- 1 Nowe lokale: od Marrakeszu po homary (38 opinii)
- 2 Trójmiasto w przewodniku Michelin (72 opinie)
- 3 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 4 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
- 5 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (72 opinie)
- 6 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (109 opinii)
Jemy na mieście: No.5 - udany powrót w nowej odsłonie
Sopocki klub "piątka" w złotych latach 90. był miejscem kultowym. Jakiś czas temu No.5 wrócił w to samo miejsce, ale w zupełnie innej odsłonie - jako multitap z szeroką selekcją rzemieślniczych piw i jedzeniem w stylu tex-mex, które postanowiłam przetestować. Ostatnio w cyklu "Jemy na mieście" oceniłam kebabownię Zmiana na Morenie.
Do No.5 w Sopocie wpadam ze znajomymi w pewne sobotnie południe, przede wszystkim po to, by sprawdzić jedzenie, które serwują, a które jest zachwalane "na mieście". Trafiłam na moment, gdy restauracja była dość pusta, ale na wielu stołach stały tabliczki z rezerwacją, więc widać było, że No 5. szykuje się na gości.
Lokal jest spory, podłużny i wąski. Sercem industrialnego wnętrza jest niemal 20-metrowy bar wykonany z betonu i stalowej blachy. Na podłodze ciemne drewno i jasne lastriko. Stalowe konstrukcje pomalowano na ciemny turkus. W przestrzeni wydzielono dwie strefy - bliżej wejścia, dzienną, kawiarnianą z kolorowymi fotelami i kanapami oraz niskimi stolikami. Natomiast za barem, w dalszej części lokalu znajduje się strefa wieczorna z wysokimi stołami, krzesłami oraz wydzieloną niewielką sceną. Powtarzającym się motywem we wnętrzu jest geometryczny wzór koła wpisanego w kwadrat, który widoczny jest m.in. w przepierzeniach wykonanych z ciętych pustaków ceramicznych, a także ceramiczne figury geometryczne umieszczone na jednej ze ścian.
Karta obfituje w dania nawiązujące do kuchni amerykańsko-meksykańskiej z dość zaskakującymi połączeniami i, jak zapewnia właściciel, wykonane są od początku do końca na miejscu, bez użycia półproduktów.
Zamawiamy:
- frytki z ziołami - wędzony czosnek, parmezan w połączeniu z oregano, rozmarynem oraz
tymiankiem (34 zł); - orzechową quesadillę z owocem jackfruit (43 zł);
- fugly burgera - kaszubska wołowina, sałata, pomidor, czerwona cebula, pikle, piwny ketchup i majonez z dodatkiem tortilla chips (45 zł);
- tacos chipotle chicken - salsa roja, dwie tortille z szarpanym, duszonym w piwie, chipotle i przyprawach kurczakiem z piklowaną czerwoną cebulką, guacamole, kolendrą i śmietaną (49 zł);
- buffalo wings - smażone skrzydełka kurczaka w ostro-maślanym sosie buffalo z dipem z pleśniowego sera (45 zł).
Nie sądziłam, że tak dobrze mogą smakować frytki. To było pudełko dobrze wysmażonych, z wędzoną nutą czosnku i ziołowego parmezanu frytek. Świetna bomba kalorii i smaku.
Wegańska quesadilla z owocem jackfruit całkiem nas uwiodła. Mocno wyczuwalny orzechowy smak mieszał się ze słodko-kwaśną nutą i pikantnym zakończeniem, które zostawało na języku. A to wszystko w ciepłej, chrupiącej tortilli. Jakże proste, a zarazem fenomenalne połączenie smaków. To dla mnie zdecydowanie danie numer jeden.
Fugly burger swoją nazwę wziął z języka angielskiego, a dokładnie od f@#*ing ugly, czyli najprościej rzecz ujmując - burger nie prezentuje się najlepiej pod względem wizualnym. Faktycznie, pierwsze wrażenie nie było najlepsze, bo oto w drewnianym pudełku otrzymałam sporą płaską bułkę z kotletem w środku, jednak już po pierwszym kęsie okazało się, że to może i nie najładniejszy burger w mieście, ale bardzo smaczny.
Po pierwsze dobra bułka, lekko chrupiąca z zewnątrz i miękka w środku. Po drugie mięso idealnie wysmażone, bardzo soczyste i świetne jakościowo, co czuć i w konsystencji i smaku. Po trzecie świeże warzywa i pikle. Całość dopełnia kapitalny piwny ketchup i domowy majonez. Nic tu więcej nie potrzeba, aby zjeść smakowitego burgera. Tortilla chips okazały się tu zbędnym dodatkiem.
Co do tacos mam tylko jedną uwagę, a mianowicie nie smakowała mi gumowata, bo niepodpieczona tortilla, ale to tylko małe niedociągnięcie, bo jej wypełnienie było wyśmienite. Genialnie przyrządzone mięso z kurczaka, mięciutkie, z przyjemnym, subtelnym dymnym i piwnym posmakiem. Słodko-kwaśne pikle z cebulki też dobrze się tutaj wpasowały, podobnie jak śmietana i maślane guacamole.
Skrzydełka buffalo były pierwszorzędne, aromatyczne, soczyste i diabelsko ostre. Chociaż z początku wydają się łagodne, to dopiero po chwili rozchodzi się piekielna ostrość, którą łagodzi delikatny sos z pleśniowego sera. Skrzydełka Buffalo bardzo przypadły do gustu mojemu koledze i koleżance bardzo rzadko jedzącej mięso, która jedno uszczknęła na spróbowanie.
Podsumowanie: Multitap No.5 to miejsce w sam raz dla miłośników piwa jak i wielbicieli kuchni tex-mex, ale w nietuzinkowej, autorskiej odsłonie. Ceny są wysokie, ale obawiam się, że w obecnych czasach to już będzie norma... Każde danie czymś zaskakuje, a to dodatkiem, a to połączeniem aromatów i smaków. Czuć tutaj nieszablonowe podejście do kulinarnej klasyki. No. 5 to miejsce na długie spotkania z przyjaciółmi. A zatem piątka (z małym minusem) dla "piątki".
O autorze
Miejsca
Opinie (105) ponad 10 zablokowanych
-
2022-10-14 11:34
Frytki 34 ziko? Biere od razu 2 porcje !
Pytanie, kto napedza inflacje? No własnie widzimy kto.
- 35 0
-
2022-10-14 11:44
(1)
Autentyczne lokale typu Elita , Sherlock padają a zostają nadęte w formie substytuty, przechodzę obok często ale omijam to miejsce szerokim łukiem, często lokal swiec pustkami ale jak kto lubi
- 25 1
-
2022-10-14 12:22
Nic nie padło. To miasto nie przedłużyło dzierżawy. Potrzebny jest setny hostel i możliwosć przytulenia kanapki pod stołem od dewelopera.
- 13 0
-
2022-10-14 12:00
Pani recenzentko!
Pustki w tym lokalu to standard, przechodzę obok niemal codziennie w porach popołudniowo- wieczornych i siedzą tam co najwyżej pojedyncze osoby. Patrząc na skandynawskie ceny - trudno się temu dziwić.
- 32 0
-
2022-10-14 12:00
(1)
Cztery skrzydełka z kurczaka z sosikiem za 45pln to jest chyba największa przebitka z jaką się w gastronomii spotkałem.
- 28 0
-
2022-10-14 12:59
O, to nie byles w lokalu gdzie nie takie sztuczki sie działy
- 10 0
-
2022-10-14 12:04
Piwko za ponad 30 zł, jakie by nie było, to przesada.
- 25 0
-
2022-10-14 12:26
Mając wypłatę polską i możliwość wyłącznie stołowania się w tym miejscu, można otrzeć się o śmierć głodową. Pani się zastanowi, co Pani promuje.
- 26 1
-
2022-10-14 12:36
(2)
To taki lokal, idealny do tego, aby Sebastian ze świeżo poznaną na Monciaku Sandrą zareklamował objętość swojego portfela, na parę godzin przed niespodziewanym nabyciem praw do partycypacji w programie 500+.
- 38 1
-
2022-10-14 15:00
Hehehe
Dobrze ujęte!
- 7 0
-
2022-10-15 07:23
Prawo do baby oa 500+ dostajesz w chwili narodzin swojego dziecka
Nie w trakcie jego produkcji '')
- 1 0
-
2022-10-14 13:05
Fajny ten lokal, taki pusty....
- 22 0
-
2022-10-14 13:13
Szkoda Royal Clubu
Było zarąbiscie ;)
- 6 2
-
2022-10-14 13:19
Te drewniane tacki to klasyczny przykład "lepsze wrogiem dobrego" (2)
Pomijam już fakt marnowania takiej ilości papieru na każde danie.
- 21 0
-
2022-10-14 14:59
To jest bardzo EKO - nie zużywają prądu i wody do mycia porcelanowej zastawy :P
- 2 0
-
2022-10-14 22:14
Nie kumasz... te tacki sa po to zeby mie myc talerzy
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.