- 1 Ranking restauracji w Trójmieście (34 opinie)
- 2 Jemy na mieście: Garden Food&Cafe (17 opinii)
- 3 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (29 opinii)
- 4 Sprawdziliśmy ceny lodów i gofrów (147 opinii)
- 5 Trójmiejscy restauratorzy wyróżnieni (34 opinie)
- 6 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (40 opinii)
Historie kulinarne: jak nie marnować jedzenia?
Moi dziadkowie myli każdy woreczek foliowy i starannie go osuszali, wieszając na kranie. Każdy kubeczek po jogurcie czy śmietanie był wyszorowany i zyskiwał drugie życie, czy to jako pojemnik na mrożony mus truskawkowy, czy doniczka na rozsady. Na zakupy zawsze chodzili z torbą w paski z metalowymi rączkami, a większość biodegradowalnych śmieci kompostowali na działce. Dziś piszę o niemarnowaniu jedzenia. Ostatnio w moim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" cieszyłam się z lata w pełni.
Śmiało mogę powiedzieć, że byłam "zero waste" na długo zanim stało się to modne. Niemarnowanie żywności, segregacja śmieci czy rozsądne korzystanie z plastiku to dla mnie naturalne zachowania, bo wyniosłam je z domu. Czasem śmieszy mnie, gdy czytam o "odkrywczych" metodach na wykorzystanie resztek suchego chleba, zeschniętego sera czy owoców, bo to sprawy, które dla naszych babć i mam były naturalne. Przekorą losu jest fakt, że kiedyś wynikało to z niedoborów żywności i innych produktów, dzisiaj wspomniany ruch wyrósł jako konsekwencja nadmiaru tychże.
Dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki w świecie "zero waste", mam kilka podpowiedzi, jak w prosty sposób ograniczyć ilość produkowanych śmieci i wykorzystywać całe jedzenie, jakie kupujemy. Jeśli chodzi o kulinaria, warto sięgnąć po stare, sprawdzone metody - świetnie sprawdzają się tu książki kucharskie z okresu PRL-u.
W zasadzie wszystkie opierały się na wykorzystaniu produktu w stu procentach. Nie marnowano w nich nawet obierek po jabłkach czy wywaru po gotowaniu warzyw. Dwa tytuły, które szczególnie polecam, to "W mojej kuchni nic się nie marnuje" Anny Gasik i "Przepisy kulinarne dla oszczędnej gospodyni" Jadwigi Łukasiak. Znajdziecie tu takie ciekawostki jak szampan z serwatki, wino z fermentującego dżemu czy ciasto z nadzieniem z zakalca, ale i mnóstwo bardziej przystępnych wskazówek na wykorzystanie resztek produktów.
Na rynku kulinarnym pojawiły się też nowe, pięknie wydane książki poświęcone kreatywnemu wykorzystaniu resztek ("Qmam kaszę. Do ostatniego okruszka" Mai Sobczak i "Gotuję, nie marnuję. Kuchnia zero waste po polsku" Sylwii Majcher). Ale z pewnością bardziej w tym duchu będzie wycieczka do antykwariatu i wyszperanie pozycji, o których pisałam w poprzednim akapicie niż zakup nowych książek.
Świat niedawno opętał szał antysłomkowy - nie wiem, czy jesteście świadomi, ale korzystanie z plastikowych słomek to ekologiczne faux pas i nie jest mile widziane. Są tacy, którzy na widok takowej słomki w napoju gotowi są człowieka niemal zlinczować, więc uważajcie! A zamiast ronić łezkę nad drinkiem ze słomką i palemką, polecam zakup metalowej rurki wielokrotnego użytku. Uprzedzając pytania - takie sprytne słomki wyposażone są z reguły w szczoteczkę do ich czyszczenia, więc bez obawy możecie z nich korzystać. Jedyne niebezpieczeństwo związane z ich użytkowaniem to fakt, że można o nich zapomnieć i zostawić w szklance.
Życie w duchu "zero waste" wymaga sporej torby lub plecaka. Oprócz słomki wielokrotnego użytku należałoby nosić też ze sobą butelkę z kranówą (chyba nie muszę pisać, że kupna woda jest niewarta uwagi z wielu powodów, nie tylko ekologicznych?), a kawosze powinni mieć kubek wielokrotnego użytku.
W plecaku ciężej, ale matce naturze lżej! A do tego zyskuje na tym portfel, bo wiele kawiarni ma w swej ofercie zniżkę za przybycie z własnym kubkiem. O 10 proc. tańszą kawę kupicie na przykład w Gdyni, w kawiarni Cup and Cakes albo w Sztuce Wyboru w Gdańsku, zawsze przed zakupem warto o to pytać.
Z kolei metalowe słomki, butelki na wodę czy sztućce wielokrotnego użytku możecie znaleźć we Wrzeszczu w sklepie Wajdeloty 25, nowym dziecku twórczyni wegańskiej knajpki Avocado.
Zobacz także: Trójmiejscy freeganie. Szukają dobrego jedzenia w śmietnikach
O autorze
Anna Włodarczyk
miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.
Opinie (57)
-
2018-08-04 07:24
można samemu piec chleb
a nadmiar mrozić. Nie pamiętam, kiedy miałem kawałek chleba nienadający się do jedzenia. Kupować należy z rozsądkiem, to i nic do wyrzucania nie będzie, poza normalnymi odpadami, jak obierki ( mój pradziadek kupował je za złoto), kości, pestki czy wkład od kiszenia ogórków. To jest tak proste, że dziwi mnie, jak ludzie mają tyle żywności do wyrzucenia.
- 7 0
-
2018-08-03 21:02
niestety
musze niestety przyznać, że marnuje dużo jedzenia...
- 2 1
-
2018-08-03 17:24
Metalowa słomka do napojów tylko debil to kupi
- 15 7
-
2018-08-03 14:51
Tytuł: jak nie marnować jedzenia?" a w tresci zupełnie na inny temat.
- 23 0
-
2018-08-03 14:47
Dziadoforyzm
Gdy Ci ochota na jedzenie w nocy uwłacza -zapal papierosa, wypij harnasia.
- 6 0
-
2018-08-03 14:45
Sztućce wielokrotnego użytku - tylko w jednym sklepie w Gdańsku!
I do tego całe EKO
- 9 0
-
2018-08-03 13:16
Ten artykuł to w dziale biznes i nieruchomości powinien być !
- 7 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.