- 1 Ranking restauracji w Trójmieście (29 opinii)
- 2 Sprawdziliśmy ceny lodów i gofrów (143 opinie)
- 3 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (28 opinii)
- 4 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (40 opinii)
- 5 Grill wege: 7 bezmięsnych propozycji (89 opinii)
- 6 Trójmiejscy restauratorzy wyróżnieni (34 opinie)
Jemy na mieście: francuska uczta w Cyrano et Roxane
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy francuską restaurację Cyrano et Roxane w Sopocie. W poprzednim odcinku byliśmy w gdańskim "Przepis na". Za dwa tygodnie w środę ocenimy bar z indyjskim jedzeniem ulicznym Ram Ram Ji w Gdyni - już tam byliśmy.
Cyrano et Roxane to kameralna francuska tawerna przy torach na górze Monciaka (ul. Bohaterów Monte Cassino 11 ). Z zewnątrz niewielki stary domek wygląda niepozornie. W środku miejsca jest niewiele (raptem na kilka stolików) i może właśnie dzięki temu jest tutaj tak przytulnie. Koloryt wiejskiej tawerny podkreślają przeróżne dekoracje: szable, stara skrzynia, stare ryciny czy sentencje z francuskiego dramatu "Cyrano de Bergerac", który niejako patronuje lokalowi. Lokal działa od jedenastu lat i ma niezłe opinie.
W niezbyt długiej karcie znajdziemy potrawy typowe dla kuchni francuskiej z naciskiem na dania z południa Francji - Gaskonii, z której pochodzi właściciel Marc Petit. W menu nie zabrakło też dań przyrządzonych według rodzinnych receptur szefa. Do Polski przywiodła go miłość, a swoje perypetie opisał w pełnej humoru książce "Gaskończyk w kraju Solidarności".
Na przystawkę wybieramy:
- miseczkę ślimaków z grzybami i orzechami (39 zł);
- francuską klasykę, czyli zupę cebulową (17 zł).
Jako dania główne zamawiamy potrawy kuchni gaskońskiej:
- filet z pstrąga łososiowego z migdałami (47 zł);
- mostek wołowy marynowany w winie Cahors (44 zł).
A na deser klasyka gatunku:
- mój ulubiony crème brûlée (19 zł).
Wielbiciele kuchni francuskiej znają zapewne ślimaki podawane klasycznie, czyli w skorupie z masłem czosnkowo-pietruszkowym. Też takie lubię, ale ślimaki w Cyrano z grzybami shimeji, orzechami i czosnkową nutą w kremowym śmietanowym sosie wbiły mnie w krzesło. Były - jak mówią Francuzi - excellemment. Wyśmienite, mięciutkie. Jeśli ktoś brzydzi się ślimaków, to po tym daniu przestanie.
Zupa cebulowa przyprawiona została w sam raz. Lekko słodka, ale nie za słodka, łagodnie aromatyczna, a grzanka z dobrym serem dopełniła smaku. Cebula pokrojona w cieniutkie wiórki delikatnie rozpływała się w ustach.
Kolejnym daniem, przy którym znów użyję słowa wyśmienite, był pstrąg łososiowy podany na czarnej soczewicy beluga z cytrynowym sosem. Wszystko razem doskonale uzupełniało się - sypka i przyjemnie chrupiąca soczewica z płatkami chudego boczku, która przypominała z wyglądu kawior, a w smaku prażone orzeszki. Do tego małe marynowane cebulki. Nieprzeciągnięta i nie za sucha ryba posypana prażonymi migdałami oraz aksamitny beszamelowy sos o niezwykle delikatnych nutach cytrynowych. Te wszystkie subtelne smaki czynią to danie fenomenalnym.
Mostek wołowy został podany na arcydelikatnym puree z selera, mięso było kruche z mocno wyczuwalnym posmakiem wina, wręcz rozpływało się w ustach. A genialny, palony sos demi-glace tylko podkręcił smak całości. Wszystkie składniki tego dania świetnie się komponowały: słodycz selera, wytrawność wina i intensywność palonego sosu. Absolutne mistrzostwo.
Bałam się deseru, bo jestem wielbicielką crème brûlée, ale rzadko udaje mi się trafić na dobrze zrobiony. Dotychczas znałam tylko jedno miejsce w Trójmieście, gdzie ten deser był doskonały, teraz doszło drugie. Crème brûlée w Cyrano et Roxane jest perfekcyjny. Aksamitny, leciutki, nie za słodki, z bardzo delikatną nutą pomarańczy i cudownie chrupiącą cukrową skórką. Najlepiej smakuje w towarzystwie dobrej czarnej kawy.
W Cyarno et Roxane gotuje się wspaniale i od serca, każde danie jest dopracowane i nie tylko smakuje, ale i ładnie wygląda. Nie mogłam się do niczego przyczepić. Do tego urocze towarzystwo właściciela, a w tle rozbrzmiewające francuskie piosenki i naprawdę przez chwilę możesz poczuć się jak w małej lokalnej francuskiej tawernie gdzieś na południu Francji.
Ceny nie są niskie, ale raz, że to Sopot, a dwa - te dania naprawdę są warte tej ceny. Myślę, że miłośnicy kuchni francuskiej znajdą tu autentyczne smaki Francji, a ja nie mam wątpliwości, że tu wrócę. Moja jedzeniowa towarzyszka oświadczyła, że Cyrano et Roxane to czysta poezja dla podniebienia. Restauracja zasługuje na najwyższą ocenę - 6.
O autorze
Miejsca
Opinie (92) 6 zablokowanych
-
2020-07-10 22:18
Ten lokal to już huba historia
- 0 0
-
2019-01-02 13:02
"Trę d*pę o tretuar" (2)
Nie jestem zacofana i nie jadam tylko kotletów i bigosu ale na myśl o zjedzenie robaków ,ślimaków ,małż czy innych pełzaków to aż mnie mierźi.Za 300 zł można fajnie zjeść i jeszcze sie pobawić .Czasami mam wrażenie że to nasze polskie kompleksy powodują iż ludzie myślą że jak zjedzą ślimaki to są lepsi i bardziej światowi:) ps w naszym klimacie nikt się ślimakami nie naje
- 10 22
-
2019-02-21 20:38
po polsku warto mówić
Mówi się "na myśl o zjedzeniu MAŁŻY, nie małż! Nadużywanie partykuły "iż" tam, gdzie wystarczy zwyczajne "że" , świadczy o pretensjonalności mówiącego/piszącego. A wypisywanie, że jedzenie czegoś "mierzi", to już szczyt braku taktu i kultury. Wystarczyło po prostu napisać, że czegoś się nie je, nie lubi. A epatowanie swoim obrzydzeniem (taki jest ton tego post), to dopiero objaw kompleksu. I wcale nie polskiego, tylko zwyczajnie kompleksu prostaka.
- 1 0
-
2019-01-03 15:06
W porównianiu do świni z zatłoczonej fabryki mięsa ślimak to czyścioszek.
- 2 1
-
2019-02-21 20:31
Byłam tam i jadłam
Byłam tam i jadłam. Przystawki (talerz francuskich kiełbas i pasztetów) były zupełnie takie same jak w słoikach w Leclercu, ślimaki też były puszkowe, bo sos, w którym były, był zupełnie z innej bajki, kaczka confi smaczna, ale beznadziejnie podana z sałatą na jednym, niezbyt dużym talerzu (sałata zrobiła się ciepła i spadała na obrus), ryba nie zachwycała. Najlepsze było wino. Z deseru zrezygnowaliśmy. Porcje małe, ceny zbyt wysokie. Stosunek jakości do ceny - niewspółmierny!!! Myślę że lokal jest po prostu przereklamowany. Właściciel niepotrzebnie usiłuje sprzedawać klientom swoją książkę, a to już chwyt nie do mprzyjęcia. W Trójmieście można zjeść bardzo smacznie za mniej i bez takiego zadęcia. Byłam tam i jadłam.I więcej już tam nie pójdę.
- 2 0
-
2019-01-03 16:09
jest takie bistro ślimaka (1)
tak szczerze, to nie bylem na ślimakach w tej restauracji bo ma daleko z Zakopanego, ale jak plynolem statkiem po trawie, jadlem zaraz obok w bistro slimaka na farmie, burgery to bylo cos i cena oki i to dziedzictwo kulinarne Warmii i mazur. W te lato pojade nad morze do was :) pozdr Jan
- 2 0
-
2019-01-04 04:35
I jeszcze pieczone żabulki
- 0 0
-
2019-01-03 14:06
Pytanie do Autorki (2)
Co Pani rozumie przez intensywnie palony sos Demi-glace, bo sam wielokrotnie w domu go robiłem i robię (jedno gotowanie z 2-3 kilogramów tzw "jedynek" to starcza na kilka miesięcy) i jest rzeczą oczywistą, że kości i warzywa są wpierw pieczone w piekarniku i to dość intensywnie.
Czy należy zatem przypuszczać, że nigdy nie robiła Pani tego sosu a uległą jedynie wyjaśnieniom personelu, którzy zwyczajnie Panią zbajerowali w czymś co jest po prostu oczywiste?
P.S. Jeśli sami robią ten sos, to jest to godne pochwały, bo jest w pracy nadzwyczajnie prosty ale bardzo czasochłonny, bo zajmuje mimo wszystko dwa dni pracy, choć koszt jego wytworzenia jest w sumie niewielki, natomiast jeśli go mieszają z gotowymi albo co gorsza robią go z gotowców, no to żenua bym powiedział.- 4 0
-
2019-01-03 15:09
Palony nie oznacza pieczony. (1)
Wielu kucharzy używa w kuchni małych palników na butan do uzyskania podobnego efektu. Np. palone wątróbki w Sztuczce Bistro. I chyba o to chodziło autorce.
- 0 0
-
2019-01-04 04:30
Bez przesady z tym palnikiem, bo to byłaby czasochłonna zabawa a przy tak okrojonych w personel punktach gastro, wręcz niemożliwe. Owszem jakiś creme brulle to tak da się zrobić ale przy sosie to jakoś wyobrazić jest trudno. Autorka, czytając jej teksty, wyraźnie nie znosi normalności i ma z tego powodu sporą dysfunkcję. Szczególnie to widać w opisach tych lokali, które uprawiają kuchnie egzotyczne skąd wychodzi pełna egzaltacji, gdy tymczasem w krajach pochodzenia tych dań, robi się je na każdej niemal ulicy i jest to taki lokalny fast food. Psychicznie nie znosi Januszy i Grażyn, choć jest ich dokładną kopią.
- 2 0
-
2019-01-02 08:09
Byłem, jadłem (2)
Potwierdzam.
Niestety, nie jest tanio, jest po prostu drogo.
Można powiedzieć że jakość ma swoją cenę. Z okazji okrągłej rocznicy jednak pozwoliłem sobie jednak na "szaleństwo" i w dwie osoby zjedliśmy, a pasztecik jaki podają jest meeega !- 45 4
-
2019-01-02 09:24
(1)
Potwierdzam
Dziękuję ci za zaproszenie z okazji naszej rocznicy.
Wieczór był wspaniały
Noc jeszcze lepsza...- 34 4
-
2019-01-03 15:55
Romuś, było cudownie... Do dziś nie moge usiaść normalnie na krześle... Buziaki x
- 5 0
-
2019-01-02 09:20
Jedzenie jest pyszne. (2)
Ceny niemałe ale od czasu do czasu można sobie pozwolić.
- 16 16
-
2019-01-02 13:59
:) (1)
na co? na gluta! Po co? żeby poczuć się lepiej!
- 2 6
-
2019-01-03 15:36
Żeby spróbować czegoś nowego i wyrobić sobie opinię.
- 1 0
-
2019-01-02 07:54
Wielkość porcji !! Obecnie w wielu restauracjach jest moda aby robić malutkie porcje. (4)
Kto ma się tym najeść?Dania wyglądają bardzo smacznie ale tylko wzmoże apetyt... Róbcie proszę większe dania!
- 36 29
-
2019-01-03 15:02
Bo to nie pracownicy fizyczni są gośćmi restauracji. Choć pewnie o tym wiesz.
- 2 1
-
2019-01-02 09:01
Skąd możesz wiedzieć, przecież ty restauracje oglądasz tylko w internecie...
- 11 3
-
2019-01-02 08:27
Obecnie jest moda? W restauracjach zawsze podawało się i podaje porcje mniejsze niż w jadłodajniach.
- 21 7
-
2019-01-02 08:10
Jeśli dadzą ci jedno duże danie to się nim najesz i pójdziesz.
A masz: wziąć przystawkę + pierwsze + 2 danie + deser bo ciagle jesteś niedojedzony = 200 zł za obiad
- 14 5
-
2019-01-02 09:08
Nie wiedziałem że we Francji zupę podają w filiżance. (8)
I to nie ślimaki wbiły panią w krzesło.
- 27 15
-
2019-01-02 09:20
(6)
Na zdjęciu widoczna jest klasyczna miska do zupy cebulowej. Teraz już wiesz.
- 9 11
-
2019-01-02 18:25
Miska to jest klozetowa. (2)
- 6 3
-
2019-01-03 08:45
(1)
Chyba jednak muszla.
- 2 1
-
2019-01-03 13:40
Zależy kto z czego zupę jada
- 3 0
-
2019-01-02 10:10
Zupę jadam w klasycznym talerzu. (2)
A w misce to jada mój pies.
- 17 8
-
2019-01-02 10:14
(1)
Na klasycznym płaskim talerzu, w dodatku widelcem.
- 10 1
-
2019-01-02 10:46
Drewnianym widelcem.
- 12 2
-
2019-01-03 09:46
a o bulionówkach słyszałeś?
- 3 0
-
2019-01-02 19:16
Ślimaki były we Francji pokarmem dla biedoty. (2)
Za czasów Ludwika XV (zwanego Ukochanym) kampania wojenna w koloniach francuskich wydrenowała skarbiec, do tego przy klęsce nieurodzaju zaczęto jeść żaby (żabie udka- cuisses de grenouilles) i ślimaki.
- 11 1
-
2019-01-03 08:50
(1)
"Jedzcie dorsze, g... gorsze " - tak było u nas jeszcze w latach 80-tych.
A teraz porządny dorsz to rarytas.- 3 0
-
2019-01-03 09:06
Dokładnie,
a polędwica z dorsza to w cenie mięsa wołowego.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.