- 1 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (33 opinie)
- 2 Trójmiasto w przewodniku Michelin (73 opinie)
- 3 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 4 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 5 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (108 opinii)
- 6 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
Gdzie w Trójmieście zjeść: naleśniki
Testując naleśniki do tekstu z cyklu Gdzie w Trójmieście zjeść zmierzyłem się z czarnym naleśnikiem, naleśnikiem gryczanym, francuskim krepem i amerykańskim pankejkiem. Sprawdźcie, gdzie warto się wybrać. Przypominam, że ostatnio pisałem o sajgonkach, a za dwa tygodnie przetestuję dania z kaczki.
Przyznaję - zabrakło w tym przeglądzie naleśników, na których wychowały się całe pokolenia: zawijasów z dżemem i składanych z białym serem. Bez problemu dostaniecie je w barach mlecznych - zazwyczaj smakują jak domowe i kosztują niewielkie pieniądze. Niełatwo je jednak znaleźć w naleśnikarniach, gdzie naleśnik jest smażony nie na patelni, ale na specjalnych urządzeniach o znacznie szerszej średnicy. Dzięki temu placek jest duży, równomiernie wysmażony i można go składać w charakterystyczne kwadratowe koperty.
Numerem jeden wśród naleśnikowych lokali - przynajmniej pod względem popularności - jest w Trójmieście Manekin w Oliwie. W weekend znalezienie miejsca bez czekania w kolejce graniczy z cudem (rezerwacje nie są prowadzone). W tygodniu też łatwo nie jest - lokal zamienia się jadłodajnię dla studentów z pobliskiego UG. Plus tego taki, że obsługa jest przyzwyczajona do szybkiej pracy i naleśniki dostaniemy tutaj w kilka minut. Minus - jest gwarno, tłoczno, a kelnerzy dają sobie fory - stoły bywają nieuprzątnięte, zaangażowanie w kontakt z gościem ograniczone jest do minimum.
Manekinowe menu to kilkadziesiąt pozycji - jak w każdym tego typu miejscu zjemy wytrawnie i na słodko. Tutaj zamówić można jeszcze takie ciekawostki, jak m.in. czarne naleśniki (podobno czernione sepią z kałamarnicy, a nie barwnikami) czy naleśniki z mąki kukurydzianej. Czernidło na smak w żaden sposób nie wpływa - zapewnia jedynie efekty wizualne. Może i szkoda, bo naleśnik tajski (17,50 zł) ze smakami azjatyckimi niewiele ma wspólnego. Farsz to potrawka z kurczaka z marchewką, w której zgubiły się orzechy nerkowca. Ani to ostre, ani kwaskowate, ani słodkawe. Mdłe. Na ratunek przychodzi niezastąpiony sos czosnkowy - z nim wszystko da się przełknąć. Niestety w przypadku kukurydzianego z chorizo i migdałami (15,50 zł) nawet sos nie ratuje sprawy. Akurat farsz jest niezły - pikantny, z ciekawym posmakiem chrupiących płatków migdałowych i nutą sera (zamiast mozzarelli wolałbym np. bardziej wyraźny cheddar). Ciasto psuje efekt - placek z ciężkiej mąki kukurydzianej staje w gardle. Plus za to, że porcje są naprawdę spore i sycące. Ale lepiej zamówcie w Manekinie jakąś bezpieczną naleśnikową klasykę, zamiast eksperymentować.
Albo wybierzcie się do kameralnej knajpki Cuda Wianki przy Abrahama (w części "kantorowej") w Gdyni (druga lokalizacja znajduje się w Sopocie). To miejsce dla tych, którzy gustują w cichych i przytulnych wnętrzach. W karcie pozycji do wyboru nie brakuje - są nawet naleśniki zapiekane i naleśnikowe spaghetti. Ja wybieram naleśnik węgierski (17,90 zł) z kategorii "Nasza specjalność". To nic innego, jak zawinięte w naleśnikowe ciasto leczo z kiełbasą. Swoją drogą, bardzo dobre leczo, lekko pikantne oraz słodkie dzięki suszonym śliwkom. Choć w zestawie dostaję dwa sosy, są zbędne. Smak naleśnika broni się bez wspomagaczy.
Podobnie - i porządnie - wypada też naleśnik w Fanaberii przy deptaku prowadzącym do nowego budynku sopockiego dworca (lokal posiada również gdyński oddział). W środku jest stylowo i nowocześnie - miejsce sprawdzi się nawet na biznesowy lunch z klientem, obsługa (podobnie jak w Cuda Wiankach) robi swoje bez zastrzeżeń. Menu niczym specjalnym nie zaskakuje, ale nie tego oczekuję w takich miejscach. Naleśnik z koperkowym serkiem i wędzonym łososiem okazuje się lekką i delikatną przekąską (13,90 zł), do której nie można mieć żadnych zastrzeżeń.
Najlepsze naleśniki znajdziecie w A la francaise na Chmielnej. Wybierzcie się tam, jeśli szukacie czegoś ekstra, jeśli nudzą was już te wszechobecne nadzienia z kurczaka z kukurydzą czy szpinaku z fetą. I jeśli nie przeszkadza wam, że za naleśnik trzeba tu zapłacić ponad 20 zł. Wszystkie galettes - bo tak nazywają się bretońskie naleśniki - są tutaj przygotowywane z ekologicznej mąki gryczanej. Dzięki temu ciasto jest bardziej treściwe i wytrawne niż to z mąki pszennej. W Wiejskim (26 zł) pieprzna kaszanka rozpływa się w ustach. Do tego słodkie pieczone jabłko, boczek (wolałbym bardziej wysmażony i chrupiący) oraz emmentaler. Ser zapieczony jest w naleśniku, reszta składników to osobne dodatki. Pyszny lunch. Deser również, bo w A la francaise zjemy także francuski klasyk - leciutki, maślany krep Suzette z filecikami i sokiem z pomarańczy z dodatkiem Cointreau (17 zł). Naprawdę nie rozumiem, czemu ta porcja nie składa się z dwóch naleśników.
Na koniec naleśnikowa podróż do Ameryki, czyli pankejki we wrzeszczańskim Yummy. Jak to przy Wajdeloty - lokal jest mały i prosto urządzony, raczej niezbyt wygodnie, ale za to modnie, a karta jest krótka. Wytrawne pancakes od razu pomijam - tutaj musi być na słodko. W karcie brakuje mi ulubionego klasyka - puszystych pankejków z kawałkiem masła i syropem klonowym. Te z masłem orzechowym, malinową konfiturą i marshmallow dla fanów ekstremalnej słodkości będą jak znalazł (19 zł), ja pasuję. Bardziej mi smakowały pankejki z "autorskim" (cokolwiek to znaczy) musem truskawkowym i serkiem waniliowym (15 zł). Samym plackom (jeden oskrobałem z dodatków i sprawdziłem) brakuje czegoś w recepturze - może odrobiny cukru albo soli. Yummy jako miejsce na słodką przekąskę (albo kolorowe zdjęcie na Instagramie) wypada dobrze, ale głodni nie mają czego tutaj szukać - porcje są niewielkie i żołądek szybko o pankejkach zapomina.
A wy gdzie jedliście najlepsze naleśniki w Trójmieście? Czekam na wasze komentarze - piszcie, gdzie zjeść lepiej, inaczej, smaczniej czy taniej, a których miejsc unikać.
Miejsca
Opinie (89) 5 zablokowanych
-
2016-12-15 11:32
Fanaberia rzadzi przez lata!
Dobre, szybko podane a do tego tanie...
- 2 2
-
2016-12-15 07:52
(1)
W domu. Szpinak,feta,mozarella i sos pomidorowy. Troszkę czosnku i bazylii. Polecam.
- 12 2
-
2016-12-15 11:05
jakoś nie lubię połączenia szpinaku z sosem pomidorowym - wolę jakieś jogurtowe czy serowe.
- 5 1
-
2016-12-15 10:51
(1)
w Manekinie o.k. ale długo się czeka ..
- 4 7
-
2016-12-15 10:55
a najlepsza kawa jest w Żabce i krótko się czeka...
- 3 0
-
2016-12-15 10:36
znam kilka lepszych naleśnikarni w Trójmieście niż te wymienione w artykule (2)
ale widocznie kolejny artykuł sponsorowany
- 11 0
-
2016-12-15 10:46
Wymień.. (1)
- 0 1
-
2016-12-15 10:55
po co? żeby sałatki cebulowo-buraczanej nalazło?
sałatka niech zachwyca się paszą w Manekinie :)
- 3 4
-
2016-12-15 08:15
nie chcę się chwalić ale robię przepyszne naleśniki. (2)
Ważna jest konsystencja ciasta, nie może być zbyt gęste. A dodatki? He he co mam akurat w lodówce :)
- 24 1
-
2016-12-15 10:22
spoko, (1)
podaj adres, chętnie wpadnę na naleśnika
- 8 1
-
2016-12-15 10:42
z brzoskwinką ;)
- 4 4
-
2016-12-15 08:49
(3)
Restauratorzy największą przebitkę maja właśnie na daniach mącznych typu nalesniki. Koszt przygotowania to jakieś 2 zł wliczając dodatki jak farsz, a w cenniku 25 zł.
Najlepsze domowe nalesniki jadłem w barze mlecznym słonecznym: z jabłkiem albo twarogiem cena 4,50 zł- 21 2
-
2016-12-15 10:38
koszt przygotowania to też czas pracy kucharza
chętnie wpadnę do ciebie do domu na naleśniki za 2 zł brutto
nie zapomnij tylko przygotować kapci- 3 6
-
2016-12-15 10:08
No w przeciętnej knajpie z farszem wieloskładnikowym i sosami - cena dużego naleśnika waha się od 14 do 20 zł, nie ma co porównywać z jednoskładnikowymi małymi naleśnikami z baru mlecznego typu jabłko lub twaróg bo to zupełnie inne dania.
- 5 3
-
2016-12-15 09:14
Ja również
PYCHOTKA :)
- 6 1
-
2016-12-15 08:23
(1)
Powiem krótko - sam lubię co kilka dni wyjść na dobry obiad do restauracji, ale umówmy się - naleśniki to akurat taka potrawa, którą można przygotować we własnym domu w pół godziny, a efekt będzie lepszy niż w 95% restauracji. Chyba jedynie Manekin czasami nawiązuje do domowej jakości, ale jak mam tam jechać i czekać na naleśniki godzinę to naprawdę mi się odechciewa, bo 3x szybciej zrobię takie same, a nawet lepsze w domu. No i do tego nie każdemu odpowiada studencki gwar panujący w tym lokalu, w sumie to nie restauracja tylko taki bar.
- 38 10
-
2016-12-15 10:33
w Maneksie to są akurat najgorsze naleśniki
zwykła pasza dla plebsu
- 5 3
-
2016-12-15 09:38
Mi najbardziej smakuje jedzonko w Burger King.
- 6 8
-
2016-12-15 07:08
Za cenę jednego, w domu we troje się wszyscy najedzą i jeszcze zostanie.
- 40 4
-
2016-12-15 06:30
Beata TestSmaku musiala pomagac swoja subiektywna opinia?
- 7 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.