- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (130 opinii)
- 2 Moja Gruzja karmi dobrze i tanio (112 opinii)
- 3 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (63 opinie)
- 4 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (253 opinie)
- 5 Kto ma szansę na gwiazdkę Michelina? (53 opinie)
- 6 W maju króluje zielony afrodyzjak (95 opinii)
Jemy na mieście: restauracja Nowosopocka - udane kompozycje smakowe
Wybierając się na spacer nadmorskim deptakiem, wśród wielu budynków nie można przeoczyć urokliwego, zabytkowego hotelu Eureka, w którym mieści się restauracja Nowosopocka. To mój kolejny przystanek na kulinarnym szlaku Trójmiasta. Postanowiłam zjeść tutaj rodzinny obiad w sobotnie popołudnie i jednocześnie podzielić się moimi wrażeniami w naszym cyklu Jemy na mieście.
Gdzie zjeść w Trójmieście? Wybierz coś dla siebie
Zanim przejdę do opisywania jedzenia, nadmienię kilka słów o historii tego miejsca. Otóż hotel został zbudowany w latach 1912-1919 według projektu Wilhelma Lippke, najbardziej znanego sopockiego architekta tworzącego w stylu secesji art déco. Przed wojną znajdował się tutaj gminny ośrodek wypoczynkowy dla urzędników. W późniejszych latach ośrodek wypoczynkowy przekształcono w Hotel Plażowy, a po wojnie przez długie lata w budynku mieścił się Pensjonat Zatoka. W 2012 r. został on zakupiony przez Politechnikę Gdańską i przekształcony w centrum konferencyjno-rehabilitacyjne, a w kolejnych latach po modernizacji powstał Hotel Eureka wraz z restauracją Nowosopocką.
Rodzinny obiad
Do restauracji Nowosopockiej wybieram się w sobotnie popołudnie na rodzinny obiad. Sala restauracyjna jest spora, przeszklona, dzięki czemu jest bardzo jasna. Okna wychodzą na ogród hotelu oraz sopockie alejki, na których możemy obserwować, szczególnie w sezonie, tłumy spacerowiczów.
Wnętrze urządzone jest bardzo minimalistyczne, ale nic więcej nie potrzeba, bo największą ozdobą są wielkie okna. Dominują jasne kolory - beże, biel i szarości oraz drewno. Jedynym ciemnym akcentem są obicia krzeseł i czarny, podświetlony bar. Restauracja dysponuje dużym ogródkiem z dodatkowym barem.
Karta jest dobrze przemyślana, a znajdziemy w niej dania kuchni polskiej i europejskiej. Do głównego menu dołączona jest karta "Szef kuchni poleca", która zmienia się co jakiś czas i bazuje przede wszystkim na sezonowych produktach.
Z polecenia szefa kuchni
Z karty "Szef kuchni poleca" wybieramy przystawkę i deser:
- łosoś marynowany w soi/ kiszona rzodkiew/ sos mango - marakuja/ prażony sezam - 29 zł,
- kruszona beza/ krem waniliowy/ świeże truskawki - 20 zł.
A ze stałej karty zamawiamy:
- rosół z pieczonej kury - 17 zł,
- pierogi z cielęciną 6 szt. - 31 zł,
- stek Rib Eye - 62 zł.
Łosoś marynowany w soi był doskonały. Delikatne, soczyste mięso ryby z orzechowym smakiem sezamu i wyraźnym umami przełamanym słodyczą mango i marakui. Zaś kiszona rzodkiew była smacznym, chrupiącym dodatkiem.
Rosół z pieczonej kury miał bardzo przyjemny, domowy smak. Dobrze doprawiony, esencjonalny z dużą ilością małych kawałków mięsa. Lane kluseczki świetne, dosłownie rozpływały się w ustach.
Rib Eye to plaster z sezonowanego na steki antrykotu, nazywany też sercem antrykotu. Był to perfekcyjnie, zgodnie z życzeniem mojego taty, średnio wysmażony kawał mięsa. Soczysty i aromatyczny stek podano w towarzystwie lekko zgrillowanych warzyw, a wśród nich między innymi chrupiący seler naciowy. Tę wyśmienitą kompozycję smakową zaburzał nieco niezbyt wyszukany, pikantny sos majonezowy.
Aromat, soczystość i słodycz
Na duże brawa zasługują również pierogi z cielęciną, którym słów zachwytu nie szczędziła moja ciocia Ziuta. Mięciutkie i cienkie ciasto pierogowe skrywało arcydelikatny farsz z cielęciny z niedużą ilością przypraw, aby nie zabić delikatnego smaku mięsa. Mięso do pierogów nie było gotowane w rosole, jak to zwykle bywa, ale duszone, przez co zachowało cały swój aromat i soczystość. Dopełnieniem smaku był gęsty, słodkawy z dymną nutą sos demi glace.
Deser z kruszonej bezy był niczym innym, jak Eton mess, typowy deser brytyjski. To jeden z moich ulubionych deserów, który często serwuję gościom, bo jest prosty i pyszny, i taki też był w Nowosopockiej. Chrupiąca beza, waniliowa bita śmietana i słodko-kwaśne truskawki i nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Czysta słodycz, ale do czarnej gorzkiej kawy pasuje idealnie.
Z Nowosopockiej wyszliśmy najedzeni i z dobrym wrażeniem, bo jedzenie jest dopracowane, otoczenie przyjemne, a obsługa przemiła. I choć mogłabym się odrobinę przyczepić do wielkości porcji niektórych dań, to Nowosopocka za kompozycję smaków zasługuje na ocenę bardzo dobrą.
O autorze
Miejsca
Opinie (76) 6 zablokowanych
-
2021-07-16 23:43
Takie pytanie.... (1)
Umami przełamany słodyczą mango i marakui....na BOGA czy Pani sama siebie słyszy ???
- 15 1
-
2021-07-17 16:33
ale o co chodzi w sumie? xd
- 1 0
-
2021-07-16 16:33
Trochę biedne te dnia (1)
Szczególnie ten pusty talerz z jakimś sosem i liściem wyglądające jak resztki.
Ta beza w kubku też jak resztki z cukierni.- 119 10
-
2021-07-17 15:15
To jest szklanka
- 3 2
-
2021-07-16 21:34
Łosoś rozumiem symboliczny (1)
- 21 1
-
2021-07-17 14:44
Jakieś zlewki
- 2 1
-
2021-07-16 20:59
Ulubione slowo Autorki (1)
A jakze, jest ... zgadniecie ktore to ?
- 16 0
-
2021-07-17 14:43
W punkt?
- 2 0
-
2021-07-16 20:56
A bąk po tym wszystkim był cichy czy głośny ? (2)
- 16 1
-
2021-07-17 12:51
Bąk był w punkt.
- 2 0
-
2021-07-16 23:21
Finezyjny
- 5 0
-
2021-07-17 11:24
Rosol ze smazonej kury, to z tej ktora nie zeszla z rozna w swoim trzecim zyciu.
- 9 1
-
2021-07-16 20:59
Dom Dziecka (1)
A o Domu Dziecka ktory sie tam miescil to autorka zapomniala.Na Emilii Plater byla dwa Domy Dziecka w ktorych teraz sa hotele
- 21 2
-
2021-07-17 10:28
Ale to nie w Zatoce, tylko obok...
- 2 0
-
2021-07-16 17:16
Nie było nic w punkt? (3)
- 57 1
-
2021-07-17 10:25
no i nic nie podkręcało twista :D
- 9 0
-
2021-07-16 17:34
Nie było, a Ty nadal swoje pod każdym artykułem. Napisz własna recenzję - chętnie wyśmieję. (1)
- 4 28
-
2021-07-17 09:51
Bo moge
Ja tu jestem od krytykowania, a nie pisania recenzji :)
- 8 1
-
2021-07-17 07:33
Stek po zderzeniu z posadzką
Na serio zaserwowano kawałek antrykotu rozerwany na części? Czy spadł na posadzkę i z niej trafił na talerz? Nieapetycznie to wygląda. No i miejscami zdecydowanie powyżej medium. Tak to jest gdy kawałek ma nierówną grubość i ogólnie jest cienki. Steki z rostbefu czy antrykotu bez kości należy ukroić równej grubości i zdecydowanie lepiej decydować się na grubsze (minimum 300 gr), żeby to przypominało stek a nie kotlecik.
- 10 0
-
2021-07-17 06:55
zalosne
kompozycja kloca i toalety w perfumach
- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.