• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Knajpa kontra wspólnota. Niekończąca się wojna

Łukasz Stafiej
18 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
  • Przejście do pubu 107 zostało zablokowane bramą zamykaną na klucz, wstawioną przez wspólnotę mieszkaniową.

Jeden z pubów w śródmieściu Gdańska został niemal odcięty od świata po tym, jak sąsiedzi wstawili zamykaną na klucz bramę na prowadzącej do niego drodze. Właścicieli trójmiejskich lokali gastronomicznych to nie dziwi - konflikty ze wspólnotami mieszkaniowymi to codzienność w tej branży.



Bywalcy i właściciele pubu 107 przy ul. Ogarnej mają problem. Znana im od dawna droga prowadząca do lokalu w zasadzie już nie istnieje. Wspólnota mieszkaniowa postanowiła ją zablokować zamykaną na klucz bramą, którą mieszkańcy wstawili w przejściu na podwórko, gdzie mieści się 107. Do lokalu co prawda nadal można dojść, ale od strony ul. Długiej.

- Od Ogarnej wchodziło się od zawsze, także kilka lat temu, gdy działał tutaj poprzedni klub - tłumaczy Piotr Parusiński, który 107 prowadzi z bratem. - Teraz goście odbijają się od zamkniętej bramy, a my nie mamy nawet jak ich poinformować, że wejść można od drugiej strony, bo na wywieszenie szyldu nie ma zgody wspólnoty.

Kto ma rację w sporze lokal kontra wspólnota:

Brama pojawiła się trzy tygodnie temu. Efekt Parusińscy już zdążyli odczuć w kasie oraz w codziennej frekwencji.

- Bywalcy śmieją się, że teraz będziemy jeszcze bardziej niszowi, ale nam do śmiechu nie jest - mówi Piotr. - Sytuacja nas dziwi, bo nigdy nie było na nas skarg. W 107 nie robimy głośnych imprez, czasem są koncerty i pokazy impro. Ludzie wpadają głównie napić się rzemieślniczego piwa i zjeść burgera.
Konflikty z sąsiadami nie dziwią natomiast innych trójmiejskich gastronomów. Można w zasadzie przyjąć, że problemy ze wspólnotami mieszkaniowymi to chleb powszedni co drugiego właściciela gastronomii. Ryzyko wpisane w ten zawód - śmieją się niektórzy.

Pomysły mieszkańców na to, żeby pozbyć się niechcianej knajpy są nieograniczone. Restaurację Przystanek Orłowo mieszkańcy okolicznych apartamentowców chcieli wykończyć finansowo - uznali, że lokal generuje 95 proc. śmieci całej wspólnoty i dzięki temu ma płacić 3000 zł miesięcznie za wywóz śmieci. Zdarzają się też mniej dyplomatyczne metody. Uszkadzanie witaczy i mebli w ogródkach przed lokalem czy worki z fekaliami, którymi jeden z sąsiadów obrzucał szyby gdańskiego pubu Red Light to na szczęście jednak wyjątki.

Ulubiony chwyt wojujących z lokalami sąsiadów to wzywanie policji pod pretekstem zakłócania porządku i ciszy nocnej. W sopockiej Czarnej Wołdze zdarzało się, że policja wizytowała więcej niż raz w czasie jednego wieczoru. Właściciele w końcu musieli przenieść interes - pod presją mieszkańców kamienicy nie dostali przedłużenia koncesji na alkohol. Mieszkańcy wykurzyli też ze swoich budynków m.in. gdyński pub Nonsens czy wrzeszczańską klubokawiarnię Cafe Fikcja.

- Brak koncesji to oczywiście wyrok śmierci dla lokalu - mówi Tomasz pracujący w trójmiejskiej gastronomii od lat. - Sporo lokali nawet się nie otworzyło, po tym jak właściciele sprawdzili możliwość uzyskania pozwolenia na alkohol od wspólnoty. Przy małej wspólnocie trzeba mieć zgodę wszystkich. Praktyka pokazuje, że to w zasadzie niemożliwe.
Konfliktem jednej z mieszkanek z kawiarnią Kurhaus we Wrzeszczu żyło kilka kamienic wokół ronda przy ul. Wajdeloty. Narzekająca na hałas dochodzący z lokalu pani chodziła po mieszkaniach i zbierała podpisy pod petycją o zamknięciu kawiarni. Oprócz tego, dzień w dzień wzywała mundurowych.

- Policja przyjeżdżała, spisywała nas, bo taki mają obowiązek, natomiast nigdy nie otrzymaliśmy żadnego mandatu, bo nie było ku temu powodów. Wezwań było bardzo dużo, więc sprawa trafiła w końcu do sądu. Wygraliśmy ją i sytuacja się uspokoiła - mówi osoba związana z Kurhausem. - Obecnie staramy się żyć ze wszystkimi w zgodzie. Zamykamy grzecznie o godz. 22 ogródek przed lokalem i upominamy gości, żeby nie hałasowali pod kamienicą.
- Najgorzej jest, kiedy sąsiedzi nie chcą w ogóle rozmawiać. Zamiast tego zasypują cię wszystkimi możliwymi kontrolami, a korespondencję prowadzą tylko pismami urzędowymi - mówi właścicielka innego wrzeszczańskiego lokalu, gdzie na wniosek jednego z mieszkańców specjalnie powołana komisja mierzyła natężenie hałasu generowanego przez system wentylacyjny.
Są jednak i tacy gastronomowie, którzy wolą dmuchać na zimne i od samego początku działalności starają się zminimalizować ewentualne problemy z sąsiadami. Kompleksowo pomyśleli o tym właściciele nowego pubu Carnivale w centrum Gdyni.

- Po pierwsze, na wszelki wypadek wygłuszyliśmy. Po drugie, nagłośnienie zostało dopasowane do wielkości pomieszczenia przez profesjonalnego akustyka. Po trzecie, wydzielona jest palarnia, żeby goście po nocy nie wychodzili przed lokal i nie hałasowali. Ciuchy można wyprać, a relację z sąsiadami trudno naprawić - mówi odpowiedzialna za marketing Sara Stima.
Gdański Bunkier rozwiązał problemy z nocnym hałasem za pomocą ochroniarzy, którzy nie wypuszczają gości na papierosa po godz. 22. Ochroniarz dbał też swego czasu o porządek na terenie pubowego zagłębia przy ul. Straganiarskiej.

- Rozumiem ludzi, którzy chcą mieć ciszę i spokój w mieszkaniu. Nie oszukujmy się jednak, że mieszkając w środku miasta, będziemy mieli cicho jak na wsi. Codzienny miejski zgiełk to nie tylko klaksony samochodów i syreny karetek, ale też nocne życie w knajpach. Tak jest w dużych miastach na całym świecie. Chodzi o to, żeby się dogadać, a nie robić sobie wzajemnie pod górę - kończy Sara z Carnivale.

Miejsca

Opinie (172) 7 zablokowanych

  • Sasiad sasiadowi wrogiem... (16)

    Milo nam ze trojmiasto zainteresowalo sie sprawa, dziekujemy za wsparcie.

    Sytuacja oczywiscie jest dosc skomplikowana. Sporu jako takiego z sasiadami nigdy nie mielismy do momentu zamontowania bramy. Zrobiona ja w tajemnicy przed nami i wszytskimi mieszkancami tego podworka. Zawsze istanieja konflity interesow miedzy mieszkancami a "gastro" i zawsze istniec beda. Nie w tym rzecz lecz w tym jak te zwady sie zalatwia. Wine ze brud w podworkach nie ponosza tylko gastronomowie lecz zbyt mala liczba smietnikow, toalet miejskich. My jestesmy otwarci na wszelkie propozycje i staramy sie utrzymywac lad i porzadek w poznych godzinach. Wiemy ze w przeszlosci w tym miejscu bywalo zdecydowanie glosniej i mniej bezpieczniej i to wlasnie my zadbalismy o to by zadbac o porzadek i kulturalne wydarzenia ktore przyciagaja kulturalnych gosci. To zrozumiale ze czasem jest glosniej, ale takie uroki miszkania w samam centrum turystycznej starowki (osobiscie mieszkam na podobnym glosnym podworku, gdzie brak miejsc parkingowych, brak odpowiedniej ilosci smietnikow i wciaz donosne odglosy, balagan i smrod itp ale rozumiem to i godze sie z tymi kosztami w zamian za mozliwosc miekszania w "centrum") Wiekszosc zycia spedzilem na osiedlu blokowym w ktorym jest cisza, spokoj oraz dostatek przestrzeni na wszytsko. Problemem Gdanskiej strowki jest wlasnie mentalnosc "starych" mieszkancow, ktorzy sa wrogo nastawieni do wszelakich zmian które niesie ze soba wspolczesnoc.
    Jestesmy rozzaleni faktem postawienia bramy ale chyba bardziej tym ze nikt nie przyszedl do nas po sasiedzku by porozmawiac, zalatwic konflikt polubowanie. Ludzie ktorzy postawili ta przeszkode woleli "zagrabic" na wlasny uzytek czesc miejskiej wspolnej przestrzeni ktorej uzytkowanie bylo dostepne przez wiele lat w roznych celach (skrot dla mieszkancow pobliskich kamienic, dostawy, dojscie dla turystow do wynajmowyanych kamienic) Miasto odnowilo przestrzen w bramie dajac ja w uzytek artystom z ASP by uatrakcyjnic turystycznie ten fragment, lecz mieskzanc samowolnie postanowili odebrac innym ta mozliwosc ni baczac na zadne aspekty (starszychmieszkancow ktorzy musza nadrabiac teraz drogi, bezpieczenstwo w przypadku pozaru - droga ewakuacyjna itp) Ich zachowanie przypomina mi mentalnosc ludzi ktory z uwielbieniem chowaja sie w zamknietych osiedlach w innych dzielnicach miasta, tam gdzie takie obiekty maja usprawiedliwieni lecz nie w miejscu atrakcyjnym turystyczni, ktore powinno byc dostepne do uzytku publicznego.
    Wierzymy jednak ze sytuacja na "froncie" mieszkancy-gastro sie polepsza i mamy nadzieje ze dojdziemy kiedys do porozumienia i osiagniemy wspolprace ktora zjednoczy nas do walki ze wspolnymi problemami/wrogami.

    Pozdrawia ekipa Sto Siedem

    • 42 17

    • popatrz gościu na inne bramy okratowane lub zabudowane (5)

      np. Garbary, Tkacka, Lektykarska, Kozia, Św. Ducha, Ogarna 91/92, bramę wspólnota może dowolnie zagospodarować i tyle w temacie

      • 8 4

      • i co z tego gościu? (3)

        Analogia (sprawdź w słowniku) nie ma tutaj zastosowania. Być może wszyscy łamią przepisy stawiając bramy

        • 1 3

        • Sprawdź znawco, co wolno wspólnocie. (2)

          Nikt nie łamie przepisów, tylko zaczyna korzystać ze swojej własności.
          Poza tym co to za marudzenie, do pubu jest inna droga.

          • 3 1

          • Wspólnota to rak. Polacy nie dorośli do samorządów. A szczególnie PRL-owscy emeryci, którym wszystko przeszkadza, są agresywni (1)

            I nic nie trafia do ich zabetonowanych łbów.

            • 0 3

            • szcz*nie po bramach to rak, betonowy pustaku

              • 3 0

      • Dopóki nie ma w budynku pożaru, jeśli (odpukać) zacznie się palić któreś z mieszkań własnymi zębami będą kratę piłować. Ludzka bezmyślność nie ma granic.

        • 1 2

    • (3)

      Teren faktycznie jest wlasnoscia prywatna lecz sluzebnosc publiczna w tym wypadku ustali sad. O ile faktycznie nie okarze sie ze "macza" w tympalce jakas wyzej postawiona persona ;/
      Ciezko jest kontaktowac sie z kim kolwiek w tej sprawie . Niedawno mielismy "sytuacje" dotyczaca smietnikow w ktorej inna wspolnota zamknela nagle dostep do uzywanej przez wiele lat wiaty smietnikowej. Bylismy swiadkami jak zdziwiona sytuacja osoba z baru mlecznego zostala zaatakowana przez starszego mezczyne, mieszkanca odpowiedzialnego za zamkniecie smietnika ;/ Ci ludzie chca poprostu wojowac, maja wrogosc we krwi. A my nie chcemy prowadzic z nikim wojowac, to nie nasza metoda.

      • 7 7

      • Jeżeli jest wejście z drugiej strony, to argumant służebności, niestety, nic nie da.

        • 2 0

      • (1)

        była zdziwiona bo do tej pory podrzucała śmieci do czyjegoś śmietnika wiata pewnie była własnością wspólnoty a korzystać z niego chciała firma która ani się nie dołożyła do jej budowy ani do sprzątania w niej

        • 7 0

        • miejsce składowania odpadów

          wskazywane jest przez zarządcę budynku. Wszyscy płacą za wywóz śmieci za m2 powierzchni, sklepy i inne takie mają chyba wyższe stawki. Opłatą za użytkowanie terenu pod wiatą też jest doliczana do czynszu, nieważne czy to mieszkanie czy lokal.Budowa pokryta jest ze środków funduszu remontowego, który płaci też właściciel lokalu.

          • 4 3

    • (1)

      brama nigdy nie była częścią miejskiej wspólnej przestrzeni tylko prywatnym gruntem należącym do tej wspólnoty bo podatki za niego płacili właściciele lokali tejże wspólnoty ponadto dziwi mnie takie podejście że to wspólnota miała chodzić do właściciela knajpy i rozmawiać a nie odwrotnie gdyby ta ekipa sto siedem zaczęła sprzątać zasikaną bramę i pilnować żeby jej klienci nie rozrabiali w niej pewnie mogliby się dogadać ze wspólnotą

      • 9 0

      • Wstyd

        No ijak tu walczyc z ludzmi ktorzy maja klapki na oczach. Ci ktorzy najwiecej narzekaja nawet pewnienie byli w tym lokalu ale ciesza sie zemaja kozla ofiarnego. Czysta zawisc i brak obiktywizmu. Przeciez to nie pierwszy lokal pod tym adresem. Wczesniej bylo tam disco. A pod brama pewnie brudzily wasze dzieci pijace na ''laweczkach''

        • 1 7

    • Elegancka odpowiedź.
      Niestety nic pewnie nie ugracie, miasto pozwoliło na zamknięcie wielu bram, które służyły przez dziesiątki lat mieszkańcom starego miasta do skracania sobie drogi do pracy czy sklepu.
      Byle tylko zwinąć psie grosze za dzierżawę, czy sprzedaż gruntu pod budynkiem.

      • 1 4

    • Nie pasuje?

      To zmiataj na pole.Lubiąca Twój przybytek żurlandia pójdzie na moniec świata za Twoim trefnym alko .

      • 8 6

    • zaraz, zaraz

      a mieszkańcy (wspólnota) wykupili lub wydzierżawili ten teren, czy też wygrodzili nie swoje?
      Mają prawo do terenu czy też zawłaszczyli przestrzeń publiczną?

      • 8 1

    • Zaraz zaraz...a na taką bramę nie trzeba mieć zezwolenia? Przepisy PPOŻ itp?

      • 4 0

  • Problem leży głownie nie w lokalach a w ludziach (5)

    którzy po dwóch głębszych się drą i zachowują jak bydło.

    • 260 9

    • Można dyskutować kto ma rację w sporze ale dużą winę ponoszą ludzie, którzy się bawią. Należałoby przeprowadzić kampanię jak kulturalnie zachowywać się w mieście.
      Trzeba znać granice przyzwoitości.

      • 5 0

    • A najgorzej jest po wygranym meczu piłkarskim. (3)

      • 23 1

      • (2)

        Bo piłka kopana to sport dla prostaków. Jakoś po siatkówce, żużlu czy piłce ręcznej nikt nie dymi, nie chleje i nie chodzi po mieście drąc ryje

        • 36 8

        • (1)

          Co ty tam wiesz?

          • 5 11

          • Że drzecie ryje, modlicie się do szalika w odpustowych kolorach i patrzycie w tv jak w obrazek, no i sami eksperci od komentowania jak biegać po tym zielonym ...

            • 24 2

  • Na złość? (7)

    Czy rzeczywiście wspólnota zrobiła na złość właścicielom pubu czy po prostu nie chciała, żeby obcy ludzie (np. sikający po kątach) chodzili po podwórku? (I nie chodzi tylko o klientów pubu, Główne Miasto w zaułkach jest zanieczyszczane każdej nocy.) Jeśli jest inne wejście, to wystarczy o tym powiadomić w internecie, bywalcy znajdą. A szyldu nie pozwala wywieszać raczej konserwator zabytków, bo on tu ma najwięcej do powiedzenia.

    • 97 14

    • Szyldu nie pozwala wywieszać konserwator zabytków ?

      a na założenie bramy pozwolił ? Tablica zawieszona na bramie to jakiś uszczerbek na zabytku ?

      • 2 4

    • Popieram. Mieszkałam przez kilka lat przy ul. Długiej, wejście do strefy mieszkalnej było od drugiej strony. Co weekend był syf, smród, przy śmietnikach gromadziło się żulerstwo, które bez oporu załatwiało się w każdym zakamarku, a często Panowie szukali schronienia w klatkach schodowych, zostawiając po sobie również znaczne ślady pobytu w postaci np. obsikanych ścian. Gdyby była możliwość sama w tej sytuacji wnioskowałabym o zamknięcie podwórka z tego powodu. Dla osoby, która co dzień musi się mierzyć z takim nieprzyjemnym otoczeniem to ciężka sprawa. Decydując się na lokalizację w głębi przestrzeni półpublicznej między kwartałem zabudowy należy liczyć się z tym, że mieszkańcom pewne kwestie mogą przeszkadzać. Zwłaszcza, że w dalszym ciągu starówkę w większości zamieszkują osoby starsze. Moim zdaniem, to nie jest nie w porządku ze strony mieszkańców tworzenie bramy wejściowej do zabudowy. Nie w porządku jest to, że klub przed otwarciem sam nie wyszedł z jakąś inicjatywą aby tym mieszkańcom nie zakłócać porządku życia codziennego. Oni tam mają swój dom, a klub zarabia tam pieniążki. Jak inaczej mają zareagować mieszkańcy??

      • 7 1

    • bardzo proste (3)

      To proste jak drut: turysta powinien móc za darmo skorzystać Z KAZDEJ TOALETY W KAZDYM LOKALU. Wtedy nie bedzie nasikane w podwórkach, bramach, klatkach schodowych i krzakach. tak jest na całym świecie. Chcecie mieć czysto- udostepnijcie toalety, gastronomicy!!!

      • 24 7

      • Niestety nie wszędzie na świecie tak jest, znam kilka krajów gdzie nawet toalety na stacjach benzynowych są płatne i bez drobnych w kieszeni zaczyna się mały koszmar. Inna sprawa to "życzliwość" obsługi niektórych barów. Pal licho dorosłych, ale kilka lat temu byłem w centrum Gdańska na spacerze z córą, miała wówczas może ze dwa lata. Dzieciak znienacka sygnalizuje: tata, siku! Toalety publicznej w zasięgu wzroku brak, jest za to jakaś knajpka, wchodzę śmiało, proszę kelnerkę aby wpuściła mnie z dzieckiem do toalety, jeśli jest taka konieczność za skorzystanie z kibelka zapłacę, nie widzę problemu. Usłyszałem: toaleta jest tylko dla klientów, musi pan coś zamówić. Poprosiłem o butelkę wody mineralnej, zanim ta wredna zołza ruszyła tłuste d*psko i mi ją przyniosła dzieciak zlał mi się w gacie a ja zostałem z butelką niechcianej, najdroższej w galaktyce wody mineralnej - przez moment w ramach podziękowania rozważałem poważnie możliwość rozlania jej niechcący na całej długości kontuaru. Przestaję się dziwić, że przy tak serdecznym podejściu obsługi knajpek i braku toalet publicznych w centrum europejskiego, turystycznego miasta ludzie załatwiają się w bramach czy krzakach. Sytuacja odwrotna: na zakupach w Lidlu mała też nagle musiała do toalety, poprosiłem o pomoc pierwszą z brzegu pracownicę sklepu. Zaprowadziła nas na zaplecze (wyjątkowo bo to dziecko, tylko szybciutko żeby kierownik nie zobaczył) gdzie dzieciak mógł się załatwić w toalecie dla personelu. Można? Można!

        • 5 2

      • to miasto powinno o to dbac

        • 4 0

      • Brawo dla Ciebie

        ... że na całym świecie byłeś i wszystko wiesz :).
        Ja tak wiele się nie najeździłem, ale podam taki przykład, wydaje się że rozwiniętego miasta... San Francisco... Bardzo mocno zaciskałem kciuki (i nie tylko), żeby znaleźć jakąkolwiek toaletę niech i będzie za 20 dolarów... A tu nic, bo kto powiedział że na mieście, w jakiś barach itd muszą być toalety...
        Oczywiście nie będę generalizował, to tylko mój pojedynczy przypadek.

        • 4 1

    • te podwórka zostaly zaprojektowane pod koniec lat 40. jako przechodne.

      • 9 2

  • A co to nagle za zainteresowanie jedną knajpą? (2)

    Na Głównym Mieście jest mnóstwo knajp, przez które mieszkańcy mają jedynie problemy i nie mogą należycie korzystać ze swojej własności...a tu nagle ???? musileibyście codziennie o tym pisać !

    • 9 1

    • Ale z turystów zyje to miasto a oni musza gdzies jesc i pić.....nie wszyscy stołują sie w Biedronce! (1)

      Wszedzie gdzie bylem na Starowkach znajduje sie pelno knajpek,restauracji,kafejek...chyba nikt nie wyobraza sobie ze turysci pojada do knajpki ze Starowki do np Chwaszczyna!!!!

      • 0 2

      • a guano mnie to obchodzi.

        Z turystów żyje kilku adamowiczowskich znajomych restauratorów, hotelarzy i developerów budujących mieszkania na wynajem. Zarabiają kasę kosztem innych, marudząc o wielkich profitach z turystyki. I w Gdańsku kurna NIE MA STARÓWKI.

        • 2 0

  • (3)

    Mieszka w okolicy jakiś radny, sędzia, były wojewoda, prezydent obecny lub były i można zrobić wszystko.
    Czy to nie tak zwane niezawisłe sądy z sędziami kradnącymi wódkę, sprzęt elektroniczny, kiełbasy są od tego by rozstrzygać takie spory ?
    Istnieje jeszcze coś takiego jak służebność ciągu komunikacyjnego.
    Może być argumentem w sytuacji akcji ratowniczej, czy Ci, którzy zamknęli podwórko, będą sądzeni przez niezawisłe sądy ?

    • 5 8

    • Tak wiem Jarek to zuch nad zuchy!

      • 0 0

    • napij się (1)

      politykuj gdzie indziej kolego:)

      • 5 1

      • wszędzie Ci kodowcy ehhh

        • 0 1

  • (3)

    jakie to polskie

    • 74 38

    • Polskie jest robienie knajpy na czyimś podwórku bez względu na osoby, które mają melanż w chacie nie tylko wtedy kiedy chcą, ale wtedy kiedy w klubie jest impreza :) Liczy się pieniądz, po co komu dobre relacje

      • 6 0

    • Raczej POwskie (1)

      Wszedzie gdzie wygrywa PO są konflikty przypadek?

      • 9 36

      • Yhy, za to tam gdzie jest PIS, to jest zgoda i miłość, baranie

        • 27 10

  • (1)

    Jaki konflikt? Teren prywatny to teren prywatny.

    • 27 3

    • Jaki teren prywatny? Konflikt to konflikt.

      • 2 4

  • (7)

    "Codzienny miejski zgiełk to nie tylko klaksony samochodów i syreny karetek, ale też nocne życie w knajpach" i to właśnie są mądre słowa, popieram. Mieszkamy w mieście i trzeba się z tym liczyć.

    • 90 48

    • Czy codziennym miejskim zgiełkiem jest też conocny hałas imprezowni. Na Garncarskiej Surfburger postawił niedawno na miejscach parkingowych podest, na którym pojawiły się stoły i leżaki. Już przedtem przy dwu stolikach było głośno przez długie godziny nocne. Teraz jest hałas przez całą noc nie do wytrzymania. Nocni bywalcy pubów zwiedzieli się, że tutaj mocna pohasać do 4-5 rano i przychodzą, lub przyjeżdżają (np. popisując się w środku nocy brawurową jazdą na swych rumakach). Nie jestem przeciwnikiem picia piwa w ogródku ulicznym, ale spróbujcie co noc budzić się co chwila, bo jakiś "nagrzany" chce sobie ryknąć. Czy nie obowiązują przypadkiem nadal przepisy o ciszy nocnej. Siedźcie sobie i rozmawiajcie, ale w nocy nie drzyjcie japy, nie tłuczcie butelek i bądźcie trochę ciszej. Naokoło są też tacy, którzy chcą spać.

      • 16 0

    • d*pek jesteś nieświadomy i tyle. (4)

      Kiedy ci ludzie się osiedlali, to był spokój. Dopiero teraz pojawił się gnój i hałas. Więc kto do kogo ma się dostosować?

      • 17 8

      • mogli przewidzieć rozwój wydarzeń (3)

        normą jest na całym świecie, że gdy miasta rozwijają się, mieszkańców przybywa, turystów przybywa, to przybywa też coraz więcej miejsc gdzie można pójść w weekend, napić się, potańczyć. a takie miejsca z reguły lokowane są w centrum, właśnie po to żeby w innych dzielnicach był spokój. jak ktoś nie myśli to ma problem, podobnie jak ci którzy kupują mieszkanie gdzieś w polu a za kilka lat narzekają że paliwo coraz droższe i korki coraz większe, a tramwaju, sklepów lub czegokolwiek innego próżno szukać w okolicy...

        • 15 15

        • ale dlaczego inne dzielnice mają mieć spokój ? (2)

          Ich mieszkańcy płacą większe podatki ?

          • 13 7

          • Dlaczego inni mają mieć lepiej niż ja?! (1)

            jakie to polskie... ;)

            jak w innych dzielnicach jest taki raj to może czas na przeprowadzkę?

            • 5 9

            • A o rownym korzystaniu z prawa slyszales ?

              Pewnie nie, za trudne...

              • 8 1

    • ciekawe, czy mądralińscy najemcz lokalu z Ogarnej

      są tak samo wyrozumiali dla hałasów "wielkiego miasta" dochodzących od sąsiadów, kiedy po swojej pracy odpoczywają w swoim domu.

      • 29 3

  • Kto mieszkal na starym miescie, dokladnie wie o chodzi (4)

    Zadne tlumaczenie chlora ktory leje po bramach nic tu nie zmieni.

    • 102 8

    • (3)

      No ale stare miasto i główne miasto, to dzielnice imprezowe! Jak ktoś chce mieć ciszę i spokój, to niech się wyprowadzi na osiedla podmiejskie...

      • 15 34

      • Chetnie wynajmę lokal obok Ciebie i zostanę Twoim sąsiadem (2)

        Ale tylko wieczorami. Zrobimy sobie z ekipą imprezową okolicę. Jeżeli Ci się nie będzie podobało, to zawsze będziesz mógł poszukać sobie spokoju w sąsiedniej gminie.

        • 40 3

        • Wejherowo wita i zaprasza! :)

          • 4 0

        • Śmiało

          zobaczymy kto ile wytrzyma ;)

          • 4 7

  • Typowy sasiad

    I to tak ciagle tluklo tak ziu ziu ziu łibibibi i TRACH!

    • 2 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane