• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak zjeść taniej na mieście?

Ewa Palińska
7 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Dzięki takim festiwalom kulinarnym, jak np. Restaurant Week, nawet posiadacze mniej zasobnych portfeli mogą pozwolić sobie na wizytę w renomowanych restauracjach. Dzięki takim festiwalom kulinarnym, jak np. Restaurant Week, nawet posiadacze mniej zasobnych portfeli mogą pozwolić sobie na wizytę w renomowanych restauracjach.

Aplikacje na urządzenia mobilne, programy lojalnościowe, promocje - restauratorzy prześcigają się w pomysłach, aby ściągnąć do siebie nie tylko osoby z bardzo zasobnym portfelem, ale też pasjonatów jedzenia dysponujących znacznie mniejszym budżetem. Sprawdziliśmy, gdzie można szukać oszczędności i do czego posuwają się klienci, aby "zachęcić" restauratorów do dawania jeszcze większych bonusów.





Aplikacje i programy lojalnościowe



Czy podczas wyboru restauracji zwracasz uwagę na jej ofertę promocyjną?

Kiedyś stawiano na drukowane kupony rabatowe. Minus był taki, że nie do każdego klienta udawało się z taką ofertą dotrzeć. Znacznie szerszą dystrybucję zapewniają aplikacje na urządzenia mobilne, dzięki którym klient ma regularny dostęp do pełnego pakietu zniżek. Do odwiedzenia konkretnego miejsca zachęcają też liczne programy lojalnościowe - za określoną liczbę pieczątek czy naklejek możemy dostać kawę bądź ciastko gratis. Okazując kartę stałego klienta bądź aplikację, często można liczyć też na dodatkowy rabat. To dodatkowa zachęta dla osób dysponujących ograniczonym budżetem.

Aplikacje stały się tak powszechne, że rabaty za ich pośrednictwem oferują nie tylko sieciówki gastronomiczne, ale i sklepy, multipleksy czy wszelkiego rodzaju punkty usługowe. Ci, którzy chcieliby korzystać z nich na szeroką skalę, stają przed wielkim wyzwaniem - muszą znaleźć na nie miejsce w swoich urządzeniach mobilnych albo...

- Trzymam te wszystkie aplikacje w drugim, starym telefonie, bo w tym, którego używam na co dzień, nie mam na nie miejsca - opowiada Marcin. - Mam poinstalowane aplikacje sieciówek odzieżowych, kawiarnianych, restauracyjnych, księgarni, portali zakupów grupowych (tu też można znaleźć ciekawe oferty gastronomiczne). Czego tylko się da. Miesięcznie oszczędzam w ten sposób do 500 zł. Do 200 na samym jedzeniu na mieście.

Wydarzenia kulinarne w Trójmieście - kalendarz imprez



Festiwale kulinarne - do 50 proc. taniej



Jedni traktują festiwale kulinarne jako okazję do tego, żeby zapoznać się z ofertą miejsc, w których jeszcze nie byli. Dla innych to okazja, aby dobrze zjeść za mniejsze pieniądze, niż trzeba zapłacić na co dzień.

Oferta festiwalowa jest bogata. W ramach np. Restaurant Week można skorzystać z ciekawych i różnorodnych propozycji, płacąc kilkadziesiąt złotych za trzydaniowy posiłek. Miłośnicy bardziej wyrafinowanej kuchni mogą natomiast poszukać oszczędności podczas dorocznego festiwalu Fine Dining Week.

Jesienna edycja festiwalu najlepszych restauracji Fine Dining Week



Finebite - 50 proc. rabatu na dania z karty



Początkowo za pomocą Finebite można było zamawiać jedzenie serwowane na wynos. Zyskiwały na tym obie strony - klienci płacili mniej, a restauracje, w trudnej, pandemicznej rzeczywistości mogły liczyć na zwiększenie obrotów. Obecnie restauracje oferują tą drogą pełen pakiet swoich usług, stawiając jednak pewne warunki. W zamian za 50-procentowy rabat na dania z karty, dla przykładu, prosi się gości o rzetelne odpowiedzi na pytania ankietowe dotyczące wrażeń z wizyty.

Tu warto podkreślić, że zniżka nie obejmuje wszystkiego! Każda z restauracji gwarantuje rabat w wysokości 50 proc. na wszystkie dania z karty menu, ale już nie np. na napoje alkoholowe, o ile opis nie wskazuje takiej możliwości. Zniżka może też nie obejmować dań spoza karty i ofert specjalnych, w tym menu degustacyjnego.

Rezerwacje dokonywane są poza godzinami szczytu i są ograniczone ilościowo.

Zobacz szczegóły oferty Finebite



Too Good To Go to wywodząca się z Danii aplikacja, dzięki której niesprzedana danego dnia żywność, zamiast lądować w koszu, staje się posiłkiem-niespodzianką. Wiele trójmiejskich lokali przystąpiło do tej akcji, więc wybór jest spory. Too Good To Go to wywodząca się z Danii aplikacja, dzięki której niesprzedana danego dnia żywność, zamiast lądować w koszu, staje się posiłkiem-niespodzianką. Wiele trójmiejskich lokali przystąpiło do tej akcji, więc wybór jest spory.

Za dobre, żeby się zmarnowało, czyli Too Good To Go



Aplikacji, które w założeniu miały ograniczyć marnowanie jedzenia, powstało mnóstwo. Wiele z nich nie wytrzymało próby czasu i dziś na trójmiejskim rynku prym wiedzie jedna - Too Good To Go.

Jak to działa? Najpierw należy zainstalować aplikację. Później wpisać swoją lokalizację, żeby zobaczyć, czy w okolicy jest jakieś "jedzenie do uratowania". Restauracje, hotele, a także supermarkety z jedzenia, które im zostaje, ale nadal jest pełnowartościowe, przygotowują paczki niespodzianki. Osoby korzystające z aplikacji rezerwują taki zagadkowy pakunek (nie konkretny produkt, a właśnie niespodziankę), po czym deklarują czas odbioru we wskazanym miejscu. Najczęściej po południu bądź wieczorem, bo sklepy czy restauracje chętnie pozbywają się tą drogą towaru świeżego, który nie zszedł w ciągu dnia.

- To fajna sprawa - ocenia Magda. - Za naprawdę niewielkie pieniądze odebrałam z piekarni całą torbę wypieków: kilka bułek, chlebki, drożdżówki. Większość pieczywa można było zamrozić, więc nic się nie zmarnowało. W aplikacji pojawia się sporo korzystnych ofert, można zaoszczędzić, a przy okazji uratować coś przed skończeniem w śmietniku. Jedyna trudność- trzeba dysponować czasem, aby o wyznaczonej porze podejść do danego lokalu, dlatego najczęściej korzystam z ofert miejsc położonych blisko domu.
Koszt dań kupionych za pomocą aplikacji to kilka-kilkanaście złotych, często kosztują ponad 50 proc. mniej niż w normalnej sprzedaży. Nigdy jednak dokładnie nie wiadomo, co znajdzie się w takiej paczce.

Food halle, czyli miejsca, gdzie na jednej przestrzeni znajdziemy wiele różnych restauracji, cieszą się ogromną popularnością wśród miłośników promocji. Wiadomo - gdzie konkurencja depcze sobie po piętach, tam i szansa na rabat większa. Na zdjęciu: Stacja Food Hall we Wrzeszczu. Food halle, czyli miejsca, gdzie na jednej przestrzeni znajdziemy wiele różnych restauracji, cieszą się ogromną popularnością wśród miłośników promocji. Wiadomo - gdzie konkurencja depcze sobie po piętach, tam i szansa na rabat większa. Na zdjęciu: Stacja Food Hall we Wrzeszczu.

Happy hour, promocje, dania dnia i "zjedz, ile chcesz"



Przedstawione powyżej propozycje dotyczą rozwiązań, do których trzeba się przygotować (np. instalując aplikację) bądź zaplanować wyjście z wyprzedzeniem, celując w ustalone terminy.

Można jednak zaoszczędzić nawet wówczas, jeśli działa się "na spontanie". Oszczędni gastromaniacy mają do dyspozycji liczne happy hours (promocje w wyznaczonych godzinach), zniżki dla konkretnych grup (np. dla studentów) oraz korzystne cenowo oferty okolicznościowe.

Jesteś studentem? Tu zjesz i wypijesz taniej



Spacerując ulicami Trójmiasta, warto wypatrywać tablic, na których lokale informują o bieżących promocjach, np. na danie dnia.

- Chciałbym uspokoić, że to najczęściej wcale nie jest przemiał tygodnia i utylizacja resztek - śmieje się Tomek, kelner w jednej z restauracji na gdańskim Głównym Mieście. - To po prostu konkretna propozycja lunchowa bądź obiadowa, przygotowywana w większej ilości, z myślą o turystach i o tych, którzy chcą się solidnie najeść w korzystnej cenie, np. o pracownikach sąsiednich biur czy sklepów.
Na specjalne rabaty mogą liczyć posiadacze kart mieszkańca, seniora, dużej rodziny, legitymacji uczniowskich czy studenckich. Ciekawą opcją, która pozwala zjeść nie tylko tanio, ale i smacznie, jest skorzystanie z bufetów "jedz, ile chcesz, za...". Taki bufet, w którym można zjeść, ile się chce, za 23,99 zł, ma w ofercie np. Bar Familijny Kos. Stałym bywalcom tego miejsca monotonia nie grozi - menu jest każdego dnia urozmaicane.

Na darmowe jedzenie w restauracji (w zamian za wzmiankę w mediach społecznościowych) oraz ciekawe zaproszenia na wydarzenia kulinarne mogą liczyć blogerzy i influencerzy. Na zdj. kolacja komentowana w Grand Blue w Sopocie. Na darmowe jedzenie w restauracji (w zamian za wzmiankę w mediach społecznościowych) oraz ciekawe zaproszenia na wydarzenia kulinarne mogą liczyć blogerzy i influencerzy. Na zdj. kolacja komentowana w Grand Blue w Sopocie.

Zostań blogerem



Jeść w najlepszych lokalach i za nic nie płać - każdy by tak chciał. I faktycznie, choć wielu blogerom czy influencerom udaje się skonsumować posiłek w restauracji i za niego nie płacić, najczęściej odbywa się to nie za darmo, a na zasadzie wymiany korzyści - lokal blogera karmi, ten odwdzięcza się recenzją bądź wzmianką na swoich kanałach w mediach społecznościowych.

Ugoszczenie influencerów i blogerów w zamian za wzmiankę w mediach społecznościowych staje się coraz popularniejsze.

- Jeszcze dwa czy trzy lata temu restauratorzy podchodzili dość nieufnie do tego rodzaju współpracy, ale dziś często reagują na moje zapytania dość entuzjastycznie - opowiada Marta, prowadząca na Facebooku stronę polecającą różne restauracje. - Dziś najczęściej odbywa się to tak, że wysyłam e-mail z zapytaniem, czy chcieliby mnie ugościć, i w odpowiedzi otrzymuję zapytanie o termin, jaki mi pasuje. Dostaję też mnóstwo zaproszeń na wydarzenia degustacyjne, prezentacje nowego menu. Ostatni raz płaciłam za jedzenie w restauracji w Polsce chyba 4 lata temu.
Aplikacje randkowe to nie tylko okazja, aby spotkać miłość na całe życie, ale i żeby za darmo zjeść - taką opinią podzieliły się uczestniczki jednego z internetowych forów. Ich zdaniem polscy mężczyźni są zbyt wielkimi dżentelmenami, żeby pozwolić płacić kobiecie. Aplikacje randkowe to nie tylko okazja, aby spotkać miłość na całe życie, ale i żeby za darmo zjeść - taką opinią podzieliły się uczestniczki jednego z internetowych forów. Ich zdaniem polscy mężczyźni są zbyt wielkimi dżentelmenami, żeby pozwolić płacić kobiecie.

Aplikacje... randkowe



Choć wydaje się to niedorzeczne, taka forma żywienia się na mieście jest dość popularna, szczególnie wśród dziewczyn/kobiet. Zasada działania jest prosta - wystarczy umówić się na randkę w dobrej restauracji i...

- ... i liczyć na to, że mężczyzna okaże się dżentelmenem, który nie pozwoli płacić kobiecie - śmieje się Ania, studentka kosmetologii. - Lubię chodzić do dobrych lokali, a że - jako studentka - mam dość ograniczony budżet, muszę sobie radzić. Oczywiście nie ma mowy o jakimkolwiek naciąganiu, bo oficjalnie spotykam się po to, żeby znaleźć tego jedynego. Po takim spotkaniu albo kontynuujemy znajomość, albo ją zrywam i umawiam się na kolejne, z kimś innym. Polacy mają klasę i jeszcze żaden chłopak nie żądał ode mnie, żebym dorzucała się do rachunku.

Tinder - miłość czy przygoda?



Z podobnego założenia wyszła Justyna, koleżanka Ani. Niestety, nie wszystko poszło po jej myśli.

- Umówiłam się z Holendrem. Poszliśmy do modnej restauracji na Wyspie Spichrzów. Kiedy kelner przyniósł rachunek, mój towarzysz poprosił o podzielenie go na dwie równe części, po czym zapłacił swoją, podziękował za spotkanie i wyszedł. Nie byłam przygotowana na taki wydatek. Od tego czasu upewniam się przed spotkaniem, że nie ja będę musiała płacić.
A jakie wy macie pomysły na tanie jedzenie na mieście? Podzielcie się nimi w komentarzach.

Miejsca

Opinie (160) 10 zablokowanych

  • Normalnie, bierzemy kanapke z chaty i jemy ja na miescie.

    • 12 0

  • Kolejna ofiara promocji... (3)

    "Miesięcznie oszczędzam w ten sposób do 200 na samym jedzeniu na mieście." 200 zł lub wiecej to bys moze oszczedzał jedzac w domu

    • 20 1

    • Zabroń mu wychodzić! (2)

      Jeżeli je na mieście bo lubi, a robi to odrobinę tanej niż mógłby, to chyba dobrze. Czy nie, bo to się nie mieści w twoim światpoglądzie?

      • 0 7

      • (1)

        Mieści, mieści. Ale że to nie jest zbyt logiczne to druga sprawa. Wydaj tysiaka, zaoszczędzisz stówe. Tylko proste umysły mogą łykac coś takiego.

        • 7 1

        • Logika...

          Spróbuj tak:
          Typ lubi chodzić jadać na mieście, sprawia mu to przyjemność. I tak by nie gotował w domu bo nie umie/nie lubi/nie ma czasu. Więc wychodzi i w porównaniu do tego co wydawałby wg normalnych cen restauracyjnych, oszczędza.
          To jest logika. To twoje to właśnie światopogląd, i to na dodatek niezbyt szeroki.

          • 0 5

  • (2)

    Pani Justyna i ten Holnder...
    Hehehe
    Aspiracje wielkie, ale znajomość świata mała.
    Holendrzy to wyjątkowe sknery choć w tym wypadku popieram.

    • 22 0

    • A pani Justyna pewnie urodą go nie powaliła :D

      • 11 0

    • Ja tez robie podobnie oszczedzajac na seksie. Umawiam sie na tinderze z laską, jest darmowy seks.

      Po czym dziekuje i do widzenia.

      • 12 2

  • i dlatego drodzy Panowie na I randkę nie należy umawiać się w restauracji (4)

    tylko np na spacer, bo lalka przyjdzie się najeść za darmo, będziecie ją bawić rozmową i tyle ...

    • 18 0

    • (3)

      Są też transakcje wiązane
      Chyba nikt poważny nie szuka wybranki serca w taki sposób

      • 2 3

      • (2)

        Myślisz, że ten facet dostał coś w zamian?

        • 1 0

        • (1)

          A co mial dostac jak nie zaplacil? :P

          • 1 1

          • jakby zapłacił też by nie dostał

            • 2 1

  • "zostań blogerem"

    Hahahaha

    • 7 0

  • Najtaniej bedzie dokonczyc posilek,ktorego ktos nie dojadl.

    Ewentualnie mozna mu gwizdnac talerz ze stolu,jak gosc na chwile sie obroci.

    • 12 0

  • To proste skoczyć do sklepu i przygotować samemu.A co do jedzenia na miesci patologia śmiecio zarcia jest w Polsce najwieksza. (3)

    Wiec taki zwyczaj jest w USA ze napoje sa za darmo do posiłku płacisz tylko raz a kolejne dolewki kawy ,herbaty pepsi coli itp są za darmo!!
    Ale unas kraj samych bogaczy tu sie placi za wszystko i jeszce chcieli by obowiazkowe napiwki dla podawaczy wprowadzic!

    • 3 4

    • (1)

      Byłeś kiedyś w stanach?

      • 3 3

      • Tak dzbanku podobnie jak wielu innych i amerykanów którzy otym mówią w reportażach

        • 1 1

    • Bo w PL, tobie podobne kmioty, dolewki, dokladki, robily by do porzygania. Kto pamięta darmowe bufety salatkowe w Pizza Hut, ten wie.

      • 1 1

  • "Polacy mają klasę i jeszcze żaden chłopak nie żądał ode mnie, żebym dorzucała się do rachunku."

    Co????? Jedno jest pewne, tej dziewczynie brakuje klasy i szkoda mi każdego, kto się z nią umówi, podczas gdy ona robi sobie żarty i liczy tylko na darmowe żarcie. Tfu.

    • 29 1

  • Haha, nazrec sie na randce to moj hit! Na pierwszej randce moj obecny maz zabral mnie do lodziarni, calosc imprezy kosztowala go 5zl. Jak to dobrze, ze czlowiek randkowal w czasach, gdy nie bylo tindera.

    • 16 0

  • "Zostań blogerem" (3)

    pamiętam, jak przed którymś przedpandemicznym openerem był cały artykuł o tym, jcy upierdliwi są tacy ludzie :) garstka z zasięgami naprawdę dużymi może i ma szansę współpracować. Reszta nie ma sensu.

    • 6 0

    • "Mama! Ja bloger!" (1)

      Warto oglądnąć na yt.

      • 2 0

      • xujogier!

        • 1 0

    • pani Marta to cwaniara a nie blogerka wstyd

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane