• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: Bangkok w Sopocie - blisko tajskiej kuchni

Agnieszka Haponiuk
11 kwietnia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Jedzenie w restauracji Bangkok jest najbliższe oryginalnemu tajskiemu street foodowi. Różnorodność zapachów i smaków przywodzi na myśl ruchliwe ulice wspomnianego miasta. Tutaj udało się odtworzyć wielowymiarowość klasycznej kuchni tajskiej. Jedzenie w restauracji Bangkok jest najbliższe oryginalnemu tajskiemu street foodowi. Różnorodność zapachów i smaków przywodzi na myśl ruchliwe ulice wspomnianego miasta. Tutaj udało się odtworzyć wielowymiarowość klasycznej kuchni tajskiej.

Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy Bangkok w Sopocie. W poprzednim odcinku jedliśmy w Maglu Towarzyskim w Małym Kacku, a za dwa tygodnie w środę ocenimy nową odsłonę Stacji Deluxe w Gdańsku - już tam byliśmy.



W Sopocie przy ul. Grunwaldzkiej 8-10 zobacz na mapie Sopotu, w miejscu dawnego Image, mieści się teraz Bangkok - thai food & bar Sopot. Bar szczyci się tym, że tajscy kucharze przyrządzają dania tak jak ich mamy i babcie, a więc poniekąd jest to kuchnia domowa i uliczna.

Lokal nie jest za duży. W wystroju gdzieniegdzie widać pozostałości po dawnej restauracji, m.in. lustro w złotej ramie i witraż na suficie. Oczywiście nie brakuje azjatyckich akcentów, jak chociażby egzotyczne liście czy reprodukcje z tajskimi krajobrazami, jednak wcale nie mi przeszkadza fakt, że wystrój jest bardziej europejski niż w stylu azjatyckim. Udało się tu zachować umiar.

Kolorystyka utrzymana jest w szarościach i bieli, zaś bar obity jest żółtymi deskami. Od wejścia po lewej stronie znajduje się podest z balustradami, gdzie ustawione są drewniane stoły z metalowymi nogami i pomalowane na szaro drewniane krzesła. Tym, co zwróciło moją uwagę jest piękny widok z okna, wprost na Łazienki Południowe i morze, który zapewne zniknie, gdy tylko drzewa się zazielenią.

Bangkok odwiedzam z dużą grupą znajomych w porze lunchu. Zastajemy pusty lokal, ale zanim zdążymy złożyć całe zamówienie, sala wypełnia się po brzegi.

  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
  • Restauracja Bangkok w Sopocie.
Karta jest bogata w najbardziej popularne potrawy kuchni tajskiej. Prawie każde z dań można zamówić w różnych wersjach - warzywnych, mięsnych (wołowina, kurczak, wieprzowina) czy z krewetkami. Moi współtowarzysze byli w Tajlandii i świetnie rozpoznają smaki ulicznej kuchni tajskiej.

Naszą kulinarną przygodę z Bangkokiem zaczynamy od zestawu lunchowego w cenie 25 zł, w którego w skład wchodziły zupa tom kha (można wybrać jedną z trzech opcji, a mianowicie z warzywami, kurczakiem lub wieprzowiną) i danie główne - khao pad (ryż smażony w woku z warzywami), który też można było wybrać w wersji wegetariańskiej, z kurczakiem albo wieprzowiną. Wybraliśmy tom kha z kurczakiem i khao pad z wieprzowiną.

Prócz lunchu z karty wybieramy dwie przystawki:

- świeże spring rollsy z warzywami z sosem mango i orzechowym (15 zł);
- skrzydełka w sosie ze słodkim chilli z limonką (17 zł).

Następnie zamawiamy zupę tom yum z krewetkami (20 zł) oraz dania główne:


- pad thai z kurczakiem (28 zł);
- zielone curry z krewetkami (32 zł);
- num tok z wołowiną i cebulą (39 zł).

Na deser:

- banany w cieście ze słodkim sosem karmelowym i gałką lodów waniliowych (14 zł);
- deser ryżowy mango (15 zł).

Na jedzenie trochę się czeka. Z jednej strony to minus, bo w końcu to ma być street food, ale z drugiej plus, bo wszystko jest przygotowywane na bieżąco. Najpierw dostajemy przystawki, a potem po kolei zamawiane dania, w tym lunch.

Jeśli chodzi o spring rollsy, to nie ma o czym mówić, to było nietrafione zamówienie. Może trzeba poczekać na świeże sezonowe warzywa? Dość ciekawy smak miały jedynie sosy.

Spring rolls z warzywami z sosem mango i orzechowym. Spring rolls z warzywami z sosem mango i orzechowym.
Za to skrzydełka w sosie słodkie chilli były genialne. Naprawdę pyszne. Chrupiące, o idealnej ostrości, z lekko kwaskowym limonkowym i umiarkowanie słodkim posmakiem. I jak na przystawkę była to całkiem spora porcja.

Tom kha to aksamitna zupa na bazie mleka kokosowego z kurczakiem. Jest dość łagodna w smaku, przyjemnie słodka i bardzo aromatyczna, z delikatnie wyczuwalną nutką liści limonki kaffir i galangalu.

Zupa tom kha z kurczakiem (można wybrać jedną z trzech opcji: z warzywami, kurczakiem lub wieprzowiną). Zupa tom kha z kurczakiem (można wybrać jedną z trzech opcji: z warzywami, kurczakiem lub wieprzowiną).
Khao pad z wieprzowiną to bardzo prosta potrawa, bo cóż odkrywczego może być w smażonym na woku ryżu? Był smaczny, również z subtelną nutą słodyczy, łagodny, bez charakterystycznej ostrości. Paski wieprzowiny nie najgorsze. To danie mnie jakoś specjalnie nie uwiodło, chociaż było dobre, ale za mało wyraziste w porównaniu z innymi potrawami.

Khao pad - ryż smażony w woku z warzywami (można wybrać opcję wegetariańską, z kurczakiem albo wieprzowiną). Khao pad - ryż smażony w woku z warzywami (można wybrać opcję wegetariańską, z kurczakiem albo wieprzowiną).
Tom yum z krewetkami to cudownie ostra zupa. Rozgrzewająca. Właściwa ilość cebuli, grzybów straw oraz sprężystych krewetek, a przede wszystkim zdecydowany i wyważony smak czerwonego curry sprawiły, że uznałam to yom yum za najlepsze, jakiego do tej pory miałam okazję skosztować w Trójmieście. Wyczuwalny był tu cały bukiet aromatów: czerwonego curry, liści kaffiru, trawy cytrynowej, imbiru, galangalu. Wszystkie smaki i aromaty były idealnie wyważone.

Zupa tom yum z krewetkami. Zupa tom yum z krewetkami.
Curry zielone było niezwykle aromatyczne i wielowymiarowe - smak nie był taki oczywisty. Składał się z kilku warstw, co kęs, to odkrywałam inny smak. Momentami zielone curry było słodkie i łagodne, by za chwilę zaskakiwać ostrością. Czasem przeważał słodki smak kokosa, a za chwilę świeżość trawy cytrynowej. Do tego różne struktury, jędrne krewetki i chrupiące warzywa. To było doskonałe zielone curry z głębią smaku. Ryż był podany w oddzielnej miseczce, ale zielone curry tak nas wciągnęło, że zapomnieliśmy o nim.

Zielone curry z krewetkami. Zielone curry z krewetkami.
Pad thai był taki, jaki powinien być. Świetna kombinacja smaków. Był tak pyszny, że w moim rankingu zdobył pierwsze miejsce w Trójmieście. Łączył w sobie słodki, kwaśny, ostry i słony smak z orzechową nutką. W tym daniu nie było żadnego zgrzytu, było idealne, dokładnie takie, jakie można zjeść na ulicy w Bangkoku.

Pad thai z kurczakiem. Pad thai z kurczakiem.
Num tok to kawałki soczystej wołowiny podany na czerwonej cebuli, chrupiącej prażonej białej cebulce z dodatkiem mięty i pieprzu. Niestety, prażona cebula była za słona, przypuszczam, że to wina zbyt dużej ilości sosu rybnego. Natomiast główny składnik tego dania, czyli mięso wołowe, było wyśmienitej jakości i pierwszorzędnie przyrządzone. Do tego oddzielnie podano ryż, który łagodził nieco przesoloną cebulkę. Mięta nadała wołowinie charakterystycznej świeżości.

Num tok z wołowiną i cebulą. Num tok z wołowiną i cebulą.
Oba desery były typowe dla Tajlandii. No, może za bardzo nie zasmakował mi banan w cieście, bo był ciężki, smażony na głębokim oleju, co było bardzo wyczuwalne w smaku. Lody waniliowe zastąpiłabym tu chętnie kokosowymi. Moim współtowarzyszom ten deser smakował.

Banany w cieście ze słodkim sosem karmelowym i gałką lodów waniliowych. Banany w cieście ze słodkim sosem karmelowym i gałką lodów waniliowych.
Ja natomiast najbardziej lubię cudnie sprężysty, delikatnie słodki ryż z mlekiem kokosowym (dodam, że to jest ta specjalna odmiana ryżu tajskiego do deserów) z soczystymi kawałkami mango i sosem. Lekki, orzeźwiający i pyszny deser.

Deser ryżowy mango. Deser ryżowy mango.
Jedzenie w Bangkok - thai food & bar jest najbliższe oryginalnemu tajskiemu street foodowi. Różnorodność zapachów i smaków przywodzi na myśl ruchliwe ulice wspomnianego miasta. Ciężko jest przenieść dania jeden do jednego, ale muszę przyznać, że tutaj udało się odtworzyć wielowymiarowość klasycznej kuchni tajskiej.

Są potrawy, przy których wpadam w zachwyt, jak zielone curry, a są też takie, których nie zamówiłabym po raz drugi
, np. spring rollsy, co nie zmienia faktu, że w ogólnej ocenie daję mocną piątkę. Podoba mi również wyczucie polskich "przyzwyczajeń" i podanie kolendry oddzielnie, a także nieprzesadzanie z ostrością, bo jak wiadomo, prawdziwa kuchnia tajska jest piekielnie ostra, a kolendra jest niemal w każdym daniu.

5.0/6   Ocena autora
+ Oceń

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Miejsca

Opinie (126) 7 zablokowanych

  • Komentarze na Trojmiescie to fenomen (12)

    Czytam regularnie „jemy na mieście” i zawiść ludzi w tych komentarzach jest znacznie większa niż gdziekolwiek indziej. Przejrzyjcie sobie komentarze pod praktycznie każdym wpisem z tej serii. Takiej ilości nienawiści, zawiłości i złej woli chyba nie ma nigdzie w internecie. Ludzie, skąd się to w was bierze?? Nie pamietam ani jednego komentarza, nigdzie „super, powiedzie się im”, albo cokolwiek z chociażby nutą dobrej woli. Zawsze tylko „dno, drogo (dla was cebule danie główne za 25 to cena przy której dostajecie zawału serca), nie wyjdzie im” (jakby Wam cokolwiek w życiu wyszło), a siedzicie w swoich marnych pracach, bo nigdy nikomu z was nie udało się nic osiągnąć, bo znacznie więcej wysiłku trzeba włożyć w ciężka prace, niż w hejt w internecie. Żal to czytać, sami znawcy. I jak ktokolwiek napisze coś co nie obrazi właścicieli restauracji albo innych ludzi, od razu lecą „łapki w dół”

    • 40 29

    • Poczytaj te o kierowcach, markach samochodów i rejestracjach

      To samo błoto i filc

      • 2 0

    • Ej po co te kłótnie

      Według mnie większość Polaków ma już przyzwyczajone kubki smakowe do pewnych potraw, jemy kuchnie międzynarodowe dopiero od niedawna. To jasne że mleko kokosowe czy jakieś zielone glony to nadal coś obcego w naszych organizmach. Np. ja lubię pierożki won ton, pewnie dlatego że składniki podobne do polskich uszek. Lubimy drób i wieprzowine - tego u nas multum. A gesina, baranina i wołowina to nadal odsetek jedzonego mięsa w Polsce, popatrzcie na ceny i dostępność w sklepach mięsnych. Każdy kraj robi potrawy sztandarowe z rzeczy powszechnie dostępnych i świeżych a nie drogich i mrożonych, a jeśli mam ochotę zjeść namiastkę coś egzotycznego bez podróżowania na drugi koniec świata to idę do jednej z knajp jak np ta w Sopocie.

      • 5 1

    • Najlepiej

      "zawiłości" ?

      • 2 2

    • Po to są właśnie komentarze z którymi i Ty się zapoznajesz i odpisujesz. Jest wybór a nie komuna.

      • 3 1

    • ale bzdury piszesz (6)

      najwyrazniej nie potrafisz zrozumiec ze nie jest 1998 rok, kiedy wystarczylo napisac artykul o nowej cukierni z pączkami a ludzie piali jak cudownie. moze nie Ty, ale duza czesc mieszkancow trojmiasta wyjezdza za granicę - w tym do azji - i coraz trudniej jest ich robic w balona! naprawde ludzie mają pojęcie, że jadło w sopocie jest droższe niż w mediolanie i berlinie, a jakość pozostawia wiele do życzenia i na pewno nie smakuje tak jak w kraju pochodzenia.

      wiec moze wyjmi glowe z talerza zupy tom kha i sie rozglądnij, bo najwyrazniej czytelnicy juz dawno to zrobili i doją z artykułów o tym jak to w łaziekach sopockich mozemy zjesc tajski streetfood, siedząc między straganem z muszelkami a stoiskiem z watą cukrową. troche obiektywizmu i przy okazji przekaż naczelnemu, że moda na autorytarne ocenianie dań przez redaktorów minie w momencie, kiedy czytelnicy będą mieli już własne rozeznanie i nie bądą potrzebowali wypocin pseudokrytyków, żeby zdecydować gdzie pójść na kolację.

      • 25 8

      • Nie (3)

        Bzdury?? Trzeba by być totalnie niemyślącymi człowiekiem, żeby myśleć że klimat tajskiej knajpy w Polsce będzie identyczny jak knajpy w Tajlandii. Jeśli byłbyś w Tajlandii, wiedziałbyś ze nigdy w życiu nie chciałbyś przeniesienia takiej budki do polski. Standardy są inne. „Streetfood” azjatycki to buda na ulicy, gorsza niż nasz kebab na przedmieściach, brudna, wszędzie plastik. I ludzie jedzą głównie „w chodzie” albo wchodzą do takiej budy. I to ma klimat. Przenieś to do Sopotu to restauracja splajtuje w pierwszym tygodniu, bo w Europie się tak nie je. Trzeba pojsc na kompromis. Wzięli kucharzy z Tajlandii, przenieśli jedzenie, ściagają produkty z Tajlandii i robią to co się da. I odnosząc się do komentarza - nie trzeba się zachowycac nad każdym miejscem, ale chyba jest w tym coś, ze na profilach części z recenzowanych knajp są same mega dobre opinie, a na Trojmiescie.pl - zawsze obrażanie

        • 11 9

        • widze nie zwalniasz tempa i nieswiadomie pchasz się w maliny (2)

          może więc wezmiemy przyklad z czechów? otóż w takiej kapuścianej Pradze głównie podaje się kuchnię czeską, tajskiego streetfoodu jest jak na lekarstwo. w tych czeskich restauracjach są TLUMY! zarówno lokalesów jak i turystów. bo czesi nie mają kompleksów, kochają swoją kuchnię i mają w nosie tajski streetfood. uważają że znają się na: piwie, golonce, knedlo-vepro-zelo, bramborowych kluskach i tym się wlasnie zajmują i sprzedają to w takich cenach, że stać naprawdę kazdego.

          moze czytelnikom trojmiasta potrzeba po prostu uczciwosci? może nie chcą placic 100zl za dwa mikrodania, których cena jest uzasadniona tym, że mrożone krewetki są drogie? może chętnie zjedliby ten januszowe gołąbki, gdyby ktoś ich po prostu nie próbował czarować? ale pewnie taka opcja dla ciebie nie wchodzi w grę, bo jak ktoś nie lubi płacić 65zl ze 4 krewetki (65zl to cena kilograma krewetek dla restauracji), to oznacza tylko, że jest pełen NIENAWISCI :) troche dystansu pani redaktor

          dodam że ostatnio byl art o jakim Maglu czy innej Pralni, gdzie schabowy kosztował 40zl. tez ludzie pisali ze skandal, że powinien byc raczej za 18 albo 21. i co? też hejterzy tak? litosci

          • 14 3

          • Kłamstwo (1)

            Sprawdziłem, bo widzę ze jest tu jakaś próba manipulacji. Samych restauracji tajskich w Pradze jest 38. Nie mówię już o innych azjatyckich, których jest dużo więcej. Nie gadaj tu głupot ze gotują tylko regionalnie bo to kłamstwo albo niewiedza. W Sopocie tez jest mnóstwo miejsc gdzie zjesz rybę, ale to nie oznacza ze trzeba zamykać się na nowe. Kucharze z Tajlandii mogą gotować tak samo dobre dania w Sopocie i tak samo dobre w Tajlandii. Moja żona ugotowalaby takiego samego schabowego gdyby wyjechała za granice

            • 5 5

            • stary o czym ty mowisz

              jak juz powolujesz sie na cyfry z tripadvisor to chociaz umiej je zinterpretowac! dane ponizej:

              Praga: łacznie azjatyckie + regionalna = 2137 lokali, z czego azjatyckie stanowią 12% oferty (1878 kuchni czeskich)
              Sopot: łącznie oba segmenty = 101 lokali, z czego 30% egzotyki (71 kuchni polskich)

              ALE do tego dochodzi faktycznie pewna manipulacja: w Pradze pod hasłem kuchnia czeska kryją się knedle. W Polsce - kryje sie to, że właściciel jest Polakiem, bo w menu NIGDZIE (albo prawie nigdzie) nie znajdziesz gołąbków i bigosu, zamiast tego krewetki, padthai, zupa limonkowa, miecznnik w sosie z tamaryndowca. więc biorąc pod uwagę kryterium autentycznosci menu, wyniki byłyby prawdopodobnie druzgocące. no ale co ty o tym mozesz wiedziec, bo znasz sie na tym rynku jak polski restaurator na tajskim streetfoodzie

              • 10 1

      • tak, to prawda

        To, że ktoś był raz w Bangkoku czy w innej części Azji nie czyni go znawcą kuchni... No ale Janusze i Grażyny w opcji all inclusive faktycznie są w stanie rozpoznać smak cebuli w każdym zakątku świata.

        • 3 6

      • piękne podsumowanie.

        • 13 2

    • Pad thai

      Najlepszy pad thai w trojmiescie!

      • 2 6

  • Na fejsie mają prawie samych super zadowolonych ( ocena 4.9)
    Ja byłam i jadłam, wiec się wypowiem.jedzenie super, obsługa tez, pad thai genialny, zielone curry to mój faworyt , dla moich dzieciaków tez fajnie dopasowali dania, chociaż czasem są marudne to tutaj faktycznie wsunęły wszystko,

    • 2 11

  • polecam (1)

    do bangkoku chodze na lunche prawie codziennie i moge polecic bez obaw. co do cen - przeciez to zrozumiale ze jemy w takich miejscach na ktore nas stac. nigdy nie napisalabym ze któras restauracja jest ZA droga. nie ma czegos takiego. jak Cie stac to kupujesz homara za 300 zl za porcje w najdrozszej knajpie, a jak Cie nie stac to kupujesz sajgonki z biedronki, ktore tez moga być dobre. nie oceniajmy, nie brakuje ludzi ktorych stac, o czym swiadczą naprawde drogie restauracje, które stoją latami. bangkok nie jest drogi ale już widac ze odniesie sukces bo zawsze kiedy tam jestem, nawet w tygodniu knajpa jest pełna

    • 12 11

    • Anka...
      W jakiej branży robisz?

      • 4 1

  • ale kit (11)

    jezu.... kazdy kto byl w tajlandii czy w japonii powie to samo: NIE MA w pl takiej kuchni. po prostu nie ma. odwzoeowanie smakow streetfood? najwieksza sciema swiata. nie ten smak, nie ten klimat. restauracja sopocka a'la azja. przepraszam ale pani redaktor - nie wystarczy ogladac azja express zeby byc znawca tej kuchni

    • 74 5

    • i co z tego?

      to w polsce mozna jesc tylko polsie jedzenie? a nie moge se zjesc ,tajskiego' ? jasne ze nie bedzie takie jak oryginal, ale co z tego, mam odrazu kupowac wycieczke do tajlandii zeby zjesc cos innego? ludzie nie popadajcie w paranoje :)

      • 7 0

    • byłem w Tajlandii

      5 razy i to polskie jedzenie z dalekiego wschodu to jakaś pomyłka. Może to wina produktów A może tych pseudo tajskich kucharzy.

      • 8 0

    • Niestety

      Ze streetfoodem z Tajlandii to wspólne są tylko nazwy potraw...

      • 4 0

    • dlaczego nie allahu albo mahmomecie albo mojżeszu albo buddo albo marksie albo... (3)

      • 1 4

      • bo jestem katolikiem i poważam jedynie pana jezusa (2)

        • 4 1

        • to przypomnij sobie przykazania (1)

          • 1 4

          • to mnie było wzywanie jezusa nadaremno

            przy tych artykułach uratować portal moze jedynie boska interwencja

            • 9 0

    • Nie oglądam Azji Express ale znam osoby co znają osoby które były w Azji więc jakieś pojęcie mam!

      • 2 2

    • ależ wyraźnie jest napisane, że tu jest blisko

      tajskiej kuchni, a nie jeden do jednego.

      • 7 0

    • (1)

      no to pojechales pani znawczyni. zaraz bedzie kasowanie komentarza

      • 24 0

      • albo strzeli focha i i nie będzie więcej "recenzji"

        • 15 0

  • Dawałem im dwa razy szansę (2)

    Przykro mi to pisać ale mi i mojej towarzyszce zupełnie nie smakowało a już w tym klimacie trochę siedzimy.
    Życzę im powodzenia i przekonajcie się sami, ostrzegam tylko że to trochę kosztuje jak się idzie na full wypas.

    • 13 4

    • Taaa
      Towarzyszce
      A pewnie z chlopakiem byłeś... lub sam

      • 0 6

    • kolejny hejter

      co za kraj, zenada

      • 0 9

  • Byłem tam miesiąc temu. (6)

    Zupy tom yum i tom kha to były największe porażki. Jak można podać zupę prawie 500ml, w której praktycznie nic nie pływa? Takie zupiny to powinny mieć maks 200ml, żeby móc cieszyć się też innymi daniami. Jak bym chciał się napić mleka kokosowego to bym się w domu napił.
    Nie wiem jak inne dania, bo jedliśmy curry i pad thai. Mocno przeciętne. Niemniej znajdą się tacy, co stwierdzą, że ą ę, tylko kija do pupy brakuje. No ale to Sopot.

    • 61 16

    • Wizle (2)

      wszędzie piszecie ze porcje małe, tutaj porcje duze i nadal ból d*py

      • 9 16

      • Na wieczny ból pupy pomaga papryczka czili. (1)

        Polecam wpisać w jutuba Carolina Reaper challenge.

        • 6 4

        • Jakbym był w gimnazjum to pewnie ogladalbym czelendze

          • 7 1

    • to siedz i pij mleko kokosowe w domu

      czego spodziewalaes sie po sopocie, mega przycinka za syf = sopot

      • 2 5

    • też byłem. (1)

      też jakoś miesiąc temu. Potwierdzam powyższe.
      Ocena 5/6 nieco za wysoko. max 4.

      Generlanie ok, duzy wybór. szybko, zjadliwie.
      ale pupe urywa jedynie w drodze do domu.

      trochę za drogo. troche za długo czekałem na rachunek (pomimo próśb). są lepsze.

      • 12 3

      • taniej wychodzi wyjazd do Tajlandii

        Na 10dni niż jedzenie w Sopocie hehe

        • 16 0

  • Bangkok w Sopocie

    A Sopot w Bangkoku :)

    • 4 2

  • Byłam raz i więcej nie pójdę. (3)

    W Tajlandii w barze ulicznym też trzeba tak długo czekać i są takie wysokie ceny?

    • 46 13

    • (2)

      jak mozesz to porownywac? bieda jada w biedronce, a nie w restauracjach tak poza tym.

      • 5 9

      • a restauracja to gdzie niby produkty kupuje? (1)

        W ogóle beka z tymi restauracjami.
        Wyskakują jak grzyby po deszczu i równie szybko znikają.
        U nas nie ma zwyczaju jedzenia na mieście. Za drogo, za długo,za daleko, ponadto jak ktoś już ma kasę to najczęściej nie ma czasu (bo przecież ma pieniądze bo duzo pracuje)
        Mi się marzą takie bary jak w Hiszpanii...Wchodzisz, siadasz na hokerze, zamawiasz szybkie smaczne danie i idziesz dalej.
        A u nas to albo kebabownie (też swoją drogą do d.py) albo wchodzisz i czekasz godzinę na zamówienie

        • 19 1

        • mam szczęście , że potrafię

          Zrobić te dania w domu.

          • 8 2

  • Brakuje grilowanej baraniny wszedzie tylko kurczak i wieprzowina (suchar) + extremalnie droga wołowina

    • 8 1

  • Gdybym zjadł to co pani to by mi urwało wydech.

    • 9 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane