• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co nas denerwuje podczas wizyty w restauracji?

Alicja Olkowska
22 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Wizyta w restauracji to zazwyczaj sama przyjemność, choć zdarzają się mniej udane wyjścia... Wizyta w restauracji to zazwyczaj sama przyjemność, choć zdarzają się mniej udane wyjścia...

W ostatnich latach obserwujemy rozwój kulinarnej mapy Trójmiasta. Co tydzień otwierają się nowe lokale niemal z każdej półki cenowej. Jest ciekawie, różnorodnie i lepiej niż kiedyś, ale wciąż zdarzają się sytuacje, które sprawiają, że tracimy apetyt lub wychodzimy z restauracji niezadowoleni. Co nam przeszkadza najbardziej?



W restauracji najczęściej denerwuje mnie:

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie niedawna sytuacja w jednym z wrzeszczańskich, popularnych lokali, gdzie zamówiłam z przyjaciółmi kawę, a gdy poprosiłam kelnera o cukier, usłyszałam w odpowiedzi, że stoi na barze, czyli mam sama po niego pójść. Po czym pan usiadł na kanapie i zaczął... tulić się z dziewczyną. Postanowiłam zapytać kolegów z pracy oraz znajomych o ich mniej przyjemne doświadczenia związane z lokalami gastronomicznymi. Poniżej wnioski.

Co nas denerwuje: dzieci

Motyw irytujących w restauracjach dzieci pojawiał się najczęściej i co ważne, wymieniły go nie tylko osoby bezdzietne, ale także te, które są rodzicami kilkuletnich brzdąców, jak i nastolatków. Przede wszystkim nie przeszkadzają dzieci same w sobie, choć są i tacy wśród "ankietowanych", którzy na widok malucha dla zasady kierują się w stronę wyjścia (Piotr: "jak mam do wyboru restaurację z kącikiem dla dzieci i taką bez, to wybieram tę bez, bo jak już płacę za możliwość zjedzenia czegoś w jakimś miejscu, to lubię zjeść w spokoju i względnej ciszy"). Problemem są dzieci, których rodzice nie pilnują - nie reagują na ich głośne zachowanie i zakłócanie spokoju innych gości, zwłaszcza... wieczorem, gdy wydaje się, że akurat o tej porze powinny już dawno spać.

- Po godz. 22 idę na spotkanie ze znajomymi albo randkę, więc swojemu dziecku zapewniłam opiekę, żeby chwilę odetchnąć. A na miejscu dzieciaki biegają między stolikami i nie dają się skupić na rozmowie. Rodzice nie robią nic, bo to przecież dzieci i muszą się wybiegać - narzeka Ewa, mama 9-letniej córki.
Podobne wnioski ma Asia, mama ośmiolatka.

- Mnie wkurzają najbardziej dzieci, kiedy sobie spokojnie jesz, a one chodzą po restauracji, biegają, krzyczą i zaglądają do talerzy oraz ich rodzice, którzy nic z tym nie robią, bo uważają, że to słodkie.
Co nas denerwuje: niewykwalifikowana obsługa, która nie lubi swojej pracy

Kolejny temat rzeka. Jako klienci bywamy lekceważeni lub stajemy się niewidzialni dla obsługi, która potrafi przejść obok nas kilka razy, ale np. nie podać karty.

- Denerwuje mnie obsługa robiąca nam łaskę, że raczy do nas podejść oraz kelnerzy, którzy nie zwracają uwagi na salę, kiedy trzeba czekać na: złożenie zamówienia, dolewkę, domówienie czegoś i rachunek - wylicza Mateusz.
- Byłam kiedyś kelnerką i wiem, że zwłaszcza w godzinach szczytu dobra organizacja pracy to podstawa, więc kiedy widzę, że kelner zmierza do sąsiedniego stolika z rachunkiem, a ja wciąż nie zostałam obsłużona, to krew mnie zalewa, że nie bierze przy okazji karty dla mnie. Jakby wykonywanie dwóch czynności naraz nie wchodziło w grę - dodaje Basia.
Moi rozmówcy narzekali także na serwowanie grupie siedzącej przy jednym stole dań w różnych odstępach czasu, co może prowadzić do niezręcznej atmosfery, zwłaszcza gdy jest to np. spotkanie biznesowe i towarzystwo nie zna się zbyt dobrze. Jedni już jedzą i czują z tego powodu wyrzuty sumienia, ale przecież nie chcą, żeby ostygło, inni na to patrzą i robią się coraz bardziej głodni. Cóż, nie tak to powinno wyglądać.

Kolejnym problemem bywa nie tylko ignorowanie klienta, ale też zbytnia... nadgorliwość. Z nią do czynienia dwukrotnie miała niedawno Ola:

- Pierwsza sytuacja: poszłam z koleżankami na obiad, a kelner zabrał mój pusty talerz sprzed nosa dwie minuty po tym, jak skończyłam jeść, potem zabrał mojej drugiej koleżance, więc ta, która jadła najwolniej została z jedzeniem sama. Czułyśmy się, jakby obsługa chciała dać nam znać, żebyśmy jak najszybciej opuściły lokal i zwolniły miejsce dla kolejnych gości. Druga podobna sytuacja miała miejsce w barze, kiedy młody barman przechadzał się po sali i czujnie zerkał, ile drinka jeszcze komu zostało, żeby z prędkością światła podsunąć pod nos kartę. Kiedy wychodzę do restauracji, a nie fast fooda, mam ochotę rozkoszować się jedzeniem, a nie czuć oddech kelnera za plecami i jego wzrok w moim talerzu czy drinku.
Kiepsko także reprezentuje restaurację kelner, który nie wie, co jest w menu i nie jest w stanie doradzić klientowi podczas wyboru dania (koleżanka: "mam wrażenie, że nikt go nie wyszkolił i nie pozwolił spróbować potraw z karty") oraz taki, który bez powodu skraca dystans z gościem.

- Drogi kelnerze, nie jesteśmy ziomkami, nie jesteśmy na cześć, nie jesteśmy na ty. Wiem, że jesteś wyluzowanym hipsterem, który w pracy czuje się jak na imprezie, ale mnie to raczej niewiele obchodzi. Masz obsługiwać profesjonalnie i z szacunkiem - zauważa Łukasz.
- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - mówi Łukasz. - Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - mówi Łukasz.
Co nas denerwuje: brud i uciążliwe zapachy z kuchni

"Kuchenne rewolucje" można lubić lub nie, ale program Magdy Gessler udowodnił, że większość restauracji, w których dokonywana jest przemiana, najczęściej ma problem z brudem. Czasem wystarczy rozejrzeć się po sali. Coś o tym wie Mateusz:

- Pajęczyny i niesprzątane mniej oczywiste miejsca typu: lampy, parapety czy elementy elewacji dają do myślenia. Tak samo jak brzydki zapach wewnątrz, zła wentylacja kuchni i klimatyzacja ustawiona na miejsca siedzące. Nie rozumiem też, gdy ktoś próbuje dbać o higienę i przygotowuje jedzenie w rękawiczkach, a potem w tych samych rękawiczkach kasuje i wydaje gotówkę.
- Nie znoszę, gdy siadam do stołu zawalonego naczyniami po poprzednich klientach i przychodzi kelner, który je zabiera i szmatą wątpliwej świeżości przeciera stół. Tracę wtedy apetyt - dodaje Łukasz.
Inna mało przyjemna sprawa to obsługa paląca papierosy. Zwłaszcza widok szefa kuchni, który w fartuchu stoi na tyłach restauracji i zaciąga się dymem sprawia, że odechciewa się tam wejść. Od kelnera również nieraz wyczułam papierosy i jakoś apetyt siada... Za to zdaniem Michała, to zapachy z kuchni mogą popsuć radość z kolacji:

- Najgorsza jest nieskuteczna wentylacja, moim zdaniem dotyczy to 80 proc. lokali w Trójmieście, w szczególności obiektów starszych, przerabianych na gastronomię, gdzie nie da się zamontować odpowiednio silnych wyciągów.
Co nas denerwuje: inne

Oprócz wymienionych wyżej grzechów, "ankietowani" zwracali także uwagę na:
  • jakość obsługi, która jest zależna od wartości zamówienia (Magda);
  • brak możliwości zaparkowania pod restauracją lub chociaż w okolicy oraz ceny "niespodzianki": idziesz na rybę, która kosztuje np. 20zł/100g i nigdy nie wiesz, jaki rachunek zapłacisz, bo nie znasz końcowej wagi całej ryby (Łukasz);
  • rozbudowane, obce, infantylne, generalnie niezrozumiałe nazwy potraw z jednoczesnym brakiem listy choćby podstawowych składników (Mateusz);
  • zbyt mała liczba opcji wegańskich i złośliwość kelnerów, kiedy o takie pytam (Patryk);
  • kiepska muzyka na żywo. Złe jedzenie jestem w stanie znieść (przyzwyczaiłam się we własnej kuchni), ale złej muzyki już nie, dlatego w takiej sytuacji natychmiast proszę o rachunek i spadam (Ewa);
  • problemy ze zmianą w daniu, nawet minimalną; czemu nie mogę zamienić frytek na gotowane ziemniaki, skoro są w menu w innym daniu? (Iga);
  • obowiązkowe napiwki wliczane w cenę, najczęściej 10 proc. wartości zamówienia (Ewa).


A jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Opinie (400) ponad 10 zablokowanych

  • (3)

    Drogi Panie Łukaszu z wyżej wymienionego artykułu..
    DO BRUDNEGO STOLIKA PO POPRZEDNICH KLIENTACH SIĘ NIE SIADA!!
    TAK ROBI TYLKO TYPOWY JANUSZ A NIE KTOŚ KTO WIE JAK ZACHOWAĆ SIĘ W RESTAURACJI.
    Chocby ten stół stał tam z brudnymi talerza 10 minut to i tak stoimy i czekamy aż ktoś go posprząta.

    • 9 5

    • (2)

      lol, 10 minut aż leniwa studentka podejdzie i zbierze naczynia. wolę pójść gdzie indziej ;)

      • 5 1

      • Droga wolna (1)

        • 0 4

        • Słusznie

          Nie zliczę ile razy zwijałem się z lokalu po 10 minutach. Jeżeli na wstępie widzę, że przez 10 minut jesteśmy kompletnie niezauważalni dla obsługi, to od razu wybawiam ich z kłopotu obsługiwania mnie zmieniając lokal. Oszczędza czas, pieniądze i nerwy.

          • 5 0

  • ciągle tak

    Wiecie zamawiam zawsze w jednej restauracji pieczeń z indyka i surowke i pani która przyjmuje zamówienie choć podkreślam że tylko to, jestem po operacji jelit i żołądka, nie mogę na raz zjeść dania z masą ziemniaków. Zawsze jest tak niemiła, jest mi normalnie przykro.

    • 1 0

  • Brak ubrania służbowego

    Nie podoba mi się obsługa pracująca w swoim prywatnym ubraniu, nawet, gdy obsługuje sam właściciel, powinien mieć "mundurek" służbowy.

    • 2 2

  • Polacy mi przeszkadzają.

    • 4 0

  • (6)

    Ten artykuł niewiele wnosi. Chyba ze chodzi o ilość komentarzy pod tekstem. Moim zdaniem pod zarzutami fomowanymi przez zapytanych znajomych autorki powinien pojawić sie rzeczowy komentarz jakiegoś autorytetu z zakresu savoir-vivre albo też doświadczonego zawodowego kelnera/ki, restauratora itd. Kogoś kto zna się i moze rozwiać wątpliwości dotyczącle tego jak powinien zachowywać sie gość restauracji i jak wykonywać swoje obowiązki pracownik. W ten sposob mozna wyciągnąć jakąś nauke na przyszłość. Inaczej nie mozna potraktować tego artykułu poważnie a jedynie jako sposobu wyrażenia własnych i cudzych frustracji.

    • 7 4

    • (5)

      to chyba masz na myśli PRAWDZIWE restauracje, a nie jadłodajnie/bistra/kawiarnieitd. bo tam doświadczenia i znajomości savoir-vivre u kelnera się nie doczekasz.

      • 1 0

      • (4)

        Nawet jadłodajnie/bistra/kawiarnie przestrzegają w mniejszym lub większym stopniu pewnych zasad, w innym stopniu niż PRAWDZIWE (cokolwiek to znaczy, chyba raczej chodziło o DOBRE) restauracje, ale jednak. Oczywiście, że pracownicy każdego lokalu powinni być przeszkoleni w tej materii, ale czy jeśli nie są, to zwalnia to nas z właściwego zachowywania się? Od siebie trzeba wymagać tak samo jak od innych. A czasem naprawdę ręce opadają gdy widzi się zachowanie niektórych ludzi i w pewnym momencie w samoobronie przestaje się reagować, albo reagować odpowiednio. No i jest też ryzyko awantury ze strony klienta/gościa, który poczuje się urażony tym że pracownik go "poucza", mimo że ten stawał na głowie by jedynie delikatnie zwrócić uwagę na niestosowne zachwanie. Nie rozumiem też tego poczucia wyższości gościa nad pracownikiem, na takim personalnym poziomie. Jakby kelner był jakimś gorszym gatunkiem człowieka. A nigdy nie wiadomo czy frytek nie podaje Ci właśnie przyszły noblista albo autor przełomowego wynalazku który w ten sposób dorabiał sobie na studiach. Z resztą nawet jeśli nie, to czy to daje nam przyzwolenie na chamskie zachowanie? Kazdą pracę i człowieka trzeba szanować.

        • 0 1

        • (3)

          " A nigdy nie wiadomo czy frytek nie podaje Ci właśnie przyszły noblista albo autor przełomowego wynalazku który w ten sposób dorabiał sobie na studiach. "

          rzecz w tym, że klientów to kompletnie nie obchodzi, możesz być sobie przyszłym noblistą, jak i przyszłym menelem. ludzie przychodzą do knajp jeść i spotykać się we własnym gronie, do którego kelner nie należy. dla mnie ideałem jest kelner, który jest praktycznie niezauważalny - nie żartuje, nie ma miny jakbym mu babcię rozjechała hulajnogą, nie pyta, czy dobre i czy smakowało, nie skraca dystansu, umie przeprosić jak pomylił zamówienie a nie ma foszka, że ktoś mu zwrócił uwagę itd. czy to takie trudne?

          • 2 0

          • (2)

            Tak, bywa trudne, poniewaz kelner nie jest duchem świętym i czasami ciezko sie zorientować czego gość którego obsługuje potrzebuje w danym momencie. Szczególnie gdy gosc ten nie potrafi okazać tego w dyskretny pokazujący znajomość rzeczy sposob. Nie wiesz czy mruga Ciebie czy cos wpadlo mu w oko. Nie wiesz czy macha do znajomego który akurat wszedł, czy na Ciebie (chociaz nie powinien tego robić, tak samo jak pstrykac). Niektórzy robią sobie z tego zabawe i najpierw dają znaki a potem mówią ze sobie zartowali, albo ze sprawdzali nasza czujność. Niektórzy wpatruja sie wymownie, a jak sie podejdzie to gość mowi ze sie "tylko zapatrzyl na nogi". Nie wiesz czy trafisz na kogos kto oczekuje ze bedziesz skakac wokół niego cały czas, czy takich ktorzy będą na Ciebie fukac ze znowu podchodzisz. Nie jest to takie oczywiste i proste, radze kiedyś spróbować i przekonać sie na własnej skórze. A o tym kto wybiera prace kelnera wspominam nie bez powodu. Zgadzam sie ze nie wyksztalcenie powinno interesowac a poziom świadczonych usług, ale jakos dziwnym trafem najczęstszym komentarzem klienta w momencie jakiejś wpadki kelnera, jest kwestionowanie jego inteligencji. "Zapomniała o soku, nic dziwnego ze skończyła jako kelnerka", "Kim ona jest zeby zwracać mi uwagę, wynalazla lekarstwo na raka?" i wiele, wiele innych. Uważają ze maja przyzwolenie na takie komentarze bo w ich oczach kelner jest kimś gorszym, a sami jak sie potem okazuje, nie grzesza ani kultura, ani inteligencja, ani spektakularna karierą zawodowa. Goście sami niejednokrotnie skracają dystans mówiąc: "słoneczko", " niunia", "zlotko" "kochaniutka", a po alkoholu również bardziej wulgarne. I to jest ok? Bo klient nasz pan? Nie! Zasady profesjonalizmu, kultury i poszanowania powinny obowiązywać obie strony. Inaczej zabawa w restauracje nie ma sensu, lepiej zjeść w domu.

            • 0 3

            • (1)

              Trzeba umieć przepraszać, ale trzeba tez umieć przeprosiny przyjąć i nie wyżywać sie na i tak zestresowanym juz sytuacja kelnerze. Kelner nie powinien okazywać negatywnych emocji ale jest też człowiekiem i czasami ciezko jest je ukryć, nie sposób jest sie bez przerwy uśmiechać. Wszystko opiera sie na zasadzie wzajemności. Jesli jestes dobry dla drugiej osoby, on/ona bedzie taka dla Ciebie, nawet jesli ma gorszy dzien. Dobre nastawienie do sytuacji i zrozumienie to polowa sukcesu. Postawa roszczeniowa gwarantuje ze znajdziesz dziurę w całym nawet przy perfekcyjnej obsłudze.

              • 0 1

              • " Jesli jestes dobry dla drugiej osoby, on/ona bedzie taka dla Ciebie, nawet jesli ma gorszy dzien. Dobre nastawienie do sytuacji i zrozumienie to polowa sukcesu."
                właśnie, kelnerze, weź to sobie do serca.

                • 0 0

  • Stól zawalony brudnymi talerzami

    To nie siadaj przy stole zanim obsługa z niego nie posprząta!

    • 3 1

  • A mnie denerwuje jak siedzący prywatne stole klient ma na głowie czapkę. Zasady kultury mówią że nie jadą się w nakryciu głowy

    • 0 3

  • Księżniczki i księciunie!!! (1)

    To nie są czasy zamożnych rodów, żebyście oczekiwali serwisów jak na zamkach! Przychodzisz do restauracji z dzieckiem, to ucz go manier zamiast robić zdjęcia potraw by było co na fejsa wstawić w momencie gdy twoje dziecko ściąga obrus z całą zastawą stołową!
    Kolejna sprawa- gość wchodzący do restauracji, nie zasiądzie do stolika, póki kelner go nie powita, nie odniesie jego odzienia wierzchniego do szatni lub na wieszak i sam go nie zaprowadzi do stolika. Tylko typowy cebulak wpadnie do restauracji jak do speluny i czym prędzej siada do stolika bo nie daj Bóg jeszcze mu go zajmą! A potem stęka że brudne! Widziały gały gdzie siadały? To nie stękaj, tylko następnym razem cierpliwie poczekaj aż kelner posprząta i nie bądź przy tym burakiem.
    Czasy, gdy do kelnera miało się jakiś szacunek dawno odeszły w niepamięć i teraz kelner jest traktowany jak człowiek gorszego sortu- na każde pstryknięcie palca swojego pana musi być przygotowany bo jak nie to pan będzie zły. Więc nie dziwota, że i kelner sam zaczął tak traktować gości. Z kim przystajesz, taki się stajesz. Amen

    • 7 5

    • JANUSZ, KOWAL, CEBULA. Nie obrażając oczywiście nikogo z imienia, nazwiska ani żadnego warzywa. Buahaha

      • 0 0

  • Bo dzieciaków dziś nikt już nie wychowuje

    Zrobić sobie potrafi każdy Sebiks, ale potem wpoić jakieś wartości, nauczyć odrobiny kultury to już zbyt duża sztuka.

    • 6 0

  • Browar w Sopocie

    Byłam kilka razy i zawsze to samo: niemożność podziału Rachunku na kilka osób, „nie bo nie” , bardzo nieuprzejma pani kelnerka na J. oraz pan pianista grający tak głośno, że jakakolwiek rozmowa jest praktycznie niemożliwa.

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane