- 1 Trójmiasto w przewodniku Michelin (61 opinii)
- 2 Co Polacy jedzą na śniadanie? (95 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (71 opinii)
- 4 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (108 opinii)
- 5 Ciągle o czymś zapominasz? Przyjrzyj się diecie (11 opinii)
- 6 Restauracja po rewolucji Gessler na sprzedaż (155 opinii)
Historie kulinarne: Tajemnice poszukiwacza staroci
Honorowe miejsce w moim domu zajmuje przeszklona szafka wypchana po brzegi starociami. Trzymam tu moje najcenniejsze zdobycze - filiżanki, talerzyki, stare tacki, pucharki i wiele innych cudów. Tutaj też spoczęły moje stare książki kucharskie. W kolejnym odcinku cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" piszę o cennych przedmiotach wyłowionych na jarmarkach i w "rupieciarniach".
Mekką szanującego się szperacza-zbieracza jest sklep Emalia na ul. Wajdeloty we Wrzeszczu. Za charakterystycznymi różowymi murami kryje się kilka pięter wypchanych po brzegi starociami. Zawartość sklepu "wylewa" się również na podwórko, gdzie lądują przedmioty o większych gabarytach.
W Emalii jest dosłownie wszystko: stare książki, gazety, płyty, kasety, garnki, "skorupy", czyli wszelkiego rodzaju zastawa stołowa, biżuteria, sprzęt RTV i AGD sprzed dekady, zabawki, rowery, znajdzie się tu i pralka Frania, i torebki i ciuchy. Chociaż muszę przyznać, że Emalia to nie jest sklep ze starociami dla każdego. Trzeba mieć żyłkę szperacza i - co tu dużo mówić - nie brzydzić się zakurzonych, nadgryzionych zębem czasu przedmiotów. Ja lubię w tym miejscu jeszcze jedno - podglądać klientów, bo ci, którzy tu zaglądają, są specyficzni. Pan z rozwianymi siwymi włosami w żółtym prochowcu, przyjeżdżający tu na składaku, pani w moherowym berecie, grzebiąca w słoikach czy wymalowana elegantka w plastikowych klipsach, poszukująca torebki.
Mydło i powidło u Sławka. Historia sklepu na Wajdeloty
Tym, którzy wolą szukać staroci w bardziej eleganckich warunkach, polecam sklep sąsiadujący z kawiarnią Kurhaus . Zdecydowanie więcej tutaj ładnych przedmiotów w dobrym stanie. Znaleźć tu można całe zestawy kawowe, fikuśne kieliszki z rzeźbionego szkła czy piękne sztućce. Z kolei w podziemiach sklepu mieszczą się te mniej cenne przedmioty, wszelkie zdekompletowane talerze, doniczki, filiżanki bez spodków, książki, zabawki, stare zdjęcia i pocztówki. Ceny w tym sklepie są nieco wyższe, ale zakupy bardziej komfortowe.
Te dwie miejscówki zna wiele osób, a trzecia, o której zaraz napiszę, to zdecydowanie miejsce z kategorii sekretnych. Również we Wrzeszczu, na ul. De Gaulle'a sklep charytatywny (odpowiednik zachodnich "charity shopów"). To tutaj za 20 złotych kupiłam komplet porcelanowych filiżanek do espresso z talerzykami, jeden z moich ulubionych "eksponatów" z gablotki. Albo trzy ręcznie malowane miseczki, chyba z Turcji (9 złotych). Tutaj też wyszperałam ulubioną sukienkę w groszki, w której przechodziłam całe lato (za całe 10 złotych).
To miejsce, które odwiedzamy często nie tylko po to, by coś kupić, ale również by oddać niepotrzebne ubrania lub zabawki. Jeśli macie ciuchy w dobrym stanie i nie wiecie, co z nimi zrobić, oddajcie je do takiego sklepu. Przedmioty, które nie zostaną sprzedane (mowa głównie o tekstyliach), trafiają do bezdomnych.
Niedawno zauważyłam, że również na Morenie, gdzie mieszkam, jest sklep charytatywny Targ możliwości. Wydaje mi się więc, że wystarczy się rozejrzeć, czy w okolicy nie ma takiego lokalu.
Kolejne miejsce polowań na przedmioty z duszą to targi. Na każdym targowisku mieści się zaułek ze starociami. Duży wybór jest w Oliwie, ale widziałam takie retro kąciki również na rynku we Wrzeszczu, jak i na Przymorzu. Od znajomej sopocianki wiem, że można je znaleźć również na targu w Sopocie.
Prawdziwą ucztą dla retromaniaków jest Jarmark Dominikański. Można tu znaleźć cuda, ale niestety mają one swoją cenę. Starocie na jarmarku są po prostu drogie. Niektórzy sprzedawcy chętnie się targują, ale są i tacy, którzy obrażają się na propozycję niższej stawki. Ja zawsze staram się targować, a do tego przychodzę na jarmark pod koniec jego trwania. Przedmioty są co prawda nieco przebrane, ale handlarze są bardziej skłonni do "zejścia" z ceny. A radocha z wyłowienia perełki jest jeszcze większa, jeśli uda ci się ją kupić za 2/3 startowej ceny.
Gdańszczanka napisała książkę o przedwojennej kuchni
Moje ulubione zdobycze z jarmarku to posrebrzane sztućce z polskim herbem, pucharki deserowe z dwudziestolecia międzywojennego i stare fotografie z kobiecymi aktami.
Poszukiwanie staroci uzależnia, więc w pewnym momencie zaczęłam rzadziej odwiedzać moje ulubione miejsca. Wolna przestrzeń w mieszkaniu drastycznie się kurczyła, a ja nie chciałam skończyć jak szperaczka z toną nieużywanych przedmiotów w domu. Dlatego teraz chętnie zabieram znajomych w ulubione miejsca i pomagam im wyłowić perełki.
O autorze
Anna Włodarczyk
miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.
Opinie (32) 1 zablokowana
-
2019-01-30 10:15
(2)
Jejku tu nie chodzi tyle o rasowe starocie tylko o przedmioty z duszą. A wlasnie w sklepach charytatywnych mozna znalezc czasem mega fajne przedmioty. Nie musza byc super stare. To takie wychodzenie na lowy, fajnie o tym mowil Curt Cobain. Poza tym nieraz ludzie, ktorzy je prowadza opowiadaja fajne historie.
- 2 3
-
2019-01-30 16:26
Chyba nie mówimy tu o gdańskich charity shopach? W Niemczech, na
Wyspach jest wysyp tego typu miejsc, gdzie za tanioszkę można kupić skarby... u nas bida- 2 0
-
2019-01-30 21:24
Ktoś się tu naoglądał Gosi...
- 0 0
-
2019-02-01 07:00
Sklep 7654321
A ja uwielbiam kupować starocie na Przymorzu przy RYNKU w klepie co w poniedziałek jest wszystko za 7 zł we wtorek za 6 i tak do niedzieli po 1 zł . Można wyszperać super okazje ... angielskie figurki, płyty winylowe i inne okazje
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.