• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: ciekawe i nieoczywiste Shabu Gdynia

Agnieszka Haponiuk
17 listopada 2023, godz. 07:00 
Opinie (74)
W kolejnym odcinku cyklu "Jemy na mieście" odwiedzam restaurację Shabu Gdynia. Na zdjęciu: hand rolls pink - różowe naleśniki sojowe z dodatkami. W kolejnym odcinku cyklu "Jemy na mieście" odwiedzam restaurację Shabu Gdynia. Na zdjęciu: hand rolls pink - różowe naleśniki sojowe z dodatkami.

Restauracja Shabu Gdynia jest miejscem nietypowym i równocześnie intrygującym kulinarnie. Mieści się w szklanym budynku na osiedlu Nowe OrłowoMapka u zbiegu al. Zwycięstwa z ul. Orłowską w części biurowo-usługowej Tritum Bussines Park. To już trzecia koncepcja kulinarna w tym miejscu. Ostatnio w cyklu "Jemy na mieście" pisałam o bezbłędnej kuchni w restauracji Hewelke we Wrzeszczu. Za dwa tygodnie przeczytacie relację z wizyty w Bistro Młyn w Gdańsku (już tam byłam).



Shabu to ciekawy lokal: łączy kuchnię azjatycką z elementami kuchni włoskiej i meksykańskiej. Ta oryginalna koncepcja gastronomiczna przywędrowała do Gdyni prosto z Włoch, co jest zaskakujące, ponieważ Włosi - znani z miłości do jedzenia - zazwyczaj są tradycjonalistami i niechętnie eksperymentują w kuchni.

Shabu Gdynia działa na zasadach franczyzy i jest jedynym lokalem sieci poza Włochami, będąc jednocześnie pierwszym takim miejscem w Polsce. Inne restauracje znajdują się w Lecco, Turynie, Como, Amalfi i Monza. Nie tylko pomysł na restaurację przyjechał z Włoch, ale także szef kuchni i część załogi.

Restauracja ma dwie kondygnacje. Górna sala jest przeszklona i przestronna z bardzo dużym podświetlonym barem wypełnionym po brzegi trunkami. W wystroju można odnaleźć połączenie miejskiej elegancji z nutką nonszalancji. Na jednej ze ścian wiszą złote lustra, a pod nimi rozciąga się wygodne długie siedzisko w delikatnych odcieniach szarości. Ciemne drewniane stoły dobrze korespondują z pomarańczowymi krzesłami i szaro-pomarańczowymi wielkimi abażurami. Przy suficie wiją się i delikatnie zwisają zielone pnącza rośliny (epipremnum), dodając wnętrzu przytulności.



W niższej części restauracji znajduje się nieco mniejsza sala pozbawiona okien i o ciemnych ścianach, a także otwarty bar, w którym przygotowuje się sushi. Wnętrze nieco rozświetlają kolorowe, pastelowe fotele. W tej części mieści się także niewielka scena. Metalowe żyrandole i część sufitu udekorowane są sztuczną, ale przyjemną dla oka roślinnością.

W dniu mojej wizyty dodatkowo restauracja była udekorowana halloweenowymi ozdobami, takimi jak dynie i świece o różnych kształtach i kolorach. Całość tworzyła przyjemny klimat.

  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
  • Restauracja Shabu Gdynia.
Do Shabu udaję się w większym gronie znajomych, co wiąże się z opłatą serwisową w wysokości 10 proc., o czym uprzejmie nas poinformowano (opłata serwisowa obowiązuje od 6 osób).

Karta dań w Shabu jest obszerna i podzielona na kilkanaście sekcji. Dużą część karty zajmują różne warianty sushi. Jest też spory wybór przystawek od ceviche po ravioli. W menu znajdziemy także dania z meksykańskiego i azjatyckiego street food oraz na bazie makaronu i ryżu. Wybór jest tak imponujący, że nie sposób wymienić wszystkie pozycje.

To, co ma wyróżnić Shabu od innych restauracji, to nie tylko nietypowe połączenie smaków, ale też formuła Open Sushi. Wybieramy z karty 9 dań, które są serwowane w 3 rundach po 3 dania. Po każdej rundzie gość decyduje, czy je dalej. Zamówione nadwyżki w tej formule można zabrać na wynos, ale jest naliczana dodatkowa opłata. Co ważne, obowiązuje zasada, że cały stolik musi zamówić formułę Open Sushi, która kosztuje 145 zł od osoby. Na każdym stole znajdują się miseczki, talerzyki i sosy sojowe, co sugeruje gotowość do serwowania sushi.



Podczas mojej wizyty zdecydowałam się na dania z menu a'la carte i wybrałam głównie potrawy azjatyckie.

A były to:

  • hosomaki z tuńczykiem - tuńczyk, biały ryż i wodorosty nori/ 6 szt. (29 zł);
  • hand rolls pink - różowe naleśniki sojowe, łosoś, serek Philadelphia, tatar z łososia, sos teriyaki (28 zł);
  • shripm rolls special - krewetka w tempurze, majonez, carpaccio z łososia na zewnątrz, tykwa, sos teriyaki/8 szt (39 zł);
  • bao z kalmarami - kalmary w tempurze, sałata lodowa, majonez bazyliowy, warzywa julienne/2 szt. (26 zł);
  • poke shrimp - krewetki w tempurze, awokado, edamame, mango, świeży ogórek, papryka czerwona, sos spicy mayo, biały ryż (35 zł).

Pragnę zaznaczyć, że porcje są raczej wielości przystawek.

Kluczowym elementem sushi jest ryż, ale tutaj mieliśmy do czynienia raczej z wariacją na temat sushi niż z klasycznym, japońskim przysmakiem.

Zamówione hosomaki były malutkie i zgrabne. Ryż nie był dość zwarty i wydawał się być niezaprawiony. Minimalna liczba składników pozwalała wyczuć delikatny smak świeżego tuńczyka. Rolka po dodaniu odrobiny wasabi i zamoczeniu w sosie sojowym nabierała smaku i była całkiem smaczna, ale bez szału. Zabrakło mi tego charakterystycznego słodko-kwaśnego posmaku zaprawy do ryżu.

Hosomaki z tuńczykiem. Hosomaki z tuńczykiem.
Różowe handrolls okazały się bardzo smaczne, chociaż i tutaj ryż również nie był zaprawiony i był nieco luźniejszy, co utrudniało jedzenie. Smaki łososia - łagodne w pieczonym, jak i ostrzejsze w tatarze - dobrze ze sobą współgrały. Było w tych rolkach dużo przyjemnych i nienachalnych nut słodyczy, które kontrastowały ze słonym sosem sojowym i pikantnym wasabi. A wszystko smacznie otulał delikatny pergaminowy bladoróżowy naleśnik.

Hand rolls pink, czyli różowe naleśniki sojowe z dodatkami. Hand rolls pink, czyli różowe naleśniki sojowe z dodatkami.
Malutkie Shrimp Rolls special były przygotowane w stylu uromaki, jednak bez nori, zamiast tego z niewielkim paseczkiem surowego łososia na wierzchu. Kompozycja smaków i tekstur była dobrze zbalansowana. Każdy składnik był wyraźnie wyczuwalny, przy zachowaniu równowagi między słodyczą tykwy i sosu teriyaki, a delikatnym akcentem sezamu, nie przytłaczając przy tym smaku krewetki w tempurze, która jest głównym składnikiem. Po dodaniu sosu sojowego i odrobiny wasabi rolki nabrały wyrazistości. To była bardzo smaczna wariacja na temat uromaki.

Shrimp Rolls special, czyli krewetka w tempurze z ryżem i carpaccio z łososia. Shrimp Rolls special, czyli krewetka w tempurze z ryżem i carpaccio z łososia.
Bułeczki bao były udane, chociaż nieco odbiegają konsystencją od tych klasycznych. Były chrupiące z zewnątrz i dość miękkie w środku. W ich smaku można było wyczuć delikatną nutę słodyczy, która mojemu koledze przypominała "pankejki". Bao wypełniono kawałkami jędrnych, panierowanych w tempurze krążków kalmara, co zasługuje na uznanie, bo nie była to popularna pulpa kalmarowa. Doskonale współgrały z bazyliowym majonezem, a dodatkowo sałata była chrupka i świeża.

Bułeczki bao z kalmarami. Bułeczki bao z kalmarami.
Poke bowl z krewetkami zarówno wizualnie, jak i smakowo wypadł najsłabiej na tle pozostałych dań. W skład wysokiej miski wchodziła duża ilość niedoprawionego ryżu, edamame, pokrojone w kostkę mango, papryka i awokado, paski świeżego ogórka oraz cztery krewetki w tempurze. Całość została skropiona sosem spicy mayo, którego było za mało, a ponadto nie był zbyt pikantny. Zabrakło mi w tym daniu wyrazistego spójnika w postaci bardziej rozbudowanego sosu. Po wymieszaniu z ryżem danie pozostało łagodne, mało wyraziste, nieco słodkie. Aż kusiło, aby dodać czegoś kwaśnego i ostrego. Zapewne są wielbiciele takiej surowej łagodności, ale ja do nich nie należę.

Poke bowl shrimp - krewetki w tempurze z dodatkami. Poke bowl shrimp - krewetki w tempurze z dodatkami.
Podsumowanie: kuchnia w Shabu Gdynia posiada wiele zalet, ma sporo dobrych akcentów, ale brakuje jej azjatyckiego pazura. W większości potraw dominują delikatnie i słodkie smaki, zwłaszcza w przypadku ryżu. Należy jednak pamiętać, że Shabu Gdynia nie serwuje tradycyjnej kuchni japońskiej, a więc nie można oczekiwać ścisłego trzymania się zasad. Mimo wszystko uważam, że były to smaczne wariacje na temat sushi i azjatyckiej kuchni. Mam jeszcze jedno zastrzeżenie od moich towarzyszy: niektóre dania były podawane w temperaturze niższej niż oczekiwano, co jest pewną niedogodnością i wpływa na smak. Ostatecznie oceniam Shabu Gdynia na czwórkę.

4.0/6   Ocena autora
+ Oceń

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Miejsca

Opinie (74) 8 zablokowanych

  • a ja napiszę tak ...

    po jasną cholere wymysla się te wszystkie nazwy na te nasze miejscowe wynalazki' ?, lubię pojeść dobre zagraniczne dania wówczas kiedy tam przebywam ! -Włochy , Hiszpania ,Azja itd ,itd ! . są one wówczas przyrządzane z miejscowych surowców i produktów przez tamtejszych kuchmistrzów ! . Tu na naszym "podwórku " nie cierpię tandetnych podróbek !, oczekuję dobrych jeżeli nie b.dobrych tradycyjnych polskich dań a jest ich naprawdę bez liku ! są naprawde rewelacyjne i smaczne ! Zawsze zasiadając tu w restauracji marzy mi się aby w Menu znależć , Grochóweczke , Kaszaneczke smażoną na boczku i cebulce z ziemniakami puree, do tego sałatka z kiszonego ogóraska ! . podałem tylko najprostszy przykład polskiego obiadu jaki przyszedł mi do głowy , a takich wyborów można by tu przytaczać dziesiątki .Kto mi wskaże taką Restauracje

    • 0 0

  • Nie ma czegoś takiego jak uromaki

    Jest uramaki - ura znaczy "wierzch" po japońsku (przeciwieństwo hira) i oznacza, że ryż jest na zewnętrznej stronie rolki nie wewnętrznej, więc chociażby z samego zamysłu nie miało być czym go obwijać - Pani się w sumie próbuje robić na kogo, bo ekspertką na pewno nie jest?

    • 1 0

  • Niedawno wróciłem z Japonii (1)

    I niestety w tym niby prestiżowym Trójmieście nie ma ani jednej japońskiej knajpy która nie idzie na łatwiznę i ma wybór tych dań, które w Japonii są normą. Wszędzie tylko sushi i ramen i zadowoleni. Japonia ma opinię drogiej, ale w dobrej jakości izakayi najesz się już za 30 zł, za co u nas najwyzej dostaniesz przystaweczke na jeden kęs. Czekam na japońską restaurację z prawdziwego zdarzenia, takie jakie mozna znalezc w innych polskich miastach. U nas lipa.

    • 4 1

    • Podaj przykłady takich japońskich restauracji, proszę. Chętnie bym coś odwiedził przy okazji wypadu do innego miasta.

      • 0 0

  • Czyli jak przyjdę w co najmniej 6 osób to zostaniemy ukarani (2)

    podwyżką cen o 10% ? Ma sens....

    Karol

    • 16 0

    • Tak, bo jak przyjdziesz taką dużą ekipą to obsługa i kucharze muszą robić dla was. (1)

      Czego nie rozumiesz ?

      • 1 13

      • A oni tam są zatrudnieni do stania za maszyną?

        • 3 0

  • Chyba niewypał (1)

    Często tam przechodzę, raczej pusto. Szkoda bo widać, że ktoś zainwestował sporo kasy

    • 13 0

    • To pewnie niedługo przeczytamy o czwartej koncepcji kulinarnej (oczy krwawią) w tamtym miejscu

      • 0 0

  • (5)

    ta cała kuchnia, restauracje, coraz bardziej wymyślne dania to taki trochę przerost formy nad treścią. Dobrze jest dobrze zjeść ale za bardzo się nad tym rozczulać to juz nie ma co. Tym bardziej płącić za jedzenie jakiś wygórowanych kwot nie warto.

    • 60 10

    • (2)

      Dla Ciebie nie warto się rozczulać i próbować różnych restauracji. Dla innych warto. Mów za siebie. Niektórzy lubią wydać stówę na restauracje, inni się rozczulać nad swoim autem, kto inny kupuje najnowsze kolekcje ciuchów a kolejny wydaje wypłatę na sprzęt outdoorowy i pół życia spędza w górach. Piszesz tak jakbyś to Ty ustalal co warto co nie. Jeśli Cię zadowala kotlet w domu, jedz kotleta albo pizzę w Pizza Hut. Czy ktoś zabrania? Zaglądac na kulinarny dział tego portalu nikt nie zmusza

      • 7 5

      • Stówa ???

        za stówę to chyba w mleczaku

        • 1 0

      • dzial kulinarny czy sekcja reklamowa?

        • 2 1

    • Niektórym wystarczają mielone i schabowe (1)

      • 0 3

      • bo wiedza co dobre i nie laza zrozpaczeni po miescie aby znalezc miejscowke na samojebke i samoreklame na insciku

        • 5 2

  • marmar

    Byłem na niedzielnym obiedzie z żoną było bardzo tanio 300 zł .

    • 0 0

  • Nie polecam gotowego (14)

    Jadłem kiedyś w Amerykańskiej na Oliwie. Brzuch mnie bolał przez dwa dni. To było jakieś 10 lat temu. Od tamtej pory nie jadam na mieście.

    • 14 45

    • może dlatego, że "daj dla taty" (5)

      kolega jest słoikiem ze wschodu, a restauracja to Classic i jest jedną z niewielu knajp w 3mieście, która mimo upływu lat trzyma poziom.

      • 8 5

      • (2)

        Hej Gdańszczaninie a skąd pochodzą Twoi rodzice? Pochwal się.

        • 5 1

        • Najciemniej pod latarnią (1)

          Pewnie na wsi za Danzigiem kiedyś mieszkali.

          • 2 0

          • Artek

            Podobno twoi starzy jeszcze w latach 80 trzymali kozy i kury na balkonie w falowcu. LGKSz

            • 2 1

      • (1)

        A babcia z dziadkiem to skąd przyjechali, z Wilna czy z wioski pod Lwowem? Chyba, że masz niemieckie korzenie to współczuję.

        • 3 14

        • Ja mam niemieckie korzenie, jak również żydowskie.

          I jestem Polakiem. To jakiś problem?

          • 13 2

    • Ja nie polecam wychodzić z domu. Kiedyś wyszedłem i złamałem kostkę. To samo z wycieczkami poza Polskę, oglądaniem filmów inne niż te w telewizji i uprawianie sportów innych niż piłka nożna pod blokiem. Nie polecam. Piętnaście lat temu poszedłem na rower i się przewróciłem. Wolę przed tv siedzieć ;)

      A tak serio - ale niektórzy mają smutne życia

      • 5 0

    • a co takiego (1)

      smażyli na oliwie? Bo chyba nie miałeś na myśli dzielnicy Oliwa. Jeśli tak, to mówimy i piszemy w oliwie.
      Nawet jeśli jesteś "słoikiem" to warto się uczyć.

      • 8 3

      • W Oliwie piszemy z dużej litery bambiku.

        • 3 5

    • No tak prawdziwi Gdańszczanie stołują się tylko na mieście.

      • 2 1

    • To tak jakby powiedzieć, że się było w kinie na marnym filmie i przez to już nigdy nie oglądało się niczego na dużym ekranie.

      • 4 0

    • (1)

      Mówi się w Oliwie a nie na Oliwie... Mały szczegół.

      • 24 1

      • Może to było na oliwie.

        • 19 1

    • Trzeba było jeść na oleju.

      • 4 1

  • A mnie najbardziej zaintrygowało

    Zdanie, że "jest to już trzecia koncepcja kulinarna w tym miejscu".
    Znaczy plajta za plajtą?
    No, przy tych cenach ....

    • 2 0

  • To już trzecia koncepcja kulinarna w tym miejscu

    To wiele mówi, zwłaszcza jak się to zestawi z otwarciem tego kompleksu biurowego tuż przed covidem.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane