- 1 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (38 opinii)
- 2 Trójmiasto w przewodniku Michelin (72 opinie)
- 3 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 4 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 5 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (109 opinii)
- 6 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
Jemy na mieście: Pak Choi - chiński street food w eleganckiej oprawie
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy restaurację Pak Choi w Sopocie. W poprzednim odcinku jedliśmy w Tekstyliach w Gdańsku, a za dwa tygodnie w środę ocenimy Magiel towarzyski w Gdyni - już tam byliśmy.
Jemy na mieście: TOP10 najchętniej czytanych tekstów 2017
Pak Choi to stosunkowo nowe miejsce w Sopocie przy ul. Morskiej 4 , które oferuje głównie potrawy kuchni chińskiej. Chociaż lokal składa się łącznie z trzech sal - jest niewielki. W pierwszej znajduje się tylko jeden spory stół, a główną część zajmuje oszklona kuchnia z ladą chłodniczą. To właśnie tutaj wyeksponowano wszystkie składniki, z których chińscy kucharze na oczach gości wyczarowują zamówione potrawy w zasadzie tylko przy pomocy woka i ognia. Dostrzegam m.in. owoce morza, mięsa, kiełki fasoli, grzybki mun i kapustę pak choi.
Na górze, na antresoli, zaaranżowano przestrzeń z kilkoma stolikami. Natomiast z głównej sali po schodkach możemy zejść do kameralnego pomieszczenia z przyściennymi kanapami i wielkim na całą ścianę lustrem. Wystrój jest dość nietypowy jak na azjatycką restaurację: królują tu białe obrusy i pluszowe krzesełka. Ściana na antresoli ozdobiona jest tapetą z motywem chińskich kwiatów i pagody. Wnętrze jest zaaranżowane w eleganckim, ale nienachalnym stylu z jasną kolorystyką.
Karta jest dość obszerna. Możemy tu znaleźć wiele znanych dań często podawanych w popularnych chińskich barach w Polsce.
W poszukiwaniu chińskich smaków zamówiłam:
- ogórek słodko-kwaśny (12 zł);
- sałatę z krewetkami, ogórkiem, mango i sosem limonkowym (30 zł);
- bulion pikantno-kwaśny po pekińsku (14 zł);
- kaczkę na chrupko z sosem hoi-sin i pomarańczowym (54 zł);
- kalmary w cieście (24 zł).
Niestety nie było w menu żadnego azjatyckiego deseru, ale kelner polecił nam ciasto makowe (14 zł).
Przystawkę i bulion pikantno-kwaśny otrzymuję w tym samym czasie. Zjadam najpierw ogromną porcję zupy, bo lubię gorącą. Ma konsystencję rzadkiego kisielu, co oznacza, że prawdopodobnie została zagęszczona mąką ziemniaczaną. Nie ma w tym nic dziwnego, ale czemu została nazwana bulionem? Mimo że nie wygląda apetycznie, smakuje dobrze - jest delikatnie kwaśna i pikantna z mnóstwem dodatków takich jak tofu, grzybki mun, rozbełtane jajo, kiełki fasoli, co w efekcie mocno ją zagęściło. Takiej zupy nie powstydziłby się dobry chiński bar, ale od restauracji oczekuję nieco więcej jeśli chodzi o smak.
Ogórki słodko-kwaśne są bardzo smaczne, chrupiące z lekkim, słodkawym sosem z delikatną octową nutą. To danie, co do którego po prostu nie można mieć uwag, wszystkie smaki świetnie się uzupełniają.
Sałata z krewetkami, ogórkiem, mango i sosem limonkowym niestety okazała się kulinarnym rozczarowaniem. W praktyce powinna to być typowa tajska sałatka, bardzo orzeźwiająca i lekka, a tymczasem w Pak Choi otrzymałam wielką michę wypełnioną ogromną ilością rzymskiej sałaty (w opisie dania nie ma o niej słowa), z kilkoma gumowatymi krewetkami, niewielką ilością ogórka i zielonego mango, cebulą i z odrobiną dressingu, który w tej sałatce powinien budować smak, a tymczasem tutaj go zabrakło. Ta sałatka była sucha i bez wyrazu.
Na szczęście kaczka na chrupko uratowała sytuację - okazała się daniem wybornym i doskonałym w swej prostocie. Plastry kaczki były chrupiące z zewnątrz i soczyste w środku. A do tego dwa genialne, robione na miejscu sosy: słodki hoi-sin i wytrawny pomarańczowy. Chrupkie warzywa, czyli groszek cukrowy i kapusta pak choi, również zasługują na pochwałę, bo dobrze komponowały się z mięsem. Pyszna kompozycja smaków. O ryżu kompletnie zapomniałam, takie to było dobre.
Kalmary niestety nie były najlepsze. Panierka miała "kluchowatą" konsystencję, a same kalmary ciągnęły się jak guma i tylko sosy (pomarańczowy i z lekką śliwkową nutą) były smaczne.
Na koniec nastąpił miły akcent: ciasto makowe było pyszne! Połączenie dużej ilości maku, czekolady i orzechów sprawiło mi ogromną radość. Bardzo treściwe i kaloryczne, ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić na takie frykasy...
Co zastałam w Pak Choi? Dominuje tu kuchnia z ulicznego chińskiego baru w restauracyjnej oprawie, zarówno stylistycznej, jak i cenowej. Uważam to za lekkie nadużycie. Owszem, są tu dania pyszne - takie jak kaczka czy też smaczne przystawki i całkiem niezłe zupy, ale są też potrawy, które należy dopracować (przede wszystkim poprawić sałatkę tajską, która za tę cenę powinna być jak najbliższa oryginałowi).
O autorze
Miejsca
-
Pak Choi Sopot, Morska 4
Opinie (86) ponad 10 zablokowanych
-
2018-01-03 10:32
To jaka pomyłka to nie jest kuchnia chińska. Sos hoi sin to sos wietnamski a nie chiński, bulion jeśli już zagęszcza się ziarnami lotosu a nie mąka ziemniaczana. No to ciasto to przecie polski zwyczaj nie chiński. Kaczka jest po francusku a nie po chińsku., ale to możliwe jeśli chodzi o kuchnie wietnamska.
- 12 2
-
2018-01-03 10:28
Ta zupa... Faktycznie ogromna
Porcje jak dla drwali :)
No a ten deser! Po takim kawale ciasta, tydzień diety to absolutne minimum żeby wrócić do sylwetki sprzed poczęstunku.- 15 3
-
2018-01-03 10:02
calkiem przyjemne miejsce
po swietach wybralysmy sie do Pak Choi i trzeba przyznac, ze dania ktore zamowilysmy byly smaczne, chociaz opcje wegetarianskie nie nalezaly do najciekawszych - sprobowalysmy warzyw na ostro z woka, ktore byly smaczne, oraz pak choi z czosnkiem (nic specjalnego); brakowalo tam tofu albo tempehu i mam wrazenie, ze w tej cenie spokojnie znalazlabym lepsze chinskie jedzenie, zwlaszcza jesli chodzi o wege opcje. ciasta tez nic specjalnego, chociaz pani kelnerka (ktora notabene sama robila te ciasta) zachwalala je tak, jakby mialo to byc nie wiadomo co.
- 6 0
-
2018-01-03 09:58
UWAGA!!!!
Zbełtane jajo,skisłem;)ehehe
- 7 2
-
2018-01-03 06:10
Ta kreska przy cieście makowym... (3)
Bardzo dziwnie wyglada...
Apetycznie to raczej nie.- 41 6
-
2018-01-03 09:19
Nie ma to jak strzelić sobie makowe ciasto u chińczyka ...
Jest moc!
- 6 3
-
2018-01-03 08:15
a co powiesz na ogórek za 12zły?
- 15 2
-
2018-01-03 07:39
To jest podpis kucharza
wykonany palcem i własnym atramentem.
- 9 6
-
2018-01-03 08:05
(1)
Streetfood (z założenia tani) w eleganckiej oprawie (czyli drogo, niby luksusowo). Przecież to się nie klei. Ktoś się na to łapie?
- 15 4
-
2018-01-03 08:58
Artykuł powstał, więc widocznie tak...
- 3 1
-
2018-01-03 06:11
(1)
„Dominuje tu kuchnia z ulicznego chińskiego baru w restauracyjnej oprawie..” Taa, bylam i w chinskim ulicznym barze i w restauracji i wiem, to porownam..
- 22 11
-
2018-01-03 08:02
:)
u p. redaktor jak zwykle fantazja zerwała się ze smyczy
- 12 5
-
2018-01-03 07:52
Jakaš smutna ta wyprawa do chińczyka. Czyžby znowu migrena?
- 15 6
-
2018-01-03 07:44
Nic oprawa nie pomoże
Chińszczyzna zawsze pozostanie chińszczyzną.
- 14 7
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.