- 1 Trójmiasto w przewodniku Michelin (67 opinii)
- 2 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 4 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (108 opinii)
- 5 Ciągle o czymś zapominasz? Przyjrzyj się diecie (11 opinii)
- 6 Koktajle na dzień trzeźwości? Czemu nie! (33 opinie)
Kulinarne podsumowanie w Trójmieście
Podsumowanie kulinarne roku w Trójmieście, czyli co mi smakowało, gdzie najchętniej jadłem, kto najlepiej gotował, a co warto byłoby zmienić.
Nowy lokal
Około setki nowych lokali odwiedziłem w mijającym roku, ale do dwóch wracałem najchętniej i bez obaw, że źle mnie nakarmią. W Suavemente zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Po pierwsze w przepysznych piklach jalapeño, po drugie w ogromnym wyborze sosów, po trzecie w bezkompromisowej koncepcji tej mikroskopijnej budy z meksykańskim jedzeniem na Zaspie. Bo nie tylko zjemy tutaj proste, uliczne przekąski (spróbujcie tacos z szarpaną wieprzowiną lub huarache z siekanym stekiem), ale i autorskie, sezonowe menu na bazie meksykańskich smaków (zupa z pieczonych pomidorów i tatar zawsze smakują dobrze).
Z kolei Ping Pong w Garnizonie polubiłem za dystans i fajny design (paletki do ping-ponga, oryginalne talerze, prosty wystrój). Nikt na kuchni nie sili się tam na azjatycką autentyczność, ale chiński szef kuchni żonglując kulinarnymi inspiracjami z Azji i Europy potrafi wyczarować świetne smaki. Ramen mają lepszy niż w lokalach z kuchnią japońską.
Danie
Nic nie poradzę na to, że jestem fanem prostego, nieprzekombinowanego jedzenia, które ma mi sprawiać przede wszystkim przyjemność, a nie zmuszać do rozmyślań, co właśnie zjadłem (choć nie przeczę, że takich doświadczeń też sobie nie odmawiam). Tegorocznym faworytem w moim rankingu najlepszych zestawień smakowych została kanapka od Pana Balerona, czyli pierwszy i jedyny Philly Cheese Steak Sandwich w mieście. W tej wręcz nieprzyzwoicie pysznej bule wszystko jest na swoim miejscu: słuszna porcja grillowanej wołowiny, cieknący po palcach serowy sos, chrupiąca bułka i słodko-ostry relisz z papryk i jalapeño. A ty czego potrzebujesz do pełni szczęścia?
Koncept
W czasach, gdy (prawie) wszystko już było, a kolejne lokale coraz częściej powielają sprawdzone gdzie indziej formuły (co wcale nie jest takie złe dla nas - klientów), zaproponować coś oryginalnego nie jest łatwo. Udało się gdyńskiej restauracji Open Kitchen. Do dobrych praktyk kuchni autorskiej z krótkim, sezonowym menu właściciele dodali wartość nie do przecenienia: spotkanie z kucharzem. Twórców zamówionego jedzenia możemy tutaj obserwować przy pracy, a na koniec z nimi porozmawiać. Szef, którym jest znany w całej Polsce Piotr Ślusarz, przygotuje również dla nas Stół Szefa - selekcję dań, które sam na naszych oczach ugotuje i o nich opowie. Jak dla mnie: świetny pomysł na kulinarne celebracje.
Szef kuchni
Uznanie za pracowitość i kreatywność należy się z pewnością wielu, ale ja stawiam na dwóch panów. Pierwszy z nich to Jacek Koprowski, który przejmując kuchenne stery w Sztuczce z powodzeniem zmierzył się z legendą swojego szefa Rafała Wałęsy. Jego kuchnia jest wyrafinowana i elegancka, ale zarazem nieprzesadnie eksperymentalna i kreowana smakiem, a nie modami i oderwanymi od realiów kaprysami. Kwintesencja tego, czego szukam w jedzeniu z kategorii fine-dining.
Drugi to Adrian Klonowski z Metamorfozy. A w zasadzie cała ekipa tego lokalu, która konsekwentnie, bez oglądania się za siebie buduje swoją filozofię karmienia, w której lokalność, wysoka jakość produktu i ogromna świadomość kulinarna (nie tylko smaku, ale i estetyki potraw) nie są wyłącznie hasłami marketingowymi, ale mają realne przełożenie na rzeczywistość - i tę na talerzu, i tę, którą znajdziemy w innych działaniach Metamorfozy - choćby unikatowej miejskiej farmie (o czym piszę też niżej).
Wydarzenie
Urban Farm było wydarzeniem bez precedensu w skali nie tylko Trójmiasta, ale i całej Polski. W opuszczonej postoczniowej hali (oraz na jej dachu) ekipa Metamorfozy najpierw przez kilka miesięcy uprawiała rośliny (a także: hodowała kury, ryby i pszczoły), a potem jednego wieczoru razem z uznanymi szefami kuchni z całej Polski stworzyła na podstawie pozyskanych w ten sposób produktów minidania, którymi nakarmiła tłum ciekawskich gości. A przede wszystkim udowodniła, że nawet w poprzemysłowych nieużytkach w centrum dużego miasta można stworzyć unikatowy ekosystem będący naturalnym i (niemalże) samowystarczalnym zapleczem restauracji.
Wspomnieć trzeba również cykl kiermaszy kulinarnych Smakuj Trójmiasto, które do Starego Maneżu za każdym razem przyciągały setki osób. Organizatorka, Justyna Zalewska, sprawiła nam wszystkim wielką przysługę - na jej imprezie można było degustować w jednym miejscu ofertę kilkudziesięciu trójmiejskich lokali i to za ceny kilkakrotnie niższe niż w menu.
Ożywienie kulinarne
Nie było miasta, które przeżyło w tym roku tak ogromną gastronomiczną metamorfozę, jak Sopot. Owszem, Gdynia ma Abrahama, a Gdańsk Garnizon i Szafarnię od niedawna naszpikowane lokalami do oporu, ale to właśnie w nowym budynku Sopot Centrum znajdziemy największe zagęszczenie barów i restauracji na metr kwadratowy. Jest i żydowska Bagażownia, i amerykańska Whiksey On The Rocks, i japońska Hashi Sushi, i włoska Dolce Vita, i francuska La Bagatela. A do tego droższa Seafood Station, pomysłowa Tarttoria i hipsterski Cały Gaweł. A pewnie i zapomniałem o kilku innych. Wolne lokale dają do myślenia, że to jeszcze nie koniec gastronomicznej ekspansji w tym obiekcie. Do myślenia daje jednak też wcale nie tak duża frekwencja w większości z tych miejsc (w czym swój udział mają spore ceny). Pierwszy bar zdążył się zamknąć w kilka miesięcy po otwarciu. Na Nowy Rok życzę powodzenia pozostałym.
Rozczarowanie
Po cichu liczyłem, że coś się ruszy na terenach postoczniowych i teren tzw. Młodego Miasta zacznie powoli przekształcać się w nowe kulinarne centrum Gdańska. Tym bardziej, że o planach otwarcia tam lokali gastronomicznych mówiło się już rok temu. Na razie jednak panuje cisza w tym temacie. W drodze na imprezę w B90 czy Protokulturze zjeść możemy co najwyżej w food trucku, a w lecie wypić piwo na Ulicy Elektryków.
Uwierać mnie zaczyna chodzenie na łatwiznę przez właścicieli w aranżowaniu lokali - odsłonięty beton, kredowe tablice i surowe drewno jeszcze dwa lata temu były fajne, ale powielone w co drugim nowym lokalu już nie są. Tym bardziej, gdy przy stole siedzi się na twardym krzesełku niczym ze szkolnej stołówki. Estetyka w knajpie jest bardzo ważna, ale mam wrażenie, że dla niektórych gastronomów ważniejsze jest to, co się dzieje na ścianie, a nie na talerzu. Nie tędy droga.
Miejsca
Opinie (41) 4 zablokowane
-
2016-12-30 16:17
to cieszy, ze mozna przeczytac artykul znawcy
w koncu ktos kto wie co i jak, pisze fajnie i obiektywnie a nie tylko o tym co lubi sam. tak trzymac.
- 8 8
-
2016-12-30 16:27
Te rozczarowania Pana Łukasza
Na dużym stopniu ogólności, tak zeby nikogo konkretnie nie urazić, czy Trójmiasto jest aż tak małe i hermetyczne, że boi się pan konkretnie wskazać kto Pana zawiodł w 2016
- 16 1
-
2016-12-30 17:43
Cały G.
Nic tam nie ma, tylko pies i śniadanka na teflonowej wydrapanej patelni.
- 12 1
-
2016-12-30 17:55
Pan Łukasz jak zwykle na temat, mądrze i celnie, a to z tymi ścianami i talerzami na koniec to święte słowa, pozdrawiam
- 4 5
-
2016-12-30 19:31
Powar
Jest u was rabota dla powara?
- 1 1
-
2016-12-30 19:41
Sylwestra - kolacja
Nie wiecie gdzie mozna zjeść sylwestrową kolację, ale tylko kolacje tak do 22.00 a pózniej świeże powietrze?
Inaczej mówiąc gdzie jest czynne a nie ma imprezy zamkniętej lub biletowanej ?- 3 1
-
2016-12-30 19:54
Przestań już pisać
Bo jak zwykle betony.
Fatalny artykuł, jak zawsze.- 7 7
-
2016-12-30 20:15
Brakuje mi w Gdańsku dobrych restauracji i barów chińskich. (5)
Z restauracji jest tylko Lees Chinese i ta nad Motławą oraz Mandaryn, ale choć nie jadłem to słyszałem, że bardzo słabo tam. Przydałaby się jakaś alternatywa z innymi daniami coś nowego. Czasami mam ochote zjeść po prostu coś z baru chińskiego za mniejszą cene, a w Gdansku naliczę ze 4 bary A dong, Hanoi (z trude tam się da wejść taki syf i PRL) w Oliwie i na Obrońców wybrzeża. Tak naprawde na w miare poziomie i nie sosami na wodzie z kilogramem glumainianu zjadłem tylko w Oliwie. Aha jest jeszcze wok bar, ale poziom poniżek krytyki te same dania od początku i większość ma ten sam dziwny posmak.
- 5 1
-
2016-12-30 23:12
chińska powstańców
na Powstańców warszawskich jest spoko bar z chińszczyzną...ciut wyższe ceny niż w A dong ale dużo lepsza jakość...polecam
- 1 2
-
2016-12-30 23:37
apropos wschodnich smaków (1)
Polecam Asia Hoanmy na Piastowskiej.
- 3 2
-
2017-01-01 16:07
Otworzyli drugi bar w galerii Metropolitalnej. Pyszne jedzenie!
- 0 0
-
2016-12-31 09:55
(1)
Polecam wiec Saigon w Pruszczu Gdanskim.
- 0 0
-
2016-12-31 15:20
byłem też mi smakowało, ale..to Pruszcz :)
- 0 0
-
2016-12-30 20:16
Kromka
Nie mogę uwierzyć, że nie napisano o Kromce. Lokal stał się strasznie popularny we Wrzeszczu w przeciągu paru miesięcy. Wszyscy o nim mówią i mają zresztą duży ruch - wyprzedają bajgle już ok 10. Polecam gorąco!
- 2 14
-
2016-12-30 23:09
znawca (2)
A ja i tak wolę zjeść fajnego schabowego i dobre piwko z moja dziewczyna .albo nachosy i jesteśmy happy .a 200 zł zaoszczędzone
- 5 6
-
2016-12-31 08:53
gwe
Ciesz się Janusz że Grazynka szczęśliwa bo 2 paki w kieszonce.
- 0 2
-
2016-12-31 15:18
Wole te dwie stówki przeznaczyć na co innego niż wydać na jakąś tandetną restauracje. I tak potem to wy*ram.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.