- 1 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (38 opinii)
- 2 Trójmiasto w przewodniku Michelin (74 opinie)
- 3 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 4 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 5 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (109 opinii)
Jemy na mieście: Jaffa - nie bójmy się przypraw
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy restaurację Jaffa w Gdańsku. Poprzednio byliśmy w gdyńskiej Muszli, która okazała się miejscem z potencjałem. Za dwa tygodnie opiszemy sopocką burgerownię Fresh Gordon - już tam byliśmy.
Jaffa eat & drink to stosunkowo nowe miejsce na kulinarnej mapie Trójmiasta. Lokal mieści się w Garnizonie przy ul. Żołnierzy Wyklętych 13/4, wjazd od strony ul. Słowackiego.
Lokal serwuje dania inspirowane kuchnią izraelską. Wnętrze restauracji jest długie i wąskie, niczym kolejowy wagon o minimalistycznym wystroju. Jedynymi ozdobami są kolorowe fotografie na oliwkowych ścianach, które przedstawiają krajobrazy i uliczne życie Izraela. Kolorowym akcentem jest również żółta pluszowa kanapa. Z sufitu na długich kablach zwisają ozdobne lampy, w bliskowschodnim stylu. Przy samym wejściu umiejscowiony jest nieduży miedziany bar.
Do Jaffy wybieram się w dniu powszednim, w porze lunchu wraz z koleżankami - wielbicielkami aromatycznej kuchni bliskowschodniej. W menu znalazłyśmy duży wybór śniadań oraz przystawek, a także niemało dań głównych.
Po długim namyśle decydujemy się na następujące dania:
- przystawka: pasty izraelskie, czyli trzy pasty do wyboru (hummusy, pasty warzywne), pieczywo, sałatka izraelska (17 zł);
- przystawka: latkesy - trzy placki izraelskie z pasternaku i ziemniaków, labneh, szczypior, confit z pomidorów, chrust z pasternaku, czarnuszka, harissa (18 zł);
- pikantna zupa z freekeh (zielone ziarno pszenicy), klopsiki wołowo-jagnięce, cebula, czosnek, marchew, seler, kolendra, fenkuł, chili, harissa (19 zł).
Z karty dań głównych mięsnych i wegetariańskich wybrałyśmy:
- kibeh - smażona jagnięcina, placek z bulguru, ogórek z jogurtu i ziołami (41 zł);
- izraelski kalafior - pieczony kalafior, zielony sos tahini z nasionami, sałatka warzywna, wędzone tofu (26 zł).
Deser:
- daktylowy sernik (12 zł).
Na pierwszy ogień idą przystawki. W zestawie past izraelskich znalazł się hummus naturalny, pomidorowy i dyniowy. Niestety pasty zostały przygotowane pod polskie podniebienie, były mało wyraziste, nieco mdłe i w zasadzie niewiele się między sobą różniły w smaku. Szkoda.
Latkesy to nic innego jak placki ziemniaczane, które w naszej polskiej kuchni wzięły się właśnie z kuchni żydowskiej. Muszę przyznać, że były przyjemnie chrupiące i dobrze smakowały z ostrą pastą pomidorowo-paprykową, której pikantność łagodził delikatny serek jogurtowy (labneh). Prosta i smaczna przystawka.
Zupa nie była tak pikantna jak oczekiwałam i jak zapowiadano w karcie. Smakowała jak domowa pomidorowa u mamy, tyle że zamiast ryżu lub makaronu miała dodaną zieloną pszenicę (freekeh). Zabrakło mi tu mocnych bliskowschodnich przypraw. Mięsne klopsiki poprawne, delikatne i przyjemne w smaku.
Kibeh (w oryg. kibbeh) w oryginalnej wersji to najczęściej smażone krokiety w kształcie kulki lub wrzeciona z kaszy bulgur i jagnięciny. W Jaffie dostałam nieco inną wersję, a mianowicie placek z kaszy bulgur, a na nim usmażoną mieloną jagnięcinę. Z wyglądu to danie było mało apetyczne i również nie powalało smakiem. Placek z kaszy bulgur był tłusty i niedoprawiony. Jagnięcina o intensywnym charakterystycznym posmaku była odrobinę za sucha, ale nie była najgorsza. Lekkości tłustemu "kibehowi" nadały świeże ogórki z jogurtem i miętą. To kolejne danie, w którym zabrakło przypraw.
Za to pieczony kalafior udał się znakomicie. Był dobrze doprawiony i niezwykle smaczny, w połączeniu z zielonym sosem tahini i wędzonym tofu tworzył naprawdę pyszne danie. Całkiem dobra, mimo wyczuwalnego posmaku Maggi, okazała się izraelska sałatka, którą w Izraelu nazywają sałatką arabską. Składają się na nią bardzo drobno pokrojone ogórki i pomidory z dodatkiem pietruszki lub kolendry, czosnku i oliwy.
Sernik daktylowy na czekoladowym spodzie był smakowity, aksamitny, z delikatną nutą daktyli i wyważoną słodyczą. Doskonale komponował się z mocną czarną kawą.
Podsumowanie: kuchnia izraelska łączy w sobie elementy kuchni arabskiej, tureckiej i śródziemnomorskiej, a więc jest bogata w różne aromaty i smaki. Niestety, tych aromatów i wyrazistości zdecydowanie zabrakło w Jaffie. Z żalem wystawiam ocenę dobrą, ale z minusem, z nadzieją, że szef kuchni przestanie bać się przypraw i doda nieco więcej smaku oraz aromatu serwowanym potrawom. Wtedy będzie idealnie. Trzymam za Jaffę kciuki i wierzę, że wrócę tam za jakiś czas i skosztuję prawdziwej kuchni izraelskiej.
O autorze
Miejsca
-
Jaffa Gdańsk, Juliusza Słowackiego 13/4
Opinie (78) ponad 20 zablokowanych
-
2020-01-02 08:05
(1)
Oryginalny hummus izraelski nigdy nie jest pikantny, pani znawczynio
- 16 2
-
2020-01-02 13:08
Dokładnie
Byłem w Izraelu i można powiedzieć że humus jest mdły, natomiast każdy sobie indywidualnie podkręca smak. Może być pasta paprykowa, bakłazanowa. W sklepach można swobodnie kupić takie zestawy.
- 7 0
-
2020-01-01 22:25
Najważniejsze (5)
że do kalafiora dorzucili wędzone tofu :) , tofu podstawą kuchni izraelskiej i może zabrakło tylko pędów bambusa i szpinaku wodnego ;)
- 19 5
-
2020-01-01 22:55
(4)
A co jest podstawą kuchni izraelskiej jak oni mają kuchnię z połowy świata;). Nie myl izraelskiej z żydowską tak ja każdy na tym forum. Izraelska to ta co jest w Izraelu.
- 6 1
-
2020-01-02 08:27
(3)
a w Izraelu od wieków jedzą tofu? ;)
- 5 0
-
2020-01-02 10:15
(1)
A Izrael jest od...?
- 0 1
-
2020-01-02 12:41
od 1949 r naszej ery, ukradli tożsamość Judei, opluli jej imię postawili na dom Izraela, który nigdy w Ziemii Świętej nie rządził! Judejczycy nie cierpią tej nazwy
- 2 2
-
2020-01-02 08:50
Jasne, tofu i placki ziemniaczane, te ostatnie jeszcze przed Inkami.
- 4 0
-
2020-01-01 19:10
(3)
A skąd u Autorki wiedza, dotycząca żydowskiego pochodzenia placków ziemniaczanych???
Ziemniaki jak i wiele innych warzyw czy owoców pochodzących z Nowego Świata pojawiły się w Europie dopiero w XVI wieku a i tak do końca wieku XVIII uchodziły za ekstrawaganckie rośliny ozdobne i dopiero pod koniec I poł. XIX wieku zaczęto traktować jej jako pokarm.
Co do żydowskich potraw w takiej Polsce, to są one jedynie kwintesencją kuchni regionalnych polskich, rusińskich, litewskich, żmudzkich, siedmiogrodzkich itd, itp.
Wynikało to z faktu,że Żydzi mieli znaczący udział w tworzeniu karczm, gościńców itp lokali karmiących złaknionych podróżnych. Tak więc tworzyli kuchnię będącą kwintesencją lokalnych wytworów kulinarnych i opartych o lokalne składniki, co najwyżej okraszane przyprawami i korzeniami sprowadzanymi z egzotycznych krajów, co zresztą było domeną także innych kuchni.
Tak więc bym się zapytał raz jeszcze, skąd wziął się u Autorki ten wpis???- 21 7
-
2020-01-02 10:18
Gościniec to droga, trakt, nie karczma (1)
- 4 4
-
2020-01-02 12:40
może być droga, może być zajazd, restauracja więc nie czepiałbym się tego
- 1 0
-
2020-01-02 08:51
Autorka w każdej swej notce rąbnie jakiegoś byka, więc spoko, nierozgarnięci i tak to łykają.
- 9 0
-
2020-01-02 09:58
Zgadzam się
Byłem i się rozczarowałem małą ilością przypraw.
- 5 5
-
2020-01-01 19:03
(2)
Nie prawdą jest, ż placki ziemniaczane pochodzą od latkes. Ich rodowód jest taki sam i w tym samym czasie zagościły zarówno na polskich stołach jak i na stołach polskich Żydów. Samo słowo latkes pochodzi od zniekształconego olada, oladka.
- 14 2
-
2020-01-01 20:05
(1)
Też tak podejrzewam. Zapytam jednak co to jest ta "olada", czy "oladka"? Bo wujek Google o niczym takim nie słyszał w kontekście środkowoeuropejskim.
- 2 0
-
2020-01-02 07:44
Oladya, olada - małe naleśniki, placuszki znane w Rosji i na Ukrainie.
- 3 0
-
2020-01-02 00:27
(1)
Byłem w Izraelu ale tam takich dań jeszcze nie znają
- 13 5
-
2020-01-02 07:34
Tak, tak
W d*pi. byłeś g*wn. widziałeś.
- 3 2
-
2020-01-02 04:21
Nie bójmy się przypraw
Potem klopoty ze zdrowiem .
Zbyt duża ilość przypraw obciąża wątrobę.- 6 8
-
2020-01-01 11:55
To wyjątkowo kiepski standard w polskich knajpach, które serwują kuchnię bliskowschodnią. (1)
Dobrego przyprawienia ze świecą szukać, a wszak tamtejsze jedzenie przyprawami stoi.
- 24 8
-
2020-01-02 02:03
Spróbuj Nie/mięsny na ul. Jaskółczej
- 6 1
-
2020-01-02 00:13
Zawracanie czterech liter z taką kuchnią
- 5 4
-
2020-01-01 07:05
Stać mnie na jedzenie w domu. (3)
- 38 39
-
2020-01-01 21:25
zgadza się, drogo
- 2 0
-
2020-01-01 15:13
No to jedz w domu i nie zawracaj gitary
- 12 6
-
2020-01-01 12:13
burżuj!
- 13 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.