- 1 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (38 opinii)
- 2 Trójmiasto w przewodniku Michelin (72 opinie)
- 3 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 4 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 5 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (109 opinii)
- 6 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
Brzydka reklama odbiera apetyt?
Tym razem będzie trochę inaczej. W tekście z cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" mniej będzie o jedzeniu i gotowaniu, a więcej o reklamach, które do konsumpcji mają zachęcić. Bo czy zła i krzykliwa reklama na budynku oznacza równie niesmaczne menu? W poprzednim odcinku cyklu Ania Włodarczyk pisała o jedzeniu, które poprawia nastrój zimą.
Dzisiaj zza reklam nawet nie widać budynków
Przeczytaj więcej felietonów Ani Włodarczyk
Krajobraz po roztopach śniegu jest szczególnie brutalny. Z błota wyzierają łyse drzewa, to, co latem było trawnikiem, teraz straszy wyglądem i zapachem, wszystko oblepia warstewka brudu. Z każdego kąta wyślizguje się coś okropnego, bo szarość doskonale podkreśla brzydotę. Kiedy zazielenią się drzewa, będzie lepiej, liście miłościwie przykryją co wstydliwsze miejsca Trójmiasta, ale na razie jesteśmy wystawieni na tę brzydotę. Musimy jakoś sobie radzić, brodząc w błotku pośród oblepionych reklamami budynków i ogrodzeń.
Reklama czy antyreklama?
To właśnie roztopy są takim krytycznym momentem, kiedy całe plakatowe niechlujstwo razi mnie najmocniej. Tanie obiady, zapiekanki XXL, solarium, promocja, suknie ślubne, najtaniej, myjnia bezdotykowa, poczta kwiatowa, kebab, kiełbasa, mydło i masaż, wszystko krzyczy i płacze zarazem. Budynki tracą okna i balustrady, znikają ogrodzenia, wszędzie kolorowa papka wolnorynkowej reklamy. Sitodruk to zaraza, która trawi nasz kraj. Z pewnym ukłuciem w sercu przeglądam stare zdjęcia Trójmiasta. Proste szyldy, neony, tu i ówdzie reklama namalowana na ścianie. Przestrzeń, ład, czystość. Dzisiaj zza reklam nawet nie widać budynków.
Zobacz także: Cristal, delikatesy i "Pedet", czyli neonowy Wrzeszcz
Wydawać by się mogło, że z nadejściem ery Internetu zewnętrzna reklama straci na znaczeniu. Po co obklejać całą budkę z zapiekankami plakatami reklamującymi ten przybytek, skoro można napisać o tym w sieci, a na budce umieścić cennik i szyld Zapiekanki? Niestety prymitywna forma reklamy na tyle mocno wrosła w krajobraz, że ciężko ją wyrwać. Jest jak chwast, rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie i coraz ciężej nad nią zapanować. Jeśli konkurencja reklamuje swoją pizzę na pięciu sitodrukach, my zrobimy ich dziesięć! I obkleimy nimi wszystkie wolne przestrzenie, którymi dysponujemy - wolnoć Tomku w swoim domku.
Nigdy nie przestąpiłam progu lokalu, który tak brudzi otoczenie. I choćbym była nie wiem jak głodna, nigdy nie kupię pizzy z takiego miejsca (...), bo kto jest bałaganiarzem na zewnątrz, ten jest nim wewnątrz
Tylko dlaczego nikt nie pomyśli o tym, że taka wojenka na plakaty przynosi odwrotny skutek, bo wszystko zlepia się w breję nieczytelnych liter, strzałek, wykrzykników? Nie mówiąc już o antyreklamie: nigdy nie przestąpiłam progu przybytku, który tak brudzi otoczenie. I choćbym była nie wiem jak głodna, nigdy nie kupię pizzy z takiego miejsca, nie skuszę się na domowy obiad jak u mamy czy pierogi jak u babci, bo kto jest bałaganiarzem na zewnątrz, ten jest nim wewnątrz. Kto nie brzydzi się obklejać ścian śmieciami, ten wg mnie nie będzie miał oporów z podawaniem złych potraw na talerzu.
Tak, wiem - pieniądze. W takich miejscach jest tanio i nie każdego stać na rozbijanie się po restauracjach. Ale za tę samą cenę w barze mlecznym można zjeść pyszne kotlety jajeczne albo porządne pierogi ruskie, popijając kompotem truskawkowym. Tanio i smacznie, a do tego bez szoku estetycznego.
Żeby nie było tak pesymistycznie, dodam, że jak się chce, to można oczyścić przestrzeń i renoma miejsca wcale na tym nie traci (a wręcz odwrotnie). Ponad rok temu w Gdyni kilku rzemieślników poddało metamorfozie swoje zakłady, rezygnując z krzykliwych szyldów i reklam na rzecz bardziej gustownych rozwiązań. Efekt prac stowarzyszenia Traffic Design, które zainicjowało zmiany, był olśniewający. Przeglądam galerię zdjęć dokumentujących tę akcję i marzę o tym, że całe Trójmiasto zrzuca z siebie sitodrukową pajęczynę...
Zobacz także: Starowiejska w Gdyni wypięknieje
porównać
O autorze
Anna Włodarczyk
miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.
Opinie (97)
-
2017-01-30 12:27
Standard typu sowietikus wciąż żyw
- 17 4
-
2017-01-30 12:13
Idąc tym tropem
Mozna nigdy nie podać ręki źle ubranej osobie, bo ma znoszone buty i płaszcz.
- 7 26
-
2017-01-30 11:32
Zapiekanka (2)
A czy ktoś pamięta drewnianą budę z zapiekankami koło dworca we Wrzeszczu? Przy dzisiejszym sklepie rowerowym, teraz w tym miejscu stoi kiosk.
Zapieksy w latach 90' sprzedawał m.in. taki wąsacz, w ofercie był też napój Skwar.
Czy gdziekolwiek można jeszcze takie zjeść?- 47 1
-
2017-01-30 11:46
Przecież jest przy dworcu we Wrzeszczu buda z zapiekankami. Sprzedaje pani Władzia czy jak jej tam. (1)
https://www.google.pl/maps/@54.3810201,18.6058338,3a,15y,37.92h,84.66t/data=!3m6!1e1!3m4!1sovCs6tejC1xmMhJt95YJ4g!2e0!7i13312!8i6656
- 1 4
-
2017-01-30 12:04
Chodzi o miejsce, w którym są zaparkowane auta:
https://www.google.pl/maps/@54.3811174,18.6052009,3a,75y,153.57h,76.46t/data=!3m6!1e1!3m4!1sj0UkPMxM3M78yu4dtQdWTg!2e0!7i13312!8i6656
Teraz stoi tu kiosk, kiedyś była drewniana buda z zapiekankami.- 3 0
-
2017-01-30 11:12
Coś miał w sobie ten budynek na zdjęciu z '86 r
... a wystarczyłoby zdjąć szmaty ;/
- 83 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.