57

    • (3)

      Nie cierpie KODziarzy, Testsmaku, Gawla, PO, tekstow pani Beaty...
      Nie cierpie... i co mi zrobisz

      • 13 19

      • Nikt nic nie zrobi. (2)

        Genetyczna nienawiść jest nieuleczalna.

        • 16 7

        • (1)

          Nie cierpie takich opini

          • 4 4

          • Gargamel

            Gargamel mi się przypomniał...

            • 0 0

    • Ja też zawsze czekam na lament o herbacie za 7 zł (3)

      :)

      I oto jest, poniżej!

      • 9 5

      • (2)

        Nienawidze herbaty po 7 pln. Co innego po 10...

        • 7 1

        • nienawidzę okrągłych sum, na przykład 10 (1)

          wolę 7 :), a jeszcze lepiej 7,11

          • 4 0

          • a ja nienawidzę sum z drugim miejscu po przecinku

            7,10 lub 7,20 - zlikwidować 1,2,5 gr monety - szkoda na nie surowca i miejsca w portfelu. Zbieram to do worka i oddaje jak wiem że ktoś siedzi i żebra na jedzenie. Mam szacunek do kasy bo sam na nią cieżko pracuje, ale miedziaki mnie irytują.

            • 0 1

    • właśnie zrobiłeś to co sam opisujesz

      dlaczego?

      • 10 1

    • Lepiej hejtować hejterów...

      • 8 4

    • Nikt nikogo nie zmusza do chodzenia po lokalach.

      Ale można śmiało powiedzieć że dwa śledziki w wywarze warzywnym za 19 zeta to lekka przesada.
      A o steku to szkoda pisać najdroższe danie podane na desce, a fuj...

      • 25 5

    • Z Platformy to może być co najwyżej sik, a nie wina.

      • 13 13

  • (10)

    Na pętli tramwajowej w Oliwie stoi stara, zakichana buda z piwem. W budzie piwo za taniochę, goście na lekkiej bańce i gadulec na całego. A około południa pan barman wkłada mięso do piecyka A.D. 1936 (czy coś koło tego). Gadulec lekko cichnie, nikt piwa nie zamawia, żeby nie przeszkadzać i czekamy. Zapach zaczyna przebijać się przez smród kij wie skąd i w końcu jest! Jest szaszłyk, jakiego żaden brodacz w rurkach ani inna dzesika nigdy na oczy nie widzieli, żaden garkotłuk ze studia smaku czy innego dziwoląga nawet nie powąchał. I nawet pojęcia nie ma, o czym ja tu stukam, czekając właśnie na to cudo ze specialem w dłoni. I to wszystko za dychę do oporu. Bez deski smaku.

    • 67 1

    • polecex
      miodzio

      • 1 0

    • blebleble

      W myśl zasady....jaki pan ,taki kram,albo inaczej...Dla każdego coś innego.
      Pozdrawiam

      • 0 1

    • Pod koniec liceum byłem raz czy dwa razy

      ale to już jakies dwie dekady temu. Zamówiłem piwo i kurczaka. Tacka papierowa w cenie.
      Uwaga: płatność gotówką!

      • 5 0

    • zaraz tam się hipstery zlecą.... (1)

      • 11 0

      • ale koniecznie w brodzie, cienkich rurkach

        i w trzech czapkach

        • 14 0

    • no Kizior, narobiłeś mi smaka :-)

      poczekam aż będzie troche cieplej i się wybieram

      • 7 0

    • Wszystko fajnie, ale co z tego?! (1)

      Każdy chodzi tam, gdzie chce

      • 1 7

      • No i co? Może to Pani Beacie napisz? Po co pisze o Gawle i desce smaku? Nie lepiej o d. Maryni i desce klozetowej? Skoro każdy chodzi tam gdzie chce.

        • 2 4

    • (1)

      Jak jest bilard z fliperami, to wpadam

      • 6 0

      • Nie ma widać. Cieniujemy tylko w karcioszki.

        • 9 0

  • (1)

    wszystko na bazie buraków, potem szybciutko do kibelka ...

    • 15 2

    • nice ale beka bo to lubisz

      • 0 0

  • (11)

    Roczuliła mnie deska smaku. Pokrojony ogórek, burak,cebula i cos jeszcze ... cena 27 zł :-)))))

    • 170 4

    • teraz 32 zl bo to lubisz hehe

      • 0 0

    • (4)

      Cały Gawle, proponuje zaokrąglić cenę do 270 albo 320 złotych, będzie równie abstrakcyjnie. Cebula wszak jest rarytasem w cenie 2,50 zł za kg, buraki co prawda są nieco tańsze i można je kupić już od 0,80 zł za 1kg. 6 wykwintnych miseczek dla liliputa musi kosztować. Wiem, że Cały Gaweł musi opłacić koszty lokalu + wynagrodzenia dla pracowników + inne opłaty, ale czy naprawdę właściciel nie jest bezczelny ustalając ceny? Na szczęście rynek je zweryfikuje Drogi Gawle i myślę, że nie do końca będziesz z tego zadowolony.

      • 60 2

      • FAKT

        cebula - 20 gr, burak 20 gr, ogórek kiszony 40 gr, reszta niech będzie 3 zł. Ja rozumiem cenę w lokalu 16-18 zł, ale 32 to może nieogarnięty Szwed zapłaci - może ze 3 się takich w sezonie znajdzie

        • 4 2

      • (2)

        Heloł! Deska dębowa na której to wszystko leży tez kosztuje.

        • 39 0

        • (1)

          ..a zjesz ja..?

          • 8 3

          • Nie chodzi o to czy ją zje ale że dębowa, gamoniu :))))

            • 3 0

    • zgadzam się, to jakiś żart chyba??

      ceny innych dań - ok,ale to już przegięcie.
      dla porównania - deska przysmaków z Tapas Barcelona w Gdyni - ok 25 zl chyba,z t ego co pamiętam...ok - niech będzie 30 ( i nie jestem właścicielem, tylko klientem:) )
      http://www.testsmaku.pl/wp-content/uploads/2016/01/DSC_1439-1024x684.jpg
      można?
      można :) niebo a ziemia!

      • 6 0

    • Słynne carpaccio z buraka, to ten sam klimat.

      • 6 0

    • O wołowinie nie wspomniałeś bo to nie wpisuje się w tezę. (1)

      • 4 8

      • mówisz o tych 3 cienkich plasterkach ? fakt to winduje cenę w kosmos ....

        • 17 0

    • Napisała,że cena wzrosła do 32 zł. Pewno se doliczyli za kolor cebuli. fuj

      • 39 3

  • herbata za 7 zlotych, ździerstwo (17)

    A w Ikei kawa i herbata jest za darmo. Widac Szwedom się opłaca, a Polakom juz sie nie opłaca

    • 51 69

    • blebleble

      Przecież Ikea to nie restauracja....o czym ty piszesz człowieku

      • 0 0

    • (2)

      ..nie za czesto trafia sie taki chybiony komentarz.. - zastanawiam sie tylko, czy z glupoty to seba napisales czy z nudow..
      Ikea zarabia krocie na tandetnych meblach wiec rozdawanie herbaty, czynnosc najwyrazniej ta zadzialala na ciebie, i tanie hotdogi po prostu przyciagaja wiesniakow do sklepu a spacer po sprytnie zaprojektowanej ekspozycji spowoduje ze i tak cos kupisz i ta herbata zwroci sie im stukrotnie..

      • 8 2

      • (...) (1)

        A ja chodzę do Ikei jak potrzebuje coś kupic albo restauracji Ikea żeby cię zjeść w dobrej, a nie u tych gnoi w restauracji za pare dych albo w hipsterskich butach z hamburgerani po 25 zlotych, gdzie obsługa nie myje rąk po sikaniu

        • 3 7

        • Dobre. Parowa i dmuchana buła.

          • 0 0

    • Viva skąpstwo

      Tylko po co? Skoro mają klientów w nadmiarze to po co zapraszać tych co się sr*ją o każdą złotówkę i gustują w żarciu z ikei? Nie ma co liczyć za napiwek za dobra obsluge

      • 0 0

    • w Ikei nie na herbacie zarabiają (7)

      • 27 5

      • mają też schabowego z frytkami za 7 złotych (6)

        czy zupe pomidorową za 1 złotówkę, hot dogi równiez za 1 złotówkę - więc da sie utrzymać takie ceny, ale polscy przedsiębiorcy muszą wszystko pomnożyć x5

        • 16 35

        • (3)

          Ikea nie utrzymuje się ze sprzedaży jedzenia - to jest dodatkowa reklama i sposób na przyciągnięcie do sklepu potencjalnych klientów, którzy przy okazji wpakują do koszyka kolejne 20 świeczek, nowy dzbanek, albo 5 wieszaków. Nie zarabiają na jedzeniu na 1zł! Pensje da pracowników i czynsz za wynajem lokalu opłacają dzięki sprzedaży markowych produktów - mebli i wyposażenia do domu. Reszta ma po prostu generować obrót! Każda knajpa musi zarobić ze sprzedaży jedzenia i napojów na czynsz, opłaty za media i wypłaty. Skoro lokal znajduje się w centrum Sopotu to uwierz mi, nie kosztuje 2500zł za miesiąc, a co najmniej x5. Jak mają sprzedawać kawę i herbatę za 1ł i zarobić chociażby na zakup składników, na kilku stolikach zajętych przez co najmniej godzinę? Wystarczy skończyć podstawówkę, żeby to łatwo przekalkulować, więc człowieku, idź lepiej do sklepu, kup sobie paczkę herbaty i pij w domu za 0,45groszy, albo jedź do ikei zjeść hotdoga za 1zł, a nie dywagujesz nad rzeczami, o których, jak widać nie masz bladego pojęcia.

          • 19 1

          • nie lepiej

            sprzedawać kawę/herbatę za 4 zł w wersji tylko na wynos? chętnych nie zabraknie, stolika nikt nie będzie okupywał

            • 1 0

          • mylisz sie

            • 1 2

          • m....w końcu jakaś konstruktywna i mądra wypowiedz.Jak czytam te kretyńskie opinie to rzygać mi się chce.Ludzie którzy nie maja pojęcia o gastronomii stają się ekspertami.Barany...policzcie koszty utrzymania lokalu na który składa się bardzo wysoki czynsz,opłaty ekspoatacyjne,pensje pracowników,podatki,zus,ciągłe doposażanie w naczynia ,sprzęty,...itd....Fajnie jest usiąść sobie przed komputerkiem i anonimowo podsumować czyjąś ciężką pracę ,wysiłek i kawał włożonego serca w urzeczywistnienie swoich marzeń.Wiem...jesteśnie po prostu nieudacznikami którym w życiu nic nie wychodzi i tutaj wylewacie swoje flustracje.

            • 9 1

        • jesteś głupi poprostu :) (1)

          • 5 5

          • Jak taki pustak nie ma argumentu to tylko obraża, POprostu

            • 1 4

    • a jak lasy pieknie wyglądają jak blisko jest ikea

      • 0 0

    • Ikae zarabia krocie na tandetnych meblach (2)

      marża ponad 100 % od ceny "wyrobu"

      • 14 6

      • rozumiem że ty masz meble Blek Ret Łajt, i w zwiąstu z tym jesteś królem życia (1)

        • 19 5

        • lepsze meble są w Argosie

          Ikea ma brzydkie i drogie,
          lepsze meble są w charity

          • 2 4

  • Dobrze ze moda zmienna jest (2)

    Co z tego ze ładnie? Co z tego ze jest pies? Jak nie jest smacznie, napewno nie za te ceny. Rozumiem czynsz w tak wydmuchanym miejscu jak dworzec robi swoje.

    • 18 2

    • (1)

      Masz cos do naszego Bronka?

      • 3 1

      • Tak, mam cos do bronka, nie zjadłbym w knajpie po której biega pies (żeby tego było mało, goście tez mogą przychodzić z psami!?) i w której robi się jeszcze z tego coś cool...Pies biegajacy po restauracji nie jest cool!!

        • 0 0

  • Moda... (13)

    Wszędzie to samo, jakaś moda na te burgery, stejki itp. itd. do tego fancy wystroje i przez to zawyżone ceny.
    To wszystko jest smaczne nie powiem, ale właściciele nowych lokalów są mega monotematyczni, a konkurencja jest olbrzymia. Nie wiem czy to akurat najlepszy pomysł na sukces w branży gastronomicznej.

    Zamiast szokować i przyciągać ludzi czymś nowych, to widać ciągle nowe "burgerownie". W trójmiejskiej mapie kulinariów osiągamy już powoli poziom nudy jeśli chodzi o urodzaj nowych miejsc z jedzeniem.

    • 49 12

    • nie uda sie

      a z czegoś bywasz zadowolony?

      • 0 0

    • (8)

      Zamiast się dziwić, sam spróbuj. Szybko zrozumiesz.

      • 6 14

      • (7)

        hahaha, nie znasz mnie, a może sam jestem właścicielem jakieś knajpy? cenne uwagi przekazuj komuś kogo znasz

        • 6 2

        • Odpowiedz jest bardzo prosta (6)

          Takie lokale są po prostu współczesne - i to właśnie przyciąga ludzi, a nie szokujące, innowacyjne miejsca.
          10 lat temu było co innego współczesne i za 10 lat tez inne rzeczy bedą przyciągać

          • 5 5

          • Dałoby sie powiedzieć i tak i nie.
            Tak, bo są takie trendy, nie bowiem trendy są zawsze czasowe i najczęściej niczego nie wnoszą, oprócz tzw faceliftingu.
            Problem tego serialu p. Beaty jest właśnie tego typu, ona faktycznie opisuje lokale spod jednej sztancy zrobione.
            Nigdzie monokultura nie zdaje egzaminu, tylko różnorodność daje rozwój.
            Wbrew wyobrażeniom autorki, ciągle opisuje ten sam typ, z podobnym czy wręcz tym samym menu, niemal identycznie wyposażone, w podobnej kolorystyce i klimacie itd.

            • 1 0

          • (4)

            Odpowiedź jest zarówno bardzo prosta, ale czy nie czasem prostacka?
            Bo czy wszystkie "współczesne" miejsca muszą być tworzone na to samo kopyto, w zasadzie z tym samym menu?

            • 8 0

            • To już sam sam musisz spbie odpowiedzieć (3)

              Pewne rzeczy idą w parze...

              • 0 5

              • (1)

                Z tym się zgodzę, np. moda i monotonia.

                Pozdrawiam,
                Darek

                • 5 0

              • hator hator hator

                Dariuszu.....

                • 1 3

              • Jak spodnie-rurki i broda drwala

                • 5 0

    • (1)

      Chcesz, to otwórz knajpę, podawaj Twoją ulubioną kaszankę z miodem i zarabiaj. Tłumy spragnione nowości gwarantowane.

      • 4 5

      • Przytoczenie przykładu kaszanki z modem umocniło mnie, że nie jesteś osobą odpowiednią do zabierania dyskusji w tej sprawie.

        • 4 1

    • Wystroj

      I ten nudny industrialmy wystrój. Teraz kazda knajpa wyglada tak samo i o kazdej pisza, ze ma oryginalny wystroj. I oczywiscie musi byc brodacz za barem albo wytatuowana laska.

      • 24 2

  • (1)

    Jeżeli zarabiałbym w euro to czemu nie...

    • 2 1

    • Jeśli uważasz, że za mało zarabiasz to się zwolnij.

      • 0 0

  • Byłam, odwiedziłam, polecam (1)

    Jak na nasze polskie podniebienia, które jednak nie wszystkie są wykreowane jest to wspaniałe miejsce.
    Burger kaszubski przewspaniały, bardzo dobre domowe wino, muzyka, która nie wpływa na komfort rozmowy.
    Właściciel otwarty, nawiązuje relacje między klientem a sobą co bardzo cieszy, nie w każdej restauracji można się z tym spotkać.
    Klimat w jakim utrzymana jest knajpa nie uważam żeby był jakoś specjalnie kreowany przez Zachód, sam właściciel w rozmowie powiedział, ze stworzył to wszystko sam metodą prób i błędów. Udało mu się :)

    Ceny może rzeczywiście nie na portfel osoby, która stara się oszczędzić, ale na wypad "na jakiś czas" akurat :)

    • 4 4

    • Chyba metodą kopiuj wklej, nawet potykacz jest taki sam jak w głównej osobowej... Wystrój lokalu podobnie... Nic oryginalnego no może poza tymi freskami na ścianie ze swoją podobizną

      • 1 0

  • (12)

    Nie wiem dlaczego tak bardzo ostatnio wszyscy cisną na steki. Wiem coś o tym, niewiele, ale dobry stek to wielka sztuka. Niby w całym NY zjesz, ale naprawdę dobre są tylko w kilku knajpkach. Dobra wołowina to podstawa, a potem ok dwa miesiące marynowania. A to marynowanie, to tajemnica pilniej strzeżona niż receptura coli. Szkoda forsy na te polskie podróbki, bo to jest bez szans na sukces.

    • 27 7

    • W Polsce miewamy świetną wołowinę, ale musi to być angus, czyli krowa mięsna a nie mleczna. W US można źle trafić, bo niestety wszystko hodowlane jest karmione kukurydzą przemysłową i antybiotykami. W efekcie jakośc mięsa często jest kiepska, bywa przetłuszczone, ale i tak lepsze na steka niż tradycyjna polska wołowina. Zdarzyło mi się kilka razy kupić w US bardzo drogą (porcja ponad 20$, więc ile to może kosztować w knajpie?) wołowinę z eko hodowli i to już był strzał w 10-kę. Nie trzeba było wielkiego marynowania. Po jednej nocy w zalewie, smakował lepiej niż wszystkie steki jakie jadłem w Polsce. Kluczem jest mięso po prostu.

      • 0 0

    • (10)

      czyli co, na steka albo do NY albo nigdzie ?

      • 8 1

      • (7)

        Na to wychodzi. Rzeczywiście też jadłem steki w USA i muszę powiedzieć, że teraz w Polsce z naszej wołowiny robię tylko tatara. To trochę jak z np koniakiem. Bywa bułgarski, armeński. I co z tego? Chcesz podróbę, Twoja sprawa, jedz w Polsce. Ale to nie ma wiele wspólnego z dobrym stekiem.

        • 4 2

        • Jasne, w Polsce przecież nie ma pastwisk, a na nim krów. Tragedia takie wpisy. (6)

          A jak chcesz już być światowy, najlepsze steki są w Argentynie i Japonii.

          • 3 3

          • (1)

            Nie staraj się być mądrzejszy. Zwyczajnie wiem, bo pracowałem dokładnie siedem lat w "stekarni". Gdybym chciał się wymądrzać, mógłbym o tym pisać godzinami. I najważniejsze: nie znam ( oczywiście precyzyjnie) składu marynaty. Poza tym temperatury, kiedy marynatę wymieniać, kiedy wzmacniać winem, a kiedy octem, itd. Temat-rzeka. Wiem tylko, że mało wiem. Ale starcza, żeby stwierdzić, że polskie steki w knajpkach, to nieporozumienie. I nie przesadzaj z japońską czy argentyńską wołowiną. Są stada hodowane na steki i ta wołowina jest super, mimo, że amerykańska.

            • 6 1

            • Porównujesz zrobienie steka co najmniej do budowy promu kosmicznego.
              Jasne, że jest to pewna sztuka. Ale nie jakaś wiedza tajemna na poziomie NASA.
              Może jakiś wybitny smakosz odnajdzie różnicę między dobrze przyrządzonym stekiem a wybitnym. Ale czy ten dobry będzie niesmaczny? Wątpię.
              To tak jak z winami. Możesz kupić bardzo dobre za 50zł i jakieś rewelacyjne za 5000zł. 99% społeczeństwa nie zauważy różnicy i oba będą smakowały.
              A chyba o to chodzi, żeby normalny klient był zadowolony.
              W PL też jest już trochę wołowiny kulinarnej hodowanej na steki.

              • 0 0

          • W Polsce większość krów jest ras mlecznych (3)

            A nieliczne stada bydła ras mięsnych idą w dużej części na eksport. A krowa rasy mlecznej składa się z wymion i rusztowania, na których te wymiona się trzymają.

            • 7 0

            • (1)

              I rogi. Zapomniałeś o rogach.

              • 6 0

              • :-D

                • 0 0

            • oczywiście o sklepach mięsnych z róznymi rodzajami mięsa od hodowców nie słyszeliście ?

              • 1 4

      • (1)

        marynowanie steków nie jest tajemnicą pilniej strzeżoną nić receptura coli.

        • 3 1

        • Jest. To co możesz się dowiedzieć prowadzi prosto do gumowej podeszwy.

          • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane